League of Heroes

Wydania
2012()
Ogólnie
Action-rpg w zeldowym stylu, choć znacznie prostszy od pierwowzoru. Niestety dość uboga pod względem treści produkcja, na dodatek mimo pozornej darmowości nieco zbyt nachalnie wyciągająca ręce po prawdziwą gotówkę.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Lotheneil
Autor: Lotheneil
11.04.2013

Opowiem wam dzisiaj historię o potężnym wojowniku i jego najeżonej przeciwnościami walce z potężnym złem, zagrażającym wszystkiemu, co na świecie dobre i prawe, wielkich zwycięstwach godnych uwiecznienia w sagach i pieśniach, które przetrwają wieki... A może nie. W końcu ile można słuchać o herosach bez skazy? Poznajcie więc opowieść o młodym chłopaku z jakieś zapyziałej mieściny, który z braku lepszych pomysłów na życie przypasał miecz, założył zbroję i hełm i ruszył w stronę okolicznych lasów i dolin utłuc kilka pałętających się bez celu maszkar.

W malutkiej wiosce naszego małego bohatera stoi kilka domów na krzyż, a jednak znajdzie się tam wszystko, czego domorosły morderca paskud wszelakich może potrzebować do szczęścia - kuźnia, w której zakupić można coś ostrego, tudzież dość twardego, by oparło się ostrym zębom i pazurom, zielarka oferująca mikstury na wszelkie okazje, trener, u którego można nauczyć się kilku przydatnych sztuczek i kapitan straży, który zawsze znajdzie coś do roboty szwendającym się pod nogami młokosom.

Uzbrojeni i z brzęczącym jeszcze w uszach nieznoszącym sprzeciwu głosem gwardzisty wyruszamy poza miasto, by urządzić sobie polowanie na zamieszkującą okolicę siłę żywą i wredną, zanim jeden z drugim stwierdzą, że warto byłoby rozważyć rozszerzenie dotychczasowego menu. Wyświetlamy więc mapę okolic, wskazujemy miejsce wycieczki i naszym oczom ukazuje się płaska jak stół, porośnięta trawą, obrzucona pojedynczymi głazami i drzewami wysepka, po której radośnie biegają potwory. Naszym celem jest wycięcie wszystkiego do nogi, pozbieranie porozrzucanych skarbów, z których część ukryta jest w pojemnikach i wazonach i powrót w glorii i chwale do domciu.

Niechęć do wyrobów ceramicznych nie jest jedynym, co łączy naszego bohatera z pewnym dziwnym indywiduum w zielonej czapeczce. League of Heroes to action-rpg w zeldowym stylu, choć znacznie prostszy od pierwowzoru. Do dyspozycji mamy wirtualny drążek służacy do poruszania się i przycisk ataku, nie ma żadnych aktywnych umiejętności. Zakupiona uprzednio mikstura lecząca używana jest automatycznie, gdy życie spadnie poniżej określonego poziomu, a wszelkie inne wspomagacze (w stylu przyspieszenia ruchu czy mapy okolicznych skarbów) zaczynają działać bezpośrednio po otrzymaniu.

Rozwój postaci również nie należy do skomplikowanych - nasz bohater zbiera doświadczenie za morderstwa na wrogu i wykonywanie zadań, po każdym wzroście poziomu automatycznie dostaje punkty do ataku i obrony, a co trzy - możliwość nauczenia się dwóch umiejętności pasywnych (w stylu zwiększonej prędkości ruchu czy premii do ataku w nocy) u lokalnego trenera.

Zresztą prostota to niemalże druga nazwa tej gry. Poza miasteczkiem, mapką, na której urządzamy sobie polowania na potwory (tak, zawsze jest ta sama, zmieniają się tylko kontury wysepki, ewentualnie warunki pogodowe, rozmieszczenie kamyczków i przeciwników, oraz rodzaj tych ostatnich) i okresową walką z bossem - co jest najprzyjemniejszą częścią gry, gdyż paskudy te mają unikalny wygląd i sposób zachowania, wymagający nieco więcej niż biegu przed siebie i robienia młynków mieczem - gra nie ma absolutnie nic więcej do zaoferowania. Żadnego systemu tworzenia lub kolekcjonowania przedmiotów, odmiennych scenerii czy linii fabularnej. To sprawia, że po pewnym, i to niezbyt długim, czasie gry, gdy odkryjemy już wszystko co miała do zaoferowania, robi się niezwykle powtarzalna, a przez to monotonna. Ile razy można przecież zwiedzać tą samą okolicę w poszukiwaniu podobnych do siebie potworków? Nuda, mości panowie, nuda.

Na niekorzyść produkcji działa również inwazyjny system kryształów, będących walutą dostępną za prawdziwą gotówkę. Kamyczki te bowiem można wymienić nie tylko na kilka wspomagaczy (zwiększających uzyskiwane doświadczenie i złoto) - co mi nie przeszkadza, lecz są one również poza monetami niezbędne do zakupu zdecydowanej większości broni i elementów zbroi. Co prawda, kryształy te można zdobyć w grze (wykonując serię trzech misji dziennych w stylu "rozbij 50 wazonów", znienawidzonego przeze mnie "nie daj się trafić ani razu w trakcie przechodzenia mapy" czy "zabij określoną liczbę konkretnych potworków"), misji kapitana polegających generalnie na tym samym albo zbierając części ciała potworów dla lokalnej wiedźmy, ale już teraz zauważam, że te wszystkie działania przynoszą mi mniej kryształów, niż zużywam na zakup nowego sprzętu niezbędnego do kontynuowania rozgrywki, a patrząc na ich liczbę niezbędną do zakupienia najsilniejszego ekwipunku, dalej może być tylko gorzej.

Ktoś mógłby powiedzieć: to po co kupować nową broń i zbroję, może lepiej dłużej korzystać z już posiadanych, bardziej uważnie walcząc z przeciwnikami, żeby nie dawać się trafiać za często? Niestety, tutaj ten plan nie zadziała - i to okazało się w moim przypadku gwoździem do trumny gry. Co pięć poziomów na mapie pojawia nam się lokalizacja bossa, którego należy pokonać, aby móc dalej zdobywać doświadczenie i awansować na wyższe poziomy. Problem polega na tym, że gra wymaga określonego poziomu obrony bohatera, aby w ogóle go do leża maszkary wpuścić, odbierając graczowi swobodę wyboru, czy chce wzmocnić sprzęt i skopać tyłek niemilcowi bez problemu, czy też zaoszczędzić gotówkę i podjąć większe wyzwanie. Wiąże się to z moimi żalami z akapitu wyżej w dość paskudną mieszankę.

Tak naprawdę jedynym, co z czystym sumieniem można w grze pochwalić, jest oprawa graficzna. Mapki, choć proste i mało zróżnicowane, są narysowane ze smakiem, a efekty pogodowe (chmury, deszcz czy noc) dodatkowo poprawiają wrażenia wizualne. Muzyka wtapia się w tło nie wyróżniając ani pozytywnie, ani nie każąc natychmiast wyciszyć telefonu lub tabletu - co w przypadku gier na tę platformę jest już znaczącym osiągnięciem. Uwagę zwracają natomiast dobrze brzmiące voiceovery poszczególnych NPCów w mieście.

Podsumowując: przykuwająca uwagę oprawą graficzną, lecz niestety dość uboga pod względem treści produkcja, mimo pozornej darmowości nieco zbyt nachalnie wyciągająca ręce po prawdziwą gotówkę. Mała różnorodność plansz i zadań sprawia, że szybko się nudzi. Choć stworzona przez Polaków, powiedzenie "dobre, bo polskie" niestety nie ma w tym wypadku zastosowania, przynajmniej na razie. Sądząc bowiem z dość częstych aktualizacji autorzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Życzę im więc wszystkiego najlepszego na dość długiej drodze do uczynienia z League of Heroes dobrej i wciągającej na dłużej produkcji.

Zalety:
+ miła dla oka i ucha oprawa audiowizualna
+ nie wymaga połączenia internetowego

Wady:
- uboga w treść i możliwości, szybko robi się bardzo powtarzalna
- nieco zbyt nachalny "skok na kasę" graczy

Moja ocena: 5/10


Obrazki z gry:

Dodane: 16.04.2013, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?