Atelier Marie & Elie (JAP)

Wydania
2001()
Ogólnie
Przez długie lata seria nie opuściła Japonii, ale kiedy w końcu ukazały się jej części na PS3- z miejsca stała się i u nas przebojem. Zdaje się jednak, że początki seria miała dość trudne i dalekie od rpg - a przynajmniej tako prawi Reptile w recce poniżej :).
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Reptile
Autor: Reptile
04.10.2012
Jak wiemy seria Atelier Marie & Elie ukazała się na różne platformy. Wszystkie te wydane części mają pewien wspólny punkcik: mianowicie język japoński. Tytuł nigdy nie wyszedł poza Kraj Kwitnącej Wiśni, a poszukiwania w Internecie za jakimiś fanowskimi tłumaczeniami zakończyły się mi niepowodzeniem, niczym zadanie nie do wykonania.

Przygoda alchemistek: Marie & Elie
W zasadzie przygoda alchemistek ukazał się wiele razu, ale z tego co można zauważyć, historia lubi się powtarzać. Oczywiście wliczając w to kilka zmian w dialogach czy postaciach. W wersji na konsoli Dreamcast mamy możliwość wyboru postaci. W zasadzie nie ma powodu do podniecenia, gdyż wybieramy albo Marie albo Elie. Bez różnicy kim nam przyjdzie grać, gdyż problem z jakim się zmagamy dotyczy jednej jak i drugiej postaci. Mianowicie mamy ostatni rok akademicki w szkole dla alchemistów, i albo nam się uda wykonać jakiś konkretny przedmiocik, albo zostaniemy wylani z uczelni na tak zwany zbity pysk. Oczywiście w zależności od postaci jaką sobie wybierzemy, spotykamy różnych NPC, występują różne dialogi, nieco inne przedmioty do wyrobu, ale większej różnicy nie ma.

Różnice między wersjami gier (Dreamcast vs Rest of the world)
Nie owijajmy w bawełnę - dreamcastowa wersja jest najlepsza, pod każdym względem. Animacja, muzyka, graficzki, kolory itp. itd., ilość jak i jakość słodkości (chibi) w grze może nawet zabić, przeuroczo to po prostu wygląda. Nie mam nic do słodkości, prawda że toczy to wokół siebie swoisty klimacik, ale niestety przed odpaleniem tego tytułu miałem nieco inne spojrzenie, oczekiwania i wyobrażenia, które niestety legły w gruzach, gdyż moje wymagania okazały się nieco za wysokie. Porównując wersję dreamcastową do innych - to tak, jest najlepsza, ale niestety, jako dreamcastowa gra nie prezentuje się najlepiej.

Słodkie rozczarowanie?
Z początku można się nieco pogubić w tym wszystkim. Co do czego służy, kto co odemnie chce, czego oczekuje. No ale to tylko początek, z którym szybo da się oswoić. To jest właśnie najgorsze, gdyż po tym zaczyna do drzwi pukać mała monotonnia, która niszczy nasze oczekiwania. Głównym problemem tej gry jest to, że mamy do czynienia głównie z grą tekstową, a alchemia, tworzenie przedmiotów, czy elementy RPG sprawiają wrażenie jakiegoś dodatku, bez którego można by było się obejść. Zwiedzanie pomieszczeń, plansz, rozmowa z licznymi NPC, to niestety nie tutaj.

Cała nasza rozgrywka wygląda w następujący sposób: rozglądamy się po wszystkich lokacjach jakie tylko mamy dostępne (nasza chatka, akademia, pub, kowal, zamek), rozmawiamy z odpowiednimi postaciami, zmieniamy ekwipunek, zmieniamy drużynę i wyruszamy po składniki w różne miejsca świata. To wszystko brzmi lepiej jak wygląda, gdyż każda wyprawa po przedmioty wygląda w podobny sposób. Poobcinane mapki ukazane z rzutu izometrycznego. Poruszanie się gracza, zablokowane. Znaczy tak, mamy możliwość chodzenia, lewo prawo, góra dół, ale zapomnijcie o jakimś większym zwiedzaniu. Walki odbywają się w losowy sposób. Napotykamy walkę, zostajemy przeniesieni do innej planszy, gdzie rozgrywa się turowa bitwa. Nie chciałbym być źle zrozumiany, naprawdę to prezentuje się bardzo ładnie, animowane postacie, pięknie dobrana melodia... tylko fakt, że gramy w grę gdzie większość skupia się na tekście, a cała reszta to jakieś zbędne dodatki (których nawet nie musiało by być) - odbiera to wszystko satysfakcję z grania.

Mini dodatek do gry: Walka i Alchemia
Zacznijmy może od walki, która w jakiś sposób potrafi być irytująca. Wyobraźmy sobie sytuację, gdzie zostajemy napadnięci przez hordę zbójów, czy jakichś goblinów. Rycerze w drużynie (o ile ich poprosimy o pomoc) ściągają takich łotrów jednym machnięciem miecza, zadając criticala czy coś. Odejmując po 200 HP, kij z tym, że przeciwnik ma tylko jakieś 80HP. Natomiast nasze tytułowe bohaterki odejmują zwykłym atakiem jakieś 10 HP(?)... Jeżeli trafi. Jakaś lekka przesada.

Tak ja wiem, że tutaj jest różnica klas. Tylko w tym przypadku musimy wyuczyć się jakiejś magii, czy użyć alchemii, a na to zaś potrzeba czasu, którego nie ma, prawda? Bo tak bez tego to w zasadzie nic nie potrafimy, a chociaż jakiś jeden podstawowy czar byłby mile widziany.

A co z wspomnianą alchemią? Czy można się przy niej nudzić?!
Tak! Miksowanie składników tutaj nie sprawia jakiejś specjalnej radości. Wybieramy składnik i staramy się go (jakoś) przerobić. Cała przeróbka odbywa się na zasadzie losowego przypadku, albo nam się uda albo nie uda. Tak więc większego jakiegoś większego wpływu na tę sprawę nie mamy.

Wspomnieć warto, że nasze wyroby można sprzedać w sklepie u znajomego. Można na tym trochę zarobić (wiadomo), a także można u niego sobie poszukać jakichś nowych składników, czarów, czy jakiejś recepty. U kowala zaś oczywiście można zaopatrzyć się w nową zbroję, czy jakąś nową broń.

Summarum
Atelier Marie & Elie jest dobrą grą, ale nie pod kątem gry RPG. Ładnie animowane graficzki jak i ciekawe melodie to zdecydowanie za mało na pozytywną ocenę. Szczerze spodziewałem się czegoś więcej, jakieś eksploatacji, czy czegoś w tym stylu, a wyszło na to, że mam do czynienia z grą tekstową, gdzie zostało dodane kilka dodatków w postaci właśnie walki czy alchemi. Jak na handhendy tytuł wypadł całkiem ciekawie, niestety w tym przypadku nie wybija się z tłumu. Jasna sprawa, mamy możliwość kupowania ekwipunku, miksowania czarów, wyboru bohaterów do drużyny, zaprzyjaźnienia się z niektórymi NPC (co pozwala im później na dołączenie do twojego teamu), jednak sobie nie poexpimi za bardzo, gdyż ciągle nas goni ten smolony czas; albo będzie progres z przedmiotami, albo zaczynamy od nowa.

Można powiedzieć w sam raz jak na jeden raz, jeżeli język japoński nie stanowi tutaj jakiejś wielkiej przeszkody, to można przeżyć ciekawą przygodę. Jednak dla zwykłego zjadacza chleba tytuł może okazać się stratą czasu. W zasadzie jak ktoś posiada konsolę dreamcast, to gierka przyniesie więcej frajdy, niżeli zwykłe granie na emulatorze. Osobiście liczyłem na coś większego, jakieś zwiedzanie mapek, ciekawe walki, czy też rozwinięty system alchemii, gdzie miksowanie zależy od naszej zręczności (jakieś może mini gierki), a nie ślepego losowego przypadku.

Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl

Moja ocena: 3/5


Obrazki z gry:

Dodane: 23.08.2005, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?