Shining Force: Resurrection of The Dark Dragon (GBA) Shining Force: Resurrection of The Dark Dragon (GBA) Shining Force: Resurrection of The Dark Dragon (GBA) Shining Force: Resurrection of The Dark Dragon (GBA) Shining Force: Resurrection of The Dark Dragon (GBA)

Shining Force: Resurrection of The Dark Dragon

Shining Force: Auferstehung des Schwarzen Drachen (D)
Shining Force: Resurrection du Dark Dragon (Fr)
Shining Force: La Resurrecione del Drago Oscuro (It)
Shining Force: Resurrecction del Dragon Oscuro (Esp)
Wydania
2004()
2004()
2004()
2004()
2004()
Ogólnie
Seria Shining Force należy do najbardziej znanych i rozpoznawalnych serii taktycznych erpegów w historii firmy Sega. Jej części ukazywały się na Genesis, Game Gear, Saturnie, Sega CD, a ostatnio również na GBA. Wersja z GBA to konwersja części pierwszej z Genesis - dodano oczywiście trochę pierdułek w stylu zbierania kart, ale poza tym jest to ta sama giera.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Venra
Autor: Venra
22.11.2010

Ostatnie takie Shining Force
Eh, kto kilka lat wcześniej by powiedział że Sega wydawać będzie swoje sztandarowe serie na sprzęty Nintendo to zostałby uznany za chorego psychicznie fantastę. Jednak po śmierci Dreamcasta Niebiescy postanowili tylko i wyłącznie skupić się na produkcji softwaru. Zaowocowało to konwersjami PSO i Skies of Arcadia na kostkę. No i przyniosło remake Shining Force na Gameboya Advance oraz kilka innych gier z shining w tytule. Jednak one to już inna para kaloszy. Czy powrót klasycznej formule po dekadzie można zaliczyć do udanych?

Taktyka po staremu
Dla nie obeznanych Resurection of Dark Dragon pozostał taktycznym rpgiem. Ba, powiem więcej. Pozostał takim samym rpgiem jak przodek. To znaczy system nie przeszedł żadnych zmian. Czyli widok na akcję dalej jest pseudo od góry gdyż postacie są ukazane od boku/tyłu/przodu w zależności od ustawienia. Wciąż poruszamy się swobodnie w strefie zasięgu naszej postaci. No i ataki są ukazane w formie animacji.

Z bólem serca muszę przyznać że system się postarzał. Brakuje premii do ataków z boku czy z tyłu. Wysokość nie ma wpływu na zasięg magów lub łuczników. Oczywiście ustawienie drużyny i warunki terenowe dalej są ważnym aspektem starć. Dalej opłacalne jest używanie zasłony z mocniejszych postaci i atakowanie ukrytymi za ich plecami dystansowcami. Taktyka w dalszym stopniu jest istotną składową walki. Podłoże dalej daje bonusy do defensywy czy też celności. To już nie jest jednak to. To co sprawdzało się na początku istnienia gatunku nie koniecznie przejdzie 10 lat później. W starciu z Final Fantasy Tactics Advance czy Tactics Ogre wysiada. Pod tym kątem Sega pokpiła sprawę.

Max wraca
Fabuła z grubsza pozostała taka sama. Milenium wcześniej Starożytni reprezentujący siły światła pokonali Mrocznego Smoka będącego uosobieniem ciemności. Bestia jednak przysięgła powrót za 1000 lat. W teraźniejszości kraina Rune pogrążona jest w pożodze wojny, wywołanej przez Runefaust. Wiele wskazuje, że jest to prognoza powrotu starożytnej bestii. Jednym z ostatnich bastionów dających odpór pozostaje Guardiana, przybrana ojczyzna Maxa głównego bohatera tej opowieści. Max wraz z ekipą przyjaciół zaczyna jako grupa zwiadowców, przechodząc płynnie w rolę posłów Guardiany i poszukiwaczy sprzymierzeńców. By ostatecznie zostać ostatnią nadzieją całego Rune. Napisałem to już w recenzji SF na Genesisa i powtórze to jeszcze raz. Jest to do przyjęcia. Taka ewolucja mogłby mieć miejce. Jest to realistyczne i trzyma się kupy. Nie ma zbawiania świata czwórką bohaterów. Nasza drużyna zdobywa doświadczenie i zaprawia się w boju. Drogą małych kroczków dąży do większego celu.

No i jest jeszcze jeden duży pozytyw fabuły. Dowiadujemy się zdecydowanie więcej o Maxie i pozostałych członkach ekipy. Nasz heros w tej grze mówi co zmienia postrzeganie go przez gracza. Także wiele opcjonalnych dialogów prowadzonych pomiędzy misjami pozwala uzupełnić informacje o naszych żołnierzach jak i o historii Rune. Ogólnie scenek fabularnych jest więcej. NPC w miastach mają więcej do powiedzenia. Dialogi obecne na Mega Drive tutaj zostały rozszerzone i wydłużone. Jest to duża motywacja dla fanów oryginału, wiele niejasności zostaje wyjaśnionych.

Krok po kroku
Eksploracja pozostała bez zmian. Dalej możemy szwędać się po lokacjach robiąc zakupy, zbierając skarby, gawędzić z mieszkańcami lub werbować nowych członków drużyny. Przy zwiedzaniu dodano jedną małą, ale jakże przydatną rzecz. Można biegać. No tak jakby, postać porusza się szybciej chociaż animacja ruchu się nie zmienia. Przedmiotów i broni dalej nie jest dużo. Przybyło trochę nowych sprzętów do zabijania. Dalej jest to jednak nikła ilość. Fanatyków sprzętu w rpgach napewno nie nasyci. Sam system klas pozostał bez zmian. Po przekroczeniu 10 poziomu doświadczenia można zmienić klasę na potężniejszą. Można, ale nie trzeba. Wyższe klasy dają lepsze statystyki i dostęp do mocniejszych broni. Czyli standard, ustanowiony dekadę wcześniej.

Na plus zmieniono zakupy. Mamy magazyn do którego możemy składować itemy. No i w sklepach można kupować więcej sztuk przedmiotów na raz. Aby zagadać nie trzeba już wchodzić w menu i wybierać opcji talk.Tak samo jest z przeszukiwaniem i otwieraniem skrzynek. Ekran statusu trafił do menu. Już nie trzeba iść do kwatery lub być na polu bitwy by sprawdzić statystyki. No i zamiast czterech miejsc na itemy mamy ich osiem. Połowa na ekwipunek, druga na przedmioty. Ułatwia to trochę walki.

Idzie nowe
O bardziej rozbudowanej fabule wspominałem. Tak samo o wywaleniu męczących zakupów i wrzucenia rozmów pod osobny guzik. Grafika została dostosowana do możliwości GBA. To znaczy do średnich możliwości. Tła zrobiły się bardziej szczegółowe, tak samo jak modele postaci. Animacje jakby uzyskały na klatkach. Z drugiej strony została schematyczna budowa lokacji i słaba mapa świata. Do tego paleta barw jest taka dziwnie wyprana i płowa. Na Genesisie który miał przecież mniej kolorów niż game boy były one ładnie nasycone. Ale wiele gier cierpi na "syndrom wyblakłości" przy przenosinach na GBA. By wpomnieć tylko Breath of Fire czy Tales of Phantasia. Za to muzyka jest lepiej samplowana. Bo same kompozycje się nie zmieniły i brzmią w porządku. Chociaż nie jest ich za dużo.

Skład drużyny rozrósł się. Do drużyny trafił Mawlock czyli taki dziwny facet walczący za pomocą kart z wizerunkami bohaterów i przeciwników. Stawkę uzupełniają insektoidalny ninja Zuika i księżniczka Runefaust Narsha posiadająca czary supportujące. Pozostali wojownicy obecni w oryginale wrócili. Ekipa centaurów czyli Pelle, Vankar czy Mae. Para ludzi ptaków Balbaroy i Amon. Elfi łucznik Hans, czy parowy rycerz Guntz. Nikogo nie zabrakło. Chociaż sposób przyłączania niektórych się zmienił. Przez to przy rekrutacji pominąłem Musashiego. A to nie powetowana strata:/

Z nowymi postaciami powiązany jest ich wątek fabularny. Mają nawet kilka misji poświęconych tylko sobie. Przed prawie każdą misją dostajemy limit tur w jakim mamy wygrać, co wiąże się z nagrodą rzeczową lub pieniężną. Prawie gdyż ostatnie misje nie oferują nagrody. Wybór składu na potyczkę następuje przed starciem a nie w bazie. Kolejny archaizm poszedł do kosza, chociaż to akurat mi nie przeszkadzało. Totalnie zmieniły się arty postaci. Niektórzy przez to przeszli operację plastyczną:). Wizerunki postaci są spoko. Inne niż w oryginale ale trzymają klimat. Czytałem że po przenosinach na GBA Shining Force zrobiło się łatwiejsze. Ja tego nie uświadczyłem. Ba, czasami grało mi się trudniej niż na sedze. No i zdecydowanie częściej traciłem postacie. Rzeczywiście Max zrobił się jeszcze mocniejszy niż był, itemów można mieć więcej i są one mocniejsze (chodzi o leczące). Jednak przeciwnicy zyskali na agresywności. Nie są tak pasywni jak na Genesisie. No i wielu uzyskało całkowitą odporność na czary. co zmiejsza znaczenie magów. W ogólnym rozrachunku poziom trudności pozostał podobny.

Idzie koniec
Czy warto zagrać w Shining Force na GBA? Moim zdaniem jak najbardziej. Sam przechodziłem wersję na Segę i na przenośniaka w tym samym czasie. Pozwoliło mi to wyłapać wszelakie różnice i dodatki. Fajnie że można lepiej poznać tajemnicę pochodzenia Maxa, jak i jego wrogów. Prawdą jest że oprawa to stany średnie na gameboyu. System postarzał się, ilość ekwipunku nie powala. Dalej jest to jednak dobra gra. Nie tak przełomowa i oryginalna jak pierwowzór, ale dalej bardzo grywalna i wciągająca.

Plusy
- rozwinięcie fabuły w stosunku do oryginału
- usunięcie archaizmów
- ponad 30 grywalnych postaci
- satysfakcjonująca długość i poziom trudności

Minusy
- oprawa jest średnia
- system postarzał się
- słaba ilość ekwipunku


Moja ocena: 4/5


Desty
Autor: Desty
04.01.2006

Z powodu frustracji związanej z maturą postanowiłam wyżyć się na jakimś gniocie. Jak się okazało kilka takich "perełek" zalegało na moim dysku. Moja dzisiejsza furia padła na Shining Force: Ressurection of Dark Dragon.

Pozycja ta, moim zdaniem, jest robiona na odwal się w każdym możliwym aspekcie. Fabuła kręci się wokół tych złych, którzy chcą zniszczyć tych dobrych i my jesteśmy jedyną nadzieją wszystkich ludzi. "You must save us!". Banalny schemat bez żadnych udziwnień. Akcja toczy się świecie fantastycznym, gdzie oczywiście mamy miecze, zbroje, tarcze, magie i centaury :P. A zapomniałabym napisać że jest to RPG taktyczny. Choć w zasadzie RPGiem taktycznym jest chyba tylko z nazwy. Podczas walk żadna taktyka się nie sprawdza. Chyba że taktyką nazwiemy parcie do przodu byle tylko zaatakować przeciwnika. Nie ma żadnych premii za atak od tyłu, wszyscy są tak samo podatni na zaklęcia i strzały. Niestety, to zdecydowanie nie to co Final Fantasy Tactics Advance...

Słów kilka (ale naprawdę kilka) o fabule. Grę zaczynamy w wiosce, gdzie dowiadujemy się że armia wroga ruszyła na nasze królestwo. Nasz bohater cierpi na amnezję, ale oczywiście nie przeszkodzi to królowi królestwa w wybraniu go na głównodowodzącego obroną kraju. Nic to - bierzemy garstkę znajomych i ruszamy by palić, rabować i gwałcić :D

Grafika podczas łażenia po mieście było do zniesienia, ale gdy wylądowałam na polu bitwy coś we mnie pękło. Oto co dostałam: wielkie, przeogromne wręcz postacie na tle malutkiej wioski. Walki toczą się normalnie na mapie świata!! Żadnych ciekawych planszy gdzie trzeba się wykazać inwencją by pokonać przeciwnika. Nic. Tylko mapa świata i my. Horror po prostu. Samo menu walki jest standardowe i nic nas tu na pewno nie zdziwi. Wkurza dodatkowo system ekwipunku i postaci które wyglądają tak samo, a różnią się tym, że w oknie ekwipunku możemy zmieniać broń a w oknie postaci nie. Jeśli chcielibyście pooglądać ładnie wykonane grafiki przedstawiające mordki postaci... to zapomnijcie o tym w tej grze. Portrety są ohydne i wyglądają jak zlepek pikseli. Zresztą tak samo jak modele postaci, tło, przeciwnicy i wszystko inne. O dźwiękach napisze tylko tyle że są. Nie warto o nich mówić.

Jeśli ktoś ma bardzo dużo wolnego czasu i naprawdę nie ma w co grać to może się skusi. Mnie ta gra "wciągnęła" na 5 minut.

Plusy:
- nie stwierdzono

Minusy:
- grafika
- fabuła
- system walki
- system ekwipunku
- wszystko inne

Moja ocena: 1/10

2 2.5

Obrazki z gry:

Dodane: 05.01.2006, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?