Shaman King: Legacy of the Spirits: Soaring Hawk

Wydania
2005()
Ogólnie
Kolejny klon Pokemonów, tym razem łapiemy i trenujemy duchy. I podobnie jak w przypadku Poków, ukazały się dwie nieznacznie różniące się między sobą wersje gry.
Widok
Izometr
Walka
Turówka
Recenzje
Narmo
Autor: Narmo
08.05.2005

Po sukcesie gier, anime i tym podobnych rzeczy z serii Pokemon wielu twórców postanowiło również uszczknąć coś z sukcesu "kieszonkowych potworków" i zaczęły powstawać mniej lub bardziej udane klony. Zapewne część z Was chociaż słyszała o Metabotach czy innych Digimonach. Shaman King to taki właśnie klon. Czy udany? Zobaczymy.

Na początek może jeszcze napiszę mniej więcej o co chodzi w grze i skąd jej tytuł. Otóż nasz główny bohater, Yoh Asakura, jest szamanem i potrafi rozmawiać z duchami, a nawet korzystać z ich pomocy aby pokonać przeciwników. Yoh chce prowadzić łatwe życie. Pragnie też tego samego dla wszystkich, dlatego kiedy dowiaduje się, że może to osiągnąć zostając tytułowym Królem Szamanów podejmuje wyzwanie i zaczyna szukać swojego duchowego opiekuna. Oczywiście Królem Szamanów może zostać tylko jedna osoba i nasz bohater będzie musiał pokonać wielu przeciwników, zarówno szamanów którzy biorą udział w turniej jak i tych, którym zależy jedynie na jego poke... to znaczy duchu opiekuńczym ;) (analogia do Pokemonów oczywista).

Gra rozpoczyna się na cmentarzu. Morty chcąc zdążyć na pociąg do domu postanawia skrócić sobie drogę. Ponieważ jest noc trochę się boi, ale to ostatni pociąg więc musi na niego zdążyć. W najwyższej części cmentarza spotyka chłopca (na początku myślałem, że to dziewczyna :P ) o imieniu Yoh który obserwuje gwiazdy razem z przyjaciółmi. Zaraz. Jakimi przyjaciółmi? Przecież on stoi tam sam jak palec... a może nie? Nagle dokoła zaczynają pojawiać się przeróżne duchy... Tak, dobrze przeczytaliście duchy. Morty oczywiście o mało sam nie wyzionął ducha kiedy się okazało, że je widzi. Musicie bowiem wiedzieć, że tylko ludzie o dobrym sercu są w stanie dostrzec duchy (dlatego ja tylko słyszę głosy a niczego nie widzę ;) Kiedy tak sobie rozmawiają pojawia się gang "Dead Enders" który uważa ten cmentarz za swoją kryjówkę i chce dokopać intruzom. Niestety dla nich Yoh jest szamanem i kiedy tylko zaczyna mu grozić niebezpieczeństwo pomaga mu duch potężnego samuraja imieniem Amidamaru. Po scence w której pokonujemy wrogów przejmujemy kontrolę nad postacią Yoha i możemy rozpocząć naszą przygodę.

Rozgrywka przebiega tak samo jak w innych grach tego typu. Walczymy z innymi szamanami lub duchami, nabijamy sobie punktów doświadczenia, zdobywamy kolejne poziomy, łapiemy nowe duchy itp. itd... Standard. Gra pod tym względem nie wnosi raczej nic nowego. Wszystko zostało nawet dość uproszczone. Mamy tylko jeden savepoint, przedmiotów jest w zasadzie jak na lekarstwo i brakuje wielu naprawdę przydatnych jak na przykład regenerujących punkty ataku, które można odzyskać tylko w savepoincie, statystyki ograniczają się w zasadzie do trzech atrybutów jakimi są siła ataku, obrona i zręczność. Plus oczywiście punkty zdrowia i doświadczenia. Mała jest też liczba duchów jakimi możemy walczyć (około 100), z czego część jest dostępna dopiero po tak zwanej fuzji (o czym za chwilę). Nasz główny podopieczny Amidamaru jest zaś na tyle uniwersalny, że ja nawet raz nie musiałem go "zmieniać" podczas walki i góra 3 ciosami pokonywałem każdego przeciwnika. Walki stają się przez to strasznie monotonne i dość szybko nudzą, ponieważ na każdego przeciwnika możemy zastosować tą samą technikę. Co prawda część ciosów na jedne duchy działa lepiej a na inne gorzej, ale nie ma takiej opcji, że musimy zmienić naszego głównego ducha aby sobie z tym poradził. Jedynym powodem dla którego możemy ciągle walczyć oprócz zdobywania doświadczenia i pieniędzy jest możliwość wykorzystania złapanych duchów w fuzji i w ten sposób albo wzmocnimy Amidamaru albo stworzymy zupełnie nowego ducha. Jednaj jedynym powodem, dla którego moglibyśmy chcieć to robić jest zobaczenie jak wyglądają inaczej niedostępne dusze. Gra jest piekielnie krótka i kończy się w momencie najmniej spodziewanym. Kiedy zobaczyłem napis końcowy dałem znać JRK aby mi wysłał część z podtytułem Sprinting Wolf bo miałem nadzieję, że tam znajdę ciąg dalszy. Okazało się jednak, że obie gry różnią się między sobą jak Pokemon Red z Blue czyli tylko niektórymi duchami.

Dodatkową wadą gry jest jej grafika. W porównaniu z innymi pozycjami jakie wyszły na GBA ta tutaj prezentuje się miernie. Tła i sam wygląd postaci przedstawiony, kiedy są poza walką pozostawia wiele do życzenia. Być może komuś to podoba jednak nie mi. Czegoś tu brakuje. Sytuacji nie ratują nawet dość ładnie zrobione portrety poszczególnych postaci i duchów. Po prostu w natłoku złej grafiki przestajemy doceniać takie smaczki. To samo z dźwiękiem i muzyką. Nie znalazłem ani jednego kawałka który choć na chwilę wpadłby mi w ucho. Po pewnym czasie stają się monotonne i wolimy włączyć sobie Winampa czy radio, bo tam można usłyszeć o wiele przyjemniejsze brzdęki.

Po tym co przeczytaliście wyżej pewnie myślicie, że dam grze najniższą ocenę? Otóż nie. Gra ma jedną poważną zaletę. Fabułę. Ta jest naprawdę ciekawa i nawiązuje bezpośrednio do Anime Shaman King. Jest miejscami śmieszna, miejscami nas potrafi zaskoczyć i naprawdę jest nam żal tego, jak naszego bohatera traktuje jego narzeczona :) Kiedy przeszedłem grę nie mogłem uwierzyć, że to koniec. Chciałem jeszcze, chciałem dowiedzieć się jak dalej potoczą się losy naszych bohaterów. Zwłaszcza, że jak pisałem gra kończy się w najmniej spodziewanym momencie. Miałem wrażenie, że to jest demo. Mam nadzieję, że gra będzie miała swoją kontynuację i już niedługo będę mógł dowiedzieć się jak dalej potoczyły się losy Yoha, Amidamaru, Morta i ich przyjaciół. Być może to było to zamierzone i twórcy chcieli wzbudzić nasz apetyt na kolejne gry z tej serii. Może miała to być tylko reklamówka Anime i Mangi, którą obecnie można oglądać w Japonii. Nie wiem niestety co twórcy chcieli osiągnąć. Czas pokaże.

Ocena 4/10 (za fabułę bo inaczej było by najwyżej 2)


Obrazki z gry:

Dodane: 09.05.2005, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?