Wolfenstein RPG (Komórki (inne))

Wolfenstein RPG

Wydania
2008()
Ogólnie
Erpegowa turowa wersja starego strzelankowego przeboju tym razem w wersji na telefony komórkowe.
Widok
FPP
Walka
turówka
Recenzje
Venra
Autor: Venra
24.03.2011

Rpgowe powroty
Nie tak dawno temu miałem przyjemność grać w Doom 2 RPG na komórce, stworzone przez legendarne ID Software. Jeżeli nazwa tej firmy nic wam nie mówi to wspomnę o Doomie właśnie, Quake i Wolfenstein 3D. Zwłaszcza ta ostatnia to kamień milowy, praojciec wszelkiej maści strzelanin z oczu bohatera, bardziej swojsko zwanych FPS lub FPP. No i kolejny tytuł który doczekał się swojej komórkowej inkarnacji w rpgowym stylu.

William "B.J." Blazkowicz
Tak nazywa się bohater Wolfenstein RPG. Jego nazwisko brzmi zaskakująco swojsko. I tak też powinno, gdyż B.J. jest z pochodzenia Polakiem, urodzonym w rodzinie emigrantów w Stanach. Przepełnia mnie duma, że w rpgu mogę wcielić w postać rodaka. Nic to że tylko z pochodzenia, ani że jest to rpg na komórkę. Sam fakt jest bardzo doniosły. Tym bardziej że nieczęsto jest okazja zagrać Polakiem w grze tworzonej przez programistów z zagranicy. Jedyny inny przykład który mi przychodzi do głowy to Eternal Sonata i Fryderyk Chopin jako główny heros. Jeżeli jednak znacie inne przykłady polskich bohaterów to śmiało piszcie w komentarzach. Trzeba szerzyć patriotyzm.

Wzorem Orcs&Elves i Doom RPG nasz bohater sam staje naprzeciw ogromowi przeciwników. Każdy kto miał styczność z którąś ze z wyżej wymienionych gier wie czego się spodziewać po gameplayu. Dla nowych (są tacy?) krótkie objaśnienie. Widok na akcję to rzeczone fpp czyli z oczu naszego herosa. Poruszanie nie odbywa się płynnie, ale po domyślnych polach, niemal jak w szachach lub starych rpgach np. Dungeon Master. Jeżeli trafimy do pomieszczenia z przeciwnikami to widać jak na dłoni że jest to turówka. Atakujemy na zmiany aż ktoś padnie.

Droga do zamku
Nasz rodak wraz z oddziałem elitarnych rangersów zostaje wysłany z misją infiltracji oraz obrócenia w niwecz planów nazistów. Gdyż Niemcy wraz z nadchodzącą porażką sięgają po paranormalne, okultystyczne rozwiązania by przechylić szalę zwycięstwa. Komórka wermachtu od spraw paranormalnych ma swoją siedzibę właśnie w tytułowym zamku Wolfenstein, który jest oczywistym celem naszej misji. Niestety Blazkowicz trafia w niewolę, a losy pozostałych członków ekipy są nieznane. Tutaj rozpoczyna się rola gracza.

Historia jest sensowna, zwłasza że naziści podobno rzeczywiście interesowali się tym tematem. Sam bohater jest charyzmatyczny, da się go lubić. Nie jest wysłany sam (chociaż gramy oczywście sami), mimo że na końcu w pojedynkę rozbija działalność wroga, to w założeniu jego misja była inna. W sumie to mam słabość do realiów II Wojny Światowej, bo jeżeli się wcześniej nie domyśliliście to akcja gry dzieje się właśnie w latach 40-tych XX wieku. Szkoda że twórcy rpgów chętniej nie sięgają po ten temat, tylko wałkują albo fantasy (do omdlenia, blee) albo sci-fi (ostatnio modne kosmos i postapokalipsa). A developerzy z kraju kwitnącej wiśni co najwyżej zahaczają o temat, często popadając w absurd. Oczami wyobraźni widzę rpga w którym przemierzamy ogarnięty wojną świat, odwiedzamy miasta, toczymy turowe starcia. Fajnie by było, może kiedyś?

Oprócz głównego bohatera warto wspomnieć o dwóch personach przewijających się w trakcie gry. Pierwszy to szpieg Loki, taki nasz prywatny nemezis w trakcie gry, ale także w pewnym stopniu sprzymierzeniec. Druga osoba to zwichrowany Gunther, z którym zagramy w karcianą wojnę, w pewnym momencie pomoże on nam i to bardzo.

Rpgowa Wojna Światowa
Podobnie jak w recenzowanym przezemnie Doom 2 RPG także tutaj poziom doświadczenia przypada średnio raz na epizod. Do ubijania wrogów służy nam spory zestaw broni. Począwszy od pistoletu, na panzerfaust'cie kończąc. Każdą broń ogranicza dostępna amunicja, za wyjątkiem uderzeń pięściami oraz swojskiego kopniaka. Bronie mają różną siłę oraz zasięg rażenia, częstotliwość strzelania od jednego aż po cztery razy (seria) w turze. Oprócz uzbrojenia nie uświadczymy innego ekwipunku. Tylko zużywającą się wraz z przyjmowanymi obrażeniami zbroję, którą można znaleźć w lokacjach w formie hełmów. Do tego przy sobie nosimy stertę itemów leczących oraz strzykawki z wszelakiej maści tymczasowymi wspomagaczami statystyk, które także w stacjach mieszania możemy sami robić. Sam gameplay to w dużej mierze walka oraz przeczesywanie lokacji w poszukiwaniu sekretów, za co na końcu epizodu zostajemy nagrodzeni medalami. Rozgrywkę umilają dwie mini gry. Gra w karcianą wojnę z Guntherem i kopanie kur do celu, swoją drogą nawet zabawne. Poziom trudności wymaga okazyjnie pomyślunku, zwłaszcza bossowie których trzeba okładać odpowiednim typem oręża, bo inne są nieskuteczne. Ale po kilku godzinach i tak grę zaliczamy, ale tak jest w większości komórkowych tworów.

Kilka słów jeszcze o wizualiach. Lokacje są 3D, przeciwnicy to płaskie dwuwymiarowe bitmapy. Wszystko jest nieźle oteksturowane. Miejscówki nie są aż tak schematyczne. Są skosy, różne wysokości oraz sekcje podwodne. Dźwięk ogranicza się do odgłosów czyli standard.

Mission acomplished
Przyjemny tytuł, w niewyeksploatowanych realiach (w sensie rpgowym, bo strzelanek jest zatrzęsienie). Mniej humorystyczny niż Doom 2 RPG, z bardziej typowym uzbrojeniem. Cóż mogę więcej napisać? Jeżeli posiadacie telefon (obecnie pewnie każdy to odpali) lub iphona (bo na to też jest wersja) to możecie spróbować wcielić się w B.J.a Blazkowicza i przetrzepać kupry nazistom.

Plusy
+ B.J. Blazkowicz
+ II Wojna Światowa
+ sensowna fabuła

Minusy
- nic nowego
- momentami monotonna

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:

Dodane: 28.03.2011, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?