Age of Wushu

Age of Wulin (EU)
Wydania
2013()
Ogólnie
Darmowy MMORPG w starożytnych chińskich klimatach, z unikalnym systemem rozwoju postaci, ale niestety bardzo upierdliwym i powtarzalnym systemem pracy.
Widok
TPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Enialis
Autor: Enialis
15.09.2013

Nin hao! Mam dla ciebie dobrą wiadomość, przyjacielu. Nasz Shifu uznał cię za godnego nazywania się jego uczniem, zatem już dziś, nawet bez opłacania czesnego możesz wreszcie wkroczyć do świata Wushu. Przygotuj się na długie medytacje, bolesne treningi oraz... wielogodzinne rąbanie drewna, żebranie, wróżenie i cerowanie ubrań. A myślałeś, że czym zajmują się członkowie Wulin?

Zanim przejdę do recenzowania gry Age of Wulin mam dwie uwagi wstępne. Po pierwsze, niżej podpisany opisuje swoje wrażenia z wersji gry oznaczonej numerem 0.0.1.017, zatem może się okazać, że po paru patchach program będzie się prezentować inaczej. Formalnie jest to open beta, jednak w dzisiejszych czasach, zwłaszcza w gatunku MMORPG oznacza to po prostu, że twórcy mogą się za tym hasłem skryć przed krzykaczami, zarzucającymi grze straszliwe zabugowanie. Drugą kwestią jest to iż moje Qi okazało się za słabe i wymiękłem na bardzo wczesnym etapie, zatem wiele już zaimplementowanych aspektów gry pozostaje mi nieznanych.

Akcja Age of Wulin rozgrywa się w Chinach za czasów dynastii Ming. Przy kreacji postaci możemy wybrać jedną ze ścieżek fabularnych, którymi w czasie gry będziemy podążać, wybór ten określa też w jakim miejscu zaczniemy rozgrywkę, lecz w gruncie rzeczy nie ma to większego wpływu na dalszą grę. Historia postaci odpowiada standardom fabularnym filmów wuxia (amnezja, porwanie brata, etc.). Odradzam też bawienie się w misje poboczne, bo zadania w nich zlecane są nudne, a nagrody są nic nie warte.

Wracając do kreacji postaci, oprócz możliwości wyboru historii, imienia i wyglądu postaci, nie ma tu nic do roboty. Jeśli idzie o rozwój, to tu także nie można samemu rozwijać współczynników. Rosną one same wraz z wbijaniem kolejnych poziomów Internal Skills. Można je uznawać niejako za poziomy postaci i są one powiązane z wybraną przez gracza sektą (np. Zakon Shaolin, Blissful Valley), która to z kolei jest właściwie klasą postaci. Szkoły te są podzielone na trzy grupy: dobre, neutralne i złe. Członkowie dobrych sekt mają bardzo restrykcyjny regulamin, ci neutralni już nieco mniej, zaś źli muszą pamiętać tylko o jednej zasadzie: nie zabijać swoich. Wracając jednak do umiejętności, to jeszcze nie koniec. Nie wystarczy wszak podnosić statystyki, ale trzeba się jeszcze uczyć konkretnych technik walki. Wybrana klasa nie jest praktycznie ograniczeniem, gdyż kolejnych technik można się uczyć do woli.

Tutaj przechodzimy do najbardziej oryginalnego systemu rozwoju postaci jaki można spotkać w grach RPG. Na początku są punkty Experience, które zdobywa się za praktycznie wszystko. Obijanie mord, szydełkowanie, a nawet skakanie i umieranie! Doświadczenie jednak samo z siebie nic nie daje, musi zostać bowiem przekonwertowane w Cultivation Points. Dzieje się to w tle, w czasie gry (lub przy wykupieniu konta Premium, także offline). Dalej mamy trzy sposoby na dopakowanie skilli: Internal Cultivation, czyli "doładowywanie" skila w czasie gry, Practice Martial Arts, gdzie za srebro kupujemy grzybki i inne świństwa, dzięki którym od razu podbijamy sobie poziom umiejętności, i wreszcie Team Practice. W tym ostatnim zbieramy się wraz z grupką innych graczy, by razem wymachiwać łapami i nabijać poziomy. Ta ostatnia możliwość jest najwydajniejsza i najbardziej polecana, ale ma sporą wadę: ludzie. Nie zawsze można na nich liczyć. Opisany powyżej system rozwoju bohatera jest dosyć unikalny, choć trzeba przyznać, świetnie pasuje do klimatu gry.

Oglądaliście Karate Kid? Twórcy tej gry najpewniej też. Zdaje się że uczniowie zarówno karate jak i kung fu mają podobne metody treningu. Co prawda nie ma tu mycia samochodów, jednak jest za to uprawianie ziemi, kowalstwo, malowanie obrazów, a także wiele innych zajęć. W innych grach MMO crafting często występuje, jednak jest najczęściej tylko nieobligatoryjnym dodatkiem, tutaj zaś to właśnie praca jest rdzeniem rozgrywki. Wszystko przez to, że ani za walkę, ani dzięki wykonywaniu zadań nie można zdobyć lepszego sprzętu czy też srebra, niezbędnego do handlu z innymi graczami. Najwięcej czasu spędza się właśnie hodując jedwabniki, czy wyrabiając mikstury, by potem próbować to komuś wcisnąć. Sytuacją codzienną są porwania ludzi i sprzedaż ich do burdelu czy herbaciarni, jednak w ten sposób zdobyte srebro wystarcza ledwo na bułki. Prace zaś, nie będę ukrywał są (jak to prace) męczące. Po dłuższej sesji przy komputerze czułem się raczej jak Chińczyk starający się zarobić na miskę ryżu, harując w skandalicznych warunkach, niż jak wielki mistrz sztuk walki. I to jest właśnie problem z tą grą: miast bawić, trudzi. Żeby jeszcze była zaimplementowana jakaś mini gierka, ale nie: przez większość czasu gry zasuwa się z nawozem koło roślinek, wyrabia różne przedmioty i podbija do Bogu ducha winnych graczy starając się, jak Rumun na stadionie, wcisnąć im swoje graty. A i tak część graczy porobiła już sobie system pracy jak w manufakturze, gdzie wspólnie tanim kosztem robią przedmioty, wygryzając początkujących z rynku.

Jeśli idzie o warstwę audiowizualną to nie mam zastrzeżeń. Grafika jest dobra (oczywiście jak na standardy MMO), a miejscówki są ładne. Muzyka doskonale buduje klimat i jest na tyle dobra, że słuchałem jej poza grą. O dziwo, nie natrafiłem właściwie na żadne bugi w czasie gry (poza nieśmiertelnym przenikaniem obiektów (programista który znajdzie na to sposób dostanie chyba pięć nobli i willę Gates'a)), gra się nie wykrzaczała i w żadnym momencie nie buntowała. Jestem wręcz zdumiony stabilnością kodu, zwłaszcza na moim komputerze, który mając włączonego samego Painta potrafi dostać kur*icy. Element związany z płaceniem w grze żywą gotówką też został zaimplementowany wzorowo. Konto Premium pozwala na nieco szybszy rozwój postaci, lecz nie daje prócz tego żadnych przewag. Skoro już jestem przy dobrych rzeczach, to wspomnę też system walki, który polega na umiejętnym korzystaniu z bloku, ciosów "przewracających", specjalnych, czy też jakichkolwiek innych sztuczek się nauczymy, miast molestowaniu jednego przycisku.
Gra Age of Wulin prezentuje się jako oryginalna i dobrze wykonana produkcja, jednak zawodzi w niej to co najważniejsze: rdzeń rozgrywki. Przez większość czasu wykonujemy w kółko nudne i nużące czynności. Po parogodzinnej sesji AoW miałem ochotę wyjść z domu i porąbać drewno, bo nim przynajmniej sobie napalę w piecu, a to z gry sprzedam za parę wirtualnych groszy. Mam spore wątpliwości czy ktokolwiek, kto nie jest zaopatrzony w nadmiar wolnego czasu i zaiste chińską cierpliwość (wyrobioną po wieloletnim farmieniu golda w World of Warcraft) wytrwa przy tym tytule dłużej niż paręnaście godzin. Szkoda, bo gra potrafi naprawdę przyciągnąć klimatem i ciekawymi pomysłami. Gaobie, Age of Wulin.

Moja ocena: 2/5 dla przeciętnego człowieka, 4/5 jeśli lubisz pracować nawet w grze.


Obrazki z gry:

Dodane: 17.09.2013, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?