Iris Online (MMORPG)

Iris Online

Wydania
2010()
Ogólnie
2010-2012(), darmowa sieciówka, która zakończyła już swój żywot. Mangowata, w klimatach cyrkowo - cygańskich, z w miarę unikalnym systemem Kart, a mimo to nie potrafiła przetrwać na zapchanym przez liczną konkurencję rynku.
Widok
TPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Astarell
Autor: Astarell
29.07.2012
Trudno jest pisać o grze sieciowej, która już za kilka dni (od chwili pisania tego artykułu) zostanie zamknięta. Miłe chwile spędzone ze wspomnianym w tytule Iris Online wymagają jednak stworzenia jednak pewnego memento na potrzeby historii gier MMO oraz dla przyszłych pokoleń graczy, by wiedzieli, iż istniała kiedyś taka pozycja. Chociaż dla mnie to jeszcze towarzyszenie konającemu, dla czytających będzie ten tekst już mową pośmiertną, więc piszę w czasie przeszłym. Cóż, jak to mówią wszystko co dobre szybko się kończy.

Iris Online od studia Eyasoft w wersji anglojęzycznej zadebiutowało końcem 2010 roku dzięki firmie gPotato. Niestety do Europy gra nigdy oficjalnie nie dotarła, ale nie stanowiło to żadnego problemu dla zabawy z tym tytułem. Fabuła była nawet ciekawa, aczkolwiek drugoplanowa i powielała kwestie charakterystyczne dla większości darmowych, sieciowych RPG. Ogólnie chodziło o to, że światu Arcana groziła zagłada z rąk sił zła, więc wszystkie trzy rasy zamieszkujące krainę tj. Ludzie, Hybrydy i Elfy zjednoczyły siły w obronie swoich domów. Pewną miłą odmianą był za to klimat całkowicie przesiąknięty cygańskimi i cyrkowymi elementami, co tworzyło ciekawą surrealistyczną mieszankę. Jeśli ktoś zna grę Dark Cloud 2 pewnie lekko się uśmiechnął. W każdym razie już cała ta atmosfera zachęcała do zabawy lub choćby do rzutu okiem.

Oprawa wizualna oczywiście w stylu anime, jednak jak na darmowy MMORPG utrzymana w karnawałowych klimatach prezentowała się naprawdę ładnie. Cieszyły oko może lekko lalkowate, ale śliczne i duże awatary graczy oraz figurki postaci niezależnych. Jeszcze lepiej wyglądały ich wizerunki podczas rozmów na belkach dialogowych. Szkoda tylko, że nie zaimplementowano większej ilości opcji personalizacji naszego bohatera. Właściwie ograniczały się one do dość sporego wyboru wprawdzie, ale tylko wyrazu twarzy, czupryny i koloru wielgachnych oczu. Z drugiej strony wszystkie 3 klasy nawet w obrębie płci znacznie się od siebie różniły, więc wystarczało to, co nam zaoferowano. Oczywiście wszystko to w zinfantylizowanej formie, co najbardziej widać po płci pięknej, ale mimo to nie mogłem oprzeć się pokusie stworzenia słodkiej białowłosej lolitki z kocimi uszami, czego nie byłem w stanie znaleźć w innych sieciówkach. Częstotliwość zmian wyglądu ekwipunku, co 5 poziomów z pewnością zadawalała nawet wybrednych graczy. Oczywiście dochodził szeroki wybór różnorakich kostiumów, aczkolwiek te należało kupić za prawdziwe pieniądze (ewentualnie otrzymać podczas eventów), bądź za bardzo wysokie kwoty podczas aukcji - podobnie bywało z mountami. Świat, który zwiedzaliśmy był naprawdę zróżnicowany, występowały chyba wszystkie możliwe krainy geograficzne, od gęstych lasów do śnieżnych równin, aczkolwiek przeważały raczej górzyste tereny i nieużytki. Wszędzie jednak gracz znajdował wiele elementów wzbogacających krajobraz tj. domy, fabryki/warsztaty, starożytne idole itd. Gatunków potworów do zabijania również otrzymaliśmy zatrzęsienie, lecz nie odbiegały one od tego, co widzieliśmy w innych grach. Genialnie za to zaprojektowano 22 instancje do odwiedzenia. Wprawdzie w każdej przeważał motyw cyrkowy, mimo to scenografia zawsze była odmienna. Interfejs i krój menusów też niczym nie zaskakiwał, ot prosty i funkcjonalny design. Muzyka i udźwiękowienie bez rewelacji. Nic zapadającego w pamięć, ale też nic odstręczającego.

Zabawę z Iris Online zaczynało się od dobrze zaprojektowanego tutoriala. Wprawdzie do obowiązkowych nie należał, ale warto było go ukończyć z uwagi chociażby na punkty doświadczenia. Rozgrywkę nakierowano raczej na odwiedzanie zawartych w grze instancji (specjalnych lochów), ale questów do wykonania również otrzymaliśmy ogromną ilość, dzięki którym odwiedzaliśmy kolejne miejscówki Arcany. Tytuł właściwie winien zostać określony jako sieciowy dungeon crawler, o czym świadczyła obecność tylko jednego niewielkiego miasta (ostatnia łatka dołożyła jeszcze jedno, ale to już bez znaczenia), gdzie uzupełnialiśmy zapasy, szukaliśmy zleceniodawców, bądź po prostu odpoczywaliśmy. Niestety przymusowy grind nieco irytował, a tzw. dzienne (powtarzające się) questy niespecjalnie przyspieszały przyrost doświadczenia czy gotówki. Ostatecznie dało radę osiągnąć 75 poziom doświadczenia. Podczas kreacji bohatera już na starcie otrzymywaliśmy dwie profesje do wyboru dla każdej rasy. W toku dalszej gry można było ją zmieniać dwa razy. Dawało to multum kombinacji do wyboru. Co ciekawe elfy jak broń dystansową wykorzystywały strzelby zamiast łuku, którego tu nie uświadczyliśmy. Gracz, jeśli chciał specjalizował się jeszcze w jednym z trzech dostępnych zawodów tj. cardmastera, kucharza i alchemika. Nie da się jednak ukryć, iż pierwszy najbardziej się przydawał. Dobrą rzeczą była opcja nabycia własnego wierzchowca (mount) już od początku rozgrywki, a właściwie to jednego dostawaliśmy na własność po wykonaniu odpowiedniego zadania. Dodatkowa para nóg przyśpieszała podróż, jednakże rola mountów była dość ograniczona w stosunku do innych tytułów MMORPG. Przyczyniły się do tego tanie zwoje teleportacyjne znacznie poprawiające komfort zabawy. Gra też nie oferowała opcji posiadania zwierzaka jako pomocnika, mimo pewnych planów robionych w tym kierunku.

W kwestiach walki nie wprowadzili twórcy wielkich rewelacji. Po wyznaczeniu celu bohater podbiegał do przeciwnika i samodzielnie machał już bronią (bądź strzelał) dopóki go nie zabił (albo sam nie zginął). Dodatkowo posiłkowaliśmy się jak zwykle aktywnymi umiejętnościami umieszczonymi w dolnym pasku ekranu. W Iris Online trochę jednak przesadzono z agresywnością przeciwników, więc zgon mógł nas dopaść szybko i niespodziewanie. Wchodzenie do instancji (lochów) samotnie równało się pewnej śmierci, co miało swoje dobre i złe strony (wymuszało nawiązywanie więzi społecznych, ale też irytowało). Osobno zdobywaliśmy poziomy doświadczenia i umiejętności. O ile we współczynniki postaci nie dało się ingerować, to każdy poziom umiejętności dawał nam 2 punkty do rozdziału pomiędzy dostępne skille (aktywne i pasywne). Klasy otrzymywały własne drzewka, po zmianie oczywiście dostawaliśmy kolejne. Dodatkowe punkty otrzymywało się też jako nagrody za zaliczenie niektórych questów. Gracz miał możliwość transformacji w potwory pod warunkiem posiadania odpowiednich kart. Jeśli chodzi o broń - zwykle dla każdej profesji przeznaczano po trzy jej rodzaje do wyboru. Najczęściej jednak korzystało się z dwóch: jedna główna, druga pomocnicza, aczkolwiek najlepsze rezultaty dawała specjalizacja (umiejętności podporządkowane zarówno broni jak i zbroi). Ekwipunek zdobywało się jako łup po przeciwnikach, jako nagrodę za questy bądź kupowało na aukcji. Kupno oręża i zbroi w typowym sklepie było możliwe tylko do 15 poziomu. Oczywiście najlepsze elementy jak i inne rzadkie przedmioty otrzymywaliśmy w instancjach. Zdobyty ekwipaż często bywał już odpowiednio wzmocniony, ale najczęściej musieliśmy to robić samemu przy użyciu odpowiedniej karty. Bardzo dobrze i sprawnie działał system aukcji, handlowano wszystkim, czym się dało, więc odpadały zbyt częste wyprawy po taki czy inny materiał. W grze istniał system PvP, ale tylko na wyznaczonych obszarach oraz dwa typy rywalizacji jak przejęcie flagi czy deathmatch. Zdobyte punkty wojenne wymienialiśmy na unikatowe przedmioty.

Czym więc tak bardzo wyróżniało się tak bardzo Iris Online? Systemem kart. Pierwsze to oczywiście znajdywane tu i ówdzie Karty Tarota, dzięki którym specjalny NPC w mieście był w stanie "wywróżyć" graczowi różnorakie efekty wzmacniające i wizualne. Co prawda sam gracz też mógł wróżyć, aczkolwiek z mniejszą skutecznością. Inne karty służyły do wzmacniania ekwipunku. Część oręża i zbroi posiadała specjalne sloty oznaczone symbolami grup krwi i tam implementowaliśmy zakupione/stworzone przez nas karty. Najczęściej dawały one bonusy do statystyk, chociaż nie tylko. Niestety te najwyższych poziomów były horrendalne drogie jak i materiały do ich stworzenia. Tytuł uważano za noob friendly. Rzeczywiście panowała tu przyjazna atmosfera, gracze pomagali sobie nawzajem, nie potrzeba było mieć wyśrubowanego poziomu by dostać się do dobrej gildii, a za pierwsze zadania nagrody sypały się jak z worka Mikołaja. Tak na marginesie gildie także zdobywały doświadczenie, a punkty przeznaczały na bonusy obejmujące wszystkich członków.

Niestety w ostatnich miesiącach IO zaczęło tracić na popularności. Przyczyniło się do tego coraz mniejsze zainteresowanie moderatorów tym tytułem. Nowe łatki generowały kolejne błędy, lagi stawały się coraz częstsze, podobnie jak awarie serwera. Zaczęło dochodzić do ataków hackerskich na konta graczy. Eventy przestały przyciągać uwagę, a ostatni dodatek wywołał falę krytyki. Ostatnio zlikwidowano nawet trzy kanały na serwerze pozostawiając tylko jeden. W samym systemie gry również istniały wady, ale ponoć o zmarłym mówi się jedynie dobrze albo wcale, więc to przemilczę.

W nekrologu napiszą, że Iris Online zamknęło swoje podwoje 31 lipca 2012 roku. Szkoda, bowiem gra miała spory potencjał i z pewnością rozwinęłaby skrzydła, gdyby tylko ludzie odpowiedzialni za jej poprawne funkcjonowanie włożyli w swoją pracę więcej serca i wysiłku. Kryzys światowy i związane z nim oszczędności też pewnie sprawiły, iż gPotato postanowiło zrezygnować z tej sieciówki. Tytuł podzielił wprawdzie los innych darmowych produkcji MMO, ale przynajmniej nas naszej stronie zostanie upamiętniony dla potomnych. Ja dziękuję mu za te kilka miesięcy naprawdę przyjemniej i wciągającej zabawy.

Moja ocena: 8/10


Obrazki z gry:

Dodane: 30.07.2012, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?