Rhapsody: A Musical Adventure (Nintendo DS)

Rhapsody: A Musical Adventure

Marl Oukoku no Ningyou Hime: Tenshi ga Kanaderu Ai no Uta (JAP)
Wydania
2008()
2008()
Ogólnie
Prosty jRPG, z klasycznym systemem bitewnym, uproszczonym inwentarzem i lolitkami w roli głównej;). Historia o poszukiwaniach prawdziwej miłości i o tym, jak damsel, miast być "in distress", musi ratować swego "księcia z bajki".
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Judas
Autor: Judas
30.06.2010
Zacznę od tego, iż mój kontakt z wersją PSXową gry był symboliczny i miał miejsce dawno temu. Do niniejszej pozycji podchodziłem zatem bez obciążeń, zaś potencjalnemu czytelnikowi oszczędzę porównań;). Dla przyzwoitości wspomnę jednak o dwóch sprawach - po pierwsze system walk. Jeśli dobrze pamiętam na konsoli Sony były to pojedynki "pseudotaktyczne" - z przesuwaniem postaci po polu walki. Tutaj system został sprowadzony do tego, co znamy ze wczesnych odsłon Final Fantasy, ew. Drakkiu. Szerzej o nim napiszę w dalszej części niniejszej (mini)recenzji. Po drugie - mogę się mylić, ale fabularnie nie powinno być wielkich różnic;). Do rzeczy zatem.

1. FABUŁA
Mam pewien zgryz, bo czytając o tej grze bez przerwy trafia się na sformułowania pokroju "dla dwunastolatek", "dziewczęca", "infantylna". No i wypadałoby się z tymi wypowiedziami zgodzić. A jednak. Jednak mam prawie 3 razy tyle latek na karku, do płci pięknej nie należę, a mimo to grało mi się całkiem przyjemnie. Ot, taki przerywnik między poważnymi pozycjami;). Sporo humoru słownego i sytuacyjnego (zasypiające w czasie walki monstra czy konformistyczna postawa naszych podopiecznych - kolaborujących z wrogiem [usprawiedliwiając nieco - ze strachu^^], rywalizacja między przyjaciółkami [tak zwana trudna przyjaźń;)], czy też podwładni naśmiewający się z wieku wiedźmy Mariolki;)).

Historia opowiada o dziewczynie - Cornet, która śniąc o ratującym ją wymarzonym księciu z bajki nie przypuszcza nawet, iż to ona będzie w tym związku aktywną - ratującą stroną. Cornet nie jest jednak zwyczajną dziewczynką, ponieważ potrafi rozmawiać z lalkami. Jak się później okaże, ma to związek z jej pochodzeniem, ale nie zdradzajmy zbyt wiele;). Fabuła nie wykracza specjalnie (w żadną stronę) poza kanony gatunku, zatem mamy tutaj i zbieranie artefaktów (specjalne kamienie żywiołów), wędrówki po miastach/ lochach/ świątyniach/ etc., i drużynę złych. Zresztą ci ostatni przywodzą na myśl fabularne porównania z takimi dziełami, jak na przykład Sailor Moon (w każdym razie mnie się kojarzy;)). Co jakiś czas napotykamy na swej drodze jednego z podwładnych okrutnej (taaa) Marjoly, zdarzają się niekonwencjonalne akcje z ich strony (pomaganie drużynie). Jest kilka akcji nie pasującej do sielankowego mimo wszystko krajobrazu "RPG dla małych dziewczynek" - zdarza się kilka zgonów, jest mowa o odpowiedzialności za swoje czyny, za innych... Generalnie nic czym należałoby się mocniej przejąć;). Aha - w tym kontekście dwuznacznie jawią się polskie akcenty w grze: polsko brzmiące nazwiska Libinsky i... Polansky (u którego nasza mała dziewczynka w podejrzanych okolicznościach budzi się na podłodze, khem...^^).

2. ROZGRYWKA/SYSTEM
Jako się rzekło wcześniej system jest klasyczny do bólu:
a) Random encounters - niestety trochę zbyt częste. Miałem zabrać się po ukończeniu recenzowanej wersji za edycję PSXową, ale jeśli tam walki są równie częste, to przy innym systemie walki może być nie do zniesienia;
b) System turowy. Najpierw gracz wydaje polecenia swoim postaciom, potem włączają się do walki w kolejności zależnej od parametrów;
c) Obok ataków fizycznych postaci mają do dyspozycji ataki magiczne (zróżnicowane, zależne od konkretnej postaci), które dostępne są po osiągnięciu przez danego członka drużyny odpowiedniego poziomu doświadczenia, oraz użycie przedmiotu. Te ostatnie to różnego rodzaju cukierki, gumy i inne słodkości;), regenerujące punkty życia, siły magiczne czy też usuwające negatywne statusy.

Obok tego pozostawiono graczowi do dyspozycji jeszcze dwie opcje - ucieczka z pola walki (można podjąć jedną próbę na całe starcie) i... walka automatyczna. Ta ostatnia opcja może okazać się nie lada wybawieniem, bo nie dość, że walki są (jako się rzekło) częste, to jeszcze... skandalicznie wręcz łatwe!!! Poziom trudności uwłacza godności białego człowieka (i przypuszczam, że płeć czy wiek nie gra tutaj roli;)).

Aha, parametry postaci można poprawić dzięki zakładanemu ekwipunkowi - każda postać ma trzy sloty, które można obsadzić dowolnie (na przykład zakładając trzy komplety "kocich łap" [Cat'sPaw], gdzie one zostaną założone pozostanie chyba tajemnicą twórców gry;)). Oprócz przedmiotów wzmacniających atak/obronę (wyrażoną w punktach) postaci można trafić na ciekawe przedmioty "redukujące" - na przykład obcinające o połowę liczbę otrzymanych ciosów fizycznych, bądź zużytych punktów magii.

Na górnym ekranie mamy wyświetlaną mapę aktualnie zwiedzanych lokacji, co szczególnie w przypadku labiryntów nie jest bez znaczenia, kiedy przemierzamy tak samo wyglądające miejscówki. Duży plus od kogoś, kto gubi się w lokacjach z większą niż jeden liczbą wyjść;).

Reasumując - chociaż system nie grzeszy oryginalnością, największą bolączką jest poziom trudności (łatwości?).

3. GRAFIKA
Charakterystyczna dla Nippon Ichi kreska nie jest niestety najwyższych lotów (jeśli chodzi o tego producenta). Oczywiście jest kolorowo i słodko. Sama gra zaś co prawda nie odstrasza, jednak nie można powiedzieć nic poza tym, iż graficznie jest poprawna. I na tym poprzestanę ;).

4. MUZYKA I DŹWIĘK
Podtytuł zobowiązuje, toteż warstwie dźwiękowej wiele zarzucić nie można (o ile toleruje się taką konwencję). Oprócz sympatycznych, pozytywnie nastrajających, "poprawnych" utworów (jednak nie zapadających jakoś szczególnie w pamięci) - gra oferuje niemałą liczbę "piosenek śpiewanych". Na całe szczęście (dla purystów, ja bym jakoś zniósł;)) anglojęzycznego wydawcę nie poniosła ułańska fantazja i piosenki śpiewane są w języku japońskim. Jest ich całkiem sporo, chociaż jakby się dobrze przysłuchać większość z nich to wariacje na ten sam temat;). Prawdopodobnie ze względu na ograniczenia nośnika zrezygnowano z wersji dubbingowanej angielskiej, którą mógł wybrać użytkownik PSXa w swojej wersji gry. Mała strata;)).

5. POSTACI
Postaci do wyboru mamy całkiem sporo. Oprócz głównej bohaterki Cornet i jej przyjaciółki - ożywionej lalki Kururu (w dalszej części gry poznajemy jej wzruszającą historię) możemy przebierać w dość dużej ilości innych bohaterów. Sporą część z nich przyłączamy opcjonalnie, czasem zwyczajnie odnajdując w fakultatywnych częściach labiryntu, czasem trzeba stoczyć z takim kandydatem walkę. Chociaż postaciom nie nadano jakiejś wyjątkowej głębi - na upartego część z nich można lepiej poznać bawiąc się w odkrywanie sekretów...

6. OMAKE
Podobnie jak w przypadku wersji PSXowej (jeśli dobrze pamiętam. I miało nie być porównań;)) - po "zaliczeniu" danego utworu-piosenki w grze, uzyskujemy do niej dostęp dzięki opcji Encore. Przy czym nie ograniczamy się do suchego odsłuchania kawałka - gra odtwarza nam cały "performens"^^. Drugim dostępnym bonusem jest coś na kształt encyklopedii - po napotkaniu danej postaci w grze uzyskujemy dostęp do danych na jej temat z kolejnej opcji - Observation - menu głównego. Jest to krótka informacja na temat postaci, lalki bądź potworasa, czasem dość zabawna. I to w zasadzie tyle w kwestii bonusów...

7. PODSUMOWANIE
Ocena Rapsodii nie jest prostą sprawą. Gdyby przyłożyć do niej taką samą wagę jak na przykład w przypadku Final Fantasy IV - byłoby słabo. Dla mnie jednak stanowi pewnego rodzaju odskocznię od "poważnych" pozycji, a jako taka sprawdza się świetnie. Jest krótka, toteż nie zdąży totalnie zmęczyć swoją bezgraniczną łatwością;)), natomiast humor pozwoli niwelować pozostałe bolączki i słabości tej gry. Pierwotnie miałem wystawić dualne oceny (w zależności czy jesteś małą dziewczynką, czy też nie;)), ostatecznie jednak wystawiam coś takiego:

Grafika: 7,5. Z jednej strony bez rewelacji, ale z drugiej nie ma się specjalnie do czego przyczepić.
Dźwięk: 8. Mamy co prawda śpiewane kawałki, jednak ogólnie cała reszta nie powala. Dałbym 7, ale ze dwa kawałki mi się podobały;).
Fabuła: 7. I tyle, bez komentarza.
Gameplay - 6. Za poziom trudności. Bo poza tym grało się całkiem przyjemnie.

Ogółem: 7/10 - Polecam szczególnie tym, którzy mają dystans do tego, co robią;). Chcesz niezobowiązującej, zgrabnie opowiedzianej historii, którą zamkniesz w kilka godzin? Sięgnij po ten tytuł, a być może znajdziesz w nim coś dla siebie. Chociaż oczywiście bez trudu mógłbym wymienić dziesiątki lepszych jRPGów - nie żałuje czasu spędzonego z Rapsodią... A teraz wracam do… Ketsui: Death Label (odskocznia od poważnych tytułów, taaaa^^).


Obrazki z gry:

Dodane: 03.07.2010, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?