Soma Bringer (Nintendo DS)

Soma Bringer

Wydania
2008()
2008()
Ogólnie
Gra wyprodukowana przez Monolith Studio tylko na rynek japoński, która doczekała się jednakże doskonałego patcha tłumaczącego na język angielski. Świetny hack & slash w znakomitej oprawie graficznej i muzycznej.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Vasquo
Autor: Vasquo
02.12.2009
That's when I and Idea met...

Soma Bringer to gra wydana jedynie w Japonii, jednak dzięki syzyfowej pracy tłumaczy (głównie DarthNemesisa) powstał patch tłumaczący blisko 100% gry, tak więc swobodnie można cieszyć się zarówno rozgrywką jak i fabułą. Jeśli już o fabule mowa, to zapewne chcielibyście wiedzieć o co chodzi jakby? Otóż znajdujemy się w świecie, gdzie cała technologia, na równi z wszystkim tym co nas otacza jest zasilana przez magiczną energię zwaną Soma. Jednak pewnego dnia, na kontynencie Barnea równowaga Somy została zachwiana, a przy okazji świat postanowiły odwiedzić jakże tajemnicze istoty zwane Visistors. Jako że taka sytuacja nie podoba się nikomu, organizacja regulująca i zajmująca się Somą powołuję specjalną jednostkę militarną mającą likwidować Visitorsów- Pharzuph.

Historia opowiedziana w grze skupia się na siódmej dywizji tejże jednostki, w tym i nas. Cała sytuacja ulega komplikacji, gdy podczas rutynowego wypadu do lasu (sic!) gdzie zauważono wahania Somy, poznajemy tajemniczą dziewczynę, Ideę. Kim ona jest i skąd wzięła się na kontynencie Barnei? Czy organizacja stojąca za Pharzuphem ma do końca uczciwe zamiary? Kim są tajemniczy Visitors i czego tak naprawdę chcą? Fabuła, chociaż nie odbiegająca w ekstremalny sposób od podobnych historii, jest ciekawa i powoduje że chcemy poznać odpowiedzi na wyżej zadane pytania, co pcha nas w rozgrywce do przodu. A skoro jesteśmy już przy rozgrywce...

Back then, I was an inexperienced new recruit...

Grze, jako rasowemu hack'n'slash najbliżej jest do takich klasyków jak seria Diablo. Założenia są podobne, tylko oprawa inna- bardziej mangowa, w japońskim stylu. Na początku gry wybieramy jednego z siedmiu członków grupy Pharzuph, różniących się wyglądem jak i nieznacznie początkowymi statystykami. Tych mamy cztery- siłę odpowiadającą za obrażenia zadawane przez broń białą, magię odpowiadającą za (o dziwo!) atak magiczny i ilość SP (odpowiednik MP), zdrowie które zwiększa nasze HP i zręczność która zwiększa obrażenia zadawane przez broń dystansową. Z początku rozdajemy kilka wolnych punktów CP w wybraną przez nas kategorię. CP dostajemy także przy każdym awansie na kolejny poziom.

Następnie wybieramy jedną z 6 klas. Każdy z pewnością wybierze coś dla siebie. Dostępne profesje prezentują się następująco: Battlers, nastawionych na ofensywę, dobrze zbalansowanych Corps, używających umiejętności z "ciemnej strony mocy" Darks, posługujących się łukami oraz bronią palną, a także potrafiącymi stawiać pułapki Gunners, Kamps którzy preferują walkę wręcz i zdolni są do łączenia swych ataków w combo, a także Somas- adepci sztuk magicznych. Każda z klas posługuje się określonym orężem, a tego jest od liku- miecze, tarcze, miecze dwuręczne, topory, katary, kastety, łuki, strzelby, kostury i wiele innych. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie by taki Gunner używał dwuręcznego topora, jednak nie będzie on w wstanie używać wtedy specjalnych ataków przypisanych do jego klasy.

Gra generalnie jest podzielona na akty. Na początku każdego z nich zaczynamy przygodę na pokładzie Schildkrote, statku za pomocą którego nasza drużyna porusza się po świecie i który jest naszą bazą wypadową. Na nim to możemy zrobić zakupy jak i sprzedać niepotrzebny ekwipunek, a także zarządzać naszą drużyną- maksymalnie może nam towarzyszyć dwóch kompanów. Jak to więc wygląda w praniu? Akcja gry dzieje się na górnym ekranie, natomiast na dolnym znajdziemy mapę oraz takie informacje jak aktualnie wybrany zestaw skillów, wybrane przedmioty i info o ewentualnych wolnych punktach CP i AP. Jeśli chodzi o skille, są one różne dla każdej z klas, a w obszarze klasy dla innego typu broni. Skille zdobywamy gdy wydajemy na nie AP, które to zdobywamy awansując na wyższe poziomy. Ogólnie możemy je podzielić na pasywne i aktywne. Te drugie musimy "podpiąć" pod butony (ABXY) aby móc ich używać. Co trzeba jednak zauważyć, poszczególne ataki nie są jakieś specjalne widowiskowe, co jednak specjalnie nie przeszkadza. Gdy nasz zawodnik zdobędzie wyższą rangę, będziemy mieli dostęp do lepszych umiejętności a także większej ilości setów, gdzie podpinamy nasze skille. Sety można zmieniać za pomocą triggera R. Świetnie rozwiązano też sprawę z przedmiotami. Podobnie jak umiejętności podpinamy je pod buttony, w czasie walki wystarczy nacisnąc L i set z skillami zmienia się na ten z przedmiotami. Mamy możliwość wyboru, czy zmiana tych dwóch setów ma polegać na naciśnieciu L przy każdej zmianie, czy też set z przedmiotami pojawi się tylko wtedy gdy dany trigger dłużej przytrzymamy. Jest to doskonałe rozwiązanie, sprawdzające się w ferworze walki- mamy możliwość podpięcia aż czterech przedmiotów i nie musimy niepotrzebnie wchodzić do menu by czegoś użyć. A jest to szczególnie ważne, ponieważ przy wejściu do menu gra nie pauzuje się- walka trwa cały czas.

Skoro już wspomniałem o walce, toczy się ona oczywiście w czasie rzeczywistym (doh... no jak to w h'n's). Do pokonania jest masa świetnie wykonanych wrogów, a także (również opcjonalnych) sub-bossów i bossów. Niektóre stwory są ogromne i robią niesamowite wrażenie. Fajne jest też to, że stwory które należy ubić by wykonać dany sub-quest są często o wiele trudniejsze od pozostałych wrogów, co daje nam też więcej satysfakcji z ubicia takiego gnojka, hehe. Wiele z nich posiada umiejętności czy czary które nie tylko wyglądają lepiej niż te nasze (...) ale też potrafią zmieść całe party jednym strzałem. Mogłoby takie ciągłe umieranie być wielce uciążliwe, zważywszy na to że mapy po których się poruszamy są bardzo duże, a czasami wręcz ogromne. Z pomocą jednak przychodzi system teleportów, rozsianych po lokacjach. Gdy je aktywujemy, możemy przenieść się do miasta czy też na statek i z powrotem do danej lokacji. Można także (również w walce z bossem) posiadając odpowiedni przedmiot postawić tymczasowy teleport. Aktywowanie teleportów jest ważne także z tego powodu, że za każdym razem gdy zapiszemy grę i ją wczytamy zaczynamy na Schildkrote- warto więc zapisywać grę przy aktywacji kolejnego teleportu. Mówiąc o walce nie można nie wspomnieć o jej głównym elemencie w Soma Bringer, czyli systemie BREAK. Polega on na tym, że gdy oklepujemy danego oponenta, może pojawić się nad nim wykrzyknik. Gdy będziemy kontynuować naszą ofensywę, w końcu wyskoczą dwa wykrzykniki, a następnie trzy, co będzie oznaczało BREAK- potwór zbiera wtedy o wiele większe obrażenia. Niektóre skille mają różny efekt przy BREAKu, odpychają wroga, czy też wybijają w górę dzięki czemu możemy atakować bezbronnego stwora. Musimy jednak pamiętać o tym, że system ten dotyczy także naszej drużyny, tak więc lepiej mieć się na baczności.

Na mapach możemy znaleźć skrzynie, które wypadają również z pokonanych wrogów. Skrzynie różnią się kolorem (brąz, srebro, złoto), a co za tym idzie mają inną zawartość. Można w nich odnaleźć złoto, zużywalne przedmioty, części ekwipunku (zwykłe jak i unikatowe, od oręża po części zbroi), a także specjalne orby, dające nam odpowiedni boost do statystyk. Wspomniane orby montujemy w częściach naszego oręża i ekwipunku które posiadają przygotowane na nie sloty. Można je również łączyć ze sobą w celu uzyskania lepszych egzemplarzy.

Great ring envelops the earth...

Wypadałoby napisać kila słów o grafice, co nie? No cóż, gdybym tylko napisał że jest przepiękna pewnie nikomu by to nie wystarczyło, hehe. No dobrze. Zacznę od menusów, które są przejrzyste i łatwo się po nich manewruje. Postacie oraz wrogowie to modele 3d zrobione w cell-shadingu, czyli technice która idealnie nadaje się do gier na DSa. Nasi bohaterowie wyglądają bardzo dobrze, podobnie jak wrogowie. Ci są różnorodni, w każdym akcie spotkamy innych i nie ma co narzekać na monotonię w ich eksterminacji. Tak samo nie mogę nic zarzucić animacji, która jest płynna nawet gdy na ekranie dużo się dzieje. Świetnym patentem jest zoom kamery w czasie walki, która skupia się na naszym zawodniku. Jeśli komuś by to przeszkadzało, można to w każdej chwili wyłączyć w opcjach. Jedyne czego czasami brakuje to więcej "efektów specjalnych" przy używaniu umiejętności czy też czarów. Całe środowisko otaczającego naszych bohaterów to cudownie narysowane 2d. Niezależnie od tego, czy akurat znajdujemy się w pustynnym mieście, skutej lodem górze, gorącym wulkanie czy też lesie z prologu, mapy i miasta wyglądają znakomicie. Pierwsze skojarzenia jeśli chodzi o tła to seria ...of Mana, Soma Bringer pod względem grafiki również posiada ten sam bajkowy klimat. W grze zaimpletowany jest pięciostopniowy zoom, przy którym grafika oczywiście traci na jakości, lecz jest to raczej dodatek by obejrzeć naszą postać z jej orężem z bliska (każda broń ma swój unikalny wygląd, co również pisze się na plus).

Familiar melodies

Gdy usłyszałem pierwsze melodie przygrywające nam w grze, poczułem się dziwnie swojsko i znajomo. Moje początkowe zdziwienie nie trwało długo, gdyż cała tajemnica wyjaśniła się gdy tylko poznałem nazwisko autora muzyki. A jest nim nie kto inny jak pan Mitsuda, znany i lubiany. Muszę przyznać że wykonał on tutaj kawał dobrej roboty. Melodie które towarzyszą nam w grze, począwszy od kawałka z intro aż do samego końca stoją na wysokim poziomie. Co ważne, każda z nich idealnie nadaje się do aktualnie zwiedzanych lokacji, czy jest to zniszczone miasto czy też ognisty wulkaniczny teren. Jak dla mnie doskonale wpasowują się w toczone przez nas walki. Niestety na minus muszę zaliczyć kompletny brak voice actingu, czy też brak jakichkolwiek okrzyków w wykonaniu naszych hirołsów. Jednak da radę grać bez tych wszystkich uhhów i achów.

But I am here now-Because I promised her.

Generalnie Soma Bringer to jedna z lepszych gier które ukazały się na Nintendo DS i nie jestem w tym zdaniu odosobniony. Szkoda że nie ukazała się ona oficjalnie w wersji anglojęzycznej, jednak na początku wspomniany patch umożliwia swobodną grę. Jedną z ważniejszych opcji którą posiada gra jest możliwość grania z kolegami, czego niestety nie miałem okazji jeszcze sprawdzić. Z tego co mówią znajomi, gra zyskuje jeszcze więcej gdy gramy w multiplayerze. Po ukończeniu głównego wątku mamy możliwość rozpoczęcia gry na wyższym poziomie trudności, a gdy uda nam się pokonać grę i na nim odblokujemy poziom very hard. Ale nie tylko to, dostajemy dostęp do trzech dodatkowych scenariuszy z nowymi lokacjami. Tak więc grania jest w bród. Oczywiście to nie wszystkie bonusy za ukończenie gry, jednak by je poznać musicie przejść grę sami. Muszę również wspomnieć o tym że wielu graczy skarżyło się na to że w grze cierpimy na nadmiar złota. Ja niestety nigdy nie miałem tej przypadłości, hehe. Zresztą, od nadmiaru głowa nie boli. Mnie osobiście brakowało dobrze zrobionego bestiariusza. Nie zmienia to faktu że jest to jedna z lepszych i wartych polecenia gier. Nadaje się ona dla każdego miłośnika h'n's jak i również dla każdego który chciałby pograć w ciekawy tytuł z kolegami. Brawa dla Monolith Studio.

Grafika: 9/10
muzyka i udźwiękowienie ;) 8+/10
Gameplay: 10/10

Moja ocena: 10/10

Orius
Autor: Orius
29.01.2009
Akt I - Prolog
No, pozbyłem się PSP, zdobyłem NDS. Konsola na którą jest cała masa świetnych RPGów. Niestety, część z nich rzadko kiedy wykracza poza granice Kraju Kwitnącej Wiśni. Sam się dziwię twórcom, przecież gdyby wydali grę w USA/EU to tylko by zarobili, no ale cóż, nikt ich nie zrozumie. Gdy tak się już stanie, jedyne co pozostaje graczom to albo wyuczyć się japońskiego tak by zrozumieć to i owo albo czekać na jakiegoś nieoficjalnego, zangielszczającego grę patcha. W przypadku dzisiejszego tytułu sprawdza się opcja numer 2 :). Co jak co, ale sądziłem, że jak już powstał takowy patch, to gra musi być naprawdę dobra, skoro komuś się chciało to wszystko robić. Lecz widać ciut się myliłem, gdyż Soma Bringer juz bardzo przeciętna, dlaczego? Zapraszam do dalszej lektury.

Akt II. - Fabuła
Okej, włączyłem NDSa, odpalam grę. Witają mnie loga twórców itp., pokazuje się menu główne. Wybieram Single Player (dostepny jest również multi via WiFi) i pojawia się opcja rozpoczęcia nowej gry. Już po spojrzeniu na dolny ekranik można się domyślić, iż gra ma trzy stopnie trudności (Normal, Expert, Master), które odblokowujemy podobnie jak to było w Diablo -czyli żeby móc grać w Expert, musimy zaliczyć pierw Normal itd. No okej, poziom trudności wybrany, teraz czas wybrać postać. Otóż w Soma Bringer nie tworzymy postaci od podstaw (chodzi mi o wygląd), tylko mamy 8 już gotowych (jedna ukryta). Mój wybór pada na różowowłosą Millers. Zaraz po tym trzeba wybrać klasę naszego protoganisty, których jest sześć: Battler (wojownik, nie muszę chyba tłumaczyć), Corp (zbalansowany atak, używa magii pomocniczej), Dark (czarna magia, może używać HP do zadawania dosyć mocnych ciosów), Gunner (strzelec), Kampf (najlepszy w walce z bliskiej odległości) oraz Soma (expert magii). Zaraz po dokonaniu wyboru dotyczącego klasy musimy jeszcze zaznaczyć jaką bronią będziemy się z początku posługiwać (czy mieczem dwuręcznym, czy dwoma jednoręcznymi/ pistoletami/ łukiem/ laską). Dodam że każda profesja posługuje się innym orężem. Jako że wybrałem Battlera i Miecz Dwuręczny (wielkości mojej postaci, miło :)), pozostało tylko przydzielić startowe statystki (cztery atrybuty: Siła, Magia, Witalność i Zwinność, jak dla mnie lepiej gdy jest taka ich ilość) oraz wybrać imię, by móc rozpocząć naszą przygodę. Zaraz po zrobieniu tego wszystkiego wita nas intro, które wyjaśnia kilka zasad rządzących światem Soma Bringer. Otóż kilka lat temu została zachwiana równowaga Somy (która w grze jest źródłem energii magicznej) przez istoty zwane Visitors. Wszystko zostało naprawione, lecz by się to nie powtórzyło została uformowana specjalna grupa zwana Division of the Pharzuph, która ma owych Visitorów zwalczać. W grze poznajemy losy siedmiorga jej członków, którzy wykonując misje dokonują odkrycia, które może zadecydować o losach świata.

Akt III. - Grafika & Muzyka
Co do grafiki mam dosyć mieszane uczucia. Z jednej strony postacie w moim ukochanym cell-shadingu, zaś z drugiej otoczenie 2D które przy przybliżeniu staje się jedną wielką pikseliozą (radzę ze szczerego serca, grajcie kamerą, która jest najbardziej oddalona). Inaczej ma się rzecz z menusami, gdyż są zrobione w miarę starannie, lecz jak dla mnie powinno zamienić się je miejscami (ogólnie jest tak, że na ekranie dotykowym podczas pauzy pokazane są statystki naszej postaci, zaś na drugim są opcje którymi lepiej by się operowało stylusem). Efekty, które jak na możliwości NDSa też ciut marnawe są, ograniczają się do kilku animacji, takich samych dla większości ataków. Muzyka - po półgodzinnej sesji z grą nie dało się już słuchać tej samej melodyjki granej w kółko, zaś z resztą dźwięków jest podobnie jak z efektami podpisanymi do ataków - dla wielu jeden odgłos.

Akt IV. - Gameplay
Teraz nie wiem od czego zacząć, gdyż tutaj jest trochę narzekania. Zacznę może od walk. Ja, przyzwyczajony do jako-takiej dynamiki w walkach w czasie rzeczywistym zostałem niesamowicie zawiedzony w Soma Bringer. Mianowicie czegoś takiego jak owa dynamika podczas walki z wieloma przeciwnikami nie uświadczymy ani za grosz, przeciwnie, są niesamowicie nudne i powolne. Dodatkowo, gdy otoczy nas garstka potworów, po pokonaniu jednego z nich musimy sami obrócić postać by atakować drugiego, inaczej będziemy ciąć mieczem powietrze. Jak to w takich grach bywa podczas walki powinniśmy móc używać przedmiotów leczących, oczywiście taką możliwość mamy, lecz nie obędzie się bez zgrzytów. Otóż by w wirze walki użyć szybko jakiegoś ziółka musimy za pomocą R otworzyć menu w którym pod każdy z klawiszy jest przyporządkowany jakiś item, następnie szybko wyszukać ten który jest potrzebny i użyć. Do twórców: nie lepiej było po prostu pod R dać przedmioty leczące HP a pod L te które przywracają SP (w Diablo na PSX się sprawdzało bardzo dobrze)? No ale po co, lepiej by się gracz pownerwiał że zginął bo nie zdążył się uleczyć... Ilość dostępnych skilli też nie poraża, po 10 dla broni jednoręcznej, dwuręcznej, walki w trybie dwóch broni jednoręcznych oraz czegoś zwącego się "Guts". Jak ja używałem cały czas miecza na dwie ręce, tak po dłuższej grze z nudów przydzielałem AP do innych opcji.

Akt V. - Epilog
Nie wiem, czy to może ze mną coś jest nie tak, czy ki cholera. Ale nie żałuję że gra nie została oficjalnie wydana po angielsku, zaś do twórców patcha ślę oklaski że się chciało takiego przeciętniaka tłumaczyć.

Plusy:
+ postacie w cell-shadingu;
+ artworki niektórych postaci;

Minusy:
- grafika na drugim planie;
- muzyka;
- mało zastosowania dla TouchScreena;

Grafika: 3+/5
Dźwięki: 2-/5
Grywalność: 2/5
Ocena ogólna: 2/5

2 3.5

Obrazki z gry:

Dodane: 06.02.2009, zmiany: 21.11.2013


Komentarze:

Hehe ta druga recenzja to niezła polewka no gdzie ten auto atak ! 2 oczka w dół :D gra jest mega dzięki ci panie za tłumaczenia na normalny język.


SolidSnake


[Gość @ 03.04.2017, 20:17]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?