Bloodstone: An Epic Dwarven Tale

Wydania
1993()
Ogólnie
1993, gra oparta na podobnym engine, co trylogia Magic Candle, czyli system dziś już trochę niewygodny i denerwujący, ale z całą pewnością klasyczny! Jeden z nielicznych rpg, gdzie gramy jako banda krasnoludów :)
Widok
Izometr, po mapie poruszamy się krzyżykiem.
Walka
Turówka.
Recenzje
Thasaidon
Autor: Thasaidon
11.05.2002

Widząc ten tytuł pomyślałem: "Ha w końcu coś dla mnie". I muszę powiedzieć że nie zawiodłem się. Jestem po prostu zwolennikiem wszystkiego co krasnoludzkie więc i ten tytuł raduje me kamienne serce.

Jak na grę o krasnoludach przystało zaczynamy w halach swego klanu, który jak się dowiadujemy z intra, został zaatakowany przez Taldorów (najlepiej porównać by ich było do orków). Swoją drogą zastanawiam się jak nawet armia Taldorów mogłaby pokonać krasnoludzki klan gdyż są oni podstawowym pożywieniem dla naszych toporów (mięsem armatnim jak kto woli). Ale mniejsza o większość wracamy do gry.

Gra została wykonana przez firmę Mindcraft i muszę przyznać że wyszło im to nad wyraz dobrze. Świat gry został bardzo pieczołowicie wykonany. Widać, że przemyślano jego mechanikę, choć nieco uproszczono zależności między poszczególnymi wioskami. Kontynent po którym się poruszamy (Tarq) jest bardzo duży, a dochodzą do niego jeszcze przyległe wyspy. Co ciekawe wszystkie lokacje prócz wiosek i wież są ukryte, więc trzeba mieć koniecznie coś do pisania aby zapisywać współrzędne. Z tego co zasłyszałem w różnych tawernach i widziałem w trakcie gry ułożyła mi się bardzo zgrabna mitologia krasnoludów. Z głównym bogiem stwórcą, a także głównym złym zazdrośnikiem. Bogowie poboczni oczywiście też są i to w dość sporej liczbie. Mała rada ode mnie- lepiej poznać ich wszystkich.

Fabuła gry jest dość sztampowa, jednak przedstawiona w taki sposób, że się tego nie zauważa. Otóż nasz główny bohater wraz z trójką wybranych na początku przyjaciół oraz dwójką dołączono po drodze ma zebrać święte relikwie krasnoludów i oddać je w ręce któregoś z klanów. Hmmm... trochę to niespójne- wybili mu klan, a on będzie szukał relikwii, ale co tam. I na tym koniec głównej linii fabularnej. Reszta gry to całkowita dowolność postępowania . Idziesz gdzie chcesz, robisz co chcesz, a jest tutaj co robić.

Pora przejść do warstwy technicznej. Engine gry został zapożyczony z serii Magic Candle, a przedstawia się on rzutem z góry i dość dokładnym oddaniem otoczenia, natomiast po mapie poruszamy się krzyżykiem, dopóty dopóki nie spotkamy wrogów (oznaczeni czaszką) którzy notabene często lubią nas gonić po połowie kontynentu, a wtedy najlepiej przepłynąć jakąś rzekę.

Przejdźmy do sterowania postaciami. Jest ono dosyć łatwe- wskazujemy gdzie mają iść, a oni poruszają się tam zwartą grupką. Gorzej za to z przejrzystością karty postaci i inventory, gdyż połączono je w jedno i może nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że wszystko jest w formie tekstowej! Statystyk są dobre trzy strony (włącznie z czarami). W inventory cały czas trzeba biegać wzrokiem żeby coś nam nie umknęło i nasz heros nie walczył gołymi pięściami bo zapomnieliśmy kliknąć przycisk DRAW (uzbrój się), albo biegał po polu walki bo nie kilknęliśmy PUT (włóż), wielce męczące i duży minus. W ekwipunku mogą się jednak znaleźć rzeczy ogromnie ułatwiające nam poruszanie się po mapie np. liny dzięki którym możemy chodzić po górach, focze skóry dzięki którym możemy pływać w rzece itp.

Za to jeśli chodzi o statystyki to tu nie można narzekać: oprócz podstawowych znanych każdemu są tu takie jak np. gem cutting dzięki którym można się zatrudnić u jubilera. Można też wyszkolić się jako blacksmith, tailor, metalsmith itp. oczywiście szkolenie w posługiwaniu się bronią też jest. Pobocznych sklill'i też jest mnogość np. soulreading (powiedzmy odczytywanie zamiarów) czy też tracking. Tutaj gra zyskuje dużego plusa.

Muzyka i odgłosy są i to w sumie powinno wystarczyć. Nie kaleczą uszu i to jest najważniejsze. Odgłosy kuszy to przeszywający świst (trochę nawet za bardzo). Uderzenia topora też nie są złe. Magia to jak zwykle wybuchy.

Właśnie magia- bardzo ważny element- uczymy się jej tutaj ze specjalnych totemów na których jest zapisana. Każdy totem ma inny zestaw czarów.

A kogo wgniatamy w glebę ciężkimi buciorami? Otóż wspominanych już Taldorów, są też Dimelfy które jako żywo przypominają mroczne elfy, latające rekiny, wilki, drzewoludzi itp. Nie brakuje też bydlaków którzy potrafią z nas zrobić sałatkę. Przeważnie są to różnego rodzaju owady mające po ok. 1000 HP, he he he... dla porównania nasze postacie mają ok. 50 HP.

Gra jest bardzo wymagająca, bo nie ma tu możliwości dopakowania się w klasyczny sposób, ponieważ nie ma tutaj podziału na levele doświadczenia. Można co najwyżej się podszkolić we władaniu bronią, czy zaopatrzyć w lepsze totemy i zbroje- innego wyjścia nie ma.

Polecam Bloodstone'a miłośnikom krasnoludów, a samemu będąc jednym z nich stawiam 4/5, konwencjonalny człowiek niech odejmie 1, a miłośnik elfów conajmniej 2 (zatopię topór w twym wychudłym karku nędzny kłapouchu har har!).

RECENZJA POWSTAŁA PRZY DZWIĘKACH:
Enslaved "Eld"


Obrazki z gry:

Dodane: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?