Cold Zero: The Last Stand

Cold Zero: No Mercy (USA)
Cold Zero: Ostatni Sprawiedliwy (PL)
Wydania
2003()
2003()
Ogólnie
Gra akcji w stylu Freedom Force, ale bez możliwości aktywnej pauzy, za to z rozbudowanymi współczynnikami, zbieraniem expa i levelowaniem.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
D4V1D
Autor: D4V1D
24.11.2008

Cold Zero: The Last Stand (w Polsce dość niefortunnie przytłumaczone jako Cold Zero: Ostatni Sprawiedliwy) jest grą akcji przedstawioną w rzucie izometrycznym, wydaną w 2003 roku przez firmę JoWooD. Możnaby powiedzieć, że recenzowanie takiej gry po pięciu latach wyjdzie bardzo krzywdząco, jednak myślę, że w tym wypadku nie ma to znaczenia... - ta gra i tak była słaba, nawet w dniu premiery.

Gra wita nas naprawdę paskudnym intro, które przedstawia snajpera SWATu oddającego strzał w stronę terrorysty, niestety strzał chybiony. Tym samym ów snajper złamał rozkaz wstrzymania ognia i wylatuje z pracy. Jak nietrudno się domyślić tym snajperem jest oczywiście gracz. Następnie dowiadujemy się, że bohater gry, John McAffrey chcąc spędzić godnie resztę życia zakłada biuro i zajmuje się wielce ambitnymi zadaniami, czyli krótko mówiąc śledzi czyjeś żony ;).

Zaczynając grę możemy najpierw ukończyć szkolenie lub też od razu przystąpić do akcji. Osobiście jednak radziłbym ukończyć szkolenie, jest co prawda równie fascynujące co obserwowanie jak rośnie trawa, ale że gra jest dość hmm... oryginalna i niewątpliwie trudna, przejście szkolenia jest jednak dobrym pomysłem. Dobra, trening skończony i co teraz? Ano to, że dostajemy krótki wstęp do naszej pierwszej misji od współpracującej z nami sekretarki z komentarzem iż nie jest to "kolejne" śledzenie żony kogoś tam, ambitnie nie ma co :P. W każdym razie wypadałoby się przed misją - jaka by ona nie była - uzbroić, więc wychodzimy z naszego pięknego biura na świat.

Niestety miasta pokroju GTA tutaj nie uraczymy, jest to mała mapka z "wszystkim co niezbędne" czyli mamy tutaj, a jakże - własne biuro, lombard, sklep z bronią oraz bar Eddiego. O ile funkcja sklepu z bronią jest raczej oczywista, tak lombard służy do sprzedawania wszystkiego co znajdziemy podczas kolejnych misji, a co nie jest jednocześnie bronią, czyli np. zegarki, komórki, sygnety, czy co tam jeszcze (widać że bohater John ma parcie na kasę :D). Biuro też żadnym przełomowym odkryciem nie jest, bowiem przyjmujemy w nim kolejne zadania. Zaś w barze Eddiego jakimś dziwnym trafem spotykamy faceta o imieniu Eddie, z którym można wymienić parę zdań i nic więcej. W grze nie ma bowiem żadnych rozbudowanych kwestii dialogowych, tutaj idea RPG jest ograniczona do minimum, czyli do biednego drzewka umiejętności i co sie z tym wiąże - zdobywania punktów doświadczenia. Zbierając odpowiednią ilość owych punktów wskakujemy na następny poziom i możemy sobie podciągnąć wybrane przez nas umiejętności takie jak walka wręcz, siła, kamuflaż, technika oraz obsługa poszczególnych typów broni palnej.

Gdy już się uzbroimy po zęby, możemy ruszyć na pierwszą misje. Po jej ukończeniu, kiedy to możemy być z siebie samych dumni że wszystko poszło gładko, okazuje się, że jednak nie poszło. Już tłumaczę, otóż chodzi o to, że po powrocie do biura zastajemy tam naszą sekretarke z dwoma podejrzanymi typami, którzy składają nam jedną z tych propozycji tzw. "nie do odrzucenia". I tym sposobem bohatera gry czeka ciąg kolejnych zadań, dobrze płatnych ale nie do końca wykonywanych z własnej i nieprzymuszonej woli. Misje te pomimo, że cuchną rutynką typu "zanieś/przynieś i pozamiataj" są jednak dość wciągające, tyle że niestety trudne. Sam grałem na poziomie trudności "niskim" i zdarzało mi się ginąć śmiercią totalnie bezsensowną (np. gdy pan z nożem sobie podbiegł pod moje M16 i mnie zaszlachotwał) ale też z drugiej strony zdarzało mi się rozstrzeliwać zastępy bandziorów marnym uzi bez mrugnięcia, wystarczyło że miałem zapas amunicji. Generalnie gra jest niezbalansowana i niedopracowana... to wychodzi niestety już po pierwszych minutach kontaktu z nią.

Inteligencja przeciwników stoi tutaj na bardzo niskim poziomie, nie stosują praktycznie żadnej taktyki walki, prują na gracza z czego się da i ile się da. Można w grze zabijać wrogów z zaskoczenia, skradając się, ale uważam, że po prostu nie warto tracić na to czasu i jeszcze sie denerwować przy okazji :P. Bo i bez tego ginie się tu często. Pozostaje więc staruśka jak świat taktyka save&load, tylko że jest to jak powszechnie wiadomo męczące i nudne. Jeśli chodzi o kwestie ekwipunku, to na pewno zaletą gry jest ilość broni, sporo tutaj tego, poczynając od pistoletów, przez shotguny, na karabinach snajperskich kończąc. Bez dwóch zdań natomiast brakuje mi w grze aktywnej pauzy, otóż praca kamery jest tutaj... właściwie to jej nie ma, trzeba samemu ustawiać widok taki jaki aktualnie jest nam potrzebny, co ma swoje niekorzystne odbicie w walce, bo wtedy trzeba strzelać i ustawiać kamerę jednocześnie i tu właśnie aktywna pauza miałaby swoje praktyczne zastosowanie ale że jej nie ma... Sytuację uratowałoby też wprowadzenie walk turowych, przynajmniej takie jest moje odczucie. Myśle że nad grafiką nie ma sie co rozpisywać, jest brzydka i nawet jakbym sie cofnął w czasie do dnia premiery niewiele by to pomogło, a właściwie to wcale.

Reasumując gra jest niedzisiejsza i nawet w 2003 roku nie była zjadliwa. Ma coś z oryginalności, ale brak szlifu i kiepskie wykonanie nie pozwala zasiedzieć sie przy tym tytule na dłużej. Szkoda, bo czuć tam potencjał, a to że do tej pory nie wyszedł sequel mówi chyba samo za siebie. Definitywnie nie jest to gra którą wypada polecić komukolwiek.

Moja ocena: 2/5


Obrazki z gry:

Dodane: 25.11.2008, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?