Galzoo Airando (JAP) (PC)

Galzoo Airando (JAP)

Galzoo Island
Wydania
2005()
Ogólnie
Bardzo zacny erpeg ze stajni Alice Soft. A tak, są też w nim elementy hentai. No i jest po japońsku.
Widok
FPP
Walka
turówka
Recenzje
JRK
Autor: JRK
24.04.2008
Jak powszechnie wiadomo, Japonia jest prawdziwą studnią bez dna jeśli chodzi o rynek erpegowy. Szacuję, iż poza naszymi tabelkami znajduje się nadal jakieś 2-3 tysiące tylko tam wydanych tytułów. I któregoś dnia mam w planie oczywiście dopaść i opisać je wszystkie! W tym również te hentajowe. A jako że chętnych do pomocy w tym projekcie, przy którym 12 prac Herkulesa to kaszka z mleczkiem, wciąż za mało (będę w miarę usatysfakcjonowany, gdy załoga będzie liczyła tysiąc osób piszących regularnie jedną reckę miesięcznie), to by dać dobry przykład i podnieść nadwątlone morale, sam zabrałem się do pracy. I to jedyny powód dla którego wybrałem tą gierkę, a każdy kto będzie twierdził inaczej jest zwykłym oszczercą! ;-)

Ku mojemu totalnemu zaskoczeniu, wybrana do testów gra, czyli Galzoo Island, okazała się hentajem. Niby wiedziałem że twórca, czyli Alice Soft już od ponad 20 lat (!) zasypuje japoński rynek w 100% "grami dla dorosłych", ale przecież mogli się właśnie nawrócić, prawda? ;-) "No trudno", pomyślałem, "hentaj nie hentaj - opisać trzeba, czytelnicy czekają, muszę się poświęcić", zacisnąłem zęby (jak twierdzili przypadkowi przechodnie wyglądało to bardziej na ociekający śliną lubieżny uśmiech zadowolenia, ale ponownie - to wstrętne kłamstwa!!!) i... i dograłem do samiutkiego końca. No dobra, żarty odkładając na bok (buu, a dopiero się rozkręcałem), trzeba przyznać, że gierka jest bardzo dobra. I to zarówno pod względem erpegowym, jak i hmm - hentajowym. I - co w większości z nas przypadku bardzo ważne - w pełni grywalna bez znajomości języka japońskiego. I - co chyba jeszcze ważniejsze - na stronce http://alicesoft.wikia.com/wiki/GalZoo_Island znaleźć można bardzo obszerny poradnik i rozwiązanie, nie będzie więc problemu z błądzeniem po omacku i pytaniem co chwila "ale o sssso chodzi???".

A chodzi mniej więcej o to (o, już po jednej stronie tekstu przechodzę do konkretów, muszę wychodzić z formy...), iż na pewnej wyspie urzęduje zboczony potwór (przyznacie, że zapowiada się nieźle), w 9 dungeonach zaś mieszkają jego narzeczone - minimum trzy w każdym. Nasz bohater przybywa na wyspę, aby dziewczyny uwolnić (i zapewne założyć własny harem). Ale niestety - ma w tym konkurencję. I tu pojawia się motyw, który niespecjalnie w erpegach mnie rajcuje - ograniczenie czasowe. Na wyłapanie dziewczyn z każdego dungeonu mamy równo tydzień, później automatycznie wpadają w łapy naszej konkurencji. A my tracimy szansę dołączenia ich do naszej drużyny i co gorsza - szansę na zobaczenie ich hentajowych scenek!!! Zgroza. No właśnie - upływ czasu. Za dnia możemy łazić po dungeonach (każdy ruch i walka to upływ czasu), trenować (jeśli wystarczy expa) lub robić zakupy. W nocy zaś możemy odwiedzić jedną z naszych towarzyszek.

Przyjrzyjmy się może części erpegowej. W telegraficznym skrócie: widok z oczu postaci, ruchy wieży szachowej, 5-osobowa drużyna, wybór z ponad 20 dostępnych (jeśli wyłapiemy wszystkie dziewczyny), porządne współczynniki, nierozgryziony przeze mnie ekwipunek, specjalne zdolności (np. chodzienie po truciźnie, nurkowanie, czy rozwalanie ścian), ataki specjalne, uczciwe levelowanie na który mamy spory wpływ, turowe walki z fajnie narysowanymi przeciwnikami. Brzmi zbyt dobrze, by było prawdziwe? A jednak! Chwała autorom za to, że nie zrobili części erpegowej na odwal się, jako zbędny dodatek do hentajowych obrazków. Gra jest też trudna! Poziomy rozbudowane, na dodatek piętrowe, przeciwnicy wymagający, zagadki złośliwie po japońsku, na dodatek ten wciąż uciekający czas - sama przyjemność!

A skoro już przy przyjemności jesteśmy - słów kilka o części hentajowej. I tu również jest bardzo dobrze, a graficy z Alice Soft zdecydowanie poprawili swe zdolności od czasów pierwszego Rance, trzeba tylko przymknąć oko na kilka mackowatych obrazków, które zawsze udaje im się upchać. Część obrazków przerywnikowych jest wpisana w scenariusz i zobaczymy je zawsze, ale na inne trzeba zasłużyć. Po pierwsze przed upływem terminu schwytać dziewczynę (czyli pokonać ją w walce, czasem raz, czasem aż cztery razem, a czasem sposobem), po drugie: rozkochać ją w sobie, czyli zabierać na wyprawy, levelować, czy wreszcie odwiedzać nocą. No i tu pojawia się ból - noc krótka (tylko jedno spotkanie dozwolone), a dziewczyn dwadzieścia! Osiołkowi w żłoby dali... i obyśmy takie dylematy i tylko takie w prawdziwym życiu mieli ;-) Jak to zwykle bywa, niemal niemożliwe jest obejrzenie całej galerii przerywnikowej podczas jednej gry, ale i tak żeby nas zmotywować do powrotu do niej, autorzy dorzucili nowe dziewczyny, które pojawią się dopiero podczas drugiego przechodzenia. Aż tak napalony jednak na te ślicznościowe obrazki nie byłem, ma się jeszcze te resztki samokontroli i godności osobistej… no dobra, ussałem save state z całą galerią - jesteście szczęśliwi??? (bo ja tak :-)).

Nie będę już długo nawijał, bo pewnie oko dawno już na obrazki pod spodem powędrowało, powiem tylko, że gdyby gra była po angielsku, nie wahałbym się dać jej 5/5 - w swojej kategorii zdecydowanie spełnia wszystkie wymagania! Ale za krzaczkowatość czeka kara w postaci obniżenia punktacji o jedno oczko.

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:

Dodane: 24.04.2008, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?