Game of Thrones (PC)

Game of Thrones

Wydania
2012()
2012( Steam)
Ogólnie
„Growa” opowieść, której akcja osadzona jest w świecie sagi Pieśni Lodu i Ognia. Celowo nie nawiązuję tu do znanego serialu, gdyż produkcja gry rozpoczęła się jeszcze przed seansem pierwszego odcinka.
Widok
TPP
Walka
czas rzeczywisty z pauzą
Recenzje
Zethrik
Autor: Zethrik
16.12.2013

{W takich nawiasach znajdują się dodatkowe informacje, pokrótce wyjaśniające znaczenia niektórych terminów i nazw własnych. Jeżeli Gra o Tron ci nie obca, możesz śmiało je pominąć}

Słuchajcie Mojego Ryku

            Jeśli miałbym porównać tę grę do którejś postaci z jej książkowego pierwowzoru, byłby to karzeł Tyrion. Podobnie jak on, jest ona okaleczona, bywa nieporadna i brak jej finezji. Jeśli jednak pozbyć się uprzedzeń i pobyć trochę w jej towarzystwie okaże się, że za pokraczną fasadą kryje się cięty język, spora głębia i prawdziwy dar snucia opowieści. Z tego też powodu teoretycznie skazany na zapomnienie średniak okazał się być tytułem, o którym zbyt szybko nie zapomnę. Ale nie uprzedzajmy faktów.

            A Game of Thrones jest „grową” opowieścią, której akcja osadzona jest w świecie sagi Pieśni Lodu i Ognia. Celowo nie nawiązuję tu do znanego serialu, gdyż produkcja gry rozpoczęła się jeszcze przed seansem pierwszego odcinka. I choć kilka występujących w niej postaci wygląda i brzmi jak na ekranie, wiele szczegółów jest zgodnych z książkami, nie serialem. Nie można również nazwać tego tytułu adaptacją; jest raczej osobnym rozdziałem historii Westeros {położony na zachodzie kontynent, na którym gracz/czytelnik przebywa przez większość czasu}, rozgrywającym się równolegle do wydarzeń opisanych w pierwszym tomie sagi. Czy raczej – dwoma nowymi rozdziałami.

Rodzina, Obowiązek, Honor

            Pierwszym bohaterem AGoT jest Mors Westford, poznaczony bliznami i doświadczeniami członek Nocnej Straży {bractwo składające się z banitów, przestępców i innych wyrzutków; strzeże położonego na północy Westeros lodowy Muru i pilnuje, by nic, co się za nim znajduje, nie zagroziło „cywilizowanym” krainom}. Piętnaście lat wcześniej Mors był jednym z bohaterów rebelii Roberta Baratheona, teraz spędza czas polując na Dzikich i szkoląc nowych członków Straży. Wszystko zmienia się, gdy dociera do niego list dawnego druha, a obecnie królewskiego namiestnika, Jona Arryna. Prosi on Morsa, by ten otoczył opieką pewną dziewczynę, ściganą przez tajemniczych napastników. W międzyczasie poznajemy drugiego protagonistę, Alestera Sarwycka, dziedzica Riverspring. Kilka miesięcy wcześniej powraca on do rodzinnego miasta, gdzie czekają go rosnące niepokoje oraz ślub siostry i przyrodniego brata. Łatwo domyśleć się, że Alester nie zamierza tolerować samowolki nielubianego bękarta swego ojca. Odzyskanie należnej władzy nie będzie proste – Alester ostatnie lata spędził na wygnaniu, skąd wrócił jako kapłan boga R'hllora, niezbyt w Westeros lubianego. Ostatnią deską ratunku zdaje się być audiencja u królowej Cersei. Ta i owszem, jest skłonna wesprzeć sprawę Alestera... O ile ten zdoła odnaleźć pewną pozornie zwyczajną dziewczynę...

            Wątki Morsa i Alestera przeplatają się, a my co rozdział „wskakujemy” w skórę kolejnego bohatera. I choć osoby, dla których Siedem Królestw to nie terra nova, prędko powiążą wspomnianą niewiastę ze znanymi już wydarzeniami, nijak nie umniejsza to jakości fabuły. Przeciwnie, aż szkoda, że tak wyborną opowieścią nie mogą poszczycić się tytuły doskonalsze pod względem technicznym. Mamy tu całą gamę emocji, doskonale nakreślone postaci pierwszoplanowe oraz niezwykle dojrzały, ponury klimat. Nawet Dragon Age, w którego grałem krótko przed AGoT, miałby się od kogo uczyć. Dajcie ludziom z Cyanide Studio pieniądze, a wyczarują prawdziwe cuda!

Nasza Jest Furia

            Niestety, pozostałe aspekty gry do pięt nie dorastają jej fabule. Pozwolę sobie zamknąć wszystkie mankamenty w prostej wyliczance: małe lokacje; drętwe animacje; mała liczba zadań pobocznych; średnia grafika; ubogi system dialogów (acz czasami potrafiący zaskoczyć); brak możliwości wyposażania postaci okazjonalnie dołączających do bohaterów. I, wreszcie, błędy techniczne. Cała masa błędów. Rzeczy typu ikony aktywnych przedmiotów kilka metrów od nich samych to pikuś przy choćby samowolnie biegających bohaterach. Kilka razy zmuszony byłem restartować grę, ponieważ Alester „blokował się” na ruchu w prawo. Tego typu „atrakcje” są tu standardem.

            Nie lepiej jest z niektórymi rozwiązaniami technicznymi. Zarządzanie ekwipunkiem i zakupy to kwintesencja nielogiczności w używaniu przycisków. Do tego aby poruszać kamerą wokół bohatera, trzeba trzymać prawy klawisz myszy. Przyzwyczajania się do tego nie ułatwia fakt, że sama kamera często „przeskakuje” w bok lub zmusza nas do puszczenia klawisza i ponownego jego wciśnięcia; w przeciwnym razie tracimy nad nią kontrolę. Koszmar gracza, nie warty jego czasu? Teoretycznie tak. W praktyce poświęciłem grze ponad dwadzieścia godzin życia. I nie żałuję nawet minuty. Bo wszystkie powyższe rzeczy bledną w konfrontacji z historią, atmosferą oraz niektórymi całkiem niezłymi pomysłami.

 My Nie Siejemy

            Słów kilka o walkach, bo stanowią one niemały procent całej gry. Starcia rozgrywają się w czasie rzeczywistym, jednak w każdej chwili mamy możliwość włączenia aktywnej prawie-pauzy. Prawie, gdyż spowalnia ona akcję, całkowicie jej nie zatrzymując. Możemy wybrać wówczas do trzech zdolności, które ustawiają się w kolejce i posłusznie czekają na wykonanie przez bohatera. Między tymi możemy się zaś przełączać prostym kliknięciem w przycisk Tab. Czasem walki mogą nużyć, jednak zwycięstwo w co trudniejszych starciach przynosi autentyczną satysfakcję. Ponadto warto kombinować ze zdolnościami, łącząc je w najbardziej efektywne kombinacje – na przykład cios wywołujący krwawienie warto doprawić takim, który zadaje dodatkowe obrażenia krwawiącym przeciwnikom. Całość domyka system trzech typów pancerzy, każdy podatny na specjalny typ broni.

            Nasi protagoniści posiadają także specjalne zdolności. Mors jest zmiennoskórym {człowiek potrafiący przenosić jaźń w ciało zwierzęcia} i częstokroć wykorzystuje ten talent, wydając komendy swemu bulterierowi. Może on, poza standardowym atakiem, na przykład powalić przeciwnika lub wyrwać mu broń. Także poza walkami możemy przejąc kontrolę nad psem. Przydaje się to do tropienia oraz zagryzania zaatakowanych znienacka wrogów. Alester korzysta zaś ze zdolności czerwonego kapłana – podpalania broni, przeciwników itp. Poza bitwami potrafi on z kolei wykrywać ukryte przełączniki oraz przejścia.

Rośniemy w Siłę

            Na początku gry możemy wybrać klasę zarówno Morsa, jak i Alestera. Do dyspozycji są trzy na postać, plus trzy kolejne po zdobyciu odpowiedniego poziomu doświadczenia. Bohaterowie opisani są podstawowymi współczynnikami (siła, zręczność itp.) oraz umiejętnościami, określającymi bonusy do obrażeń i obrony konkretnych typów ekwipunku. Mamy także drzewka zdolności samych bohaterów oraz po jednym specjalnym drzewku: psa i kapłana R'hllora. Wisienką na torcie są cechy: plusy i minusy naszych postaci. Każda cecha ma punktową wartość; możemy wybrać do siedmiu punktów zalet, o ile zrównoważymy je taką samą ilość wad. Można tutaj trochę pokombinować; zwłaszcza że z czasem dostaniemy także nowe cechy. Summa summarum, elementy erpegowe AGoT, choć nie zachwycają, są wykonane solidnie i całkiem bogato.

 Ogień i Krew

            Na koniec oczywiste pytanie: grać czy nie grać? Jeżeli jesteś fanem książek/serialu – chwytać grę, zacisnąć zęby i chłonąć wspaniałą opowieść. Niby nie jest ona kanoniczna, ale czuwał nad nią sam George R.R. Martin (który zresztą... A nie, niech to będzie niespodzianka), dzięki czemu bez wątpienia jest ona częścią wykreowanego przez niego uniwersum. Jeśli zaś z dziełami Martina nie miałeś dotąd nic wspólnego – warto mimo wszystko spróbować. Może ominie cię cały szereg smaczków, ale kto wie, czy dzięki grze nie postanowisz zagościć w Westeros na dłużej.

            Doprawdy, życzę nam wszystkim, by każdy średniak w świecie gier był tak wyborny, jak ten tytuł.

 Moja ocena: 4/6


Obrazki z gry:

Dodane: 21.11.2013, zmiany: 09.02.2019


Komentarze:

Mała errata do recenzji: zarzut źle działającej kamery jest prawdopodobnie niesłuszny, gdyż poniewczasie (dwa miesiące, ale zawsze) zorientowałem się, że... szwankuje mi prawy przycisk myszy :P


[Zethrik @ 09.02.2014, 20:21]

Przysłonięte cienką tkaniną ;) Pod tym względem wiadoma rodzima produkcja wciąż przoduje (nie licząc importów ze Wschodu).


[Zethrik @ 29.12.2013, 21:00]

Sa cycki?


[Gość @ 29.12.2013, 16:52]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?