Hammer & Sickle

Hammer & Sickle: Czerwony Sztorm (PL)
Wydania
2006()
2006()
Ogólnie
Trzecia część sagi Silent Storm - niestety najgorsza ze względu na zbyt dalekoidące zmiany ideologiczne :)
Widok
3D izometr
Walka
turówka
Recenzje
JRK
Autor: JRK
09.11.2006
A miało być tak pięknie...

Silent Storm wydany przez niezbyt jeszcze wówczas przeze mnie kojarzoną rosyjską firmę Nival (jakiś czas mi zajęło zanim się zorientowałem, że to oni odpowiadają również za Rage of Mages i Evil Islands) okazało się sporym sukcesem i podobało graczom na całym świecie nie wyłączając mnie :-) Autorzy poszli więc za ciosem, wydając kontynuację - Silent Storm: Sentinels. I ta również, mimo iż dużo trudniejsza (a może właśnie dlatego?) spotkała się z pozytywnym przyjęciem. Kwestią czasu było więc, kiedy pojawi się SS3. Czekałem, czekałem, czekałem...

SS3 nie pojawiło się, ukazała się za to gra Hammer & Sickle, po naszemu z przypiskiem Czerwony Sztorm. Szybki rzut okiem na grę pozwolił jednak od razu stwierdzić, że dostaliśmy znów to samo - nawet plik którym odpalamy program to ss3.exe - a więc wszystko jasne. Pełen zapału i radości odpaliłem wyżej wspomniany pliczek i obejrzałem intro. Miodzio - lata 40ste XX wieku, zimna wojna, a my wcielamy się w rolę radzieckiego szpiega przerzucanego na zgniły kapitalistyczny Zachód. Pojawiły się też nawiązania do poprzednich części (Młot Thora) - nastawiłem się więc na dużą dawkę dobrej zabawy.

Jakiż ja byłem naiwny... Niestety, już od pierwszych chwil samej rozgrywki byłem rozczarowany, sfrustrowany i załupieżony (choć w zasadzie tego ostatniego nie mogę w 100% zrzucić na H&S...) i z każdą chwilą gry te uczucia się tylko pogłębiały... A miało być tak pięknie! Grafika, system rag doll (ach te odrzucane serią z karabinu ciała przeciwników, ach te odpadające po celnym trafieniu głowy, majtające się w niemym proteście rączki zastrzelonych!), fizyka przedmiotów, przepiękne możliwości niszczenia terenu, tony sprzętu - to wszystko co zagwarantowało sukces SS/SS2 zostało przecież zaimplementowane i tutaj. Gdzie więc tkwił błąd autorów, co sprawiło że zamiast po raz kolejny z radością eksterminować wrogów, zgrzytałem zębami, z uczuciem kląłem pod nosem i sypałem z włosów białym pyłem na klawiaturę? Gdy odpowiedziałem sobie na to pytanie, doznałem wstrząsu ideologicznego. Gra została skopana przez to, iż za bardzo zdryfowała w kierunku RPG! Herezja, niemożliwe, zdrada? A jednak!
W tej części nie jesteśmy już prowadzeni za rączkę od misji do misji, tylko szwędamy się po świecie samodzielnie, starając się popchnąć akcję do przodu. I to niestety jest według mnie wada - zbyt duża wolność i swoboda działania sprowadza się do tego, że nie bardzo wiadomo co robić (chociaż tak właściwie skopano również tą swobodę - w grze zaprogramowano całą masę walk które wyskakują w najmniej spodziewanych momentach podczas przechodzenia między lokacjami - np. w drodze do lekarza po tym jak zostaliśmy niemal śmiertelnie ranni).

Przykład? Szukając kontaktu w miasteczku dowiadujemy się, że mieszka w nim Amerykanin. Fabuła wymaga abyśmy się włamali do jego mieszkania (tylko na tej podstawie, że ktoś nam powiedział, że on istnieje - gdzie tu logika? chyba że szpieg ma działać na podstawie podświadomych przeczuć...?). I od razu pojawił się problem, bo mój bohater był snajperem, nie znał się na złodziejstwie, a każda próba siłowego rozwiązania problemu kończyła się interwencją policji. Grrr....A przyłączyć do drużyny złodzieja nie miałem skąd. Policja rzuciła się na mnie zresztą zaraz po pierwszym wejściu do miasta - też nie wiadomo czemu (niby czytałem w instrukcji, że z bronią nie wszędzie można się pokazywać, ale nie wiedziałem, że wypatrzą też spluwę schowaną w plecaku z 500 metrów...). I skoro już narzekam - drużyna - prawie do samego końca nie udało mi się nikogo zwerbować - po skończeniu gry doczytałem w solucji, iż było to dość skomplikowane i nieintuicyjne - np. trzeba było być w jakiejś lokacji o określonej godzinie, albo wykonać coś inaczej niż mieliśmy w zapisie misji (nie walczyć ze zbójami, ale z nimi pogadać, nie walczyć z napastnikami, ale taszczyć rannego do lekarza pod ostrzałem itp.). Sporo było podobnych stresujących sytuacji, gdy nie wiadomo było o co chodzi i dlaczego znów przegrałem. Frustrujące i to do tego stopnia, że jeszcze na parę linijek sobie na ten temat ponarzekam! Inna misja - odpieram atak na stację paliw - pozabijałem napastników i dumny z siebie wracam do miasteczka - a tam trach! - uruchamia się filmik, w którym zabijają mnie alianci. Dlaczego? Czemu nie mogłem tam wejść? Bo autorzy tak sobie wymyślili - grrr.. No nic, ładuję sejwa (dobrze, że gra robi je automatycznie przy wyłażeniu z lokacji - pewnie na takie właśnie okazje) i wychodzę tym razem inną drogą - trach! - wyskakuje okienko z informacją że na miejscu ataku zostało pudełko radzieckich papierosów i z tej okazji wybucha III wojna światowa - eeeee tam, ja się tak nie bawię!

Kolejny powód do narzekania - upływa czasu. W SS1/2 nie miało to większego znaczenia, a tu gra sporą rolę, mamy podział na dzień/noc, cały czas czas nam ucieka, zbliżając nas do III WŚ (coś jak to wkurzające ograniczenie czasowe w Falloucie 1), nie możemy spokojnie przeszukiwać lokacji po wygranej walce, bo niemal gwarantowane jest, że zaraz pojawią się nowi wrogowie. Następny ból spowodowany zbytnim przywiązaniem do realizmu - dodano ograniczenie udźwigu postaci (co oznacza, że nie możemy już radośnie kolekcjonować sprzętu na wrogu), zlikwidowano przyjazną bazę, gdzie można się było obkupić i obreperować (teraz jedziemy w zasadzie na zdobycznym sprzęcie, a wycieczki do mechanika to strata cennego czasu), brak podziału na misje - to wszystko właśnie zbliżyło grę w kierunku RPG i niestety okazało się przy okazji jej zgubą - z bolącym sercem piszę, iż SS było dużo lepsze jako zwykła strategia turowa z elementami rpg...

I jeszcze jedno na zakończenie - pierwsza misja. Co za geniusz wymyślił, że powinna być ona tak trudna? Przecież odrzuca na kilometr wszystkich którzy nie znają poprzednich części - zwłaszcza że potem nie jest już aż tak hardcorowo z poziomem trudności! Kretynizm.

Plusy:
+grafika
+model fizyczny
+niszczenie terenu
+tony sprzętu
+cztery możliwe zakończenia

Minusy:
-WSZYSTKO INNE :)
-za duży realizm
-nie wiadomo co robić
-brak bazy
-ograniczenia czasowe

Moja ocena: 2/5
A wystarczyło zostawić wszystko po staremu i byłoby 4/5 jak nic...


Obrazki z gry:

Dodane: 09.11.2006, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?