Neverwinter Nights: Diamentowa Edycja (PC) Neverwinter Nights: Diamentowa Edycja (PC) Neverwinter Nights: Diamentowa Edycja (PC)

Neverwinter Nights: Diamentowa Edycja

Neverwinter Nights: Diamond
Wydania
2005( Box)
2006( Box)
Ogólnie
Ostateczne zebranie do kupy wszystkich części Neverwinter Nights: podstawki, dwóch rozszerzeń i trzech premiowych modułów: Kingmaker, Shadowguard i Witch's Wake z ma się rozumieć najnowszymi patchami.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Iselor
Autor: Iselor
11.06.2021

O Neverwinter Nights w swoim czasie napisano wiele, jednak biorąc pod uwagę że gra miała premierę kilkanaście lat temu, warto przypomnieć, zwłaszcza młodszym graczom tego klasycznego już erpega.

Gra nie miała łatwo od początku. Prawie w tym samym czasie premiery miały dwie inne gry, czyli Icewind Dale II i Morrowind. Podobnie jednak jak dzieło Black Isle, gra Bioware opierała się na trzeciej edycji Dungeons & Dragons (a to były lata świetności tak D&D jak i książek i ogólnie świata Forgotten Realms), w dodatku była pierwszym tytułem opartym o ten system w grafice 3D. Swoje robiła też nazwa twórców: Bioware, czyli panowie od Baldurs Gate. Nie mogła nie odnieść sukcesu.

Początkowo jednak gracze mieli do gry mieszane odczucia. Grafika faktycznie się podobała (dzisiaj się zestarzała, ale godnie), system D&D do dziś pozwala na kombinacje i wielokrotną zabawę. Fabuła jednak daleko odstępowała od tego do czego Bioware przyzwyczaiło. Ot, złe siły rzuciły na miasto Neverwinter zarazę. Grupa uczniów, wśród nich gracz, szkolonych na bohaterów, wybrańców Lady Aribeth, Paladynki Tyra, ulubienicy Lorda Nashera, ma odnaleźć lekarstwo na zarazę i zwalczyć zło.

Ot i tyle. To i wydarzenia z początku gry (bez spojlerów), pozbawione większej logiki (każdy kto grał wie co mam na myśli) nie zachęcają. Jednak wraz z rozwojem wydarzeń fabuła nabiera rumieńców i staje się coraz ciekawsza. Oprócz questa głównego, który się wielce przekształca w trakcie gry, czeka na nas kilkadziesiąt zadań pobocznych. To zdecydowanie wydłuża zabawę. Jedną z rzeczy w Neverwinterze, które bardzo lubię to to, że dane nam będzie zwiedzić różne ciekawe miejsca (to co każdy fan D&D lubi najbardziej: lasy, góry, jaskinie, lochy, grobowce etc.) tłukąć przy okazji po pysku sporą część monstrów z Księgi Potworów dla D&D;) Od goblinów, przez orki, dzikie zwierzęta, trolle, nieumarłych wszelkiej maści, na smokach skończywszy. Druga rzecz za którą kocham NWN to to o czym już pisałem wcześniej, czyli mechanika. Klasyczne dla tego systemu rasy i klasy, mnóstwo atutów, umiejętności i czarów, czyli wszystko co erpegowiec kocha najbardziej. Najlepiej zainstalowac od razu Diamentową Edycję, czyli pakiet zawierający NWN wraz z dwoma oficjalnymi dodatkami. Zapewni to od razu dodatkowe atuty i umiejętności, klasy prestiżowe, monstra, czary, portrety – do wykorzystania także w „podstawce”. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie by każdy tytuł kupić osobno i instalować po kolei :).

Pierwszym z dwóch dodatków dla NWN jest Shadows of Undrentide. Ten również fabułą nie zachwyca, gdyż znów mamy motyw zatrucia, aczkolwiek nie całego miasta, a naszego Mistrza. Teraz więc ratujemy jedną osobę. Jednak miałkość fabuły SoU nadrabiają fajne lokacje – najpierw lądujemy na Dalekiej Północy i dostajemy klimat a'la Icewind Dale, później trafimy na (spojler, sorry) Pustynię Anauroch. SoU to fajny dodatek, klimatyczny (na początku według mnie bardziej niż pod koniec, ale co tam), tylko szkoda że trochę krótki. Jednak jest jeszcze drugi, dłuższy i trudnijszy dodatek, przeznaczony dla potężniejszych postaci (tak od 15 poziomu w górę). W Hordes of Underdark będziemy musieli zejsć do ponurej krainy Podmroku, znajdującej się pod powierzchnią Fearunu i zmierzyć się z Drowami/Mrocznymi Elfami, Łupieżcami Umysłów, Beholderami/Obserwatorami czy najpotężniejszymi z diabłów. HoU to dodatek bardzo klimatyczny i dosyć trudny (końcowego bossa nie każdy w walce dał radę pokonać).

Kupić osobno lub w pakiecie Neverwinter Nights: Diamentowa Edycja można także pakiet najlepszych przygód (modów) stworzonych przez graczy o nazwie Kingmaker. Nie jest to rzecz obowiązkowa, ale jeśli komuś będzie mało Neverwintera, to czemu nie, zwłaszcza że niektóre z przygód od graczy fabularnie są nawet lepsze od rzeczy stworzonych przez twórców gry (choć są to przygody krótkie, na góra kilka godzin).

Neverwinter Nights – koniecznie z dodatkami – to pozycja obowiązkowa dla każdego fana cRPG. Jeśli nie znasz tej pozycji, kupuj koniecznie!

Moja ocena: 4/5


Cholok
Autor: Cholok
21.12.2006

Wstęp
Diamentowa Edycja to zestaw obejmujący grę wraz dwoma rozszerzeniami w ostatniej wersji 1.68. Na bonus dodano trzy premiowe moduły produkcji Bioware. Nie jest tego wiele, a można przecież było dodać pozostałe moduły. Czyżby z tego wynikało, że wyjdzie jeszcze "super brylantowa edycja"? Przejdźmy jednak do rzeczy. Nie będę się powtarzał i opiszę tylko owe premiowe moduły, wszak cała reszta została już opisana i to kilkakrotnie.

Kingmaker
Najbardziej rozbudowany moduł, ale nie więcej niż 10 godzin grania. Zaczynamy od wielkiej bitwy przy twierdzy Cyan w towarzystwie czterech towarzyszy, by w końcu znaleźć się w zaświatach. Na całe szczęście, stary znajomy Żniwiarz odsyła nas z powrotem do twierdzy, aby ostatecznie rozprawić się z Zamaskowanym. Akurat tak się zdarzyło, że w twierdzy odbywają się wybory. Oczywiście chcemy zostać władcą warowni i aby tego dokonać, musimy przekonać do tego większość z dziewięciu cechów. Zaowocuje to wykonaniem masy questów. Rozgrywka jest bardzo nieliniowa, a czas gry do początku elekcji "zdarzeniowo" ograniczony, co powoduje przerwanie wszystkich questów w momencie wybierania władcy, więc trzeba kombinować. Na początku, oprócz dwóch towarzyszy, wybieramy broń, która awansuje wraz z głównym bohaterem. Istotną rzeczą jest także podział na dzień i noc, niektóre postacie pojawiają się tylko w pewnych porach dnia. Niestety walkę zredukowano do wytępienia kilku grup różnorakich, ale już znanych stworów. Zaczynamy od pierwszego poziomu, ale awanse następują bardzo szybko. Jedyna trudniejsza walka to ostatnia rozprawa z Zamaskowanym.

Shadowguard
Króciutki moduł, w którym wcielamy się w potomka magistrata Okarisa miasta Ghaarak, części wielkiego Imperium, w którym zawiązał się spisek za sprawą Szkarłatnego Proroka. Podobnie jak w Kingmakerze mamy wiele questów z wieloma wykluczającymi się wyborami, ale na bardzo oszczędnym obszarze. Mamy także podział na dzień i noc, a odpoczynek wymaga zapasów racji żywnościowych. Walkę potraktowano po macoszemu koncentrując się na fabule. Mimo że startujemy od poziomu 3-ego, walki są łatwe oraz pomagają nam towarzysze, którzy nie mogą zginąć. Także zakończenie mnie nieco zdziwiło. Ten moduł to jakby wprowadzenie do większej całości, ale tej nie ma.

Witch's Wake
Krótki, pokręcony i raczej słaby moduł. W skrócie: nie wiadomo o co chodzi, kim jesteśmy, gdzie jesteśmy i po co. Prawie jak w Torment, ale wykonanie sto razy gorsze. Gramy na pierwszym poziomie doświadcznia, dlatego walki są trudnawe, nie mamy pomocników. Poza tym fabuła się nie klei, bo miał to być pierwszy moduł z serii, a serii ni ma. Słabiutkie.

Ocena: 4/5 (Ocena całości)

Poniżej opisałem kilka darmowych i polskich (spolszczonych) modułów.

Hale zaawansowanego treningu/Updater
2 moduły pozwalające stworzyć postacie na dowolnym poziomie doświadczenia wraz z wyposażeniem (tylko Hale) oraz pełnym zasobem gotówki.

Kryształowa Wieża
Przyzwoity moduł na kilka godzin dla bardziej zaawansowanych postaci. Mamy odzyskać Kielich z pobliskiej wieży wykonując przy okazji kilka zadań. Tak w sumie to nic specjalnego.

Żmij
Ot, banalny moduł na godzinkę. Spokojnie można o nim zapomnieć.

Gród w Splątanej Kniei
Następny banalny moduł dla mało zaawansowanych postaci. Słaba fabuła i cała reszta też.

Przygoda w Podmroku
Rzeźnia potworów w kilkunastu (doszłem do 10-tego) poziomach Podmroku dla postaci wysokopoziomowych (powyżej 15) przy minimum fabuły. Możemy zabrać czterech pomocników, ale wierzcie mi, to może nie wystarczyć. Są komnaty wypełnione czerwonymi smokami do pełna. Raczej dla zwolenników hack & slash.

Grand Theft Otto
Moduł ukazujący karierę złodzieja w mieście, w którym Guildia Cienia popadła w niełaskę. Nieźle się rozkręcał, a w kulminacyjnym momencie się skończył. Następne części, o ile istnieją, są już nie po polsku.

Magia i Miecz
Dość przeciętny moduł. W czasie najazdu na Akademię zostaliśmy wybrani do wywozu ważnego artefaktu magicznego na daleką wyspę. Co dalej? Wiadomo: nieśmiertelne gobliny, orki i inne badziewie.

Adept Castello 1 i 2
W końcu jakiś konkret. Rozbudowany moduł dziejący się nie w świecie D&D, a w realiach słowiańskich. Odgrywamy rolę nowicjusza zakonnego, który ma przejść Wielką Próbę przy okazji wykonując masę subquestów. Otóż w niedalekiej mieścinie zalęgło się licho i bynajmniej nie chodzi o licza, a o strzygonia. Nie jest to zadanie łatwe i trzeba się sporo nagimnastykować, by je wykonać. Mamy tu masę rozbudowanych dialogów, a informacje trzeba wyciągać od innych bazując głównie na umiejętnościach typu perswazja, blef czy wiedza. Część gry przyponima bardziej przygodówkę, gdzie trzeba latać od gościa do gościa i wyszukiwać ukryte przedmioty i pomieszczenia, ale żądni mocnych wrażeń także się nie zawiodą. Walk jest mało (przynajmniej z początku), ale te są trudnawe, bo zaczynamy od 3-ego poziomu, a skala wyzwania jest ambitna. Taki jeden pajączek może narobić rabanu, a żyje się tylko raz. Świetnie zaprojektowany moduł.

Tam i z powrotem, Po tamtej stronie
Następny konkretny zestaw, ale nie ma co się dziwić. Został napisany przez tego samgeo autora co Adept Castello. Więc wiadomo czego oczekiwać: rozwiniętej części fabularnej z rozbudowanymi dialogami. Odgrywamy jednego gościa, który musi zapłacić za grzechy ojca, czyli mówiąc wprost: odnaleźć i zniszczyć Kryształową Kulę, przedmiot jakże pożądany przez diabelski pomiot. Druga część moodułu odbywa się po drugiej stronie, a zadaniem jest odnalezienie drogi do domu.

Finneas
Autor Adept Castello nie próżnuje. Oto kolejny moduł, tym razem dla postaci wysokopoziomowych oraz znających się na walce, co nie oznacza, że zabraknie rasowych zagadek. Tym razem na żądanie ojca otrzymujemy zadanie, te same, które miał wykonać nasz brat, tytułowy Finneas. Polega ono na znalezieniu skarbu w niedalekich ruinach i pokonaniu zła, które akurat się rozlęgło w okolicy. Mamy także ekstra zadanie: odnaleźć Finneasa, który nigdy nie powrócił do domu.

Diabeł w Kamieniu
Ostatni moduł autora Castello i to jeden z lepszych. Nawet ma zrobione filmiki. A rzecz zaczyna się w więzieniu. Nasz bohater został skazany za herezję. Cóż takiego głosił? Ano nic, ale znał podejrzanego o kontakty z diabłem i to w czasach inkwizycji wystarczało. Po uwolnieniu w zamian za szpiegowanie naszym zadaniem jest oczyszczenie się z zarzutów. Moduł wysoce nastawiony na odgrywanie ról. No i można zagrać tylko postacią z trzech przygotowanych.

ThunderClap
A to przeciętny moduł i to tylko preludium do większej przygody. Mamy list od dziadka, w którym prosi o spotkanie. W drodze do celu wypełnimy kilka misji.

Samotny Wilk - Próba Słońca
Gramy kadeta zakonu żołnierskiego Kai, boga słońca, poddanego Wielkiej Próbie. Znowu tylko pierwsza część bez kontynuacji. Zaczęło się świetnie, ale coś jest nie tak ze skryptami, nie da się wypełnić kilku misji (chyba).

Iglice Ravenloftu
Niezły moduł dziejący się w świecie Ravenloftu oparty na fabule papierowej wersji. Rzecz dzieje się w Barovii i naszym zadaniem jest pozbycie się człowieczka z dwoma wyrośniętymi kłami o imieniu Strahd (coś mi to przypomina :). Masakrycznie dużo przeszkadzajek w rodzaju nieumarlaków wszelakiej maści, rasowych zagadek nie zaznamy w dużej ilości. W sumie niezły.

Łowcy Nieumarłych
Nienajgorszy moduł, w którym jesteśmy najemnikiem. Zaczynamy od pierwszego poziomu, a zadania mamy raczej typowe. Przynajmniej modek jest rozbudowany i skończony.

2 4.0

Obrazki z gry:

Dodane: 23.12.2006, zmiany: 11.06.2021


Komentarze:

Polecam wersję Steam. Ciągle rozwijana i ulepszana.


[Gość @ 15.06.2021, 22:26]

Już widzę jak "wypożyczasz" cyfrową wersję gry. Oczywiście, że jest wymierzone przeciwko takim praktykom, bo to się równa piractwu i tyle. Fizyczną wersję możesz pożyczać, bo przypilnujesz aby ktoś ci oddał, bo to pudełko, płyty itp. Zresztą nawet w kwestii wypożyczania, to na steam jest możliwość pożyczania gier innym użytkownikom, więc trochę nie masz racji. Jedynie argument z odsprzedażą jest trafny, aczkolwiek brak DRM-u też tego nie załatwia. Taka już specyfika dystrybucji cyfrowej.


[mg-mat @ 14.06.2021, 23:53]

DRMy, także steamowy, nie są wymierzone przeciw piratom, tylko przeciw wypożyczaniu i odsprzedaży używanych gier :v


[Enialis @ 14.06.2021, 17:06]

Też nie uznaję DRM jeśli w czymkolwiek mi przeszkadza, w 99% przypadków DRM stemowy nie narusza mojego spokoju, więc jeśli jego jedyną funkcją jest ograniczenie piracenia to jestem za. Natomiast w przypadku jak ogranicza mi użytkowanie produktu np. poprzez brak możliwości grania offline to też takiego nie uznaję. Aczkolwiek jak już pisałem, 99% gier na steam w niczym mnie nie ogranicza.


[mg-mat @ 12.06.2021, 18:57]

Nie uznaje DRM. Jeżeli chodzi o cyfrową dystrybucję uznaje tylko GOG.
Iselor


[Gość @ 12.06.2021, 09:16]

A co złego w steam , żeby nie uznawać? To tak jakby bojkotować samochody, bo wyparły konie:D


[mg-mat @ 12.06.2021, 00:48]

Nie uznaję Steam. Pudełkowa.

Iselor


[Gość @ 11.06.2021, 23:41]

Dla mnie Neverwinter nigdy nie dorównało klimatem Baldursom. Pamiętam, że bylem zawiedziony. Zamierzam niedługo ograć odświeżoną wersję Enchanced Edition i ponownie się z nią zmierzyć, aczkolwiek nie oczekuję cudów.:) A to rozumiem wersja normalna, pudełkowa? Czy EE ze steam?


[mg-mat @ 11.06.2021, 21:52]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?