Oblivion: Shivering Isles

The Elder Scrolls IV: Shivering Isles
The Elder Scrolls IV: Oblivion: Shivering Isles
Wydania
2007()
2007()
Ogólnie
Pierwszy z prawdziwego zdarzenia dodatek do Obliviona to dużo nowego świata, przeciwników, ekwipunku, questów i zabawy.
Widok
FPP/TPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Gagarin
Autor: Gagarin
07.10.2007
W recenzji skupię się tylko na nowościach, które dodaje ten dodatek, totalnie zielonym polecam najpierw przeczytać recenzję Oblivona. Na elemetach rpg nie będę się skupiał, bo nic się w tym zakresie nie zmieniło.

83 godziny i 43 minut - tyle dokładnie ukradł mi z życia Oblivion. I nie żałuję, bowiem grało się przednio.Jak można się domyslić po ilości spędzonych godzin nad grą zaliczyłem większość atrakcji jakie twórcy gry przygotowali. M.i.n zażynałem gladiatorów na arenie, piłem krew jako wampir, włamywałem się do cudzych posiadłości, wbijałem sztylet w plecy przechodniom, zwiedzałem lochy, czarowałem i ratowałem świat .O dziwo po tych 83 godzinach wciąż miałem ochotę na więcej. Ukończenie gry jeszcze raz nie wchodziło w rachubę, Oblivion niestety aż tak nieliniowy nie jest, więc cierpliwie czekałem na duży dodatek i wreszcie się doczekałem.

Po zainstalowaniu dodatku w świecie gry nic się nie zmienia prócz pojawienia się małej niepozornej wysepki na wschód od miasta Bravil. Na tejże wysepce znajdujemy wielkie wrota w kształcie 3 wielkich głów i strażnika ostrzegającego nas, że za tymi wrotami czeka zguba dla naszego umysłu. A po przekroczeniu bramy wita nas nowy świat, świat Sheogoratha - władcy szaleństwa i obłędu. Okazuje się, że ów książe Deadr ma problem, który tylko główny bohater jako czempion Cyrodill może rozwiązać, mianowicie raz na 1000 lat cały kraj jest równany z ziemią przez innego księcia deadr, a jako że nasz słodki pan obłędu ma stanowczo po dziurki w nosie odbudowywania państwa po raz setny musimy stanąc na drodze nieuniknionemu i sprawić że tradycji nie stanie się zadość.

Zasadniczo w grze zmieniło się tylko otoczenie, doszły nowe przedmioty, zbroje i naturalnie nowe questy. Mechanika rozgrywki wcale się nie zmieniła. Czyli robimy co chcemy, zwiedzamy wielki świat, spełniamy róznorodne questy albo poprostu nic nie robimy tyle że do końca to nas nie przybliży.

Obszar po którym będziemy się poruszać to około 1\4 wielkości obszaru Cyrodill, jak na dodatek to całkiem sporo. Kraina dzieli się na dwa obszary - Manię i Demencję. Jedna z nich jest bardzo cukierkowa, kolorowa, druga szara i ponura, osobiście nie wiem która bardziej mi sie podobała. Po środku tego wszystkiego leży stolica całego państwa - New Sheoth. Miasto łączy w sobie obie krainy, szkoda tylko że jest takie małe, nie ma co porównywac do miasta imperialnego z podstawki. Oczywiście wszędzie na wyspie rozsiane są różnojakie jaskinie, lochy, ruiny ale zwiedzanie ich bez określonych questów jest raczej nudne jak flaki z olejem (wszystkie są do siebie bardzo podobne). A jeśli chodzi o questy poboczne to są niczego sobie, zleceniodawcami głównie są róznoracy szaleńcy i wariaci, których w grze nie brakuje. Wymienię tutaj jeden z questów, żebyście mieli jakiś przesmak czego się możecie spodziewać. Błąkając się po stolicy natknąłem się na dziwnego facecika który miał nietypową prośbę, miałem się z nim spotkać w nocy w okolicach kanałów. Na spotkaniu powiedział że ma już dość życia na tym podłym świecie i prosił o szybką i bezbolesną śmierć, ale tak żeby nie wiedział kiedy spotka go koniec, zapłatę znajdziemy przy jego trupie. Po czym rozchodzimy się. Pewnie myślicie, że co to za problem wystarczy włamać się i wbić sztylet w plecy, twórcy przewidzieli jednak kilka niebanalnych rozwiązań. Do questów mam tylko jedno zastrzeżenie, nie mamy żadnego wyboru moralnego, np. w podanym wyżej queście musimy zabić jegomościa, nie ma innej opcji, nie da się go uratować, takich questów jest sporo.

Wątek główny jest całkiem dobry, o niebo lepszy niż w Oblivionie, ale jednak trochę za dużo chodzi się po tych lochach i wyżyna przeciwników, zabrakło klimatycznych questów.

Grafika w grze nie zmieniła się za bardzo i chwała Bogu wymagania też nie. Dalej gra zachwyca i jest na co popatrzeć, szkoda tylko że muzyka także się nie zmieniła, do posłuchania mamy te same kawałki co w Oblivionie. Bestariusz powiększył się o kilka potworów, moim faworytem jest Gatekeeper, wielki olbrzym stworzony z róznorakich ochłapów ciał.

Podsumowując nie zawiodłem się na dodatku, dostajemy te 15 godzin więcej zabawy (teraz na koncie mam 108 godzin ;]), nowy obszar, potwory, questy ale raczej jest to zabawa tylko dla tych co podstawkę przeszli wzdłuż i wszerz. A ja czekam na kolejny dodatek, a może już na kolejną część? Czas pokaże.

Zalety
+ więcej questów
+ potworów
+ obszaru
+ więcej wszystkiego ;]

Minusy
- za dużo chodzenia po lochach
- ta sama muzyka
- brak wyborów moralnych

Moja ocena 8/10


Obrazki z gry:

Dodane: 08.10.2007, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?