Sproggiwood

Wydania
2014( Steam)
Ogólnie
Kolorowy rogalik, rodem zapewne z telefonicznego sklepu growego.
Widok
z góry
Walka
turówka
Recenzje
Morphys
Autor: Morphys
23.09.2017
Sproggiwood

jest dość prostym i malowniczym rogalikiem. Graficznie bardzo przyjemna dla oka, może nie są to do końca moje klimaty, bo choć lubię kolorowy animowany styl, to wszędobylskie sześciany nieco przytłaczają, ale za to z pewnością przyciągną uwagę fanów minecrafta xD. W każdym bądź razie oprawy audiowizualnej nie ma się bardzo co czepiać. Jedyne co można by wytknąć ścieżce dźwiękowej to momentami brak jej nieco agresji i ostrzejszych brzmień. Zauważalne są próby podbudowania nastroju wzmocnieniem utworu lecącego w tle, ale to trochę za mało.

Z grą mile spędziłem 16H i jeśli chodzi o gameplay to nie zauważyłem żadnych zgrzytów mogących popsuć radość płynącą z rozgrywki. Zaczyna się bardzo miło. Każdy etap składa się z kilku poziomów. Każdy z nich generowany jest losowo, wraz z potworkami i przeróżnymi znajdźkami. Wśród nich zawsze pojawia się choć jedna skrzynka z lootem na poziom. Zawiera ona zazwyczaj jakąś broń lub zbroję, zawsze pasującą do klasy postaci którą aktualnie gramy. I tu mimo względnej różnorodności pojawia się pierwszy problem.

Każda z postaci włada odmienną bronią oraz nosi inne szaty. Wieśniak włada widłami i nosi robocze ciuchy, rycerz posługuje się mieczem i ciężką zbroję, łotrzyk sztyletem i lekkimi szatami itd. Wspomniany problem polega na tym że jest około 8-10 typów oręża oraz podobnie pancerzy, więc w praktyce każda postać kończy w tej samej ulubionej przez nas konfiguracji. Na szczęście nie od razu, bo znaleźne przedmioty znikają po opuszczeniu etapu, czy to poprzez wygraną czy też przegraną lub ucieczkę. Pojawiają się one natomiast w sklepiku, w którym możemy je wykupić za zarobione podczas misji pieniądze. Oczywiście dla każdej postaci oddzielnie, bo przecież kij maga to nie widły mimo iż posiadają identyczne właściwości. Jeśli nie przechodzimy całej gry jedną postacią, to po wybraniu nowej klasy zaczynamy od zera. Klasy odblokowują się stopniowo, więc gdy na np. piątej mapce zaczniemy po raz pierwszy grę wampirem, może się okazać że gra nagle stała się znacznie trudniejsza, a czasami wręcz niemożliwa do przejścia. Takie prowadzenie rozgrywki może z kolei prowadzić do jej sztucznego wydłużenia, gdyż będziemy zmuszeni grindować nowe klasy na niższych poziomach aby znaleźć i wykupić im jakiś ekwipunek. We wspomnianym sklepie wykupujemy także zbroje, eliksiry, magiczne zwoje czy też artefakty znalezione podczas rozgrywki. Raz wykupione na zawsze już trafiają do naszego magazynu, z którego przed każdym rozpoczęciem misji mamy możliwość wybrania stosownego ekwipunku.

Tu może mała podpowiedź dla nowych graczy. Nie bójcie się kupować np. eliksirów. Podobnie jak reszta ekwipunku nie są one jednorazowe i nawet po ich wykupieniu i zużyciu w trakcie gry, będą one dla nas znów dostępne na początku kolejnej rozgrywki.

Na nasze szczęście każda postać ma inne umiejętności, co nieco urozmaica rozgrywkę, dlatego też zachęcam do grania wszystkimi postaciami, choćby po jednym etapie.

Chcąc powoli kończyć opowiem wam o najgorszej rzeczy jaka może was spotkać, a jest nią jak się może już domyślacie "Monotonia". Niestety ale przy odrobinie szczęścia, gdzieś przy czwartym etapie gra odsłania przed nami wszystkie karty, nie licząc kilku pozostałych klas do odblokowania. Znamy już wszystkich przeciwników, ciągle te same poziomy z tych samych klocków różniących się jedynie kolorem i tłem na jakim się znajdują. Chciałoby się czegoś więcej, jakiejś różnorodności, bo niestety w pewnym momencie żądza poznawania przeradza się w chęć dobrnięcia do końca. Grę ratuje prosta fabuła przepełniona świetnym humorem. Momentami śmiałem się w głos na całe piętro ;). Szczytem braku różnorodności jest trzykrotna walka z takim samym bosem. Mimo iż poniekąd wyjaśnia to fabuła, to wcale nie usprawiedliwia. Ja tego nie kupuję.

Mimo tych wszystkich negatywów jakie wam przedstawiłem byłbym skłonny polecić wam Sproggiwood. Sympatyczna gra, którą warto sobie dawkować po trochu, aby nie wkradła się nuda. Reszta to już czysta przyjemność. Gdybym miał ją ocenić, dałbym grze mocne 7 może nawet 7+ / 10. Jeśli macie w domu jakieś pociechy lub chcecie zająć czymś dzieci ciotki gdy przyjeżdża w odwiedziny to dodajcie do tej oceny jeszcze jeden punkt. (+1) Jestem pewien, że sielankowa oprawa audiowizualna oraz prostota przyciągną je na długie godziny. Sam straciłem ich (a może niekoniecznie?) dla tej gry aż 16.

Na koniec zamieszę jeszcze mojego tłita (długi bo pisany przez twitlongera, który może zawierać spoilery dotyczące taktyki, jak i masę emocji płynących z rozgrywki, także czytacie na własną odpowiedzialność ;) :

Spędziłem w grze już prawie 15H! Nawet nie sądziłem że to możliwe przy tak prostej grze. Zostały mi nadal dwie mapy do przejścia. Ostatnim razem narzekałem na wieśniaka z widłami, a wczoraj dzięki niemu ruszyłem dalej. W pewnym momencie w grze pojawiają się magiczne grzybki (tak wiem jak to brzmi) które otwierają drzwi do innych wymiarów, ściągając przeróżne stwory. Robią to bez przerwy aż do swej śmierci. Nie jest to problem gdy da się podbiec i go ubić, problem zaczyna się gdy grzybek ma zbyt dużo czasu. W kilka chwil zapełnił całą mapę silnymi stworami. Mimo wielokrotnych prób nie udawało mi się przejść. Próbowałem maksować dyniowe bomby ale nawet one były bezskuteczne. Dodatkowo słaby pozornie ekwipunek (vampiryczny szpadel i teleportująca zbroja) nie ułatwiał zadania. Doszło do sytuacji że runda przeciwnika trwała nawet do 10s! Należało szybko wbić leczące ulti by utrzymać się przy życiu, jednakże nie dawało to żadnej przewagi. Ryby, grzyby, klony i giganty, normalnie seksafera w stumilowym lesie. Rolnik niestety nie posiada żadnych sensownych skilli do ataku prócz wspomnianej dyniowej pułapki. Rzutu widłami nawet nie odblokowałem bo bez ognistych lub lodowych bonusów na nic by mi się przydał. By dać sobie więcej czasu musiałem inwestować kolejne poziomy w "stracha na wróble" aby wydłużyć jego czas działania, ostatni jego poziom powoduje iż przeciwnicy w trakcie jego działania atakują się nawzajem. Wcześniej nieskuteczny i niedoceniany skill, przy tak dużej ilości wrogów okazał się strzałem w dziesiątkę. Każda tura wroga trwała wieki i powodowała nawet nie deszcz a burzę złota i doświadczenia oraz kolejnych poziomów. Vampiryczny miecz stał się zbawieniem leczącym mnie co rundę, a zbroja teleportowała mnie nawet i dziesięciokrotnie w jednej turze. Mocno stresowa sytuacja kiedy nie masz kontroli nad niczym oraz zielonego pojęcia czy koleiny teleport nie okaże się twoim ostatnim. Istne piekło na ziemi. Żal mi tylko że tego wszystkiego nie nagrałem. 
#Polecam M.

EDYCJA:

Właśnie się zorientowałem, że całkowicie pominąłem fakt, iż gra oferuje możliwość budowania własnej wioski/cywilizacji. Może będą tacy, których to zaciekawi. Może znów tych od minecrafta? :P ja ze swojej strony nie widzę w tym żadnego sensu i nie wiem czemu ma to służyć. Pewnie z tych samych powodów pominąłem to w recenzji :P

http://steamcommunity.com/id/morphys


Obrazki z gry:


/obrazki - oficjalne ze steama, kiedyś podmienię, bo tych kilka mają chyba wszystkie serwisy growe na świecie i wypadałoby być oryginalnym!/

Dodane: 25.10.2014, zmiany: 23.09.2017


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?