Star Ocean: The Last Hope (PC)

Star Ocean: The Last Hope

Wydania
2017( Steam)
2017( Steam)
2017( Steam)
2017( Steam)
2017( Steam)
2017( Steam)
Ogólnie
Osiem lat po premierze na Xbox360 i siedem po graczach z PS3, w końcu i pecetowcy mogą zobaczyć, o co chodzi z serią Star Ocean. Wersja zremasterowana i dostosowana do obecnych standardów graficznych.
Widok
czas rzeczywisty
Walka
TPP
Recenzje
Mroczna Sarna
01.12.2017

Specyfikacja najważniejszych podzespołów PC recenzenta - testowano na dwóch platformach:

Budżetowiec
CPU: i5 4590@3.30GHz
GPU: AMD Radeon R7 370 2GB
RAM: 16GB DDR3
Rozgrywka w rozdzielczości 2K

Główny PC
CPU: i7 5820k@4.50GHz
GPU: Nvidia GTX 980Ti 6GB
RAM: 32GB DDR4
Rozgrywka w rozdzielczości 4K


The star ocean is endless, the world vast beyond knowing. If you’re presuming you can carry it all yourself, you’re a fool. It is the stars themselves that decide between prosperity and destruction. All is fate. Or… are you arrogant as to believe you can manipulate fate itself?

Tym fragmentem pewnego NPCa chciałbym rozpocząć tę recenzję. Dla niewtajemniczonych - Star Ocean, to seria mająca swe korzenie głęboko w latach 90tych ubiegłego wieku, a obecny remaster The Last Hope, miał premierę w 2009 roku na konsoli Xbox360 oraz rok później na Playstation 3. Grę zdążyłem już zrecenzować na konsolę Sony, więc gdybyście chcieli porównać starą recenzję z obecną, można ją znaleźć pod linkiem poniżej:
http://steamcommunity.com/groups/whatIlike/discussions/2/133258092243661148/

http://jrkrpg.pl/gry/ps3/star-ocean-the-last-hope-international/

Port report

Przejdźmy zatem do czasów obecnych i pierwszego w historii serii Star Ocean, portu pecetowego. Zacznę nietypowo; zwykle omawiam zarys fabuły na początku, a dopiero później biorę się za technikalia - tym razem będzie odwrotnie. Więc jaki port dostajemy? Czy cena, ustalona przez tri-Ace nie jest podejrzanie za niska? Już pędzé rozwiać wszelkie wątpliwości, a zanim zaczniecie się drapać po głowie, powiem wprost - port jest bardzo dobry. Na moim niskobudżetowym pececie gra działa płynnie w rozdzielczości 2K, wszystko w 60FPS. Zważając na fakt, iż karta graficzna w tej konfiguracji posiada zaledwie 2GB pamięci, taka rozdzielczość i płynność rozgrywki to rewelacyjny wynik. W ustawieniach graficznych wszelkie "bajery" są oczywiście włączone, wraz z teksturami hi-res. Jedyne opcje, które zostawiłem wyłączone (ale zrobiłem tak samo w konfiguracji wysokobudżetowej), to motion blur oraz depth of field, gdyż nie jestem fanem rozmazanego obrazu. 60 klatek jest przy tym stabilne jak skała, nawet podczas walk w czteroosobowej drużynie. Na komputerze z GTX 980Ti uzyskuję takie same wyniki, z tym, że rozdzielczość jest ustawiona tutaj na 4K (próbowałem 4K na poprzednim konfigu, jednak spadki fps podczas walk były mocno irytujące, ale 2GB karty graficznej, to zdecydowanie za mało, jak na takie tekstury i tego też się spodziewałem). W przypadku 980Ti gra jest płynna, przy 60FPS i włączonym G-Sync. Gra na jednym z zestawów miała problem z pierwszym uruchomieniem - tutaj od razu dam rozwiązanie. Wystarczy wejść w ustawienia zintegrowanej karty dźwiękowej i obniżyć próbkowanie dźwięku, by problem rozwiązać. Spotkałem się z tym już wcześniej w innych grach, więc nie było to dla mnie specjalnym zaskoczeniem. Po zmianie gra uruchamia się bez problemu i możemy zapomnieć o jakichkolwiek problemach. 

Opcje, jakie zaimplementowano w porcie pecetowym przedstawię też na screenshotach, ale chciałbym choć pokrótce o nich wspomnieć. Przede wszystkim, opcje graficzne: tutaj mamy możliwość włączenia AA (FXAA), ustawienia bufora cieni, włączenia motion blur, depth of field, wybrania rodzaju tekstur, jak i również możliwość wyboru rodzaju menu w grze - opcja, której nie było w wersji Xbox360, a dodano ją przy premierze na konsolę Sony. Pozwala ona wybrać rodzaj menu w całej grze, włącznie z avatarami poczas walk - dla fanów anime, jest opcja "classic", styl rysowany. Jest także wersja "modern" dla tych, którzy anime nie lubią, wtedy wszystko dostajemy w wersji podobnej graficznie do samego stylu gry. Pomiędzy stylami można przełączać się w każdej chwili. Gra posiada predefiniowane ustawienia dla klawiatury i myszki, ale ze względu na charakter rozgrywki (action RPG) polecałbym jednak zabawę na gamepadzie. Mamy oczywiście zaimplementowane dual audio (można przełączać się pomiędzy japońskim VA oraz angielskim w dowolnej chwili (o tym później) i z ważniejszych opcji, to chyba tyle.

Nigdy nie słyszałem o tej serii...z czym to się je?

Jeśli nigdy nie zetknęliście się z oceanem gwiazd, to znaczy, że nigdy nie sięgaliście po gry konsolowe. Star Ocean to seria, która rozpoczyna się jeszcze na SNESie, na rok przed premierą Final Fantasy VII. Decyzja o wydaniu tej gry na dość leciwą konsolę, jak na ówczesne czasy, była pierwszą, która ustawiła tę serię w cieniu innych produkcji. Na pocieszenie można tylko powiedzieć, iż pierwszy Star Ocean jest pod względem technicznym najbardziej rozbudowaną produkcją na konsolę Nintendo. Na tyle, iż cart z grą był upchany po same brzegi, a gra do dziś jest ewenementem - jako jedna z niewielu posiada voice acting w trakcie walk i co jeszcze ciekawsze, zaimplementowano tam dźwięk przestrzenny(!). Tyle tytułem początku serii, teraz wypadałoby wspomnieć o czym Star Ocean traktuje. Nazwa zobowiązuje, więc mamy tutaj gwiezdną wędrówkę, która jest oryginalną mieszanką science fiction oraz fantasy. Twórcy od samego początku nie kryli, a wręcz podkreślali w wywiadach, iż inspiracją dla nich było uniwersum Star Trek. Widać to zresztą na każdym kroku, w każdej części serii; napęd i tunele warp, bańka czasoprzestrzenna, komunikatory, teleportery, Prime Directive (Pierwsza Dyrektywa, dotycząca kontaktu z obcymi rasami), replikatory, to tylko kropla w morzu nawiązań. Nie wspominając o obcych rasach, ich filozofii życia, wynalazkach i problemach. Jako wielki fan Star Treka, pokochałem serię Star Ocean od pierwszego wejrzenia i do dziś, jest ona jedną z moich ulubionych gier jRPG.

No dobra, powiecie, ale nic jeszcze nie wspomniałeś o The Last Hope, dlaczego właściwie na PC dostajemy dopiero czwartą część, a nie na przykład trzecią, której remaster wyszedł wcześniej w tym roku? Ano dlatego, że chronologicznie w uniwersum Star Ocean, część czwarta (The Last Hope) jest prequelem do całej serii, a część trzecia (Till the End of Time) jest częścią ostatnią i definitywnym jej zamknięciem, więc byłoby dziwne, gdybyśmy jako pierwszą, dostali grę, która zamyka nam całokształt. W The Last Hope, wcielamy się w dwójkę głównych protagonistów - są nimi Edge Maverick oraz Reimi Saionji. Czasy mamy nieciekawe, gdyż Ziemia dopiero wstaje z kolan po III Wojnie Światowej - kompletnie zniszczona, gdzie życie na powierzchni jest mocno ograniczone ze względu na promieniowanie. Tak jak w Star Treku, zostaje zawiązana koalicja i ludzie wspólnie zaczynają spoglądać w kierunku gwiazd. Wspólnymi siłami zostaje skonstruowany pierwszy w historii napęd warp i kończy się era anno domini (A.D.), a w jej miejsce rozpoczyna się star date (S.D.). Pierwsza grupa statków kosmicznych wyrusza w gwiezdną wędrówkę, a wśród nich, nasi bohaterowie przydzieleni do statku SRF-003 Calnus. Technologia nie jest jeszcze na tyle zaawansowana, by używać napędu warp swobodnie - musimy korzystać z tuneli warp, które nie zawsze są stabilne...i tutaj gracz wkracza do akcji. Fabuła nie jest może odkrywcza, nie posiada tak kontrowersyjnego zwrotu akcji jak część trzecia, nie posiada również tak wbijających się w pamięć postaci, jak część druga. Jednak jest to gra, która daje sporo satysfakcji, a to za sprawą...

Rachu ciachu i do piachu, czyli system walk

Jest to do tej pory chyba mój ulubiony system w jRPGach w ogóle. Star Ocean posiada aktywny system walk, który z części na część jest rozbudowywany i ulepszany. Od części trzeciej nie mamy już losowych walk, a przeciwników widzimy na mapach i możemy ich omijać, to przede wszystkim. Czas na same walki - mamy tutaj możliwość dostosowania wszystkiego pod swoje preferencje, możemy ustawić wszystkich bohaterów na tryb auto i oglądać jednocześnie M jak Miłość. Zdecydowanie ciekawszą opcją jest ustawienie wszystkich czterech postaci w tryb Manual i sterowanie nimi jednocześnie, przełączając się migiem z jednej na drugą. Jest to tryb wymagający praktyki, ale dzięki niemu będziemy mieli możliwość uwalniania takich kombosów, jakich świat nie widział. Do tego, jest to mocno wskazane na najwyższym poziomie trudności (Chaos), gdzie pokonanie takich opcjonalnych uber bossów, jak Freya, Lenneth, Ethereal Queen, czy też Gabriel Celeste w swojej ostatecznej formie wymaga już wprawy, szybkiego myślenia i reagowania, odpowiedniej taktyki no i właśnie umiejętności grania w pełnym manual mode. Część czwarta wprowadza nam kilka nowinek, takich jak blindside (atak zza przeciwnika). Możemy je wykonać wyczuwając kiedy przeciwnik ma zamiar nas zaatakować i w odpowiednim momencie przytrzymać i puścić przycisk odpowiedzialny za blindside. "Timing is everything" kiedy ćwiczymy tę umiejętność; gdy już nauczymy się poprawnie z niej korzystać, będzie naszą tajną bronią i niejeden raz uratuje skórę bohaterom. Dodam, że nie każdą postacią daje się tak samo ten atak wykonywać; jedne są wręcz do tego stworzone (Meracle), podczas gdy innym wychodzi to znacznie trudniej. Drugim elementem, który był, ale w zupełnie innej formie, jest tzw. Rush Mode. Po wypełnieniu paska na dole ekranu do 100%, jeśli uda nam się odpowiednio szybko zareagować, możemy wejść w tryb Rush Mode. By skorzystać z jego dobrodziejstw, musimy wpierw zakupić odpowiednią umiejętność (chain combos). Po odpowiednim treningu, w tym trybie możemy łączyć ataki w sumie do łańcucha sięgającego 10 tysięcy, który zdewastuje pole walki. Każda z tych technik wymaga innego podejścia i zarówno jedna, jak i druga znajdzie swoich zwolenników/przeciwników. 

W trakcie walk mamy możliwość używania przedmiotów leczących/bomb itp, oraz korzystać z magii (symbologia) oraz tradycyjnego oręża. Dochodzą do tego umiejętności pasywne, które po włożeniu w odpowiedni slot, będą aktywowały się w trakcie walk (leczenie, ciosy krytyczne, itp.), oraz ataki przypisywane pod spusty na padzie, które po zakupieniu umiejętności chain combos, możemy łączyć ze sobą, tworząc łańcuszek efektownych ciosów.
Trochę o bonus board, czyli coś, co mieliśmy już wcześniej, nieznacznie zmodyfikowane. Dla niewtajemniczonych - podczas walk zauważymy, że po spełnieniu odpowiednich warunków (np. ubicie przeciwnika ciosem krytycznym, czy zabicie kilku przeciwników naraz) pasek bonus board zapełnia nam się kolorowymi cząsteczkami. Ten pasek jest kluczowy dla szybszego rozwoju postaci, gdyż każda cząstka daje nam x% więcej zdobyczy na koniec walki - exp, fol (waluta), auto sp, itp. W zależności od tego, co zamierzamy gromadzić w danej chwili, wystarczy kilka walk wygranych w sposób wymagany dla danego bonusa i wypełniamy cały pasek danym rodzajem "dodatku". Przykładowo - gdy wypełnimy cały pasek na niebiesko, mamy ogromny wzrost punktów doświadczenia po walce, a dodatkowo walcząc walkę po walce (ustawiając się na mapie, obok dwóch przeciwników), dostajemy dodatkowy bonus za dwie/trzy/cztery walki pod rząd. Będzie to bardzo ważny aspekt dla tych, którzy mają problemy z bossami, bądź chcieliby kupić coś droższego, a nie mają wystarczającej ilości gotówki. Należy przy tym uważać: nasi przeciwnicy mogą nam ten pasek "zepsuć", np. zasuwając z lewego sierpowego. Powrót na statek kosmiczny i wypoczynek, również nam pasek wyzeruje - tak więc przed podczas planowania misternego planu, lepiej zaopatrzyć się w odpowiednią liczbę przedmiotów leczących, oraz odnawiających sp (jagody oraz jeżyny). Przejdźmy do kolejnego aspektu gry, gdyż nie tylko sklepy dadzą nam tutaj śliczne, lśniące zbroje płytowe...

Replikatory oraz IC (tworzenie przedmiotów)

Jeżeli już mowa o replikatorach i item creation, to nie może zabraknąć tu panny Welch i jej nietypowego humoru. Welch Vineyard jest dla serii Star Ocean, niczym Cid Highwind dla serii Final Fantasy. Jest to nasza nadzorczyni i pisząc o tworzeniu przedmiotów, nie można o niej nie wspomnieć. Całość zabawy została niestety (dla niektórych stety) nieco uproszczona, względem poprzedniej części. Nie musimy już szukać po świecie wynalazców i zatrudniać ich by wynaleźli i opatentowali nam smartfona. Tym razem, to my jesteśmy wynalazcami, a jakość przedmiotów przez nas wymyślanych nie ma nic wspólnego ze szczęściem. Każda z postaci posiada pewne predyspozycje i musimy uważnie patrzeć na statystyki, kiedy tworzymy grupy wynalazców. Edge może i nadaje się do wymyślania broni, ale zmysł artystyczny u niego mocno zawodzi. Kiedy już ustalimy kto z kim siądzie przy stole mądrości, możemy rozpocząć zabawę. Ta, kosztuje nas punkty SP, ale nie indywidualne, tylko grupowe (mamy podział), więc warto mieć w zanadrzu trochę i nie wydawać całości na ulepszenia cech postaci. Gdy wszystko pójdzie zgodnie z planem, sympatyczna Welch poinformuje nas o naszych najnowszych wynalazkach. Teraz czas na drugą część zabawy, bo wymyślanie to jedno, a tworzenie to drugie. Chcąc wytworzyć przedmiot naszej wyobraźni, dowiadujemy się od naszej nadzorczyni jakie elementy i w jakiej ilości są potrzebne, by go wytworzyć. Tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa, gdyż czeka nas sporo wędrówki po różnych planetach by znaleźć jakiś specyficzny minerał, bądź rzadki okaz kwiatka. Czasami przydaje się umiejętność zbieractwa i kopania (rośliny i minerały), a czasami po prostu trzeba coś gdzieś znaleźć, nierzadko na jakimś galaktycznym krańcu świata. Mając wszystko gotowe, wracamy i wytwarzamy w replikatorze, co dusza zapragnie. To tak pokrótce o systemie Item Creation, który potrafi wyrwać nam setki godzin z życia.

Panie, tam "pisze", że to 4K i full hd remaster!

W rzeczy samej, jest tak napisane i nie są to słowa na wyrost. Owszem, cudów nie oczekujmy, to remaster, a nie remake, co niektórzy często mylą. Gra powstawała od 2007 roku, a więc jest to dekada. Posiada ona autorski silnik graficzny, który tri-Ace stworzyło na potrzeby Infinite Undiscovery, po znacznych modyfikacjach. Gra zdążyła się trochę zestarzeć, na szczęście w wersji PC zaimplementowany został AA, który nam wszystko wygładza. Tekstury 4K cieszą oko - dla porównania włączyłem dziś wersję PS3 i różnice widać gołym okiem, szczególnie na tym samym monitorze (34cale, UHD). Przyczepiłbym się za to do depth of field i motion blur - tutaj poszło to trochę za daleko, choć może marudzę, bo nie jestem zwolennikiem tych opcji w grach, w wysokiej rozdzielczości. Póki co, w wersji PC przeszedłem ok. 30% fabuły i jak dotąd nie uświadczyłem żadnych problemów, czy spadków animacji (na budżetowym w 2K, na drugim w 4K). Przyczepiłbym się tylko do braku wsparcia dla monitorów ultra wide (21:9), choć będąc po słowie ze znanym steamowym modderem (Kaldaien), ten stwierdził, że będzie możliwe dodanie tej opcji, choć nieprędko (premiera Xenoblade Chronicles 2 opóźni jego działania na steam). Dodam jeszcze, że wczytywanie gry znacząco spadło, lokacje ładują się w mgnieniu oka (choć nie dotarłem jeszcze na Roak, ta planeta jest dosyć wymagającym miejscem testowym).

Dual audio? Nie widzę japońskich głosików na stronie sklepu! Muzyka jest?

Rozwiń opcje językowe, japoński jest na samym końcu. Gra, tak samo jak i w wersji International, posiada wybór ścieżki dźwiękowej i mocno, bardzo mocno sugeruję grę z japońskim VA i angielskimi napisami. Niestety, ten angielski zdążył już obrosnąć w legendę i nie bez przyczyny. Jest on po prostu bardzo nierówny i są postacie, które brzmią całkiem dobrze (Bacchus, Arumat), ale są też takie, które kompletnie rujnują zabawę (Lymle, Sarah). Oszczędźcie sobie nerwów i od razu przełączcie na japoński. 

Muzyka. To Motoi Sakuraba. Nigdy nie ukrywałem, że obok Shoji Meguro, Sakuraba to mój ulubiony kompozytor. Tworzył/tworzy do takich gier/serii, jak chociażby Tales of..., Dark Souls, Valkyrie Profile, Golden Sun, Baten Kaitos, a nawet Mario. Czasami mam problem, przy porównywaniu jego prac - Star Ocean 3 postawił poprzeczkę wysoko, jeśli chodzi o muzykę, czy Star Ocean: The Last Hope ją podnosi jeszcze bardziej? Z perspektywy czasu, chyba jednak nie (choć w pierwszej chwili tak właśnie mi się wydawało). Kompozycje są bardzo zróżnicowane i odpowiednie dla lokacji, w których nam przygrywają . Niestety, nie potrafię zrozumieć decyzji, o umieszczeniu tak genialnego utworu, jak "Like the Wind" dosłownie w jednej scenie z całej gry.

https://www.youtube.com/watch?v=z5uLau6Km_E&feature=youtu.be

Dobra, panie, a na ile godzin jest tutaj fabuły i jak z questami?

Gra daje nam około 60 godzin spokojnej zabawy wraz z oglądaniem tzw. private actions (scenki, w których dowiadujemy się więcej o naszych bohaterach, mają wpływ na to, jakie zakończenie gry otrzymamy), bez wykonywania questów i bez patrzenia na tzw. battle trophies (o tych za moment). Tylko, że Star Ocean to nie sama spokojna zabawa, a wyzwania, niektóre potwornie trudne do zdobycia. Łącznie z zadaniami pobocznymi, czas gry nam się podwaja, choć to wciąż nie koniec. Tutaj odblokowujemy poziomy trudności po przejściu gry, więc by dostać się do poziomu Chaos, trzeba wcześniej przejść grę min. 2 razy (poziom Galaxy oraz Universe). Wypada w tym momencie wspomnieć o battle trophies, które w serii zostały wprowadzone na długo przed trofeami sony/microsoftu/valve. Gra posiada wbudowany system osiągnięć, niezależny od trofeów ogólnie narzuconych przez konsole/steam. Tych osiągnięć mamy tu równo 900. By zdobyć je wszystkie i przy okazji ukonczyć grę w 100% trzeba przygotować się na około 700 godzin zabawy, która może się niebezpiecznie wydłużyć do liczby czterocyfrowej. Osobiście, spędziłem z tą grą 120 godzin na Xbox360, oraz 840 godzin na PS3. Niektóre battle trophies mają bardzo sprecyzowane wymagania, jak pokonanie danego bossa w pojedynkę, bądź w określonym limicie czasu. Zdobycie wszystkich, będzie łączyło się ze żmudnymi przygotowaniami i wieloma godzinami w item creation, gdzie stworzymy sobie odpowiedni ekwipunek na takie wyzwanie. Dodając do tego wyścigi królików, karmienie ich odpowiednią paszą by mieć tego najlepszego, czy opcjonalne walki w koloseum na jednej z planet, mogę powiedzieć wprost - będzie co robić!

Port report - podsumowanie

Star Ocean: The Last Hope nie jest na pewno najlepszą grą jRPG, w jaką grałem. Nie jest to też najlepszy jRPG dostępny na steam. Nie jest to również najlepsza część serii. Nasuwa się więc pytanie: czy warto kupić? Odpowiem - zdecydowanie tak. Przede wszystkim patrząc pod kątem relacji - zawartość/cena. Za naprawdę śmieszne pieniądze otrzymujemy porządny port dobrej gry, z ery PS3. Przy czym, jest to świetny punkt startowy dla niezaznajomionych z serią Star Ocean, gdyż The Last Hope jest jej prequelem. W dobie gier, gdzie wycina się zawartośc i pakuje w DLC, taka gra jak w/w, będzie u mnie zawsze wysoko na liście. Tona zawartości dla perfekcjonistów, w cenie,w której grzechem byłoby pominięcie tej pozycji. Czy muszę dodawać, że dla fanów Star Treka, to jest absolutny must have?

Plusy:

+ japoński Star Trek 
+ pierwszy Star Ocean na PC
+ absolutnie fantastyczny system walk
+ bogata zawartość w post game
+ świetny port PC (stałe 60fps, skrócone loadingi)
+ rewelacyjna cena

Minusy:

- fabuła nie jest tak dobra, jak chociażby w SO2, czy SO3
- modele postaci nie każdemu przypadną do gustu
- angielski voice acting

Moja ocena: 8.5/10


Obrazki z gry:

Dodane: 29.11.2017, zmiany: 16.09.2022


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?