Tales of Symphonia

Wydania
2016( Steam)
Ogólnie
Pecetowy port jRPG-owego klasyka z PS3. Świetna gra, przeciętny port, postawiony na nogi przez kolejne patche i działalność społeczności graczy (ToSfix).
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
RUTH-TP
Autor: RUTH-TP
29.12.2021

Tales of Symphonia to była dla mnie udręka i ekstaza, choć w różnych proporcjach – na szczęście z przewagą tego lepszego i z męczącymi momentami dopiero w ostatniej części gry. Na Steamie, patrząc po osiągnięciach, produkcję tę ukończyło (na ten moment) niecałe 9% graczy i wydaje mi się, że wiem skąd może wynikać tak niski wynik. Zanim o tym jednak napiszę, muszę wspomnieć, że przed Symphonią przeszedłem jeszcze BerserięZestirię i Vesperię oraz grałem z fanowskim fixem, który uważam za obowiązkowy. Te doświadczenia z pewnością będą miały jakiś wpływ na moją recenzję, więc o nich informuję na samym początku. 

Baranek ofiarny wydany na zbawienie świata

Symphonia przedstawia historię Lloyda Irvinga – nastolatka, który niedługo po rozpoczęciu gry zostanie wplątany w wydarzenia, które zmienią losy znanego mu świata (i być może jeszcze jakichś innych). To prostolinijny, serdeczny młodzieniec wychowany w Iselii – jednej z wiosek uniwersum Sylvarantu. Żyje tu wraz ze swoimi przyjaciółmi – Genisem, Raine i Colette.

Choć grywalną postacią jest właśnie młody wojownik Lloyd, to historia skupia się właśnie wokół Colette Brunel, która urodziła się po to, by zostać aniołem i poświęcić swoje życie w procesie Odnowy świata. W międzyczasie, ta prosta i niewinna z początku historia – polegająca głównie na tym, żeby podobnie jak Jezus oddać swoje życie dla uratowania innych – rozwinie się, przedstawiając kolejne wątki i ugrupowania, niejednokrotnie zmieniając nasze postrzeganie całego uniwersum. Symphonia nie jest grą ani pozbawioną klisz, ani oryginalnych motywów.

Fabuła oraz postaci z pierwszego i drugiego planu są zdecydowanie najmocniejszą stroną Symphonii – i z pewnością wspomnianą na wstępie „ekstazą”. Wielowątkowość tej gry jest atutem, który nie zestarzał się właściwie w ogóle. Ciężko jednak powiedzieć coś więcej o rozwoju historii unikając przy tym spojlerów, toteż wspomnę tylko, że bardzo duże miejsce w grze pełnią wątki obozów pracy, eksperymentów na ludziach, dyskryminacji czy prześladowań (zwłaszcza na tle rasowym). Nie zabraknie też licznych zdrad – i to nie tylko tych wymierzonych w drużynę bohatera. Przez 40-50h wielokrotnie można zmienić swoje uczucia względem bohaterów i antybohaterów – czasami może nawet zastanawiając się, kogo należałoby przypisać do której grupy.

Stara, pomarszczona i sztywna, ale piękna

Nie ma co ukrywać – Symphonia na czas recenzji (2021r.) jest już pełnoletnia. Z tego też faktu wynika szeroko rozumiana staroszkolność. Ona też jest źródłem tego, co we wstępie nazwałem „udręką”.

Wiem, że w dawnych czasach gry tworzyło się inaczej. Mam jednak problem z tym, że Symphonia nie szanuje czasu gracza. Nie zrozumcie mnie źle: nie mam nic przeciwko długim grom. Tu jednak przesadnie rozbudowane i skomplikowane lochy oraz zagadki ewidentnie miały tylko wydłużyć czas gry. Niektóre były całkiem ciekawe, ale większość tych późniejszych była głównie irytująca. W przypadku Symphonii polecam na wszelki wypadek mieć otwartą gdzieś w tle solucję, bo czasami rzeczywiście można utknąć. Gdyby nie te zagadki i lochy - z niejednokrotnym oglądaniem długich animacji bez możliwości ich pominięcia - to wspominane na sklepowej stronie Steama „80h epickiej przygody” mogłoby się zamknąć spokojnie w czasie połowę krótszym.


Przestając już pastwić się nad niepotrzebnymi spowolnieniami w historii przejdźmy do warstwy audiowizualnej.  Grafika i muzyka robią, co mogą, żeby ułatwić fabule i dialogom dostarczenie właściwych emocji. Wychodzi to jednak różnie. Postaci, przynajmniej te w drużynie gracza, mają dzięki fanowskiemu patchowi poprawione tekstury, dzięki którym wyglądają nawet dziś naprawdę nieźle. Ciekawy efekt powoduje też czarna obwódka, dzięki której sylwetki wyróżniają się mocno na tłach. Te ostatnie są niestety gorszej jakości, co czasami widać szczególnie w teksturach (jak w startowej wiosce), ale często jest to dobrze maskowane. Do stylu graficznego trzeba się przyzwyczaić, ale mi przyszło to dość szybko. Gorzej wypadają bardzo uproszczone animacje postaci. Pewnie 18 lat temu nie dało się zrobić tego lepiej, ale dziś „wsiąknięcie” w opowiadaną historię i prezentowane (nieraz dramatyczne) wydarzenia może być przez to trudniejsze. Podobnie delikatnie negatywny wpływ na odczucia ma natychmiastowo zmieniająca się muzyka (która swoją drogą jest naprawdę ładna i często wpada w ucho) – nie ma żadnych łagodnych przejść pomiędzy utworami w dialogach. Szkoda też, że liczne i często ciekawe skity nie są zupełnie udźwiękowione. Wstawki anime są za to bardzo ładne, ale niestety ich rozdzielczość odbiera im sporo uroku.

Bardzo staroszkolna jest eksploracja świata. Uproszczenia wizualne są zrozumiałe, ale irytowało mnie to, że modele przeciwników nie odzwierciedlają faktycznych oponentów. Zawsze jest to jakaś loteria. Może rozpieściły mnie nowsze gry z serii, w których można było przynajmniej minimalnie zaplanować starcie, jeśli to było istotne z jakiegoś powodu (np. „oho, to przeciwnicy, którzy zatruwają, a ja nie mam odtrutki, więc postaram się uniknąć walki”). Tutaj na szczęście przynajmniej same starcia nie są losowe, jak np. w starszych niż Symphonia grach.


Mechanika walki jest za to - pomimo starości systemu - naprawdę przyjemna. Co prawda na początku starcia wymagają o wiele więcej strategii niż w późniejszych fazach gry – dotyczy to zwłaszcza blokowania i uników. Niby można i warto robić to także później, ale i bez specjalnego grindu udawało mi się wygrywać większość starć z bossami przy pierwszym podejściu i to skupiając się głównie na atakowaniu. Nie jestem weteranem jRPGów, ale gra wydawała mi się dość łatwa w większości momentów. Podoba mi się system „Unison Attacks” – łączonych ataków wykonywanych przez wszystkie postaci w drużynie, które można dodatkowo podkręcić. Otóż: jeśli dana para postaci wykona konkretne ataki, robią wspólnie dodatkowy „compound unison attack”. Takich zależności jest przynajmniej kilka i na przestrzeni gry jest sporo czasu na ich odkrycie. Zauważam, że Vesperia, w której widać znaczne inspiracje tutejszym systemem, jest przykładem rozwoju w bardzo dobrym stylu. O wiele bardziej czytelna niż tu jest np. mechanika Over Limit. Tam też lepiej niż tu sprawdza się poruszanie postaci po planszy. Ogólnie jednak model walki jest dobry (zwłaszcza jak na te lata), choć w pewnych okolicznościach wystarczy tylko na zmianę spamować ataki zwykłe i specjalne (artes), nie myśląc za bardzo nad cechami przeciwników.

Podobnie też jak w innych grach z serii, tak i tu znajduje się gotowanie, z którego jednak praktycznie w ogóle nie korzystałem poza samym początkiem i finałem gry. Jest to niby rozbudowane (może za bardzo?), ale nie wydawało mi się potrzebne – inaczej niż np. w Vesperii, gdzie często było to bardzo ważne. Jest też jakaś forma craftingu – parę razy okazała się nawet bardzo przydatna, ale wyżej wspomnianym tytule była znów bardziej rozwinięta. Tutaj pozwala głównie oszczędzić parę groszy, podczas gdy w Vesperii można było tworzyć zupełnie unikalne przedmioty.

Dużo jest również aktywności dodatkowej – co więcej: bardzo łatwej do całkowitego przeoczenia – takiej jak opcjonalne zadania i rozmowy z towarzyszami (które poprawiają relacje z nimi), minigry (raczej nudne) czy możliwość zdobycia dodatkowych strojów. Można przejść całą grę i to wszystko nieświadomie ominąć, więc jeśli ktoś ma pociągi do maksowania gier polecam uzbroić się w solucję przy pierwszym albo drugim przejściu. Warto przy tej okazji wspomnieć o tym, że parę scen pod koniec gry może wyglądać różnie w zależności od tych dodatkowych aktywności, ale nie można tu de facto mówić o różnych zakończeniach.

W kupie raźniej, kupy nikt nie ruszy

Porównując Symphonię z jej nowszymi siostrami mogę stwierdzić, że tutaj nieco trudniej było mi nawiązać osobistą więź z niektórymi postaciami dziewięcioosobowej drużyny – choć przyznaję, że ich historie i charaktery są złożone i ciekawe. Przyjemnie było odkrywać tajemnice towarzyszy, ale polubiłem szczególnie tych, których można było poznać już w pierwszej minucie gry. Nie wiem czy to zasługa czasu ekspozycji (dołączają do drużyny na samym początku) czy sposobu w jaki je napisano, ale pierwsza czwórka była dla mnie najbardziej istotna.

W drużynie gracza znajdą się zatem na przestrzeni całej gry:

  • Lloyd – dobroduszny, walczący dwoma mieczami protagonista;
  • Colette – Wybrana o czystym sercu i ogromnej niezdarności, spełniająca w drużynie rolę raczej wsparcia;
  • Raine – „ta mądra”, będąca nauczycielką, fanką ruin i główną uzdrowicielką w zespole
  • Genis – najmłodszy z drużyny, ale walący pod koniec gry najmocniejszymi czarami;
  • Kratos – będący uniwersalnym wojownikiem najemnik, który nie tylko dobrze walczy, ale też i trochę leczy;
  • Sheena – chodząca ze stanikiem na wierzchu wojowniczka mająca zdolność przywoływania duchów do pomocy w walce;
  • Presea – niepozorne (i tajemnicze) dziewczę walczące ogromnymi toporami i młotami;
  • Zelos – wojownik uniwersalny, podobnie jak Kratos;
  • Regal – jegomość ze spętanymi dłońmi, a zatem walczący głównie nogami.

Co o tym wszystkim myśleć

Wielu się od Symphonii przez powyższe odbije, a w sumie [ich] szkoda, bo serwowana tu historia jest dojrzała, złożona, zaskakująca i satysfakcjonująca. Niespecjalnie przeszkadzają w jej poznawaniu inne cechy wynikające z wieku gry. Bez żadnych zastrzeżeń mogę tę grę polecić jednak tylko fanom innych jRPGów i Talesów, którzy wiedzą, że twórcy nigdy nie zawodzą na płaszczyźnie historii i bohaterów, a także osobom o przynajmniej minimalnej tolerancji dla wspomnianych problemów. Nie ma tu jakichś jednoznacznie poważnych wad (przynajmniej w wersji spatchowanej), ale muszę też przyznać, że ostatnia 1/3 gry trochę mnie wyczerpała i szedłem naprzód głównie dlatego, że wierzyłem, iż fabuła mnie nie zawiedzie. I nie zawiodła.

Moja ocena:

  • Historia: 5/5
  • Rozgrywka: 3/5
  • Suma: 4/5 (z plusem dla fanów innych Talesów oraz miłośników starych jRPGów)

Lotheneil
Autor: Lotheneil
08.05.2018

Poniższy tekst pochodzi prosto z mojego wątku backlogowego, jest to więc raczej zbiór luźnych uwag, a nie pełnoprawna recenzja. Spodziewajcie się więc braku części opisowej i jeszcze większej subiektywności niż zwykle. Zostaliście ostrzeżeni.

Jednocześnie stanowi on swoistą erratę (czy też odmienny głos w dyskusji) do recenzji Mrocznej Sarny, skupiającej się w dużej mierze na kwestiach technicznych dotyczących jakości portu PC i zwieńczonej bardzo niską notą. Stawiane w niej zarzuty są obecnie (maj 2018) w większości nieaktualne, a sama ocena - w moim odczuciu (powtarzam: w stanie aktualnym, nie neguję jej zasadności w momencie, w którym była wystawiana) nieadekwatna do jakości produkcji i wręcz krzywdząca. Nie zmienia to bynajmniej faktu, że Namco pozwoliło sobie wypuścić karygodnego bubla, którego dopiero kolejne patche (w tym nieoficjalny, fanowski) postawiły na nogi. Sama gra jest jednak doskonałym przedstawicielem klasycznych jRPG i szkoda by było, aby skrajnie negatywna recenzja odstraszyła potencjalnych chętnych od zagrania.

Tales of Symphonia zaczyna się jako prosta w konstrukcji, choć zakrojona na szeroką skalę wyprawa Wybranej (przyjaciółki głównego bohatera, Colette), w celu przekształcenia się w anioła i uratowania ginącego świata, z jasno nakreślonymi stronami - dobrą i złą. Wkrótce jednak, gdy bohaterowie zaczynają coraz lepiej poznawać zasady rządzące światem i prawdy, które "grupy trzymające władzę" starają się ukrywać, biel coraz bardziej przenika się z czernią, tworząc odcienie szarości. Przedstawiciele "jasnej strony mocy" nieraz popełniali w przeszłości błędy mające tragiczne konsekwencje, oponenci okazują się mieć zrozumiałe i wręcz akceptowalne cele i motywy, główni bohaterowie bywają zmuszani do wyboru mniejszego zła, a granice między sojusznikami a przeciwnikami często się zacierają.

Ten cukierkowy świat, pełen kolorowych domów, barwnej przyrody i nastoletnich bohaterów skrywa znacznie mroczniejsze aspekty. Przez całą fabułę przeplatają się wątki nienawiści na tle rasowym, podziały na "rasę panów" i "rasy niższe", dowiadujemy się o istnieniu obozów pracy i dokonywanych w nich eksperymentów na ludziach... tak, fabuła nieraz potrafi dać do myślenia (choć mimo użytej terminologii nie odnosi się do wydarzeń realnego świata) i wbrew oprawie graficznej zdecydowanie nie nadaje się dla dzieci. To jedna z bardziej dojrzałych opowieści, jakich dane mi było doświadczyć w grach, tym silniej oddziałująca, że przemycana niejako "mimochodem".

Odnośnie do samej warstwy technicznej: osobiście grę ukończyłam w 1080p z kontrolerem Xbox 360 z nie doświadczając żadnych poważniejszych problemów.

Wspomniane w recenzji Mrocznej Sarny długie czasy ładowania są historią, a mój komputer, choć nie zabytek, do najnowszych już nie należy. Wszystko wczytuje się szybko i bezproblemowo. Po zastosowaniu nieoficjalnego patcha poprawiającego między innymi aspekt obrazu gra wyświetlała rozdzielczość 1080p prawidłowo (nie wiem jak wyższe, nie mam monitora zdolnego je obsłużyć), chociaż faktycznie cutscenki filmowe wyglądają co najwyżej na 720p i tego raczej już nic nie zmieni. Przyznam, że nie mierzyłam liczby klatek, więc nie jestem pewna, czy gra chodzi w 30FPS, czy w 60FPS (obstawiam to pierwsze), ale żadnych spadków nie uświadczyłam, podobnie jak problemów ze stabilnością (liczba crashy i freezów w ciągu 53 godzin rozgrywki - zero).

Co wciąż pozostało z wymienianych przez Mroczną Sarnę problemów: rozjazdy między audio a podpisami - mało dokuczliwe, jednak zauważalne oraz literówki, choć część z nich, w tym ta uwieczniona na screenie z menu, została naprawiona.

Dodatkowo z wad samej gry wymieniłabym brak możliwości przewijania cutscenek (tych konwersacyjnych, na silniku gry) - jak ktoś w komentarzach zauważył, poszczególne linie dialogowe przeskakiwać się owszem da, ale całej sceny już nie. A zdarza się czasem, że po zapisie następuje dłuuuuuuga rozmowa (tak zwana "bomba informacyjna"), a następnie dwie walki z bossami tuż po sobie. Jeśli wyłożymy się na tej drugiej, trzeba to wszystko powtarzać od początku - dobrze, jeśli raz. Niefajne, sprawdzone organoleptycznie. Kolejną bolączką jest zachowanie sztucznej nieinteligencji w walce - o ile z wojownikami walczącymi w zwarciu jakoś sobie jeszcze radziła, to już w miarę sprawne kierowanie magiem (odsunięcie się od wroga, użycie zaklęcia, na które przeciwnik akurat nie jest odporny czy dostosowanie obszaru działania czaru do liczby i rozkładu oponentów) przekraczało jej możliwości. Z tego powodu zdecydowaną większość czasu moja drużyna składała się z Lloyda, Regala, Kratosa/Zelosa i Raine. Ostatnia - powiem krótko: cieniste gluty w świątyni ciemności. Kto doświadczył, ten wie. Jeśli się nie umie zrobić działającego wyszukiwania ścieżek przez AI, to nie robi się etapów, w których coś gdzieś trzeba eskortować - w przeciwnym wypadku wzrost ciśnienia gracza i nisko latające krzywe geometryczne murowane.

Przyznaję, że Tales of Symphonia to moje pierwsze spotkanie z serią (a przynajmniej pierwsze, jakie pamiętam, może coś się kiedyś w bardzo zamierzchłej przeszłości ograło), więc nie mam porównania z innymi jej przedstawicielami, ale gra mnie zauroczyła. Nie warstwą gameplayową, bo ta akurat jest dość przeciętna, ale opowiadaną historią - dojrzałą i rozbudowaną, oraz konstrukcją świata - pełnego dodatkowych aktywności, zadań pobocznych i drobnych smaczków, które czekają na dociekliwego gracza. Ten tytuł przypomniał mi, dlaczego staroszkolne jRPGi należą do moich ulubionych gatunków gier. Moim zdaniem zdecydowanie warto zapoznać się z tym tytułem, a w obecnym stanie (z nieoficjalnym patchem) będzie to spotkanie bezbolesne i bardzo przyjemne.


Mroczna Sarna
03.02.2016

Tales of "Syfonia"
Tak można powiedzieć o porcie Tales of Symphonia, którym Namco uraczyło dzisiaj graczy na całym świecie. Ostro zacząłem, to fakt - ale tutaj jest to w pełni usprawiedliwione i za chwilę opowiem dlaczego. Od razu też przestrzegam osoby, które wahają się z zakupem tego tytułu - szczerze ODRADZAM. Przynajmniej, w obecnym stanie w/w portu.

O samej grze zbytnio rozpisywał się nie będę - Tales of Symphonia to chyba najbardziej znana część w kanonie Talesowym i dla fanów serii jest ona mniej więcej tym, czym Final Fantasy VII dla fanów uniwersum Final Fantasy. Sama fabuła ma kilka podobieństw do popularnej siódemki, porusza jednak głębiej trochę inną problematykę. Mamy tutaj ukazany rasizm i jego skutki (można zobaczyć japońską wizję obozów koncentracyjnych) oraz motyw wędrówki, która z upływem czasu potęguje jej nieubłagane skutki. Swego czasu, w pewnym momencie ogarnęło mnie wielkie współczucie dla naszych dzielnych towarzyszy. To tak pokrótce, ponieważ większość graczy Symphonię zna na wylot. Dodam tylko, że sam ukończyłem tę pozycję conajmniej kilkanaście razy, na każdej możliwej platformie i do dnia dzisiejszego posiadam łącznie cztery kopie tej gry (dwie w wersji pudełkowej: stara poczciwa odsłona Gamecube i wersja kolekcjonerska PS3, oraz dwie w wersji cyfrowej: PS3 i steam). Skoro taka ciekawa pozycja, tyle razy ją przeszedłem, mam tyle różnych kopii, to skąd ocena negatywna? - spytacie. Już spieszę z odpowiedzią...

...mimo historii, znanej przeze mnie na wylot, czekałem na pecetową Symphonię z wypiekami na twarzy, odkąd udało się graczom odblokować trzeci poziom nagród za pre-ordery Tales of Zestiria. Planowałem poświęcić w lutym sporo czasu na wędrówkę z Lloydem, Colette i spółką - coś jednak stanęło nam na przeszkodzie. Wielki mur z napisem NAMCO - mamy głęboko w poważaniu graczy. Już od pierwszych chwil po instalacji czułem, że coś jest nie tak - niespodziewanie długie wczytywanie gry - po chwili pomyślałem wręcz, że komputer mi się zawiesił, lecz nie - zobaczyłem w końcu logo Namco Bandai na białym tle. Odetchnąłem z ulga, myśląc, że to pewnie przez pierwsze uruchomienie gry i dalej będzie już dobrze. Niestety, rozczarowałem się bardzo szybko, gdy tylko wszedłem w menu gry, by zmienić ustawienia pod moje preferencje. Tutaj, okazuje się, że mamy paskudną literówkę, którą uwieczniłem na zdjęciu poniżej.

Okazuje się, że literówki popełniono w trakcie portowania gry. No trudno. Szukam ustawień graficznych, gdyż to jedna z pierwszych rzeczy, które zwykłem robić przy pierwszym uruchomieniu gry. Klikam w opcje zmiany rozdzielczości i w końcu, po raz pierwszy uśmiecham się do siebie. Wow, jest opcja 3440:1440, czyli 1440p w Ultra Wide! (21:9). Pomyślałem sobie - nooo, jest dobrze, jest bardzo dobrze! Zmieniłem więc rozdzielczość na tę właśnie, by rozkoszować się dobrodziejstwem monitora, po czym zacząłem grzebać w ustawieniach dalej. Zastanowił mnie brak V-sync, co może rodzić wiele problemów, choć w moim przypadku nie zmartwiło mnie to, gdyż korzystam z G-sync wbudowanego w monitor. No, ale mimo wszystko, zastanowiło mnie to mocno, gdyż brak tak oczywistej opcji nie rokuje zbyt dobrze...następnie szukam jakiegokolwiek antyaliasingu - tutaj kolejne zdziwienie - nie ma takiej opcji. Deja vu z portu Final Fantasy XIII? To było moje pierwsze skojarzenie. No dobra, trudno - jakoś przeżyję. "New game" i starą-nową przygodę czas zacząć! Hola hola! Mówię sobie w duchu, oglądając intro. Zapomniałem potwierdzić zmianę rozdzielczości? Hmmm, sprawdzę jak tylko dostanę kontrolę nad bohaterem. Po fabularnym przerwaniu lekcji w szkole, w końcu wchodzę w menu - coś długo to trwa...w pewnym momencie ekran zrobił się biały - pomyślałem, jasna cholera, zawiesiło się! Jednak nie: po dłuższej chwili, dostałem się do menu (kiedy już miałem dosłownie zabić proces w menadżerze). Ku mojemu zdziwieniu, rozdzielczość, która widnieje jako wybrana, to 3440:1440! Patrzę na ekran i jak byk są okropne czarne pasy po bokach, a sama rozdzielczość nie przypomina nawet 1080p...jak się później okazało podczas rozeznania w internecie, Namco daje nam wolność w wyborze rozdzielczości, by po chwili i tak wszystko zablokować w oldschoolowym 720p...w tym momencie byłem już nieźle poddenerwowany. Zacząłem grać i tutaj kolejne nieprzyjemności - spadki klatek w wiosce i nienaturalny sposób poruszania się (coś, a'la stuttering).

Dodatkowo, NIE MOŻNA przewijać dialogów, co mnie również zdziwiło. Wszystko ustawione "na sztywno". Wyjdźmy zatem powalczyć, bo walki to coś, co misie lubią w Talesach najbardziej. Niestety, misie po raz kolejny przechodzą ogromny zawód. Input lag (korzystam z kontrolera X360) jest widoczny, i choć nie jest tragedią to skutecznie uniemożliwia wykonywanie precyzyjnych combosów...dochodzimy do pierwszego bossa i na deser dostajemy spadek framerate do 9FPS (najniższa odnotowana przeze mnie wartość). Dodam tylko, że nie należę do legionów internetowych "napinaczy" piętnujących gry w 30FPS. Nie jest to dla mnie problemem, ale spadki poniżej tej wartości i niestabilność - to już niestety coś, czego nie wybaczam. Na domiar złego, podczas drugiej części walki z bossem doświadczyłem zawieszenia gry. Odczekałem 7 minut, po czym trzeba było zabić proces manualnie w windows. Gdy trochę ochłonąłem, włączyłem grę ponownie po zrestartowaniu komputera, naiwnie myśląc, że coś się zmieni na lepsze. Nie zmieniło, co uwieczniłem filmikiem kręconym "z ręki", by pokazać na jakim sprzęcie mam problemy i jak długo trwa wczytywanie gry, oraz wchodzenie do menu. Dodam do tego rozjeżdżający się VA z tym, co widać w tekście pisanym (mam na myśli japoński podkład z angielskimi napisami) i dostajemy bardzo, ale to bardzo nieciekawy obraz całości.

Nie tego oczekiwałem od Namco. Liczyłem, że po naprawdę udanym porcie Tales of Zestiria, otrzymamy kolejną porządną pozycję. Niestety, z bólem serca muszę temu zaprzeczyć. Z bólem gdyż Tales of Symphonia to w gruncie rzeczy świetna gra i sama w sobie nie zasługuje na negatywną opinię. Wszystko psuje jednak niedorobiony port z mnóstwem błędów, zmieniających przyjemność z gry w małe piekiełko. W obecnym stanie technicznym nie mogę tej gry polecić w żadnym wypadku; jeśli zastanawiacie się nad kupnem bo macie głód jRPG, to odwróćcie głowy i rozejrzyjcie się gdzie indziej. Niebawem premierę będzie miała Disgaea PC i jeśli port zostanie przygotowany należycie, to polecam tę grę z całego serca. Wasze ciężko zarobione pieniądze schowajcie i poczekajcie na ten tytuł, ewentualnie na gruntowne poprawki do Symphonii.

Na port kultowego Talesa spuszczam natomiast zasłonę milczenia, bo to wielki wstyd dla Namco - jak można tak potraktować jedną z ważniejszych odsłon serii, która w pewnym sensie jest kamieniem milowym...SHAME ON YOU NAMCO!!! Poniżej, krótki film pokazujący moje "doznania" z gry. Uruchomienie gry, słynna literówka "CONTOROLS" oraz wchodzenie w menu i save w trakcie gry.

 

Plusy:
+ epicka historia Lloyda i Colette
+ nietuzinkowe charaktery
+ poruszanie poważnych problemów społecznych
+ świetny soundtrack Sakuraby

Plusy, których lepiej doświadczyć w wersji gry na konsolę, nieważne którą - gdyż w przypadku pecetów plusy zostają przygniecione minusami, związanymi z TRAGICZNĄ JAKOŚCIĄ PORTU PC.

Minusy:
- spadki framerate
- niesamowicie długie loadingi
- wchodzenie w menu gry trwa wieczność
- masa literówek, niezależnie od wersji językowej
- dźwięk nie pokrywa się z tekstem pisanym
- rozdzielczość mimo pozornego wyboru w menu jest zablokowana na 720p
- zawieszanie się gry
- input lag

To są problemy, których doświadczyłem na własnej skórze, Wy niekoniecznie musicie się z częścią z nich spotkać. Niestety, wielu spośród moich znajomych ma z tym tytułem jeszcze większe problemy (choć znalazła się osoba, która nie uświadczyła spadków FPS).

3 3.0

Obrazki z gry:

Dodane: 03.02.2016, zmiany: 10.01.2022


Komentarze:

Mimo, że Gość jakiś już półtora roku temu o tym fakcie informował, ale dla pewności dodam jeszcze, że w obecnym stanie Tales z nieoficjalnym patchem (ToSfix) jest w 100% grywalny, stabilny i wygląda doskonale w 1080p. I wciąga jak diabli.

Polecam i pozdrawiam, Lotheneil.


[Lotheneil @ 06.05.2018, 21:45]

Po ostatnich patchach gra jest całkowicie grywalna. Skończyłem grę bez problemów. ani jednego zwisu. Nie wiem jak jest po ostatnim patchu z supportem 4K, bo za późno wyszedł. Co do input laga, to też nie wiem, ja nie odczuwałem, ale może moje zmysły są już nieco zdziadziałe. Miałem błędy z literkami w kasynie.


[Gość @ 02.10.2016, 14:35]

Gdy człowiek myśli, że nie można być większym partaczem od ludzi odpowiadających za Batmana wtedy, puff, przypominają o sobie Japończycy.

Widziałem opinie ludzi, że emulowana wersja z GameCube śmigała im w natywnym 1080p i 60fpsach, a mieli straszne problemy z tym cud portem.


[Gość @ 05.02.2016, 22:53]

I w takich chwilach cieszę się, że nie sprzedałem żadnej konsoli.


[Spawara @ 05.02.2016, 14:40]

I jedną rzecz muszę stwierdzić. Gra się postarzała. System walki zwłaszcza mając porównanie z nowszymi grami z serii wypada dosyć płytko. Dziwne przewijanie dialogów już na Gamecube mnie wkurzało. To dalej fajny rpg jeśli działa ;) ale już nie wybitny jak niegdyś.


[Venra @ 05.02.2016, 14:39]

@nerka No widziałem co się dzieje na forum. Masakra. Ale wychodzi na to że słuszna. Pewnie będzie jak z Batmanem z możliwością refundów przez rok po premierze, oraz setką patchy


[Venra @ 05.02.2016, 14:36]

Wychodzi na to że mam mega farta z tą grą
Kompa mam słabszego niż Twój, chociaż i-7 starszej generacji i 16 ramu to niezłe bebechy dalej są.
Z rozdziałką nie mam problemu bo mój lapek nie obsługuje FullHD a jedynie lekko powyżej 720p
Nie mam takiego poziomu input laga. To jest dosłownie ledwo wyczuwalne opóźnienie, nic takiego jak u Ciebie. I u mnie raczej wynika z używania Xpaddera w połączenia z mocno wysłużonym już padem. Gdy chwilę grałem na klawiaturze to nie było tego wcale.
Przypomina mi to Risen 2 u mnie. Nie odpalał się po aktualizacji sterowników. I się okazało że działa tylko z tym jednym który jest w paczce z grą. I tylko z tym. Namco dało d*py kolokwialnie mówiąc.
Szok, nie dziwię się reakcjom w takim razie. Bo przyznam szczerze gdy u siebie odpaliłem to myślałem że ludzie histeryzują. Okazuje się że to ja jestem tym szczęśliwcem.
Patch literówki poprawił więc "contorols" zniknęło z menu.
Cóż, współczuję. A na Dolphinie śmiga aż miło. Przykro się robi. Podobnie ostatnio było z FFXIII. Wychodzenie z gry bez ostrzeżenia poprzez ESC. Łał. Nadchodzą Danganronpa i Disgaea strach się bać


[Venra @ 05.02.2016, 14:34]

link się zepsuł do screena:
http://i.imgur.com/FcRXtfL.jpg


[Gość @ 05.02.2016, 09:24]

Venra. Tak działała mi gra przed patchem:
https://www.youtube.com/watch?v=u3G1WXR9uAk

Po patchu nie działa wcale. Wyskajują randomowe błędy z końcówką .tmp o takie:
http://i.imgur.com/dBvE8N8.jpg

To, że działa u Ciebie, to tylko się cieszyć, ale wiedz, że u bardzo wielu osób gra nie działa/działa nieprawidłowo. Na 16 osób, wśród moich znajomych na steam, którzy kupili tę grę/dostali - działa tylko u dwóch. Wątpię, że to problem sprzętowy, bo wszystko mam up-to-date i z żadną inną grą problemów nie mam. Gdyby gra nie działała tylko u mnie, to nawet bym nie wystawiał oceny negatywnej, bo myślałbym że to wina sprzętu. Ale gdy większość moich znajomych nie może grać, to coś jest jednak nie tak. Nie mówiąc już o skopanym niemieckim tłumaczeniu (mam chyba ze 4 Niemców kolegów, którzy skarżą się na artefakty uniemożliwiające rozumienie tekstu). P.S. Lekki input lag :D lekki...zobacz na filmiku na strzałkę menusów (3:45). Powodzenia w robieniu 100+ hit combo i w graniu na najwyższych poziomach trudności. Owszem, to nie przeszkadza na easy itp, kiedy wystarczy bezmyślnie mashować x, ale powodzenia w zdobywaniu trofeów na poziomie mania z tym "niewielkim" input lagiem. Ponury żart...poza tym, Namco Bandai właśnie po raz kolejny się skompromitowało, wypuszczając najnowsze Naruto. Ludzie mają deja vu.

P.S. Wymuszane 720p JEST problemem na wyższej klasy monitorach. Współczuję tym z 4k kiedy gra sztucznie upscaling robi, u mnie to po prostu wygląda jak rozmazane, szczególnie, gdy postacie się poruszają (monitor o rozdzielczości 3440:1440).


[Gość @ 05.02.2016, 09:19]

Venra coś mi się wydaje, że to jak z nowym Batmanem: jednemu na 50 działa idealnie :P
Niestety opinie o grze są przytłaczająco negatywne jeśli chodzi o technikalia co widać dobrze na steamowym forum gry.


[nerka99 @ 05.02.2016, 07:07]

Ok, ograłem i sprawdziłem
Dialogi można przewijać, przycisk trzeba trzymać oraz wcześniej w opcjach zmienić szybkość wyświetlania najlepiej na najszybszą.
Pierwszy loading trwa około 10 sekund u mnie. Potem ich właściwie nie ma. Save'owanie trwa około sekundę.
Braki ustawień graficznych mnie nie ruszają, stara to gra obojętnie jaką się rozdziałkę ustawi nie zmienia to wiele wizualnie. Braku V-sync nie widać, a na upartego można wymusić w opcjach karty graficznej. U mnie tego problemu nie ma.
Zero problemów z dźwiękiem. Na kilkanaście prób włączenia gra raz się zawiesiła. Animacja 30 fpsów i nie zwalnia w żadnym przypadku.
Więc ewidentnie widać że wspomniane problemy są kwestią konfiguracji sprzętu. Bo mimo że jestem w mniejszości Steamowej to u mnie gra działa bardzo dobrze. A ustawienia graficzne czy sztywne 30 fps dla mnie to pierdoły
Jedyna rzecz która u mnie występuje podobnie do Mrocznej Sarny to lekki input lag. Ale niemal niezauważalny


[Venra @ 04.02.2016, 22:01]

U mnie póki co zaskakująco dobrze działa. Teraz trzeba się bać o port Disgaea ;)


[Venra @ 04.02.2016, 12:34]

Ja wiem że gra zaliczona na innych sprzętach. Recenzję czytałem. Z tym że chodzi o to że na naszej stronie gry nawet takie same porty gry nie otrzymują jednej recenzji. Przykład z brzegu, FFXIII ograny na PS3 nie uprawnia do napisania recenzji na X360 mimo że to są identyczne gry. Tutaj jak mniemam owe błędy wykluczyły chęć grania. A dobra znajomość gry pozwala oceniać grę tylko pod kątem konwersji. Z tym że mój koment to taka luźna uwaga, nie traktuj go jako atak czy coś. Sam dzisiaj zbadam sprawę po pracy.


[Venra @ 04.02.2016, 12:32]

Venra, gdybys przeczytal recenzje, to bys wiedzial,ze autor gre przeszedl na kazdej mozliwej platformie i gre znam na wylot ;) To,ze Symphonia jest jednym z najlepszych mothershipow w serii (bo jest), nie obliguje do automatycznego zachwytu nad portem pc. Na steam wrzucilem wideo z doznaniami z gry przed patchem. Po wczorajszym patchu gra sie nie chce uruchomic,a windows strzela bledami.


[Gość @ 04.02.2016, 11:46]

Chociaż dalej twierdzę że aby grę zrecenzować warto zagrać w nią odrobinę dłużej. Bo sama gra dalej jest jednym z najlepszych Tales'ów w historii


[Venra @ 04.02.2016, 04:59]

Chociaż u mnie póki co loadingi są znośne, zwiecha jedna na naście odpaleń się zdarzyła. Niefortunnie port nie obsługuje mojego Generic USB Controllera ani XCE emulatora. Dopiero Xpadder pozwolił grać na padzie


[Venra @ 04.02.2016, 04:46]

Kurcze, to Ty byłeś człowiekiem który odradzał grę na stronie głównej Steam
Ale i tak mnie nie odciągnąłeś od zakupu...


[Venra @ 04.02.2016, 04:43]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?