Warcraft III: The Frozen Throne (PC)

Warcraft III: The Frozen Throne

Wydania
2003()
2003()
Ogólnie
Pierwszy i jedyny dodatek do znanego i lubianego RTSa jeszcze bardziej spycha grę w kierunku naszej erpegowej szuflady.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty z pauzą
Recenzje
Lotheneil
Autor: Lotheneil
04.02.2010

Gry Blizzarda, poza datami wydania opisywanymi z reguły przez wyrażenie "it's done when it's done", znane są z olbrzymiej grywalności i żywotności. Dodatek do Warcrafta III został wydany w 2003 r, dla wielu graczy jest więc niemalże eksponatem muzealnym. Czy ta nieco wiekowa już produkcja może wciąż bawić? Jak najbardziej. Jeśli przymknie się oko na pewne niedociągnięcia graficzne, The Frozen Throne wciąż może dostarczać doskonałej rozrywki.

Zmrożony Tron kontynuuje opowieść rozpoczętą w podstawce. Płonący Legion został co prawda pokonany na górze Hyjal, ale liczne mroczne siły wciąż panoszą się po krainach ludzi i elfów. Plaga i pozostałości piekielnego pomiotu mają się lepiej, niż spokojni mieszkańcy mogliby sobie życzyć, nie wolno również zapominać o Illidanie - wyklętym przez pobratymców Nocnym Elfie, którego pragnienie mocy i poczucie zdradzenia i wykorzystania zawiodło na mroczną ścieżkę. Dążąc do sobie tylko znanego celu zawiązuje sojusz z mieszkańcami głębin - Nagami, przygarnia również pod swoje skrzydła niedobitki spod Quel'thalas, obecnie znane jako Krwawe Elfy. Książę Arthas również ma do wypełnienia pewną bardzo istotną misję, a jego działania nie pozostaną bez wpływu na krainy, przez które wędruje.

Fabuła TFT z dzisiejszego punktu widzenia nie należy może do nadmiernie odkrywczych, nie można jej jednak nazwać płaską. Interesujący bohaterowie, prawdopodobne ich zachowania i decyzje, nagłe zwroty akcji i niemal do końca nieprzewidywalne zakończenie przykuwa do monitora i uprzyjemnia kolejne potyczki, składające się na trzy kampanie - Nocnych Elfów, Krwawych Elfów oraz Nieumarłych.

Czytając opis fabuły można zadać sobie pytanie - gdzie się podziali orkowie? Czyżby o nich zapomniano? Bynajmniej. Naszym zielonoskórym ulubieńcom poświęcona została bowiem ostatnia z kampanii. Kampania szczególna. Pokazuje ona bowiem, jak mógłby wyglądać Warcraft III, gdyby po drodze nie stał się rasowym RTS-em. Według pierwotnych zamierzeń Warcraft III miał być ponoć hack&slashem, uzupełnionym o możliwość kierowania większą liczbą jednostek. Kolejne spotkania na szczycie osób odpowiedzialnych zmieniły kierunek jego rozwoju i uczyniły z niego grę, którą znamy dzisiaj - doskonałą strategię czasu rzeczywistego okraszoną erpegowymi wstawkami.

Zmęczeni ciągłymi walkami orkowie, pod wodzą młodego Thralla, postanawiają założyć swoją siedzibę we wschodniej części Kalimdoru. Nie mieszają się już w wielką historię, nie znaczy to jednak, że dane im będzie prowadzić spokojną egzystencję w tych niegościnnych rejonach. Zarówno starrzy, jak i nowi wrogowie ponownie zmuszą ich do walki o przetrwanie.

W tej kampanii wcielamy się w półogra Rexxara, władcę bestii wiodącego samotniczy tryb życia - do czasu, gdy spotkanemu na pustkowiach umierającemu zielonoskóremu posłańcowi obiecuje dostarczenie Thrallowi niesionej przez niego ważnej wiadomości. W osadzie orków znajduje zarówno swoje miejsce, jak też mnóstwo kłopotów, które z pomocą kilku zaufanych towarzyszy stara się rozwiązywać - zależnie od sytuacji przydatna staje się albo sztuka dyplomacji, albo demonstracja bardziej namacalnych argumentów.

Rozgrywka przypomina tu typowe gry RPG - rozmawiamy ze zleceniodawcami, poszukujemy skarbów w mniej cywilizowanych rejonach, walczymy z przeciwnikami zdobywając złoto oraz doświadczenie. W przeciwieństwie do głównej części gry maksymalny poziom postaci wynosi tutaj 15, co pozwala na stworzenie naprawdę potężnych wojowników, gotowych stawić czoła każdemu wyzwaniu. Nie oznacza to jednak, że kierowane przez nas postacie przetaczają się jak czołgi przez przeciwników - zgodnie z zasadą "nec Hercules contra plures" przyjdzie nam czasem ruszyć głową lub ostrożnie wymijając co większe wrogie siły wycofywać się na z góry upatrzone pozycje.

Nietypowe misje nie są jednak wyłącznie domeną kampanii orków, do wielu zadań głównej ścieżki fabularnej również trzeba będzie podejść w sposób niestandardowy - atakować z zaskoczenia pogrążony we śnie obóz, starając się zadać jak największe straty zanim zostanie podniesiony alarm, eskortować karawanę, odbijać więźnia w rozgrywce przywodzącej na myśl przeciąganie liny czy zamykać bramy, przez które przedostają się demony (bynajmniej nie zachwycone naszymi działaniami). Zdecydowanie nie grozi nam nuda ani monotonia, zwłaszcza, że wiele misji zawiera opcjonalne, ale zwykle lukratywne misje poboczne.

Do naszej dyspozycji oddano dwie nowe rasy - Krwawe Elfy oraz Nagi, przy czym te pierwsze są jedynie nieco ulepszoną wersją sił przymierza, wzbogaconą o dwie nowe jednostki - łamacza zaklęć oraz jeźdźca smoczego jastrzębia. Nagi na szczęście stanowią oddzielną i dopracowaną rasę wytrzymałych i doskonale czujących się w wodzie stworzeń, wyposażonych w komplet unikalnych jednostek i budynków. Nocne Elfy i Nieumarli również pozyskali kilka nowych jednostek.

Pomijając przygody orków, mechanika gry nie zmieniła się ani trochę, więc weterani Warcrafta od razu poczują się jak w domu. Nowe kampanie przeznaczone są dla osób, które przeszły wersję podstawową, daje się więc zauważyć wyraźny wzrost poziomu trudności i długości potyczek. To ostatnie sprawia, że pomimo mniejszej liczby kampanii nie jest to gra na kilka wieczorów - jej ukończenie wymagać będzie tyle samo, jeśli nie więcej czasu co sam Warcraft III. Mimo to gracz raczej nie będzie miał okazji do nudy, sporą szansę na ujawnienie się ma za to syndrom "jeszcze jedna bitwa".

Pod względem graficznym da się zaobserwować upływ czasu - na zbliżeniach modele postaci prezentują ostre krawędzie i mało szczegółowe tekstury, a wiele postaci ma nienaturalnie animowane, duże "końskie" szczęki. Przy oddaleniu kamery gra wciąż prezentuje się całkiem nieźle, a po pierwszych kilku minutach zupełnie zapomina się o tych drobnych niedogodnościach. Niedociągnięcia są bardziej zauważalne w filmikach tworzonych na silniku gry, w niektórych z nich dodatkowo brakowało mi dynamiki. Oprawie dźwiękowej nie mam nic do zarzucenia, stanowiła ładne i nienarzucające się tło zmagań z wrogimi siłami.

Podsumowując - jeśli w grach szukasz przede wszystkim fotorealistycznej grafiki i doskonałych modeli postaci, to niestety Zmrożony Tron nie spełni tych wymagań. Ma jednak w sobie coś, co się nie starzeje - doskonałą grywalność i interesującą historię. Jeśli ktoś jeszcze nie zna tej pozycji a lubi RTS-y, z pewnością nie pożałuje wyprawy do świata Warcrafta.

Moja ocena: 8/10


Obrazki z gry:

Dodane: 08.02.2010, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?