Wiedźmin 2: Zabójcy Królów (PC)

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów

The Witcher 2: Assassins of Kings
Witcher 2 (The): Assassins of Kings
The Witcher 2: Assassins of Kings Enhanced Edition
Wydania
2011( Steam + Box)
2011( Steam)
2011( Steam)
2011( Steam)
2011( Steam)
2011( Steam)
2011( Steam)
2011( Steam)
2011( Steam + Box)
2011( Steam)
2011( Steam)
Ogólnie
Największa polska produkcja (zaraz po W1 i zanim wyszło W3), Wiedźminowi udało się podbić serca i umysły graczy na całym świecie (jednoczesna premiera w 10 językach!) - gra dla graczy dorosłych, z mrocznym, znanym z Sapkowskiego klimacie.
Widok
izometr lub TPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Iselor
Autor: Iselor
30.10.2020
Właśnie po kilku dniach intensywnego grania skończyłem drugą część Wiedźmina. Tak, także po raz pierwszy w życiu.

I mało brakowało, a wyrzuciłbym przez tą grę komputer przez okno. Kompletnie zmienione sterowanie, stworzone mocno pod konsole początkowo wcale mi... nie podeszło. Nawet gdy już się przyzwyczaiłem (a grałem na klawiaturze, bo nie mam pada od X-Boxa tylko zwykłego za 20 zł z marketu, a nie będę się bawił w jakieś emulatory), okazało się że owo sterowanie ma, odnośnie tego z „jedynki”, plusy i niestety minusy. Walki są o wiele bardziej zręcznościowe, jeszcze bardziej widowiskowe, fajnie się patrzy na walczącego Geralta, z drugiej strony brakuje mi sterowania myszką, tej izometrycznej możliwości wskazania Wieśkowi gdzie ma iść... Bo niestety, grafika, mimo że śliczna, to jednak dużo lokacji (zwłaszcza akt I) to labiryntówki wręcz wypchane krzaczkami, kamyczkami, strumyczkami, a Wiedźmin... no Wiedźmin nie potrafi przeskoczyć paru kamyków, wspiąć się na parę głązów czy przepłynąć strumyczka, tylko trzeba szukać ścieżki i często nadganiać szmat drogi. Trudno, przyzwyczaiłem się.

Skoro już jestem przy minusach... Ekwipunek wciąż jest irytująco nieczytelny jak był w jedynce. Mapa jest tragiczna, niewiele pomaga, bardzo nie podobał mi się też nieczytelny, niefunkcjonalny panel tworzenia mikstur. Wyłączyłem trudne QTE, bo tego w grach po prostu osobiście nie lubię, nie uznaję, uważam za irytujące utrudnianie życia graczowi. W paru miejscach trzeba też było bawić się w zręcznościowe wybryki (szybkie wciskanie W,S,A,D) co także mnie irytowało. Ani w pierwszym ani w drugim Wiedźminie nie grałem w kości, a tu nagle, by popchnąć fabułę do przodu... trzeba wygrać w kości. Bardzo mnie to poirytowało, bo tego typu rzeczy uważam w grach cRPG za opcjonalną ciekawostkę a nie przymus. Wygrałem za n-tym razem, klikając coś tam losowo, do tej pory nie mając bladego pojęcia o co w tej grze chodzi :).

Pomarudziłem na tego Wiedźmina jakby to była jakaś mega zła gra :). A tak przecież wcale nie jest. Drugi Wiedźmin wciągnął mnie równie mocno jak pierwszy. Pomimo wyżej wymienionych „usterek” i „głupot” ma silne atuty. O grafice pisałem. O muzyce nie, ale tu nie trzeba, bo wiadomo że seria trzyma tu wysoki poziom. Wielkim plusem jest to, co najważniejsze: fabuła. Fabuła jest świetna, zaskakująca, z koniecznością podejmowania często trudnych, także moralnie, decyzji. Wydaje mi się, że także dialogi są o wiele lepsze, możliwe że to najlepsze, najnaturalniejsze dialogi z jakimi spotkałem się w cRPG. No i do tego znakomicie podłożone głosy... Skoro przy fabule jestem to muszę napisać że tworzą ją także świetnie napisane, ciekawe postacie (Vernon Roche stał się jednym z moich ulubionych kompanów w cRPG!). Tak naprawdę drugi Wiedźmin grafiką, muzyką, postaciami i fabułą stoi. Te czynniki sprawiają, że jest grą wybitną.

No bo nie jest nią walka :). To znaczy…. poziom trudności. Tak, tu wrócę do minusów. Jest kompletnie niewyważony, absurdalny. Dla świętego spokoju, spokoju nerwów (bo nie gram po to żeby się... wnerwiać, a poznać fajną historię, odprężyć, przeżyć wirtualną przygodę) większość gry grałem na poziomie trudności Łatwy (pierwszy raz w mojej historii jako gracza cRPG). Pozwoliło mi to na spokojnym, całkowitym skoncentrowaniu się na fabule. Oczywiście, jest to poziom trudności może i aż nazbyt łatwy, ale Normalny…. jest według mnie za trudny. Szlag człowieka trafia, gdy gra doświadczonym jakby nie było, zabijaką – mutantem, a zabić go może bez problemu trzech zbirów w lesie. Absurd. Nie mówiąc o rycerstwie… Czy żałuję że grałem na łatwym ? Nie, bo gra całą resztą zapewniła mi super rozgrywkę, a łatwy poziom miał ten atut, że pozwolił cieszyć oko fajnymi scenami walk :).

Wiedźmin 2 to wybitne cRPG. Ma irytujące głupie minusy, przez co w niektórych miejscach robi krok wstecz względem pierwszej odsłony serii, jednak nadrabia innymi cechami. Zagrać trzeba, choć uważam że koniecznie po skończeniu „jedynki”.

Moja ocena: 5/5

Enialis
Autor: Enialis
27.07.2011

 

Flotsam. Miasto leżące u wejścia do Doliny Pontaru. Czerpie główne zyski z handlu. Każdy statek płynący Pontarem musi tu zawitać, co oczywiście jest wykorzystywane przez rezolutnych mieszkańców i chciwego komendanta Loredo. Słońce leniwie wschodziło rozświetlając przepiękną okolicę. Był to czas, w którym wszyscy zazwyczaj byli już na swoich posterunkach i parali się swoim rzemiosłem. Tego ranka jednak tylko jeden flisak przybył spławiać towary w dół rzeki. Na swoim miejscu pozostał także rzeźnik. Albo był wyjątkowo delikatnym przedstawicielem swej profesji albo wieszanie uważał po prostu za stratę wartościowego mięsa, czemu on woli się nie przyglądać.

Ano właśnie, wieszanie. Prócz wyżej wymienionych wyjątków, każdy, kto żyw w mieście, udał się na plac z szubienicą, by zaznać trochę rozrywki. I by zapamiętać, jak należy umierać. Wszak nie wiadomo dla kogo jutro będą kręcić sznury. Dziś żołdacy temerscy wprowadzili na podium kilka elfów, krasnoluda i poetę. Ten ostatni gatunek dało się rozpoznać po fikuśnym stroju, kapelusiku z piórkiem i niemal elfiej urodzie. Po uszach widać jednak było, iż człowiek. Nieludzi wieszano (jak zawsze) za bandytyzm i terroryzm, poetę zaś, za spółkowanie z nimi i szpiegowanie. Wszyscy jednak znali reputację truwera i podejrzewali, że naraził się komendantowi za podbieranie mu dziwek.

Nagle, gdy założono już im pętle na szyje, od strony portu wkroczył pewien człowiek. Poeta przyjrzał się jemu i jego dwojgu towarzyszom. Znał całą trójkę. Wgapiając się w tego spośród nich w czarnej przyszywce, zawołał. Wiedział, że przez wrzask tłumu nikt prócz niego tego nie słyszy, ale nie mógł się powstrzymać, by nie krzyknąć „Geralt, kopę lat!”.

Dobra, koniec moich wątpliwej jakości grafomańskich wybryków. W tym roku CD Projekt Red uraczył nas kontynuacją gry Wiedźmin. Na wstępie pragnę zaznaczyć, iż jako fan wiedźmina będę bardzo marudził. Jeśli ktoś nie jest zaznajomiony z poprzednią częścią, ani twórczością imć Sapkowskiego, może dodać 1 do oceny. Na wstępie muszę przyznać, że gra jest wybitna i gdyby nie tytuł „Wiedźmin” byłbym wniebowzięty. Jednak noblesse oblige, więc „Wieśkowi”(nie cierpię tej nazwy) dostanie się po uszach.

Zacznijmy od fabuły. Akcja Wiedźmina 2 zaczyna się krótki czas po finale poprzedniej części. Geralt jest zatrudniony, nota bene pod przymusem, jako bodyguard króla Foltesta z Wyzimy. Towarzyszymy mu w zdobywaniu zbuntowanej twierdzy La Valette. W wyniku różnych splotów wydarzeń Geralt zostaje zamieszany w intrygi władców i czarodziejek. By nie zdradzać za wiele, powiem, że jego (czyli naszym) celem jest znalezienie tajemniczego królobójcy. W czasie swojej przygody przypomina sobie jednak swoją przeszłość i to, co działo się od jego „śmierci” w Rivii do odnalezienia go przez wiedźminów pod Caer Morhen. Niemałą rolę odegrał w tym Dziki Gon, z którego królem zetknął się wszak wiele razy…

Zawiązanie fabuły jest moim zdaniem beznadziejne. Po kilku rozmowach wiedziałem już kto nasyła królobójców i przewidywałem zakończenie intrygi. Dlatego też początkowo byłem zawiedziony. Mogę jednak zapewnić, że dalej jest już coraz lepiej, chociaż gra wydaje się jakby była ucięta w połowie i pod względem fabuły jest przygotowaniem i rozwinięciem do Wiedźmina 3. Dialogi są naprawdę dobrze napisane, w duchu twórczości Sapkowskiego. Jest też bardzo wiele nawiązań do filmów, piosenek, książek i ogółem popkultury. Dość powiedzieć, że w II akcie weźmiemy udział w oblężeniu Helmowego Jaru. Mnie samego najbardziej ucieszył raport ambasadora nilfgaardziego dla cesarza. Otóż… tekst ten był przeróbką piosenki Jacka Kaczmarskiego „Rejtan, czyli raport ambasadora”.

Wzorem poprzedniej części, pod koniec I aktu przyjdzie nam też zadecydować po czyjej stronie się opowiemy: Vernona Roche’a, patrioty, szefa sił specjalnych Temerii, czy elfa Iorwetha, scoia’tael, bandyty nie pozbawionego marzeń. Co ciekawe, gdy wybrałem Iorwetha, w drugim akcie mimo to Vernon pomagał mi. Nie jest to więc czysty antagonizm, jak w pierwszej części. Problem jest taki, iż w „jedynce” miałem okazję poznać dobre i złe strony Zakonu i Scoia’tael. Tutaj nie mamy szansy poznać Iorwetha inaczej niż bandyty „polującego na zbieraczy chrustu” wtedy, kiedy trzeba dokonać wyboru. To bardzo utrudnia wybór, tak że ja zadecydowałem w oparciu o to, co teraz zobaczę i kalkulację strat i zysków. Ale mi moralne rozterki!

Twórcy chwalili się też, że w zależności od tego jaki podejmiesz wybór sprzymierzeńca (Vernon czy elf), gra będzie wyglądać zupełnie inaczej. Rzeczywiście, w akcie II znajdujemy się w innym miejscu, wypełniamy inne zadania i spotykamy innych NPCów. Obawiam się jednak, że to za mało. Podobnie jest z systemem wyborów, których skutki długofalowe poznajemy w momencie, gdy już nie będzie opłacało się cofać do pierwszych save’ów. W „jedynce” działało to świetnie, jednak w Zabójcach królów każdy skutek da się z łatwością przewidzieć, a jako że gra jest bardzo krótka, można się po prostu bez żalu cofnąć o te pół godziny. Duuuży minus.

Zadania, jakich się podejmujemy, są różne i w dużej mierze ciekawe. Spotykamy też dużo postaci znanych z kart książek o wiedźminie. Świat przedstawiony jest wiarygodny, a wizja własna twórców jest do zaakceptowania (chociaż zaskoczył mnie krasnolud przebąkujący coś o diasporze). Właśnie, świat. Otóż muszę stwierdzić, że jestem pod wrażeniem tego, iż twórcy postawili na autentyzm. Nikt nie chodzi w jakichś dziwacznych spodniach, lecz w nogawicach. Ludzie chadzają w koszulach, dubletach i hopkach. Nawet pancerze to wariacje autentycznych przyszywek, zbrojników etc. Kiedy to pierwszy raz zobaczyłem, miałem mordę od ucha do ucha jak niegdyś Adda.

Ja tu gadu-gadu, a nic o mechanice. Otóż system stał się bardziej „zręcznościowy”. Zniknęły style z poprzedniej części. Jeden przycisk myszy to atak silny, drugi- szybki. Do tego jeszcze parowanie, znaki, uniki (dwukrotne kliknięcie w danym kierunku) i kontrataki. A, dodatkowo, po wykupieniu odpowiednich umiejętności w czasie walki ładuje się pasek adrenaliny. Pozwala on na wykonanie superciosu i rzucenie znaku heliotropu, który tu służy do spowolnienia czasu. Dochodzą jeszcze petardy, noże, pułapki. Początkowo ciężko mi się było do tego przekonać, jednak teraz uważam, że to świetny system. Nieco gorzej jest z rozwojem postaci. Są cztery drzewka: podstawowe, szermierki, magii i alchemii. To pierwsze to właściwie krzak, jednak trzeba go rozwinąć, aby z pozostałych skorzystać. Na każdy punkcik w drzewku (przypominającym a propos wieżyczki z World of Goo) można zużyć do dwóch talentów, co usprawnia te umiejętności. Do niektórych możemy zaaplikować mutageny, dające pewne ulepszenia. Problem z umiejętnościami jest taki, że w moim odczuciu ich rozwijanie daje bardzo niewiele. O wiele efektywniejsze jest zmienianie mieczy i pancerzy, których teraz możemy nosić ile chcemy pod warunkiem, że cały ekwipunek nie jest zbyt ciężki.

Ku mojemu zaskoczeniu korzystanie z eliksirów i olejów możliwe jest jedynie w trybie medytacji, w spokojnym miejscu. Rozumiem, że jest to realistyczne, ale absolutnie niegrywalne, zwłaszcza, że efekty ich trwają bardzo krótko. A bez eliksirów, to tylko połowa wiedźmina…

A jak grafika? Cóż, dla Wiedźmina 2 dokonałem upgrade’u sprzętu, więc przez jakiś czas byłem odstawiony od świeżynek graficznych. Jak dla mnie oprawa video jest przepiękna. Te cienie, tekstury, gra światła, ach… Świat gry jest „półotwarty”. To znaczy, mamy lokacje, do których zamknięte są akty, jednak nie są one jeszcze wewnątrz siebie podzielone na np. domy. Oprawa audio też jest niezła. Głosy dobrze dobrane i zagrane, odgłosy i okrzyki naturalne, a muzyka spełnia swoje zadanie robienia klimatu. Zapamiętałem jednak tylko jeden utwór (ten z menu), a soundtrack Wiedźmina 1 znam na pamięć. Nie jest więc wartością samą w sobie.

Grze towarzyszą różne minigry, takie jak siłowanie na rękę, gra w kości. Są jednak dosyć banalne, a bicie się po mordach zrealizowane w prostych QTE, które ciężko jest przegrać. Właśnie, Quick Time Events. Są powstawiane w wielu miejscach i choć nie każdemu muszą się spodobać, to moim zdaniem, są dopełnieniem statycznych animacji.

Na końcu trochę narzekania na techniczne rzeczy. Gra uwielbia się wywalać do pulpitu, zacinać w przeróżnych momentach, nagle psuć grafikę tak, iż się nie da grać. Są różne braki interfejsu, czasem jedno mówi dziennik a co inne trzeba zrobić. A tylko niektóre wymieniłem! Coś sądzę, że do patcha 1.5 nie pozbędziemy się wszystkich błędów.

Tu ponarzekałem, tam pochwaliłem, a co na to wiedźmin? Geralt, choć postarzał się, wciąż umie kopnąć jak należy i zakląć siarczyście. Wiedźmin to była gra wielka, która, nie pozbawiona minusów, miała wybitne plusy. Tu plusy są jakby mniejsze, jednak to wciąż gra wybitna. A kto nie zagra, ten kiep!

Moja ocena: 4/5


Cholok
Autor: Cholok
24.07.2011

Długo nam było czekać na następcę świetnego Wiedźmina. Nadejście gry poprzedzono jedną z największych kampanii reklamowych oraz w kulminacyjnym punkcie zaliczono kilka wpadek, co w efekcie zaowocowało zdjęciem zabezpieczeń. W sieci zaroiło się od recenzji pełnych zachwytów i uniesień. Czy słusznie? Gdy już emocje opadły, odpowiadam, że tak, ale jedną łyżkę dziegciu przełkniemy, ale o tym na końcu.

Najlepszym elementem gry jest fabuła, uwzględniająca specyficzny klimat świata wykreowanego przez A. Sapkowskiego. Nie dość, że wciągająca, to jeszcze całkiem nieliniowa. Pomimo, że historia drugiego Wiedźmina jest odrębną całością i nie trzeba znać poprzedniej części, ani tym samym książek, to jednak jest wiele smaczków nawiązujących do owej wiedzy, a sama gra od początku "atakuje" wieloma nazwami, w natłoku których można dostać zawrotu głowy. Odnaleźć się można w tej zawierusze czytając bardzo rozbudowany dziennik podzielony na kilka sekcji dotyczący geografii, polityki czy poszczególnych postaci. A właśnie polityczna intryga jest głównym aktorem tego teatru, nie wiadomo komu ufać, a komu nie. Spisek na spisku, a w środku tego wiedźmin, którego wybory zdecydują o przebiegu tej historii. Wybory te trudno nazwać moralnymi, są trudne i nie wiadomo do końca jaki wpływ wywrą na przyszłość. Nieliniowość jest tu kluczem. Zazwyczaj w rpg jest wątek główny i wątki poboczne. Częstokroć ów wątek główny jest liniowy lub rozbity na równolegle wykonywane subwątki. Bywało też lepiej jak np. w grze Gothic, gdzie mieliśmy 3 ścieżki. Tutaj posunięto się zdecydowanie dalej. Są w zasadzie tylko dwie ścieżki, ale tak od siebie odseparowane, że różnią się praktycznie wszystkim, zadaniami, postaciami, a nawet lokacjami. Poświęcono temu jeden z trzech aktów, w których te same wydarzenia możemy oglądać z dwu stron barykady. Gra wykorzystuje zapisy z jedynki i w kilku miejscach jest to wykorzystane, a i ekwipunek też jest importowany.

Sama fabuła to nie wszystko. Ważny jest sposób w jaki się ją serwuje. I tu jest bardzo dobrze. W grze jest bardzo dużo cut-scenek, a wszystkie kręcone techniką motion capture, więc wyglądają bardzo realistycznie i naturalnie. Druga rzecz to świetne dialogi. Dużo tu wulgaryzmów i nieprzyzwoitych żartów, ale wszystko z odpowiednim wyważeniem i podszyte humorem. Ano właśnie, dużo tu humoru i nawiązania do popkultury jak np. do "Władcy Pierścieni", "Podziemnego Kręgu" czy "Kac Vegas", poza tym mnóstwo tego, żeby je chociaż w połowie wymienić. A pogaduszki z krasnoludami przy alkoholu to mistrzostwo świata. W czasie zwiedzania lokacji przechodząc obok postaci niezależnych słuchamy ich przekomarzań czy przyśpiewek, które często przywołują uśmiech na twarzy. Czasem wskakujemy "w skórę" kogoś innego niż Geralt. A propos dialogów, wykorzystano tutaj system Bioware, czasem pojawia się klepsydra zmuszając nas do szybkiego podjęcia decyzji, a czasem możemy użyć różnego rodzaju perswazji czy zastraszania. Sam świat jest w zasadzie zamknięty, ale dostępne obszary są dosyć obszerne oraz wypełnione tętniącym życiem. Co do zadań, które przyjdzie na wypełniać, to są całkiem fajne, niebanalne i na pewno można je wykonać w różny sposób. Nawet głupie zlecenia na potwory nie polegają tylko na przetrzebieniu liczebności ich populacji, choć to też trzeba oczywiście wykonać. Zadań jest wiele, ale większość to rozbudowane i podzielone zadania wątku głównego. Też wiele zadań pobocznych to te wynikające z wątku głównego, ale są opcjonalne. Prawdziwie niezależnych zadań pobocznych jest mało, z czego większość to mini gierki i zlecenia na potwory. Co do mini gierek to są one podobne do tych z jedynki: kościany poker, walki na pięści oraz jedna nowa, siłowanie się na rękę. Poker dorobił się wypadania kości z planszy, zaś walki polegają na odpowiednim wciskaniu klawiszy (QTE) i są stosunkowo łatwe, choć w ostatnim patchu 1.3 pojawiła się opcja trudne QTE, ale nie sprawdzałem.

Co do walki orężem to powiadają, że są bardzo zręcznościowe. A ja się pytam, czy klikanie w rytm świecącego się kursora jest zręcznościowe? Wydaje mi się, że system walki poszedł jednak do przodu. Mamy do dyspozycji dwa ciosy: szybki i silny, blok oraz unik w formie turlania się. Później można wyuczyć się ataku grupowego czy też kontrowania. Same jednak style odeszły w niepamięć. Ciosy można łączyć w kombosy, ale nie mamy nad tym większej kontroli. Dodatkowo w czasie walki możemy używać znaków i różnego rodzaju petard. Można nawet nauczyć się rzucania sztyletami. Do dyspozycji mamy także pułapki oraz przynęty, to głównie na potwory. Wzmacniacze w postaci eliksirów używamy przed walką w czasie medytacji, taki większy realizm. Zaś samo medytowanie nie jest ograniczone do ognisk. Co do walki, w późniejszym okresie rozwoju dostajemy żółty pasek symbolizujący adrenalinę lub heliotrop, który nabijamy poprzez używanie mieczy lub znaków, a po jego napełnieniu możemy użyć. Heliotrop tworzy przestrzeń, w której zwalnia czas, zaś wyzwolenie adrenaliny wykańcza wrogów poprzez obejrzenie fajnych finiszerów. Ekwipunek jest teraz rozbudowany i podzielony na szereg kategorii: od mieczy, poprzez zbroje (w tym spodnie, buty i rękawice) po składniki alchemiczne czy zwykłe rupiecie. Ogranicznik mamy tylko obciążeniowy i możemy nosić wiele zbroi czy mieczy w plecaku (przechowalnia dopiero od patcha 1.3). Część broni i pancerzy posiada wolne sloty na ulepszenia: runy czy wzmocnienia. Rzemiosło zostało mocno rozbudowane, ponieważ na podstawie recept i schematów można stworzyć wszystko: bronie, pancerze czy półprodukty oraz oczywiście eliksiry, petardy i pułapki. Jedno jest pewne: za świetne zbroje w sklepie trzeba słono zapłacić, ale gdy je chcemy sprzedać to dostaniemy grosze. Składniki alchemiczne czy też rzemieślnicze zdobywamy ubijając stwory, zbierając zioła czy okradając domy. W mechanice nie ma reakcji na kradzieże, więc hulaj dusza, ale chodzenie z wyciągniętą bronią w pobliżu strażników może wywołać reakcję. Szkoda tylko, że można zbierać wszystkie zioła od razu, bez czytania książek. No i zmieniono składniki eliksirów, w ogóle nie ma alkoholu (za wyjątkiem cut-scenek), karczmarze sprzedają jedzenie.

Rozwój postaci jest całkiem inny. Mamy cztery drzewka rozwoju, pierwsze ogólne i skrócone, ale obowiązkowe, aby odblokować pozostałe: szermierza, znaków i alchemii. Każde pole posiada dwa poziomy, ale tylko ten drugi daje bardziej wymierne korzyści. Talentów wystarcza na zmaksymalizowanie tylko jednego drzewka. Niektóre pola (te z końca) posiadają wolne miejsce na mutageny zwiększające nieco różne rzeczy. Najważniejszymi atrybutami Geralta są żywotność i wigor, czyli możliwość rzucania znaków, ale też blokowania. Podstawowe cechy fizyczne rozmyły się czeluściach odmętów, znaczy się nie ma ich. Są za to odporności i ataki krytyczne jak: trucizna, krwawienie czy podpalenie. Ale to nie koniec. Są jeszcze trzypoziomowe umiejętności związane z dialogami (jak zastraszanie) czy coś jak perki np. mocne plecy zwiększające udźwig. Poziomy zwiększamy w miarę używania ich, ale część z nich użyjemy tylko w miarę odpowiednich wyborów fabularnych. Jest jeszcze jedna karta: wiedza o potworach, też trzypoziomowa, tę zyskujemy w miarę eksterminacji stworzeń lub szybciej, poprzez książki.

Oprawa audiowizualna jest świetna, bez dwóch zdań. Animacje podobnie. Nie ma się nad czym rozpisywać. Optymalizacja może być, zaś gra wygląda ładnie nawet na niskich detalach. Świetne udźwiękowienie dialogów, choć dobór głosów kilku postaci mi nie spasił (np. Saskia), ale to kwestia gustu.

No, a teraz czas na ucztę, znaczy się, będę się czepiał. Przede wszystkim gra zawiera masę technicznych bugów, drobnych, ale zawsze. Nawet patch 1.3 nie uwalnia nas od wysypywania się gry do pulpitu, za to uwzględnia aspect ratio różnych monitorów (w końcu). Dalej, po rozmowie Geralt i rozmówca są ustawiani zawsze w jakimś miejscu, zawsze innym niż to przed dialogiem, ale nie to jest bugiem, w jednym miejscu Geralt zawsze stawał w ognisku (oczywiście zapalał się). Częstokroć Geralt musi za kimś iść, a w czasie przechodzenia przez drzwi to masakra, jeśli drzwi otworzy npc to nie możemy przejść, musimy poczekać i sami sobie je otworzyć. Także w czasie eskorty npc-ty lubiły się blokować. AI wrogów też czasami szwankuje. Mapka jest do chrzanu, a i ikonki aktywnych zadań też, zwłaszcza jeżeli pokazują cel pod ziemią, a nie do wejścia do tych podziemi. Brak jest minimalnego menadżera plików obsługującego zapisy. Nie można ich kasować z menu gry, autozapisy tworzone są po każdym etapie zadań, a ładowanie katalogu z 300-ma plikami trochę trwa, nie mówiąc o zajmowaniu miejsca. Też są drobne błędy przy cut-scenkach i dialogach, Geralt mając broń Vranów (czyli nie miecz) w cut-scenkach był ukazywany z mieczem, też częstokroć po niektórych cut-scenkach okazywało się, że w ekwipunku ma założony inny miecz niż miał lub żaden. Co do dialogów to są momenty, gdy ktoś komuś wchodzi w zdanie, a ten ktoś właśnie specjalnie pauzuje wypowiedź czekając na ten przerywnik. Trochę to takie sztuczne. Są też zadania, które pozwalają osiągnąć coś tam w dwojaki sposób, a gdy to osiągniemy, ten drugi sposób nie jest blokowany, a powinien zakończyć się niepowodzeniem. Jeszcze był drobny bug w zadaniu z gargulcami (może już poprawiony). Czasem blokowały się klawisze. Pewnie niedoskonałości jest więcej, o kilku na pewno zapomniałem. Patche są wydawane i pewnie wiele jeszcze zostanie poprawione.

Teraz będę malkontencił, czyli czepiał się nie technicznych rzeczy, a subiektywnie merytorycznych. Po pierwsze gra jest za krótka, nawet jeśli można zagrać dwa razy (a ja zagrałem). Zabrakło jakby jednego aktu, a przynajmniej ostatni akt mógłby być bardziej rozbudowany. Widocznie zabrakło budżetu. Następnie, ubogi zwierzyniec, potworów jest dosyć mało, mniej słowiańskich i choć była książka wiedzy o bruxach, to o wampirach ani słychu. Może kolejny DLC? Ograniczenia silnika gry, mówię tu o skakaniu, pływaniu itp. Można się wpinać i schodzić tylko w wyznaczonych miejscach, a co z tego wynika: nie można spaść w czasie walki nawet turlając się na krawędzi przepaści. Ba, używając medalionu podświetlają się przedmioty interaktywne, ale nie możemy przeszukać worka, bo stoi za leżącym na ziemi materacem. Przy okazji, jest kilka miejsc, gdzie nie można iść dalej, no okej, ale można było ograniczyć teren bardziej realistycznie niż niewidzialną zasłoną. Ekwipunek mógłby być wygodniejszy, ale rozumiem, konsole. Sterowanie padem jest możliwe, ale tylko X-Boxowym, to mnie zaczyna strasznie drażnić (tak, wiem, że jest emulator). Acha, jeszcze misje skradankowe. Jest ich sporo i fajnie, ale są niedopracowane i oskryptowane, a więc Thiefa z tego nie będzie. Drażniło mnie jeszcze zapalanie i gaszenie pochodni (w jednej misji jako etap zadania, ale potem... po co?). Nie licząc walk na pięści w kilku miejscach trzeba było użyć QTE w postaci szybkiego wciskania myszki, mało tego, a i w sumie zbyteczno to. Wszystkie cut-scenki wykonywane są na silniku gry, ale intro mogłoby być prerenderowane jak w jedynce. Brakuje także outro, takiego podsumowania pod względem podjętych decyzji.

Czepiałem się, bo gra jest świetna, a mogłaby być jeszcze lepsza. Murowany kandydat na grę roku, choć to też, ale nie tylko, zasługa słabej konkurencji (Bioware), ale koniec roku jeszcze daleko, Deus Ex i Skyrim szykują się do kontrataku. Słowami Wojewódzkiego: mnie się podobało.

Moja ocena: 4/5

3 4.3333

Obrazki z gry:

Dodane: 25.07.2011, zmiany: 30.10.2020


Komentarze:

"Walka to w sumie gra akcji a nie rpg" Oj tam, nie przesadzajmy. Rpgi od dawna poszły w kierunku zręcznościowych systemów walki.


[Gość @ 26.05.2019, 10:16]

Jak widać, dodanie animacji otwierania skrzyń i podnoszenia przedmiotów to było dla autorów coś poza ich zasięgiem. Grając miałem cały czas wrażenie, że coś jest z tą grą nie tak. Walka to w sumie gra akcji a nie rpg.


[Gość @ 26.05.2019, 09:43]

A to nowy troll, czy stary? Musimy urządzić Gościom jakieś "Hall of F(l)ame" :v .


[Enialis @ 06.04.2016, 22:50]

Gra dla dzieciarni.jak można na siłę pchać tyle wulgaryzmów do gry,takie coś może się spodobać tylko niedojrzałym emocjonalnie smarkom.Kiepski rozwój postaci i przestarzała mechanika gry,toporne menu.Brak możliwości cofania się do poprzednich lokacji.To tylko kilka zarzutów jakie mam do tej gry.


[Gość @ 06.04.2016, 19:28]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?