Dokapon Kingdom

Wydania
2007()
2008()
Ogólnie
Planszówka (coś w stylu Eurobiznesu) z całą masą erpegowego mięska. Grać koniecznie w multi!
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Venra
Autor: Venra
27.09.2010

Witajcie w Królestwie Dokaponu
Pisząc recenzję na stronę o rpgach domyślam się, że dobry procent z Was miał okazję uczestniczyć w sesji rpgowej? Na pewno większość z Was grała, bądź co najmniej zna zasady gry Monopoly, lub bardziej swoisko Eurobiznes? Jeżeli tak, to umiecie wyobrazić sobie rozgrywkę w Dokapon Kingdom. Jest to właśnie połączenie sesji rpg z grą w Monopoly. Powiecie planszowy rpg w wersji konsolowej? Nie do końca, chociaż pewne podobieństwo do planszówek występuje.

Dokapon w niebezpieczeństwie
Gra zaczyna się od wezwania odważnych na pomoc królestwu. Śmiałków może być czwórka. Gracze (bądź gracz) wybierają płeć, kolor postaci (ubioru nie skóry, żeby nie było) wybierają twarz i fryzurę oraz co najważniesze profesję. Na początek niestety dostępne są tylko trzy: wojownik, złodziej i mag. Różnica między klasami jest wyraźna. Wojownik wymiata w bezpośredniej walce, złodziej przechodząc obok postaci kradnie losowy item, a mag może używać dwa razy w turze magii na polu gry. Profesji jest oczywiście więcej, ale odkrywają się one wraz z levelami bazowych profesji. Gdy osiągniemy 6 level (maksymalny) w którymś z jobów podstawowych odkrywa się możliwość zostania klerykiem. Kolejne maksymalne levele odkrywają następne możliwości: ninja, alchemik czy mnich. Nie są to wszystkie opcje, ale aby zostać na przykład roborycerzem, trzeba zdobyć specjalny item i wymasterować odpowiednie profesje. Jak widzicie opcji jest dosyć sporo. Jeszcze raz podkreślę, że klasy postaci mocno się różnią. Nie tylko wymienionymi umiejętnościami. Zmieniają się odporności, z każdym poziomem postaci (nie profesji) bazowe statystyki rosną zupełnie inaczej. W zależności od klasy zmienia się również ilość dostępnego miejsca na itemy i magię używaną na polu gry. No i opłaca się wymasterować jak najwięcej klas, gdyż dostajemy wyższą wypłatę. Objaśnię to trochę później, tak samo jak wspomnę o zabójczej klasie specjalnej.

Wybaczcie za tą wycieczkę w klasy, ale musiałem do dokładnie objaśnić. Wracając do fabuły. Król Dokaponu prosi śmiałków o odparcie inwazji potworów na miasta królestwa. Gdy to zadanie zostanie wykonane stajemy przed arcyważnym questem. Otóż pies królewny jest chory, trzeba zdobyć lekarstwo od znachorki. Który z graczy je dostarczy jako pierwszy otrzyma nagrodę. I nie jest to ręka księżniczki, a zamek na własność. Tak kończy się pierwszy chapter gry (nie licząc krótkiego prologu). Oczywiście nie zamek Dokapon, bo to jest główny cel gry. Zostać nowym Królem Dokaponu. Gra dzieli się na chaptery, które odkrywają do eksploracji nowe kontynenty. Gdy uda się wypełnić zadanie postawione w danym chapterze, gracz króremu się to udało otrzymuje w nagrodę zamek na danym kontynencie. Powiecie: Na co mi zamki? Ja chcę zdobyć całość, czyli Królestwo Dokapon wraz z ręką księżniczki. I tu wkracza element z monopoly. Zwycięzcą zostaje ten, który zdobędzie największy majątek. A na majątek składają się uzbierane kosztowności, odbite miasta, których wybawca zostaje właścicielem i właśnie zamki, które są warte kupę mamony. Czyli gra warta świeczki.

A czy w Dokaponie jest ładnie?
Odpalając grę można się zdziwić. Niech tu zacytuję koleżankę która grała z nami w tą grę: "Wygląda to tak dziecinnie, a dorośli ludzie zagrywają się jak głupi". Dokapon wygląda infantylnie. Począwszy od ciepłej i bardzo kolorowej oprawy. Wszystko jest jaskrawe i bardzo barwne. Nasycenie barw czasami aż kłuje w oczy. Kolorystycznie przypomina to ilustracje z książek dla dzieci. Infantylność oprawy uzupełniają modele postaci, wrogów czy npc. Wszyscy są w SD, z dużymi głowami i nieproporcjonalnymi kończynami. Do tego wyglądają raczej zabawnie, tutejsze wersje standardowych rpgowych przeciwników rozśmieszają. Później w grze pojawiają się zdecydownie poważniejsze modele wrogów, co nie zmienia jednak ogólnego odczucia. Jednak trzeba przyznać, że gra nie jest brzydka. Modele mimo że zabawne, to są szczegółowe z widocznymi detalami ubioru oraz dobrze zaprezentowanymi twarzami, które zmieniają wyraz. Oprawa wkomponowywuje się idealnie w humorystyczny ton gry. Miejscówki są zróżnicowane, utrzymane w klimacie danego kontynentu. Mamy miasta w stylu europejskim, są budowle arabskie, strzeliste budowle chińskie. Także dungeony mają różny charakter. Zwiedzimy klasyczne jaskinie, ale też wejdziemy na szczyt góry czy zejdziemy do zatopionej świątyni. Oprawa gry jest jak najbardziej porządna. Do dźwięku też nie można się przyczepić, melodie nie przeszkadzają, a niektóre są bardzo chwytliwe. Występuje także voice acting w ważniejszych momentach fabularnych, postacie po walkach też rzucają tekstami.

Nie, tylko nie miasto!!
Tak, ten okrzyk w trakcie gry w Dokapona trafia się bardzo często. Jak wiecie królestwo jest tylko jedno, a graczy 4. Rywalizacja jest więc olbrzymia. Miasta zdobywamy pokonując rezydującego tam bossa. Wartość miast i zamków możemy zwiększać inwestując w nie pieniądze podnosząc ich level. Miasto można zdobyć jednak w inny sposób. Pokonując obecnego właściciela. Wyobraźcie sobie wasze wymuskane i zadbane miasto, warte tysiące sztuk złota, waszą chlubę wpadające w łapy innego gracza. A w Dokaponie zdarza się to regularnie. Dochodzimy tu do sedna sprawy. Największym przeciwnikiem gracza nie są poszczególni bossowie, a właśnie drugi gracz. Gra niby jest wesoła i humorystyczna, to jednak bluzgów leci tu sporo:). Zagarnięcie miasta nie jest jednyną złą rzeczą którą można zrobić przeciwnikom. Po wygranej batalii z innym graczem otwiera nam się sporo możliwości. Można ograbić ich z jednej części ekwipunku, co bywa bardzo bolesne zwłaszcza w wypadku broni. Można gwizdnąć pieniądze czy itemy. Jest jeszcze jedna możliwość, kto wie czy nie najbardziej złośliwa. Psikus. Można zmienić imię rywala, "zmodyfikować" fryzurę czy pobazgrać twarz markerem. A fryzura Poo (czyli kupa) albo baldy (łysek;D ) jest średnio strakcyjna, tak samo jak wielki namalowany X na twarzy. Nie są to na szczęście zmiany pernamentne. Wystarczy wrócić do zamku Dokapon i jesteśmy ponownie normalni. Jednak w taki sposób nie można odzyskać straconych rzeczy. Pewną karencją za porażkę jest przerwa w grze, od jednej do trzech tur. Zależne jest to od tego jak mocno oberwaliśmy. Tyczy się to również porażki w losowych walkach czy w starciu z bossem.

To co tutaj opisałem to tylko szczyt w całej górze atrakcji. Oprócz walk, są pola z losowymi itemami, które dostajemy stając na nich. Gdzie indziej stając można znowu wylosować pieniądze. Są także pola z pewną dozą ryzyka, ponieważ można uzyskać negatywny efekt, np. 999 obrażenień, strata 10000 złota czy inne. Opłaca się na nich stawać, gdyż są tam do zdobycia potężne bronie lub itemy, normalnie niemożliwe do uzyskania w danym momencie gry. Stając na polu bitewnym czyli pustym (pola z itemami są oznaczone znakiem zapytania, a pieniężne szkrzynką) również może trafić się nam niespodzianka. Porwanie przez ufo (wiąże się to najczęściej z bardzo negatywnym efektem, chociaż czasami kosmici pomogą), gra w roshambo, czyli kamień papier i nożyce na pieniądze, specjalni sprzedawcy z rzadkimi itemami bądź bronią. Można także spotkać doktora Exilesa, który uleczy cię, ale za kosmiczne pieniądze (często trzeba odrabiać dług przez wiele tur). Bardzo nieprzyjemne jest spotkanie w Weberem, demonem który zawsze oznacza kłopoty dla gracza. Otrzymany przez niego blackmail oznacza śmierć w ciągu 7 tur, chyba że za połowę posiadanych pieniędzy odeślemy go innemu graczowi. Ten oczywiście może posłać go dalej, aż ktoś nie zdąży go odesłać i zginie. Nie ma tu na szczęście ostatecznej śmierci, więc gracz po przerwie powraca. Istnieje możliwość spotkania Robosassina, który za pieniądze sprzątnie innego gracza w ciągu tygodnia, czyli 7 tur ruchu. Opcji jest oczywiście jeszcze więcej, włącznie z dodatkowymi dungeonami i przedmiotami wymaganymi do zdobycia dodatkowych klas. Nie chcę wymieniać wszystkich atrakcji, żeby nie zepsuć frajdy ze spotkania ich w grze. Na nudę nie można narzekać. Wspomnieć należy o pewnej ciekawej możliwości związanej ze sklepami. Sklepów jest trzy rodzaje, z ekwipunkiem, itemami i magią. Jeżeli nie masz pieniędzy możesz spróbować rabunku. Czyli grasz w roshambo ze sprzedawcą. Jak wygrasz to masz najlepsze itemy ze sklepu. Jeżeli przegrasz zostaje wyznaczona nagroda za twoją głowę, która utrzymuje się przez tydzień, wraz z niemożliwością wchodzenia do sklepów i miast.

Ostatni będą pierwszymi
Ta biblijna sentencja ma zastosowanie w Dokaponie. Wyobraźcie sobie sytuację, gdy zostajecie kilka razy pokonani przez innych graczy. Zostajecie pozbawieni kilku miast i broni. Kilka razy z rzędu zajmujecie ostatnie miejsce w cotygodniowym rankingu, opartym o łączną wartość posiadanych dóbr i pieniędzy. Odstajecie levelem i nie macie szans się odbić. Błąd. Wtedy właśnie pojawia się możliwość stania się Darklingiem. Jest to najpotężniejsza klasa w grze. Ma on niesamowite umiejętności w walce, przepotężną magię i ekwipunek. Jest to oczywiście stadium przejściowe, trwające 2 tygodnie. Do tego dosyć kosztowne, gdyż oddajemy wszystkie miasta, itemy, czary "polowe" i pieniądze. Pozostaje tylko ekwipunek, który odzyskujemy po odmianie i zamki. Jednak umiejętności Darklinga to nadrabiają. Oprócz niezwyciężalności w walce, dużego zasięgu jest jeszcze zestaw skilli, które można wykorzystać na mapie świata. Począwszy od zamknięcia wszystkich sklepów czy miast, zablokowaniu używania itemów przez graczy, aż po przyzwanie bossów do każdego miasta dostępnego dla graczy (co równa się z stratą tych miast przez danych graczy). Oczywiście te skille używane są z nazbieranych punktów, które dostaje się na swoistym kole fortuny. Więc nie można nadużyć tych umiejętności. Samo wejście Darklinga do miasta przyzywa bossa, dając graczowi doświadczenie. Trzeba być złym, by przemiana się opłaciła. Trzeba tłuc pozostałych graczy, zajmować miasta. To prawie zawsze winduje gracza na szczyt rankingu. Jest to spowodowane potężną ilością expa które dostajemy po zakończeniu "panowania". Daje to od kilku, do nawet 10 i więcej leveli w górę. Tak wypasiony gracz jest w stanie odkuć się na pozostałych, najczęściej ostro zdewastowanych przezeń.

Jak w to się gra?
Dokapon jest planszówką. Poruszanie się następuje po rzucie kostką. Właściwie po kręceniu spinnerem, będącym odpowiednikiem standardowej kostki k6. Są pewne ułatwienia w postaci multi spinnerów czy też kryształów pozwalających poruszyć się określoną ilość pól. Takie rzeczy trzeba oczywiście zdobyć (kupić, ukraść, znaleźć, niepotrzebne skreślić ;).

Przejdźmy do walki. Sytem jest turowy, zasadniczo przypomina rzeczone wcześniej roshambo. Mamy opcję strike (potężny atak), zwykły atak i używanie magii (ofensywnej i defensywnej ) i skilli (buffy i debuffy różne). W obronie mamy opcję counter, defend, ucieczkę i skille lub magię. Upraszczając: strike niszczy defend, atak niszczy counter, obrona magiczna zmniejsza moc magii ofensywnej. Jest to prosty i łatwy do zrozumienia system. Pikanerii walką dodaje fakt iż kolejność tur jest losowa.

Słowo na jutro
Dokapon jest grą rewelacyjną, w multi wręcz nieśmiertelną. Posiada moc atrakcji, przejrzysty system, ale też bardzo dużą dozę rozbudowania i tzw. rpgowego mięska, czyli klas postaci, mnóstwa itemów i elementów ekwipunku. Gra potrafi byc naprawdę długa, zwłaszcza przez Darklinga:D. Dodatkowe lochy, encyklopedia w której zbieramy info na temat wszystkiego co się pojawia w grze motywują do gry dodatkowo. Jeżeli oczywiście sposobność sprania i bezkarnego ograbienia kumpla nie jest wystarczającą motywacją:). Właśnie tutaj dochodzimy do jedynego poważnego minusa. Granie samemu średnio grzeje, dokopanie konsolowym rywalom nie sprawia frajdy, granie solo szybko robi się monotonne i nudne niestety. Dlatego za solo daję 3/5 (naciągane) a za multi 5/5. Wyciągając średnią wychodzi 4/5.

Moja ocena: 4/5

Plusy
+ luźne podejście do tematu
+ zabawna fabuła
+ nieprzewidywalna, z toną atrakcji
+ solidna rpgowa zawartość
+ nieśmiertelna w multi (sprawdzone w praktyce)

Minusy
- właściwie to tylko nieporównywalnie mniej atrakcyjna w graniu samemu


Obrazki z gry:

Dodane: 27.09.2010, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?