Okage: Shadow King

Boku to Maou (JAP)
Wydania
2001()
2001()
Ogólnie
Jeden z pierwszych wydanych na PS2 erpegów, w klimatach humorystycznych, dziś już niemal całkiem zapomniany.
Widok
izometr
Walka
fazówka
Recenzje
Astarell
Autor: Astarell
11.11.2013
Okage to jeden z pierwszych tytułów jRPG, który pojawił się na PlayStation 2 u samego początku żywota tejże konsoli. Czasy dla fanów gatunku były wtedy dość niepewne i jeśli chodzi o konsole, oprócz FFX nie pojawiło się nic przyciągającego uwagę. Wspomniana produkcja miała więc szanse się wybić, bądź przynajmniej znaleźć swoją niszę. Niestety lata minęły i nikt praktycznie już o niej nie pamięta. Trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało, skoro gra posiadała spory potencjał i naprawdę bawiła. Wykonanie jak na 2001 też było całkiem dobre. Z drugiej strony może taki już los komediowych RPGów, zapewniają rozrywkę przez jakiś czas, a później odkłada się je na półkę i zapomina, humor się przejada, więc nie ma po co wracać. W każdym razie był to kawał przyzwoitego softu i mały powrót do przeszłości będzie jak najbardziej na miejscu.

Wszystko zaczyna się w typowym jak na gry RPG świecie i w typowej wiosce, gdzie z rodziną mieszka typowy wiejski młodzieniec imieniem Ari. Nie należy do wyróżniających się jakoś specjalnie postaci i nie posiada żadnego ukrytego talentu. W dzień grzecznie wypełnia powierzone mu przez rodziców obowiązki i jedynie wieczorami prowadzi skromne życie towarzyskie z kolegami. Smali też cholewki do miejscowej piękności, z wzajemnością jak się wydaje. Spokojne życie przerywa pewien wypadek. Jego siostra Annie napadnięta zostaje przez ducha, który rzuca na nią klątwę. By ją zdjąć rodzinka zmuszona jest uwolnić Króla Demonów (Evil King) z jego urny, jakimś cudem znajdującej się w ich piwnicy. Przyzwany okazuje się mieć na imię Stanley i oczywiście ściągnie klątwę, ale rzecz jasna nie za darmo. W zamian pragnie ofiary do opętania. Po przeprowadzeniu castingu zostaje nią Ari, a Stan zamienia się jego cień. Teraz już nic stoi na przeszkodzie, by odzyskać utraconą moc i objąć władzę nad światem... Wróć. Niestety okazuje się, iż podczas długiej nieobecności zainteresowanego przybyło mu nieco pretendentów do tytułu i to najpierw nimi trzeba się zająć. Młodzieniec dopingowany przez bliskich musi wyruszyć w podróż pełną ciekawych przygód, dziwnych ludzi, a poza tym ociekającą humorem. Bardzo szybko zresztą dorobi się interesującego towarzystwa. Z tych postaci najważniejsi dla fabuły są Rosalyn, łowczyni nagród, kobieta nieco starsza od Ariego oraz demonolog Kisling. Ona pragnie z zemsty zabić Króla Demonów, (ale jest gotowa poczekać dopóki ten nie pozbędzie się konkurentów), on oczywiście kieruje się względami naukowymi. Oczywiście relacje miedzy Stanem a Rosalyn polegają raczej na ciągłych, pełnych gagów kłótniach wywoływanych przy byle okazji oraz ciągłych przytykach. Dodatkowo z czasem przyjdzie nam zaopiekować się impertynencką księżniczką chcącą mieć głównego bohatera tylko na własne usługi. Ten rzecz jasna wcale nie jest bezwolnym narzędziem, więc często może wyrażać własne zdanie tj. sprzeciwiać się/ulegać woli Stana (oraz księżniczki), bądź spoglądać z góry na całą sytuację. Tylko szkoda, że nie ma to większego wpływu na scenariusz. Początkowo opowieść wydaje się być pozbawiona większej głębi, ot kolejne wydarzenia są tylko pretekstem do kolejnych salw śmiechu, lecz im dalej w las zaczyna nabierać nieco powagi i zmusza gracza do stawiania pewnych pytań odnośnie natury przedstawionego świata. W pewnym momencie akcja robi tak gwałtowny zwrot, iż każda powstała w umysłach graczy koncepcja na temat tego, co zobaczył posypie się jak domek z kart. Z drugiej strony mimo filozoficznych wstawek gra nadal pozostaje tym, czym jest, czyli satyrą na ludzkie wady. Twórcy starają się udowodnić, że zło to nie jest jakieś straszydło, które łatwo rozpoznać. Nosiciele zła to często istoty czy osoby, które byśmy o to nie podejrzewali jak np. szczur kanałowy, młoda piosenkarka, sławny zapaśnik lub szanowany biznesmen. W każdym razie śledzenie losów duetu Ari&Stan sprawiało mi autentyczną przyjemność, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że obecne w grze gagi nie przypadną wszystkim do gustu. Fabuła podzielona została na 8 autonomicznych, krótszych bądź dłuższych rozdziałów, przemycono też nieco zadań pobocznych.

Jak na swoje czasy gra dzięki specyficznej grafice prezentowała się przynajmniej przyzwoicie i właściwie oprawa wizualna broni się nawet dzisiaj. Jeśli chodzi o klimat, to tytuł ten przypomina nieco serię Grandia, czyli stanowi mieszaninę elementów kojarzących się ze średniowieczem i steam-punkiem, dodatkowo okraszony cyrkową atmosferą. Rzeczywiście otoczenie przypomina nieco scenografię teatralną, mieszkańcy krainy wyglądają jak kukiełki, a maszkary do tępienia przywodzą na myśl baloniki sprzedawane przy okazji różnych imprez czy festiwali. Wracając do mieszkańców, miłym zabiegiem jest fakt, iż większość aparycją upodobniona została lekko do zwierząt. Nie widać tego może na pierwszy rzut oka, ale przyglądając się dłużej zauważymy wspomniane niuanse. Najciekawszy jest fakt, że taka koncepcja przedstawionego świata ma swoje uzasadnienie w scenariuszu. W każdym razie to założenia fabularne zmusiło grafików by przyjęli taki a nie inny styl. Jednak nie ma na co narzekać, bo jak wcześniej wspomniałem nawet się postarali. Odwiedzane miasta są duże, a każde z nich posiada odmienną, charakterystyczną dla siebie architekturę, z pewnością nie zaprojektowano ich metodą kopiuj-wklej. Obszary pozamiejskie, gdzie również poruszamy się swobodnie są rozległe i również cieszą oko, mimo iż szczegółami nie grzeszą. Bohaterowie podobnie jak reszta postaci także są nieco karykaturalni (duże głowy, cienkie nóżki itp.), dodatkowo większość z nich posiada jakiś detal wyróżniające go od innych. Tekstury są wysokiej jakości, kolorystyka barwna, wiec gra, o dziwo, nie straszy zębami pikseli. Ekrany walk standardowo to zbliżenie terenu, na którym właśnie przebywamy, różnorodność przeciwników też dość spora, chociaż ich infantylność niektórych pewnie odrzuci. Dla kontrastu za to efekty ataków specjalnych zrobiono na odczepnego. Najgorzej jednak prezentują się lochy czy inne podziemia złożone z tych samych ciemnych i burych sekcji bez jakichkolwiek ozdób. Jeden kazamat od drugiego niczym właściwie się nie różni. Mimo tego zgrzytu można stwierdzić, że jak się chce to da radę stworzyć oprawę 3D, która przetrwa próbę czasu. Udźwiękowienie także brzmi ciekawie i przypomina to obecne w późniejszej Disgaei. Instrumentalne kawałki gdzie melancholia łączy się z energetycznymi brzmieniami szybko wpadają w ucho i bardzo miło się ich słucha. Nie są to proste plimkania, ale naprawdę rozbudowane melodie niosące z jednej strony aurę tajemnicy i niepewności, a z drugiej, paradoksalnie, obietnicę dobrej zabawy. W każdym razie na pewno warto nabyć wydany osobno soundtrack, jeśli tylko macie taką możliwość. Dubbingu właściwie brak, nie licząc narratora wprowadzającego nas do poszczególnych rozdziałów.

Sam gameplay gry jest właściwie prosty by nie powiedzieć prostacki. Przemierzamy dostępne krainy świata/podziemia w poszukiwaniu rywali Stana. Dla urozmaicenia, co jakiś czas natykamy się na nieskomplikowane zagadki, chociaż zdarzają się również momenty przywodzące na myśl przygodówki. Niestety czasem nie bardzo wiadomo gdzie się udać, bądź jaką akcję podjąć. Dodatkowo rzucono graczom także garść zadań pobocznych, więc warto często rozmawiać z napotkanymi osobami. Osiedla są dość ludne, więc pogaduszki ze wszystkimi jednak trochę trwają. Podczas eksploracji przyszłych przeciwników widzimy pod postacią duchów. Początkowo bez problemu możemy ich unikać, lecz im dłużej to robimy to tym więcej się ich pojawia, aż wreszcie dochodzi do walki. W lochach dodatkowo wymagane jest pokonanie wszystkich specjalnych przeciwników by otworzyło się przejście do jego kolejnej sekcji. W bój posyłamy trójkę postaci. Starcie to typowa turówka ze standartowymi poleceniami, ale podczas swojej kolejki postać może wykonać kilka ciosów. Jak były skuteczne sprawdzamy w specjalnej (moim zdaniem niepotrzebnej) tabeli. Rozkazy wydajemy na początku każdej fazy wszystkim bohaterom, ale jak będą wchodzić do walki to zależy już od poszczególnych parametrów szybkości. Czasem do boju włącza się sam Stan, lecz nie jest specjalnie skuteczny. Jeśli chodzi o umiejętności specjalne to pewnym novum jest fakt, że część zużywa HP danego bohatera, reszta oparta została o tzw. pulę punktów LP wspólną dla całej drużyny. Dodatkowo Ari posiada zdolność nazywaną "Overdrive", którą można kumulować. Jest to ogólnie potężny atak obszarowy na wszystkich przeciwników. Poziom trudności potyczek należy do bardzo skokowych, raz są banalne a raz wywołują zgrzytanie zębów u gracza. Warto trenować równo wszystkich członków drużyny, bowiem zdarzają się sytuacje, gdy potrzebna będzie konkretna osoba. Awans na kolejny poziom jak zwykle następuje po zdobyciu odpowiedniej ilości punktów doświadczenia. Co pewien czas postać uczy się nowych umiejętności. Ekwipunek skromny, składający się jedynie z broni, zbroi i jednego akcesorium. Grę można zaliczyć do produkcji o średniej długości trwania zabawy, która w porywach wynosi jakieś 30 godzin.

Jak na grę u zarania ery PlayStation 2, Okage: Shadow King to zadziwiająco udana produkcja. Wprawdzie nie licząc grafiki niczym oryginalnym nie zaskakuje, mimo to powinna znaleźć się obowiązkowo w kolekcji każdego fana japońskich RPG. A jednak można stworzyć humorystyczny tytuł posiadający zarazem fabułę wymagającą od gracza pewnego zaangażowania. W każdym razie śledzenie losów Ari'ego i Stana była naprawdę satysfakcjonujące i z przyjemnością wystawiam ocenę +8/10.


Obrazki z gry:

Dodane: 19.11.2013, zmiany: 21.11.2013


Komentarze:

*klap, klap* Gratulacje, świetnie jest. I komentarze pod reckami, których mi bardzo brakowało :)


[Lotheneil @ 26.11.2013, 19:50]

*klap, klap* I piknie :)


[Lotheneil @ 26.11.2013, 19:46]

A teraz sukces!


[mziab @ 26.11.2013, 18:44]

brak sukcesu


[Gość @ 24.11.2013, 12:54]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?