Phantom Brave

Wydania
2004()
2004()
Ogólnie
Taktyczny rpg w duchu Final Fantasy Tactics, ze słodką grafiką, ale czego się spodziewać, jeśli główną bohaterką jest 13-letnia dziewczynka ;-)
Widok
Izometr
Walka
Turówka
Recenzje
Otho
Autor: Otho
10.03.2005
Trzynastoletnia dziewczynka przywołująca duszki do walki z niebieskimi glutkami? Chodzące listy w butelkach? Przeobrażanie się kamieni w upiory? Okoliczne drzewa jako broń? I kwiatki? I martwe ciała wrogów?! Witajcie z powrotem, Nippon Ichi Software - brakowało mi was :).

Phantom Brave to już trzecia gra z obory japońskich zdolniachów, którzy systematycznie wypełniają lukę japońskich gier taktycznych na rynku PS2. Na pierwszy rzut oka niemal bliźniaczo podobna do wydanej w 2001 roku bardzo dobrej Disgaei, po głębszym zapoznaniu ukazuje nam spore zmiany w systemie rozgrywki, jak i wprowadzenie wielu ciekawostek. Ale po kolei, jak to mawiał mój znajomy konduktor.

W PB wcielamy się w rolę małej, jasnowłosej Marony, której rodzice w tragicznych okolicznościach giną z plugawych rąk demonów. Z masakry, zawieszony pomiędzy światem żywych a martwych wychodzi jedynie luby druh nieboszczyków - Ash - wiernie od tej pory służący trzynastoletniej dziewczynce. Nie jest ona jednak taką sobie zwykłą jasnowłosą trzynastoletnią dziewczynką - potrafi bowiem nie tylko rozmawiać z upiorami (stąd 'phantom' w tytule), ale także - za pobraniem - przywoływać je z zaświatów, przez co w okolicznych wioskach zyskała sobie niespecjalnie przyjemny przydomek 'opętanej'. Teraz Marona jako dzielna Croma - swoisty wiedźmin - pomagać będzie każdemu kto jest w tarapatach, dzięki czemu być może wkrótce ludzie zaczną ją lubić... Poważnie - taka jej motywacja, ale należy pamiętać, że to jeszcze dziecko jest.


Jak już wspomnieć zdążyłem, gra należy do New Wave of Japan Tactic RPG's więc z miejsca wiadomo czego mniej-więcej spodziewać się po niej należy. Jest więc podział walki na tury, jest także levelowanie postaci, są liczne scenki dialogowe, z których dowiadujemy się dalszego rozwoju scenariusza, jest wreszcie mozolne budowanie potęgi swojej drużyny. Z opisu wynika, że wszystko w normie, jednak ku chwale ojczyzny, Nipponi w wielu miejscach odeszli od utartego za czasów Final Fantasy Tactics schematu i na potęgę posępnego czerepu, ale zmiany te witam z głośnym okrzykiem radości i cichym pomrukiem zadowolenia! Co więc takiego zmienili, że się podniecam. Bardzo spodobał mi się zaczerpnięty prawdopodobnie z Final Fantasy X podział na rundy. W PH, podobnie jak w jRPG'u Square-Enix, kolejność atakowania zależy od współczynnika SPEED każdego z uczestników potyczki. Nie ma więc systemu jak z, dajmy na to, Front Mission, gdzie wpierw całym arsenałem atakował gracz, by następnie czekać na ruch oponenta. Taki system daje znacznie więcej swobody - czyni rozgrywkę jakby bardziej realistyczną. Prócz tego sam system przywoływania upiorów należy omówić. Na każdej planszy porozmieszczane zostały liczne elementy scenografii, jak kamienie, kwiatki, drzewa, cegły and so on. I teraz, dzięki znakomitym zdolnościom parapsychicznym, Marona może każdemu przedmiotowi dodać ducha - dosłownie. Wystarczy jedynie wybrać z podręcznego menu 'Confine' i już możemy cieszyć się nowym zawodnikiem na polu bitwy. Aby sprawa nie była zbyt prosta, każdy z przedmiotów opisany został dodatkowymi współczynnikami, które przekazywane są właściwym zawodnikom. Należy więc zwracać uwagę, by mężnych wojów przyporządkowywać np. kamieniom, co doda im siły, obrony etc., natomiast leszczykom magom dodawać atrybuty powiedzmy kwiatów czy drzew (zwiększona inteligencja).

Co więcej - każdy z przedmiotów na polu bitwy można wyekipować wybierając polecenie 'LIFT', co oczywiście również odpowiednio wpłynie na nasze charakterystyki. System ten wydawać może się dość skomplikowany z początku, jednak gra wspomoże zagubionego gracza szybkimi i treściwymi tutorialami, myślę więc, że nikt z tym problemów mnieć nie będzie. Co ciekawe - w grze nie ma także typowego dla tego gatunku gier podziału pola na kwadraty - jakoś specjalnie to zabawy nie zmienia, ale fakt wart jest odnotowania, bo to nieczęste zagranie ze strony producentów. Pomiędzy walkami wyświetlane są niespecjalnie interesujące przedłużone dialogi, w których Marona najczęściej uskarża się, że nikt jej nie lubi, jednak - uwaga, uwaga - gra przed każdą wstawką pyta się gracza czy nie zechciałby pominąć kolejnego dialogu i przejść do właściwej zabawy. No rewelacja to jest, mili państwo (szczególnie biorąc pod uwagę, że przerywniki zwyczajnie brzydkie i okrutnie statyczne są - wykonane techniką przywodzącą na myśl portugalskie bajki w stylu 'Delfi' czy coś takiego głupiego o gadających owocach : ))!


Jeśli chodzi zaś o oprawę A/V, jest średnio na jeża raczej. Grafika to miks 2D z 3D - dwuwymiarowymi sprite'ami są więc uczestnicy bitew - animowani dosyć dobrze, choć nie rewelacyjnie, całe pole bitwy jest zaś trójwymiarowe. O ile wygląd samych bohaterów da się przełknąć bez większych niestrawności (choć znacznie lepsze rysunki widziałem w wiekowym Legend of Mana) to już reszty niestety nie. Otoczenie jest zwyczajnie brzydkie, bez niemal jakichkolwiek szczegółów, ze średnioudanymi teksturami i ogólnym fillingiem bijącym sprzed 5 lat. Gdyby nie wyższa rozdzielczość grę spokojnie pociagnąłby staruszek PSX, bo uwierzcie mi, że w kwestii oprawy od czasów FFT zmieniło się niewiele, a konkretnie nic. A szkoda, bo wystarczyło się troszkę przyłożyć - dołożyć falującej trawy, obłoczków na niebie, latających ptaszków, bzykających pszczółek i byłby git. Z drugiej strony dźwięk nie zawodzi. Muzyka jest ciekawa, łatwo wpadająca w ucho i dobrze dobrana do właściwych wydarzeń, odgłosom samych bitew też nie mam nic do zarzucenia, bo w gruncie rzeczy niczego nadzwyczajnego się nie spodziewałem. Lektorzy (do wyboru mamy japońskich i angielskich) również sumiennie wywiązali się z zadania - większość głosów dobrana jest jak należy i jedynie głos głównej bohaterki po dłuższej grze (a wiedzcie, że PB zajmie wam spoooro czasu) doprowadzi was do szewskiej pasji - jest tak słodziutki i milutki, że aż mnie w trzewiach skręca. Z tego miejsca jeszcze raz dziękuję autorom za opcję pomijania dialogów - zawdzięczam wam moje zdrowie psychiczne, chłopaki.


Najgorszym problemem tego typu gier jest to, że taktyczne one właściwie tylko z nazwy są. Żadna to bowiem strategia pokonywać przeciwników odpowiednio podpakowywanymi postaciami - osobiście satysfakcji z tego nie mam, nie wiem jak inni. Kombinowanie zaczęłoby się dopiero po usunięciu przez twórców rozwoju postaci, bo do każdej bitwy podchodzilibyśmy inaczej - przebieg każdej trzeba by opracować sobie w główce jeszcze przed pierwszym ruchem. Byłaby to wówczas swego rodzaju bitewna łamigłówka - jak szachy na ten przykład. Należy się jednak zastanowić czy to nie zabiłoby rozgrywki w odczuciu ogromnej ilości fanów gier Nippon Ichi?
Nie mniej jednak Phantom Brave jest przyjemnym i miłym produktem, którego miłośnikom Disgaei i pochodnych polecić z czystym sumieniem mogę.


Grafika - 6+
Dźwięk - 7
Grywalność - 9

Ogółem: 8/10

Plusy:
+ staroszkolny styl grafiki
+większość lektorów
+ fajny taktyczny RPG (mało ich teraz)
+ ciekawy system walki
+ możliwość pominięcia dialogów

Minusy:
- głos Marony - bleee
- wygląd miejscówek - kiepskie 3D

Tekst za zgodą autora przedrukowany z www.konsolezone.prv.pl oraz multi.emu.prv.pl.


Obrazki z gry:

Dodane: 24.03.2005, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?