Xenosaga: Episode II: Jenseits Von Gut Und Böse

Wydania
2004()
2005()
Ogólnie
Druga część z przewidzianej trylogii. Zagmatwana i ciężka do zrozumienia fabuła ratowana jest przez bardzo miodny system walk. Tylko dla miłośników ;-).
Widok
3d
Walka
turówka
Recenzje
Astarell
Autor: Astarell
22.11.2008
Seria Xenosaga jest duchowym spadkobiercą gry Xenogears wydanej jeszcze na PSXa za sprawą firmy Squaresoft. Cały cykl, którego produkcją zajęło się Namco docelowo miał liczyć 6 pozycji, ostatecznie jednak dziś wiemy, iż skończyło się na trzech. Niestety epizod pierwszy nigdy nie ukazał się oficjalnie w krajach strefy PAL, na szczęście Namco poszło po rozum do głowy i w wydaniu europejskim epizodu drugiego znajdziemy płytę DVD z prawie 5cio godzinnym filmem przedstawiającym najważniejsze wydarzenia z poprzedniej edycji. Chwała im za to, ale przejdźmy do rzeczy.

Cykl Xenosaga stanowi zamkniętą całość, więc bez sensu jest zabieranie się za epizod drugi nie znając pierwszego. Jeśli nic wam nie mówi hasło Xenosaga: Episode I bądź nie posiadacie wspomnianego wyżej filmu, możecie darować sobie granie w drugą część. Nie ma też po co rozpisywać się wiele o fabule, powiem tylko że trzyma poziom z jedynki i rozpoczyna się zaraz po zniszczeniu ProtoMerkabath zawierając też małą retrospekcję w przeszłość. O ile jednak poprzednio skupialiśmy się głównie na perypetiach Shion i MOMO to tu dokładniej poznamy Jr'a i wydarzenia z jego "młodości". Reszta ekipy potraktowana została trochę po macoszemu, chociaż dodatkowo dołącza do niej brat Shion - Jin Uzuki. Największym mankamentem całej tej historii jest jej krótkość - 25 godzin wystarczy by całą ją poznać. Pozostaje pewne uczucie niedosytu i chciałoby się więcej, zwłaszcza iż gra z niewiadomego powodu została wydana na dwóch płytach DVD.

W kwestiach technicznych widać pewną zmianę w stosunku do poprzedniej edycji. Postacie i tła są przedstawione jakby w wyższej rozdzielczości i nie są już tak mangowe. Całość przez to jeszcze bardziej niż to miało miejsce poprzednio przypomina interaktywny film. Niestety dalej razi brak drugiego planu i z czasem nudzą te same ciągi szarych i nieco pustawych korytarzy oraz pomieszczeń na co niektórych statkach czy bazach kosmicznych. Miasta są nawet ładnie zaprojektowane, aczkolwiek niezbyt rozległe. Ogólnie rzecz biorąc jest jednak postęp w kwestiach graficznych w stosunku do jedynki i druga część Xenosagii wygląda bardzo ładnie, mimo to wiele elementów wymagałoby dodatkowych szlifów. Wszystkie filmy przerywnikowe także zostały zrobione na silniku gry i prezentują zadowalający poziom. Muzyka również może się podobać, chociaż techno gotyckie czy ambientowe brzmienia nie wszystkim przypadną do gustu, w każdym razie na pewno jest inna od tego co słyszymy przy okazji "sesji" z innymi jRPGami. Głosy postaci też zostały bardzo dobrze dobrane i wydają się naturalne, zgrzytem jest tu jedynie Shion, która mimo swojego dorosłego już wieku piszczy jak "nastolatka przed defloracją."

Jako że nie grałem w epizod pierwszy tylko oglądałem film, nie będę porównywał systemów walki, a ten zaimplementowany w opisywanej tu odsłonie jest nawet dość rozbudowany. Jest to połączenie trybu turowego z systemem punktów akcji. Większość postaci ma przypisane po 3 kategorie ciosów oznaczonych po prostu A, B i C do wykorzystania w swojej kolejce ruchu. W ciągu jednej tury nasz bohater może zadać 2 ciosy z kategorii A bądź B lub jeden z C, mamy też napełniający się pasek generujący punkty "boost" które możemy wykorzystać do "wpychania się w nie swoją turę", ale także do zadania dodatkowych ciosów. To wszystko razem wzięte daje bardzo duże możliwości działania. Każdy wróg jest również wrażliwy na pewne kombinacje ciosów, a gdy je odkryjemy możemy zadać przeciwnikowi "break'a" po którym nie wstanie nawet przez kilka tur, dzięki czemu możemy bezkarnie go dobijać. Musimy jednak uważać ponieważ wszystko powyższe obowiązuje też przeciwko nam, a wróg łatwo odnajduje nasze słabości i umiejętnie to wykorzystuje. Wspomniany "boost" można "magazynować" i wydawać go na ataki specjalne (również łączone), które chociaż potężne często są nieopłacalne, a oszczędzanie na nie jest ryzykowne. Nasze postacie korzystają z magii (Ether), lecz jej rola jest tu marginalna. W czasie potyczki dowolnie zmieniamy walczące postacie, a poświęcając turę może zachodzić wroga od tyłu i zadać mu dodatkowe obrażenia. Podsumowując, walki pozwalają wykorzystać nasz zmysł taktyczny, poza tym są dynamiczne oraz efektowne, a ich wysoki poziom trudności tylko zwiększa naszą satysfakcję. Jest to najlepszy system z jakim się spotkałem i ostrzegam, "podpakowywanie" bohaterów nie zwiększa naszych szans w potyczkach - tu trzeba działać głową.

Od czasu do czasu zasiadamy też za sterami mechów (zwanych E.S). Niestety element ten nie jest już tak miodny jak walka zwykłymi postaciami. Nie możemy przy nich wiele zrobić, poziom zdobywają niezależnie od naszych postaci, a walka sprowadza się do typowej turówki znanej z wielu jRPG (no może z kilkoma usprawnieniami). W tym trybie "expienie" jest właściwie koniecznością. Powiem po prostu, nie jest tragicznie, lecz do ideały sporo brakuje. Trochę szkoda, bo mechy to przecież wizytówka serii.

Teraz trochę o rozwoju, jak to w RPG bywa. Postacie tradycyjnie zdobywają poziom i rozwijają się zgodnie z ustalonym schematem, nie jest jednak tak, że nie mamy na ich progresję wpływu. Za wygrane walki dostajemy Punkty Specjalne, a wydając je na różnorakie zdolności z "Listy Skill'ów" kreujemy takiego bohatera jakiego chcemy. Cały system "kupowania umiejętności" zbliżony jest do tego z FFXII (ale bez przesady) i to jedyny sposób by poprawiać parametry naszej załogi bądź wyposażać je np. w nowe ataki specjalne. Ekwipunku i sklepów jako takich nie uświadczy, wszystko łącznie z medykamentami trzeba wywalczyć (albo znaleźć lub wyżebrać). Uważam to za plus, ponieważ nie tracimy już czasu na nudne zakupy, a pieniądze nie są problemem, bo ich po prostu nie ma.

Nie tylko główną fabułą RPGowiec żyje, więc twórcy zaimplementowali w grze około 50ciu mini zadań pobocznych. Większość z nich wykonamy jednak w ramach tzw. "Global Samarytian Action", gdzie będą ładnie ponumerowane i opisane. Są to bardzo prościutkie zadania w stylu np. "mycie okien na czas" czy "zbierania informacji" itp. Zresztą samo wykonanie tych mini-zadań też jest jedną wielką misją. Warto to robić choćby dla cennych nagród. Mankamentem jest to, że większość z nich może zostać zlecona tylko przez konkretną osobie, co będzie wymagało odbycia wielu rozmów i dodatkowo przez odpowiednią postać z naszej drużyny. Nie jest możliwe wykonanie wszystkich zadań w ciągu głównego wątku gry. Gdy nie krępuje nas fabuła możemy dowolnie poruszać się po wszystkich lokacjach, które zawiera gra, wprawdzie nie jest ich wiele lecz zawsze to coś. Poziom trudności rozgrywki można określić jako wymagający.

Xenosaga Episode II: Jenseits Von Gut Und Böse jest tytułem naprawdę wartym uwagi i sprawiającym pełną satysfakcję graczowi. Nie jest to jednak pozycja dla wszystkich. Na pewno powinni się od niej trzymać z daleka ci co nie grali w część pierwszą bądź nabyli wydanie bez filmu DVD. Osoby nie lubiące długich, rozbudowanych i wzniosłych historii również nie znajdą tu nic dla siebie. Gra jest nastawiona całkowicie na fabułę, a nie wyrzynanie hord potworów. To tytuł dla ludzi chcących ruszyć głową, a nie tylko gałką od pada. Twórcy zrobili dobrą robotę usuwając z tej produkcji kupę niepotrzebnego balastu wydłużającego rozgrywkę, a zostawili samą esencję, czyli fabułę i wszystko to co pozwala ją poznawać. To jedna z perełek jRPG i zasługuje na mocne +8/10.
"Bo tylko mądry człowiek doceni wielkość tego tytułu, a głupcy nawet na niego nie spojrzą".


Xell
Autor: Xell
28.05.2006

"It's not the end."
"No. This is just the begining."

Ten krótki fragment dialogu kończący grę idealnie charakteryzuje wydarzenia mające miejsce w Xenosadze I i II, bodaj najbardziej zserializowanym cyklu gier rpg.

Xenosaga II rozpoczyna się (a jakże by inaczej) w miejscu, gdzie zakończyła się część pierwsza, i podąża podobnym torem jak poprzedniczka. Kierujemy oczywiście tą samą ekipą (w trakcie gry dochodzi jeszcze brat Shion - Jin), a fabuła koncentruje się przede wszystkim na Jr, jego przeszłości i ostatecznym(?) rozliczeniu z bratem.

Gra cały czas daje nam do zrozumienia, że dzieje się coś bardzo ważnego. Bohaterowie rozmawiają często na tematy, o których gracz nie ma pojęcia, znikąd pojawiają się coraz to nowsze tajemnicze i mroczne postacie, jedni umierają, drudzy zmartwychwstają, jeszcze inni się przeobrażają, i tak na dobrą sprawę kończymy przygodę (tak jak i w części pierwszej) zastanawiając się o co tu może chodzić. Dodatkowo, postacie cały czas operują najróżniejszymi tajemniczymi skrótami i nazwami, które w najmniejszym stopniu nie zostają graczowi objaśnione. Pół biedy, jeśli ukończyliśmy część pierwszą - wtedy o niektórych terminach mamy już niezłe pojęcie, ale w przeciwnym razie można się czuć poważnie zagubionym. Jednak każdemu, komu podobała się "jedynka", Xenosaga II także przypadnie fabularnie do gustu - we wszystkich filmach przerywnikowych czuć ten sam klimat spisku dziejowego, którym zachwycają się entuzjaści serii. Mi osobiście jednak brak pewnej logiki w postępowaniu bohaterów i choćby z grubsza określonego celu, który chcieliby osiągnąć.

Sama gra uległa pewnym przemianom - wprowadzono chociażby nowy, dużo miodniejszy system walki. Ciosy mamy podzielone na trzy kategorie: A, B i C - rozpoczynając swą turę postać może zadać dwa ciosy należące do pierwszej i drugiej kategorii, lub jeden z trzeciej. Każdy przeciwnik ma jakąś słabość i zadając odpowiedni ciąg ciosów można chwilowo przebić się przez jego pancerz i na resztę "combosa" znacznie zwiększyć obrażenia. Dodatkowo ilość ataków, jakie postać ma do wykonania, można "składować", a także dzięki punktom "boost" (pozwalającym "wpychać się" w nie swoją turę) łączyć serie uderzeń wielu postaci - system ten daje szanse np. na zabicie bossa przy pomocy jednego mega-combosa i używając przy tym wszystkich siedmiu postaci. Dodatkową ciekawostką są ciosy specjalne i czary wykonywane przez dwie osoby (także przy użyciu "boost"). Dzięki powyższym zabiegom walki stały się dużo bardziej taktyczne i ciekawsze. Duży plus.

Mechy, jedna z wizytówek serii, w poprzedniej części były tylko niepraktycznym dodatkiem do walki. Autorzy postanowili się poprawić, więc tutaj stanowią one osobny tryb gry i od czasu do czasu zmuszeni jesteśmy sterować trójką robotów. Konieczność ta jest dość nużąca, ponieważ na dobrą sprawę nie wprowadza nic do samej rozgrywki, a walki stają się wtedy bardzo monotonne i obdarte praktycznie z całej taktycznej otoczki. Dodatkowo trzeba też dbać o należyty level robotów, który jest zdobywany niezależnie od postaci.

Postacie, oprócz zdobywania kolejnych leveli, dostają też punkty służące do wykupywania skilli z "piramidki" umiejętności (identycznej dla wszystkich bohaterów, trochę jak w FFX) - pozwala to na dość dowolny rozwój "specjalizacji". W Xenosadze II całkowicie zrezygnowano z pieniędzy - wszystkie przedmioty (ekwipunku tu nie ma) musimy znaleźć lub wywalczyć.

Oprócz zasadniczej fabuły do wykonania jest masa mini misji - około pięćdziesięciu, wszystkie ładnie ponumerowane i oznaczone. Sprowadzają się do pogadania z kilkoma osobami, odzyskania/ dostarczenia przedmiotu, poprzestawiania pudełek itp. Stanowią one bardzo miłe urozmaicenie, zwłaszcza że nie pojawiają się od razu - zanim jakaś postać zleci nam zadanie, z zasady dobrze już ją znamy (zwłaszcza jeśli jest to znajomy z poprzedniej części).

Graficznie od czasu części pierwszej widać pewne zmiany, choć niezbyt duże - najbardziej rzucają się w oczy nowe twarze bohaterów, stały się bardziej realistyczne, nie są już tak mangowe. Poza tym postacie wyglądają poprawnie, ale niezbyt szczegółowo. To samo dotyczy krajobrazów - większą część gry spędzamy w najprzeróżniejszych statkach i bazach kosmicznych, składających się z pustych korytarzy pełnych migających światełek i pomieszczeń wypełnionych konsolami komputerowymi. Niby wszystko pasuje do konwencji, ale wrażenie pustki pozostaje.
Wszelkie animacje przerywnikowe (z najzwyklejszymi dialogami na czele) oparte są o engine gry, więc nie wyglądają zbyt imponująco - z całą pewnością konsola "pociągnęłaby" każdą z nich i gra nie musiałaby wtedy zajmować dwóch płyt dvd. Chwyt marketingowy?

Xenosaga II jest grą raczej przyciężkawą i ciężkostrawną. Fabuła, która w połączeniu z częścią trzecią może (ale nie musi) okazać się bardzo ciekawa, jako samoistny twór wypada blado. W dodatku bohaterowie z taką częstotliwością ratują całe systemy gwiezdne przed zagładą, że szybko przestaje być wyczuwalne jakiekolwiek napięcie. Sytuację ratuje ciekawy i wciągający system walki, ale to trochę za mało żebym mógł z czystym sumieniem polecić tę grę. Produkt raczej dla fanów serii.

Moja ocena: 3/5

2 3.5

Obrazki z gry:

Dodane: 03.06.2006, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?