Mass Effect 3

Wydania
2012()
2012()
Ogólnie
Niemal idealne połączenie akcji i RPG. Ostatnia część trylogii, po protestach fanów wyposażona w nowe outro, obowiązkowo wyszło też oczywiście kilka DLC.
Widok
TPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Niedźwiedź
13.04.2013
Mass Effect 3 - wielce oczekiwane zakończenie kosmicznej trylogii od firmy Bioware. Po bardzo dobrej części pierwszej oraz genialnej kontynuacji, wymagania co do finału były bardzo wysokie, wszyscy spodziewali się dosłownego kopa w twarz. Otrzymaliśmy produkt wybitny, ale tylko dla fanów poprzednich części. Dla całej reszty jest to tylko tytuł dobry, w porywach nawet bardzo dobry, ale bez znajomości poprzedniczek traci dużo ze swojej miodności.

Nad galaktyką zawisło ogromne niebezpieczeństwo - Żniwiarze przybyli. Wszystkie rasy są zagrożone, kolejne planety są atakowane, także Ziemia. Aby mieć jakąkolwiek nadzieję na obronę macierzystej planety, Komandor Shepard rusza w swoją najważniejszą misję - zebranie odpowiednich sił w celu odparcia ataku agresywnej rasy Żniwiarzy. Sprzymierzeńców będziemy szukać w najdalszych zakątkach galaktyki, a przy odpowiednim podejściu pomoc uzyskamy nawet z najmniej spodziewanej strony. I w tym momencie przydaje się znajomość poprzedniczek. Dzięki naszym działaniom zakończymy wiele wątków, które przeplatają się fabularnie od początku części pierwszej. Najwięcej radości sprawi to osobom, które np. od początku śledzą historię rasy Krogan lub dzieje konfliktu cybernetycznych Gethów z Quarianami. W przeciwnym wypadku po prostu nie będzie tych emocji. Ogólnie co chwila natrafiamy na postać lub odniesienie do jakiegoś wydarzenia z przeszłości, a wyłapywanie takich smaczków jest dużą łyżeczką miodu dla fana.

Sama rozgrywka to miks rozwiązań zastosowanych w dwóch poprzednich częściach. Rozwój postaci powrócił na podobnych zasadach jak w części pierwszej, a więc mamy doświadczenie zdobywane w trakcie grania, a nie tylko po wykonaniu misji, uzbrojenie zyskało statystyki oraz możliwość instalowania dodatków poprawiających jego działanie. Zwiększyła się liczba zdolności, w które możemy inwestować punkty rozwoju, a co ważniejsze, każda zdolność w pewnym momencie uzyskuje możliwość wyboru jednego z dwóch wariantów działania, co jest bardzo fajnym rozwiązaniem. Z drugiej części powraca system skanowania planet, jednakże nie szukamy już żadnych surowców, ale ukrytych dodatkowych misji, przedmiotów questowych i zasobów wojennych. Fajnym dodatkiem jest możliwość natrafienia na mapie galaktyki na jednostki Żniwiarzy, co wiąże się z szybką ucieczką lub szybkim prawie że samobójczym wypadem na daną planetę. Sama walka to kolejny mały krok do przodu. Całość standardowo dla tej serii jest strzelaniną TPP ze sprawnie działającym cover systemem. W trójeczce dodano kilka dodatkowych animacji typu przeturlanie się między osłonami oraz rozbudowano bardziej miejsca potyczek, dzięki czemu starcia wymagają większej mobilności oraz bardziej taktycznego podejścia. Standardowo mamy kontrolę nad naszymi podopiecznymi, możemy wydawać im proste rozkazy typu krycie się za osłonami oraz korzystać z ich specjalnych zdolności. Sztuczna inteligencja sprawuje się nad wyraz dobrze i potrafi zaskoczyć nas swoimi działaniami.

To teraz troszkę ponarzekajmy. Niestety na dwóch płaszczyznach Bioware lekko dało ciała. Dotyczy to naszej drużyny oraz odwiedzanych miejscówek. Jeżeli chodzi o te drugie, to wszystko można wytłumaczyć fabułą. Trwa wielka galaktyczna wojna ze Żniwiarzami o przetrwanie, a więc odwiedzane miejscówki to w większości tereny walk. Niestety pod względem pomysłu lokacje w wielu przypadkach są takie nijakie, bez pomysłu. Wrzucić dużo zniszczonych budynków, zasieków, terenów wojskowych, w tle walczących jednostek. Skopiować i kilka razy wkleić. Na szczęście pojawiają się też lokacje mające swój własny indywidualny styl i na dłużej zapadające w pamięci, ale jest ich stanowczo za mało w porównaniu do reszty. Drugim słabym elementem jest wcześniej wspomniana ekipa naszych towarzyszy. Tutaj jestem ogólnie zawiedziony. Najważniejszy minus to mocne zredukowanie roli towarzyszy z poprzedniczki, którzy byli naprawdę genialni. Większość starej ekipy pojawia się gdzieś tam w tle, w trakcie wykonywania zadań, a ich zadanie to takie chwilowe, gościnne występy. Jedna postać praktycznie przez połowę gry znajduje się w szpitalu i jej rola jest mało ważna. Nowi członkowie niestety są jak na tą serię słabo nakreśleni, bez większego wyrazu i wrzucenie do gry jakby od niechcenia. Ponarzekać można także na zadania dodatkowe, które w większości przypadków polegają na znalezieniu jakiegoś przedmiotu na danej planecie. Po prostu bierzemy zadanie, lecimy w dane miejsce, skanujemy planetę i wracamy. Mogę to jednak wybaczyć, gdyż w środku zawieruchy wojennej ma to swoje uzasadnienie. Nie obraziłbym się jednak na większą różnorodność w tej materii.

Pod względem wykonania Mass Effect 3 jest trudny do ocenienia. Z jednej strony niektóre wydarzenia przedstawione na silniku gry powodują dosłowny opad szczęki. Wygląd postaci, mimika twarzy oraz oświetlenie to najwyższa liga. Z drugiej zaś strony, jak już wcześniej wspomniałem, mamy za dużo lokacji wykonanych bez większego artyzmu i rozmachu. Mało jest momentów, które występowały bardzo często w drugiej części, kiedy stawaliśmy i obserwowaliśmy miejsca, które przyszło nam zwiedzać. Tutaj niestety efekt "łał" występuje stanowczo za rzadko. Warstwa dźwiękowa, a w szczególności dubbbing to nadal klasa sama dla siebie i mało jest tytułów na rynku, które mogą poszczycić się głosami podłożonymi na tak wysokim poziomie. Muzyka bardzo dobrze pasuje do wydarzeń przedstawionych na ekranie i ogólnie trzyma wysoki poziom. Dodam jeszcze, że jest to jedyna część na Playstation 3 wydana z polskimi napisami.

Nowością w tej części jest wprowadzenie rozgrywek wieloosobowych. Niestety nie jest to tryb kooperacji w części fabularnej, a jedynie specjalne misje przygotowane dla czteroosobowych drużyn. W skrócie całość można określić trybem Hordy znanym z serii Gears of War (odpieranie kolejnych fal przeciwników) z pojawiającymi się co jakiś czas dodatkowymi wytycznymi, które mamy spełnić aby zakończyć misję sukcesem. Oba tryby (multi i single) są ze sobą połączone. Przechodzenie kolejnych misji wieloosobowych zwiększa nasze zasoby wojenne, które odpowiadają za siłę naszej armii, która jest do naszej dyspozycji w finałowej walce.

Słowem podsumowania, Mass Effect 3 dla fanów, mimo kilku małych potknięć, to gra "miszcz", a dla całej reszty bardzo dobry shooter z elementami rpg. Zadowoleni będą przede wszystkim weterani trylogii, gdyż jakby nie patrzeć to oni są głównym odbiorcą tej części. Reszta także będzie dobrze się bawiła, jednak dużo smaczków zawartych w głównej fabule i tych mniejszych, pobocznych wydarzeniach, będzie dla nich niezrozumiała.

Moja ocena: 8+/10


Shuwar
Autor: Shuwar
06.04.2013
Mass Effect 3 stanowi zwieńczenie popularnej kosmicznej sagi od BioWare. W gruncie rzeczy to wciąż ta sama gra, która sprzedała się w liczbie przekraczającej magiczną granicę 10 milionów egzemplarzy (cała trylogia). Tym razem (w odróżnieniu imho od dwójki) jest dość mocno osadzona w kontekście poprzedniczek; sporo tu mniej lub bardziej subtelnych nawiązań do minionych wydarzeń, przewijają się znane postaci. Druga sprawa, że jesteśmy rzuceni od razu w sam środek akcji i nieznajomość przeszłych wydarzeń niewątpliwie odbije się echem na naszych wrażeniach z gry. Przechodząc do samej fabuły, Żniwiarze (oto bowiem wpadła mi w łapska polska wersja) kontynuują swój plan eksterminacji wszystkiego, co się rusza w obrębie galaktyki. Pasterz (taki żart; na szczęście imienia Shepard nikt nie próbował przetłumaczyć) wraca do łask (i do Przymierza) po współpracy z agencją Cerberus, która z kolei staje się główną przeszkodą na drodze do szczęścia całego wszechświata, nieustannie krzyżując nam szyki w walce z Reaperami. Ostatnią nadzieją ludzkości jest tajemnicza broń Protean, której plany udaje nam się pozyskać, a której brakuje najważniejszego elementu. Budowa tego urządzenia, a także próba zjednoczenia wszystkich inteligentnych ras do walki ze wspólnym wrogiem, będą stanowić podstawę naszego działania. Nie trzeba chyba dodawać, że takie naiwne potraktowanie końcówki rozczarowuje. Jeśli zagłębić się w poszczególne wątki, jest jeszcze gorzej. Pozyskiwanie przychylności różnych ras opiera się bowiem na bzdurnych questach, typu: poleć na planetę X i uratuj ambasadora Y, a wówczas rasa Z wspomoże Cię w walce swoją flotą. Słabo, zwłaszcza mając w pamięci genialne misje z poprzedniczki. Z kolei zadania poboczne można opisać prostackim: 'przynieś mi przedmiot, a Ci pomogę'. Żeby oddać sprawiedliwość trzeba jednak wspomnieć, że zdarzy się parę (dosłownie...) ciekawszych misji, jak choćby błądzenie po ciemku korytarzami pełnymi obcych (latarka included), czy wizyta w akademii X-men (tzn. młodych biotyków).

Koniec końców, fabuła to przecież tylko tło dla akcji, a ta jest w ME 3 pierwszoligowa. Zadbano o wszystkie składowe tak, by mechanice nie można było nic zarzucić. Usprawniono poruszanie (większa kontrola sprintu, skoki, uniki, przemieszczanie między osłonami), wzbogacono walkę wręcz (combosy i mocne szlagi). Bronie (dalej 5 typów, ciężka tylko okazjonalnie) opisano wreszcie parametrami, dodano możliwość upgrade'u oraz montowania akcesoriów (bagnet, celownik, lepsza lufa). Ponadto nie ogranicza nas już klasa przy ich wyborze, a jedynie ciężar, który przekłada się na częstotliwość odpalania specjali. Propos samych klas, te pozostały bez zmian; przemodelowano jedynie ich umiejętności. Usprawniono dokonywanie zakupów (za dodatkową opłatą możemy zamówić towar z poziomu naszego statku), jako Widmo (hmm...) mamy nareszcie pewną namiastkę władzy (szerszy dostęp do informacji, autoryzacja projektów). Poprawiono sztuczną inteligencję, przeciwnicy są też znacznie bardziej zróżnicowani (szturmowcy chowają się za tarczami lub w kłębach dymu, inżynierzy konstruują wieżyczki, do tego znikający snajperzy, szarżujące bydlaki i wysysające życie upiory). Dalej w temacie walki, pasek zdrowia podzielono na segmenty, co w praktyce jednak niewiele zmienia, gdyż większość ataków momentalnie sprowadza nam życie do minimum. Generalnie ginie się częściej; poziom trudności wydaje się niezbalansowany i niektóre fragmenty trzeba powtarzać po wiele razy, co powoduje tylko frustrację (walka z pewnym ninjasem zmusiła mnie do bezprecedensowego występku - obniżyłem na chwilę poziom trudności; duży plus, że można to zrobić w dowolnym momencie). Być może jest to wina mojego stylu gry (chaaarge!) i słabości danej postaci, ale to też błąd twórców, jeśli jedne klasy są lepsze od innych. Zniknęły prawie wszystkie mini-gierki; ostało się jedynie skanowanie planet, lecz tym razem nie poszukujemy surowców, a zasoby wojenne do naszej kampanii (kasa, bądź nieopisany bonus). W zasadzie uaktywniamy tylko swoisty radar na mapie świata, który automatycznie wykrywa ciekawsze miejsca w zasięgu. Ciekawy jest motyw ze Żniwiarzami; mianowicie każda próba skanowania w danym rejonie nabija pasek ich czujności, co ostatecznie powoduje pojawienie się kilku wrogich, ścigających nas okrętów. Jest klimat. No i jeszcze taki drobiazg - przycisk Select wywołuje błyskawiczny zapis w niemal dowolnym momencie gry. I tylko dziw bierze, że to ciągle 'plus', a nie standard...

Oprawa graficzna ME zawsze stała na wysokim poziomie, naturalne jest więc, że i część trzecia będzie się prezentować okazale. Sylwetki (przede wszystkim twarze), mimo iż nie zmieniły się specjalnie, to chyba szczyt możliwości tej generacji. Poprawiono trochę tła, otoczenie jest bardziej szczegółowe, grafika ostrzejsza. Miasta tętnią życiem, mnóstwo tu przedstawicieli różnych ras wchodzących ze sobą (i z nami, gdyż często możemy się wtrącać w ich rozmowy) w interakcję. Lokacje są bardziej rozbudowane, inna sprawa, że jest ich chyba mniej niż w dwójce. Zastrzeżenia budzą niektóre miejscówki, które są po prostu zbyt ciemne. Problem pogłębia intensywna gra światłem/cieniem, czasem wygląda tak, jakbyśmy poruszali się po kanałach. Cóż, tak już mam, że moje zmysły preferują jasne, malownicze pejzaże od industrialnych klimatów. Efekty specjalne (ogień, zamrażanie, eksplozje głów po headshot'ach) robią bardzo dobre wrażenie. Co do muzyki, to jest niestety kiepsko. Raz, że niemalże w ogóle jej nie uświadczymy; dwa, że nie ma ani jednego zapadającego w pamięci motywu. Może nie jest tak tragicznie, ale to chyba najsłabszy element gry. Na szczęście pozostałe odgłosy (voice-acting, wystrzały, itp.) stoją na wysokim poziomie i nie można im niczego zarzucić.

Jako że trafiła mi w łapska polska wersja językowa gry (głosy tylko oryginalne, z napisami), to wypadałoby ponarzekać trochę na jakość tłumaczenia (zboczenie zawodowe). Ogólnie całość jest zrobiona porządnie, docenić należy też ogrom pracy przy produkcji tego typu (kreowanie całkowicie nowego uniwersum). Nie podoba mi się raczej pewna niekonsekwencja, np. nazwa organizacji Alliance doczekała się tłumaczenia, z kolei Cerberus (dość jednoznaczne skojarzenie) już nie, albo inteligentna kulka raz nazywana glyph, a za chwilę glif. Z oczywistych względów problematyczne jest też tłumaczenie niektórych ras (husk jako zombie), dość sporo tu ciężkostrawnych neologizmów. Innym razem mianem 'robala' określa się urządzenie służące do podsłuchu (czyli po prostu pluskwę), co akurat wynika chyba bardziej ze specyfiki pracy (tłumacz nie gra w grę, lecz analizuje suchy tekst). Zdarza się też, że w opisie umiejętności moc broni zostanie pomylona z mocą obrażeń. Człowieka-Iluzję łaskawie pominę. Drobiazgi te jednak nie powinny zaważyć na ocenie całości, a że ja lubuję się w ich odnajdywaniu, to już inna kwestia...

Czas zatem na podsumowanie. Zakończenie trylogii Sheparda cierpi na klasyczny syndrom sequel'a; pomimo iż 'technicznie' stoi na wyższym poziomie, to utraciło gdzieś swoją głębię. Lepsza grafika, usprawniona mechanika, zróżnicowani przeciwnicy i więcej broni. Niestety fabuła trochę siadła, misje (w większości) są dosyć nijakie; teraz to już naprawdę chodzi tylko o akcję. Ta na szczęście nie zawodzi; wymiana ognia jest bardzo przyjemna, mimo iż momentami potrafi doprowadzić do frustracji (przez nierówny poziom trudności). W dalszym ciągu piszemy własną historię (sporo możliwości dialogowych), szkoda tylko, że reakcje na wydarzenia (poprzez szybkie naciśnięcie przycisku odpowiadającego za pozytywną/negatywną akcję) zdarzają się sporadycznie. Autorzy pozwolili sobie nawet na odrobinę autoironii, wyśmiewając umiejętności taneczne protagonisty, a także udostępniając opcję wyłączania osłon głowy przy cut-scenkach (koniec z piciem drinków przez hełm). Z pewnością nie można też grze odmówić klimatu, za który pokochały ją miliony. Na deser dostajemy jeszcze opcję multiplayer, w której walczymy w kooperacji z 3 innymi graczami przeciwko coraz silniejszym falom wroga. A zatem, pomimo paru zgrzytów, zdecydowanie warto zagrać w trzecią odsłonę Mass Effect. Zresztą fanów serii na pewno zachęcać nie trzeba, reszcie jednak polecałbym najpierw sięgnąć po poprzedniczki (a przynajmniej część drugą).

Plus:
+ wartka akcja
+ klimat
+ grafika
+ sporo 'technicznych' usprawnień
+ tętniące życiem miasta
+ ciągle duża swoboda

Minus:
- miałka fabuła
- nijakie misje (w większości)
- wygląd niektórych lokacji (zbyt ciemne)
- mocno ograniczona drużyna
- brak dostępu do damskiej toalety (dla męskiego Sheparda)

Moja ocena: 4/5

2 4.0

Obrazki z gry:

Dodane: 11.04.2013, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?