Shadowrun (SNES)

Shadowrun

Wydania
1993()
1993()
Ogólnie
Słaba graficznie SNES-owa gierka osadzona w klimatach cyberpunkowych. Nie ma ich za dużo, więc i ją przyjmiemy, ale z bólem serca :)
Widok
izometr
Walka
zręcznościówka.
Recenzje
Thasaidon
Autor: Thasaidon
11.05.2002

Gry na SNES'a nigdy mnie za bardzo nie pociągały, przeważnie dlatego, że były to japońskie RPG, które dla mnie nie mają większego sensu (są wyjątki oczywiście). Nie rajcuje mnie bowiem fakt, iż mój bohater ma 9999 hp i tyleż samo robi ciosem miecza trzy razy większego niż on sam. Shadowrun jednak jest sporym odstępstwem od tych reguł, ale o tym potem wpierw należałoby się zapoznać ze światem gry.

Shadowrun jest systemem o dosyć unikalnym charakterze, gdyż zostały w nim zawarte dwa światy (bogowie jak ja nienawidzę tego programu). Fantasy oraz cyberpunk. Akcja zasadniczo dzieje się na ziemi w ok. 2015 roku z tą tylko drobną różnicą, że szwędające się tu i ówdzie elfy, krasnoludy czy orki nie są niczym dziwnym.

Sama gra do systemu RPG o tej samej nazwie nawiązuje w zasadzie tylko światem gdyż raczej nie odwzorowuje jego zasad, które zostały tu w dość brutalny sposób wycięte bez znieczulenia, a te nędzne pozostałe strzępki nijak tego nie rekompensują. Statystyki główne to strenght, magic, charisma i body. Czyli raczej nędznie. Za to dochodzą różne skille. Hackowanie w sieci, targowanie, strzelanie itp.

Warto nadmienić o ciekawostkach występujących w grze. Np. wyżej wspomniane hackowanie. Wygląda dość osobliwie gdyż po zalogowaniu się ukazuje się naszym oczom coś na kształt prymitywnego matrixa w którym sterujemy ludzikiem i łamiemy zabezpieczenia, jednak trzeba uważać ponieważ komputery wbudowane są w głowy bohaterów i jeśli przedobrzymy to może się to skończyć zgonem spowodowanym usmażeniem mózgu.

A co do zasmażki, to tak właśnie zaczynamy grę naszym bohaterem. Znajdujemy się w kostnicy jako trup. Gdy sanitariusze pakują nas do zamrażarki budzimy się z uczuciem pustki. I słusznie ponieważ nic nie pamiętamy i ogólnie jest dół. Taki standard bohatera bez przeszłości.

Dalej akcja robi się coraz bardziej pogmatwana, a im dalej w bagno, tym trudniej, więc żeby nie było nam smutno autorzy udostępnili kilka osób które przyłączają się do naszego bohatera, Jake'a. Nic jednak za darmo otóż opłaca się ich pobyt w naszym towarzystwie i to dosyć słono. Najlepsze jest to że odchodzą nie po danym czasie ale po zabiciu pewnej ilości adwersarzy. Można przyłączyć kilka rodzajów pomocników. Osiłków, czyli przeważnie orków i krasnoludy, hackerów, czyli elfy i ludzi ostatnimi są magowie.

W takim składzie można już coś zdziałać, ale z czasem gra staje się z czasem nudnawa, gdy po raz enty przechadzamy się tą samą alejką nie wiedząc co robić.

Dodatkowymi przeszkodami w grze jest chroniczny brak kasy. Taki T-250 Shotgun kosztuje 15.000, a z przeciętnego frajera można ściągnąć 40-100. Innych źródeł utrzymania to tu raczej nie ma (sporadycznie wyczyścimy konto jakiegoś bosa).

Grafika przedstawia się nieźle i przypomina trochę bardziej prymitywnego Fallouta. Izometryczny rzut pozwala wczuć się w rozgrywkę i umożliwia podziwianie zrujnowanych miast.

Walka jest rozwiązana dość dziwnie- otóż klikamy i pojawia się celownik który przesuwamy kursorami ruchu, ale wtedy nie ma mowy o unikaniu strzałów! Czyli walka wygląda tak: stoi sobie gostek i wali w drugiego i czekamy który padnie pierwszy. Nielogiczne rozwiązanie, a przy kilku wrogach naraz wręcz tragiczne.

Summa summarum gra nie jest zła, ale fani Shadowrun nie znajdą tu nic dla siebie (no chyba że klimat).

RECENZJA POWSTAŁA PRZY DZWIĘKACH:
Satyricon "Nemesis Divina"


Obrazki z gry:

Dodane: 29.05.2002, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?