Ultima: Escape from Mount Drash

Wydania
1983()
Ogólnie
Gra tytułem kojarząca się ze sławną serią Ultima, ale niestety nie mająca wiele wspólnego z RPG. Jest to prosty dungeon ze zręcznościowymi walkami. Posiadanie oryginalnej gry jest dla kolekcjonerów szczególnym powodem do wielkiej dumy. Reszta może o niej zapomnieć. Jedynie maniacy Ultimy lub komputera VIC-20 mogą do niej sięgnąć.
Widok
FPP
Walka
zręcznościówka
Recenzje
Cholok
Autor: Cholok
07.04.2006

Nie jestem wielkim fanem Ultimy (może poza dziewiątką), ale mimo to zagrałem i wiele czasu nie straciłem. Gra została napisana przez przyjaciela Lorda Britisha, Keitha w języku BASIC. Tenże Keith pomagał Richardowi w programowaniu Akalabeth i jakiejś wczesnej Ultimy. Poza koneksjami osobowymi oraz tytułem ta gra nie ma nic wspólnego z serią Ultima, ani nawet z gatunkiem RPG. Sierra, która wydała grę, nadała nazwę Ultima, aby gra się lepiej sprzedawała. Jak się okazało, ten zabiegł nie okazał się skuteczny. Dzisiaj oryginał jest białym krukiem dla kolekconerów wszelkich wydań Ultimy.

O czym opowiada fabuła dowiadujemy się czytając podręcznik do gry. W skrócie: kierujemy więźniem, którym mamy uciec z tytułowego Mt Drash. Przeszkadzają nam w tym siły zła zwane Garrintrotami (kojarzycie?) w liczbie sześciu gatunków.

Mamy 15 poziomów i musimy przejść z jednego punktu do drugiego w czasie 100-u sekund. Widok mamy jak w Dungeon Masterze (powiedzmy), zaś z boku mapkę. Na początku, na mapce jest zaznaczone wszystko: nasze położenie, stwory, gemy, labirynt. Później są utrudnienia, widzimy coraz mniej, by w ostatniej planszy chodzić po omacku. Lochy generowane są losowo, a potworów przybywa i są coraz szybsze.

Jak spotkamy stwora to przechodzimy do walki. Tutaj mamy widok z boku. Walczymy mieczem (ta prosta kreska). Nie ma żadnej energii, tu się ginie lub zabija. Mamy trzy życia.

W grze istnieje magia. Mamy trzy czary: teleport, uśpienie, usuwanie ścian. Czarów nie można używać w walce. One ułatwiają tylko przechodzenie labiryntu.

Nagrodą za ukończenie gry jest tytuł wojskowy jak colonel i inne. Potem możemy grać od nowa, by uzyskać lepszy rezultat.

Grafika w grze jest kiepska. Wydaje mi się, że można na VIC-20 uzyskać lepsze efekty. W końcu nie użyto assemblera. Muzyka podobnie, choć dość zróżnicowane i zmieniające się melodyjki w trzech kanałach. Niemniej SID to nie jest.

Podsumowując, dla maniaków - zobaczyć i zapomnieć, dla reszty, tylko to drugie. Dla nie lubiących emulatorów istnieje port tej gry na PC. Ma ulepszone sterowanie, jest szybszy i łatwiejszy, ale za to nie ma muzyki.

Ocena: 1/5


Obrazki z gry:

Dodane: 08.04.2006, zmiany: 07.12.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?