Digital Partner (JAP) (WonderSwan)

Digital Partner (JAP)

Wydania
2000()
Ogólnie
Zdaje się, że to jeszcze jeden tytuł z serii Digimon, ale Digital Partner jest ciut ... dziwny. Łazimy sobie po świecie, gadamy ze stworkami, w którymś momencie jeden się do mnie przyłączył i od tej pory chodziliśmy razem i biliśmy inne stworki. A na dole ekranu zegarek odliczał nam czas od 8 minut w dół... Ale o sssooo chodzi? :)
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Reptile
Autor: Reptile
07.05.2008
Jakie szczęście, że to już ostatnia - OSTATNIA gra z serii rpg: Digimon na Wonderswana, której jeszcze nie opisałem. Więcej ich nie ma, a nawet raczej zamiaru szukać też za bardzo nie mam. JRK będzie zadowolony, a Reptile jeszcze bardziej. Aż nie da się tego opisać jak dobrze jest, że więcej za Digimony chwytać się nie trzeba. Problemem będzie jednak cała gra, gdyż nie zapowiada się za ciekawie, pierwsze screeny o tym właśnie już informowały, jednak jeżeli nie Reptile to kto się za to zabierze? Nikt... albo inaczej Reptile nikomu już nie da d(((_^).

Cała gra skupia się...
Na wprowadzeniu do świat digimonów. Gracz dowiaduje się różnorodnych informacji odnośnie świata, właśnie poprzez rozmowę z digimonami. Czyli w założeniach miało to być takie odprężenie, aby się zaprzyjaźnić z digimonami (...lovely). Poprzez rozmowę uczymy naszego partnera różnych ciekawych słówek, które później może wykorzystać jako specjalne techniki podczas walki, przez co oczywiście staje się coraz silniejszy. Im więcej rozmawiamy, tym konwersacja staje się ciekawsza i "szersza"... i co z tego, i tak to jest po japońsku.

Znalazłem ciekawą informację odnośnie tej gierki, w sumie taka ciekawostka, osoby co zakupiły sobie tę grę, oraz grę "Digimon World" na Sony Playstation, mogą przesyłać sobie dane dzięki PocketStation. Jednak jak do dokładnie działa, o tym już nie mam informacji... Z resztą nie o tym miałem pisać, wróćmy może zatem do gry.

Start Button -> New Game, nic nowego...
Prezentuje się to w sposób standardowy dla rpg-pokemonowo-digimono-i innych monowych gier. Widzimy doktorka, który prowadza nas w świat, opowiada o wszystkim na lewo i prawo co się dzieje, obeznany i w ogóle, co tam będę o tym pisał, sami zresztą wiecie. Ciekawa sprawa, że takie postacie w każdej grze mają jeszcze jedną wspólną cechę, to jest jakiś zanik pamięci, gdyż wprowadzają nas w ten świat są w niegotak zapatrzeni, że jak zwykle to bywa nie pamiętają nawet kogo oprowadzają, tak więc na sam koniec zawsze pada pytanie, "sorki jeszcze raz, jak ci tam było na imię?", "Czy jesteś może chłopczykiem/ dziewczynką?". Dobry motyw powtarzany do znudzenia, zostawmy to może i uznajmy, że jest ok.

Bliższe styknięcie z grą...
W sumie widzę tę grę w czarnych kolorach. Jakby z bliższa się jej przyjrzeć, to nic poza tymi kilkoma kolorami nie widać. Charakterystyczna jest animacja bohatera. Mianowicie dwie klatki na sekundę, podobnie jak całe reszta otoczenia (znaczy się digimony oczywiście). Co daje do zrozumienia, że gra jest naprawdę przedpotopowa z czasów kamienia łupanego. I powiem więcej nie jest łatwa.

Digimon Partnera - mijaj z daleka, nic dobrego...
Same nieprzyjemności, na początku gra jest w języku japońskim, tłumaczenia jakiegokolwiek chyba się nie doczeka i nic dziwnego. Tyle tam wszystkiego ponawalili, że się można pogubić. Animacja bohaterów odstrasza, kolor to samo, ciężko jest w jakikolwiek sposób zaglądnąć do okna statystyk, a może lepiej zadać pytanie czy takowe menu istnieje. Ale to nie wszystko z tych wspaniałych minusów, jakie można znaleźć w grze, oj nie.

Digimon Partner oferuje nam jeszcze do tego wspaniałą animację, która daje wrażenie klatkowania, a to nie jest przyjemne, wierzcie mi. Podobnie jest i z muzyką, melodyjkami czy czym to tam nazwać można. Za każdym razem jak słyszę dźwięk zatwierdzenia czegoś (np.: wyboru odpowiedzi), to aż ciarki przechodzą, aczkolwiek oprócz tego dźwięku nie przypominam sobie, aby były nawet jakieś inne. Melodyjki można odróżnić od siebie, ale jednak też tak, no nie są jakieś specjalne. Gra się w tych dziedzinach nie za dobrze spisuje, a żeby tego było mało, sama walka też jest jakaś z lekka pokręcona. Zanim jednak przejdziemy do tej walki to pozwólcie, że poświęcę kilka dosłownie zdań na te dobre strony, których o dziwo nie ma, znaczy się ciężko znaleźć.

'Pasztet' to max co z tej gry może być...
Mapping jest dość interesujący, może i mało elementów jest, ale nie powtarzają się tak monotonnie jak to jest przy niektórych grach. Tak więc otoczenie jak najbardziej sprawdza się znakomicie jak na klasyczną grę digimonów. No to mamy pierwszy pozytywny element jakby co, kolejnym jest fakt, że sami sobie wybieramy Digimona. Nie jakiś 1 z 3 czy tam przydzielony jakiś pokraka. Sami wybieramy się do lasu, w góry, zamków, pustyni, plażę itp. pomieszczenia, aby znaleźć sobie partnera. Pytamy się kogo chcemy, możemy zagadać do potworków, gdzie one o sobie opowiadają, my już zadecydujemy czy z nimi chcemy być, czy też i nie. W sumie o to chodzi, w końcu wirtualny partner to ma być no nie? No to tyle, jeżeli chodzi o dobre strony gry, które tak naprawdę okazują się, no zbędne... Przechodzimy dalej do kiepskiej strony, tym razem...

Walka - a raczej jej brak!
Opiszę to może dokładniej... W grze jest walka, lecz jest tak prymitywna, że nie mam pomysłu co o niej dobrego napisać. Zakładając - zaczyna się walka - przeniesienie do nowej planszy (turówka), po lewej stronie jest nasz stworek, a po prawej przeciwnik, pod nimi znajduje się życie (HP), no i z góry dajemy polecenia co mają robić. Jest ich sporo, do wyboru do koloru (ym... nie, te hasło tutaj raczej nie pasuje), no ale w każdym bądź razie mamy ich sporo. Problem polega w tym, że nie wszystkie da się włączyć. Być może trzeba jakoś specjalnie zaznaczyć, aby uaktywnić? Naprawdę nie mam pojęcia. Podejrzewam, że one się uaktywniają właśnie przez te rozmowy z naszym digimonem. Raz się włączają, raz nie. Dziwna sprawa, nie mogli zrobić 4 podstawowych opcji: Atak, Obrona, Przedmioty, Ucieczka? Też tam pododawali że można się pogubić. Może taki problem jest przez animację? No ale powiedzmy, że po tych kilku minutach dojdziemy do wniosku jak się atakuje, to rozbrajający jest fakt, że niby postać atakuje, ale tego nie widać. Nasza postać jest odwrócona w stronę przeciwnika i go 'niby atakuje', a on skrzywia twarz, dając nam znać, że właśnie oberwał i trochę HP mu schodzi. Na górze mamy oczywiście komentarze co się dzieje, żeby gracz się nie pogubił... Ale chyba to się na wiele nam nie przyda.

Wracając może jednak ponownie do gry
Nie wspomniałem faktu, że gra to głównie tekstówka. Jeżeli się nastawiamy na co innego, to niestety można się poczuć strasznie rozczarowanym. Powróciwszy do domu mamy możliwość porozmawiania z naszym partnerowatym digimonem, sprawdzić jego statystyki, itp. Tak samo mamy możliwość pożegnania się z nim. Nie będzie miał nam w sumie tego za złe, mówi po prostu, że w takim razie wraca do siebie na chatę (czyli tam gdzie go za pierwszym razem znaleźliśmy) i jakbyśmy go potrzebowali znowu, on będzie tam na nas czekał, po czym obrazek animowany, 2 klatkami animacji na sekundę przesuwa się w lewą stronę, ukazując nam przy tym piękną pozorną animację, że digimon sobie właśnie poszedł.

Summarum
DOSYĆ! Koniec z digimonami, ehm... nie to miałem pisać. Chciałem powiedzieć, że gra jest stara - bardzo stara (2000 rocznik) i oddaje ten klimat kamienia łupanego. Biedne animacje, biedne otoczenie, biedna fabuła i całkowita bieda ogólnie. Można o grze powiedzieć pasztet i nic więcej. Grę polecę tylko w 2 wypadkach:
a) Jesteś fanem/fanką digimonów
b) Lubisz się katować

Wtedy ta gra jest idealna dla ciebie. Jednak osobom przy zdrowych zmysłach nie polecam tej gry, no bo bądźmy poważni i szczerzy. XXI wiek, grafika 3D prawie nieco foto-realistyczna co po niektórych grach można powiedzieć, a tutaj są 2 kolory na krzyż z kilkoma odcieniami szarości, biedną animacją i systemem walki... Nic tutaj nie ma co szukać, słaba gra, tak samo jak i ocena. Ocena 1 na 5 to chyba i tak będzie za wysoka jak dla tej gry. W sumie co to za gra? Więcej w tym sadyzmu i cierpienia niż przyjemności. Ileż można hodować jakieś wirtualne stworki. Na każdym kroku. Evolucja Tamagochi czy co? Pasztet z tego jest i tyle. Unikać szerokim łukiem.

Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl

Moja ocena: 1/5

Obrazki z gry:

Dodane: 08.02.2003, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?