Time Bokan Series: Bokan Densetsu Buta Mo O Daterya Doronbou (JAP) (WonderSwan)

Time Bokan Series: Bokan Densetsu Buta Mo O Daterya Doronbou (JAP)

Wydania
2000()
Ogólnie
HA! Gra oparta na anime, które dla odmiany kojarzę! :) Nazywało się to u nas coś jakby Królestwo Kalendarza (leciało kilka lat temu na Polonii). Opowiadało o przygodach dwóch konkurencyjnych grup podróżników w czasie, którzy starali się złapać Pawia Kosmosu (czy coś w tym guście). Anime było totalnie pokręcone, ale jednocześnie prześmieszne. W grze wcielamy się w tą "złą" drużynę (w kreskówce zawsze przegrywali, byli poniewierani, wysadzani, bici itp.)- i to jest to :) Gra zapewne też jest śmieszna, nie dałoby się zrobić "poważnego" rpg, w którym główni bohaterowie mają takie głupie mordki. Aha- walki turówki, zawsze jeden na jednego, coś jak w Digimonach- widzimy delikatne animacje ataków naszego robota i przeciwników. Szkoda, że gra wyszła tylko w japońskiej wersji językowej...
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Reptile
Autor: Reptile
27.11.2010
Kolejna egranizacja znanego, popularnego, wybitnego i tak dalej anime z 1975 roku! Zazwyczaj gry z serii Time Bokan Series ukazywały się jako strzelanki, przygodówki czy zręcznościówki, jednak tym razem po raz pierwszy na rynek Time Bokan Series wkracza w formie RPG i to od razu na łabędzia. Sam tytuł zapewne wiele nam nie zdradza, gdyż to jest kolejna tajemnicza bajka z dzieciństwa, która jakimś cudem mnie ominęła. Pamiętam jedynie jak znajomi sikali ze szczęścia na słowo 'Yattaman!' (czyt. Jataman). Nie macie pojęcia jak głupio się czuję, gdyż do dzisiaj nie czaję bazy o co w tym wszystkim naprawdę chodzi?

Być oryginalnym!
Autorzy postanowili pozmieniać ten standardowy typ gier, gdzie wcielamy się w rolę bohatera i ratujemy świat. Oj nie, tym razem tak nie będzie. Otóż to MY będziemy tymi złymi! Praktycznie można powiedzieć, obrót o 180 stopni. A jako, że odcinków trochę wyszło (108 o ile dobrze się orientuję, ale na bank ponad 100), to znaczy, że mamy dobrego tasiemca nadającego się na opowieść do gry RPG.

Pewnego dnia Doronjo (seks bomba i lider gangu doronbo), otrzymuje prezent w postaci mistycznego kamienia, zwanego po prostu czaszką. Ponoć jest jakaś legenda, że ów kamień posiada wiedzę na temat najlepszego skupiska złota na całej ziemi. Złoto = majątek = sława = władza = moc = potęga i panowanie, czyli w zasadzie to co interesuje większość ludzi. Ma się rozumieć, że Doronjo nie ma ani chwili do stracenia i natychmiastowo, wraz ze swoimi wiernymi towarzyszami/sługami (Tonzlerem i Boyackim) pakują się w gigantycznego robota i wyruszają po całej galaktyce/świecie ku poszukiwaniom złota.

Ciemno wszędzie, biało wszędzie
Po tytule już można się domyślić, że mamy z kolejną dobrą, starą klasyczną grą RPG do czynienia. Bohaterowie jak i inne zdarzenia to maksymalnie dwie klatki stałej animacji, czy stoi czy chodzi i tak się porusza. Dominujące kolory to czerń i biel. Mapy są ciekawe i choć małe, to przyjemnie się je zwiedza. Zaskakujący dla mnie jest fakt czytelności poszczególnych elementów mapy. Widać dokładnie co gdzie (i co) jest i nie odstrasza to tak bardzo jak to miało miejsce przy takim na przykład Chou Aniki (do którego odsyłam, ale nie polecam). Dźwięki są w porządku, starannie dobrane, nie można im nic zarzucić, inaczej sprawy mają się z muzyką, która została dobrana no naprawdę fenomenalnie! Nie jest to jakaś pierwsza lepsza melodyjka wypełniająca mapę, ale konkretna melodia! Właśnie czegoś takiego było potrzeba przy takiej grze, melodie, które pozwalają się wczuć w rolę tych złych, okrutnych bandziorów. Taka ponura, taka, no po prostu piękna, gdyż zupełnie oddaje klimat w jaki ma za zadanie wcielić się gracz.

Dynamit, granat, czytaj rozrywka
Fajnie, że podczas rozmowy widzimy twarze bohaterów w klasycznych małych obrazkach. Zapewnia was, że to nie jest jeden obrazek na bohatera, gdyż każdy posiada kilka wyrazów tej twarzy, takich jak np. zdziwienie, zadowolenie, czy znużenie. W czasie gry czekają na nas mini gierki takie jak chociażby loteria, czy skradanie się (nie dać się złapać policjantowi? Tego dokładniej to nie zauważyłem co to tam było (((_^)' ). Dalej, co z walką zapytacie pewnie. Walki są turowe, czyli raz atakujemy my, raz przeciwnik. Wielkiej filozofii tutaj nie ma. Do walki dochodzi gdy na mapie złapie nas jakiś latający obiekt, wtenczas dochodzi do specjalnego przejścia na inną mapę gdzie rozgrywa się cała walka.

Sama walka jest dość ciekawa, gdyż walczymy jednym z trzech robotów (trzeba pobawić się w ustawieniach, aby zmienić, którym walczymy). Podczas walki mamy do dyspozycji wiadome opcje: Atak, Przedmioty, oraz czasami ucieczka, wiadomo, że przed bossem nie uciekniesz. Mamy do dyspozycji kilka ataków. Tutaj jest ciekawie jak do tej pory, jednak to sposób w jaki rozgrywa się cała walka, nie do końca mnie zadawala. Przypomina mi nieco trochę te walki z gier Digimon, gdzie jest obrazek, tworzy się kolejny obrazek niczym jakaś pseudoanimacja przemieszczająca się ze współrzędnej X na współrzędną Y gdzie ta znika i to ma być animacja. Zero jakichkolwiek spritów. Tutaj małe rozczarowanie, ale walki nie są nudne dzięki większej ilości ataków, a po wygranej otrzymujemy standardowo: doświadczenie, pieniądze i czasami dodatkowe części, które działają jako ekwipunek.

Stan gry zapisujemy w specjalnym miejscu, gdy znajdziemy na mapie symbol czaszki, a budka telefoniczna robi nam za sklepik, gdzie możemy sprzedać zdobyte przedmioty, czy części (za psi grosz) albo kupić (6x drożej). Wybór należy do nas.

Summarum
Bokan Densetsu Buta Mo O Daterya Doronbou (czy jest osoba, która za pierwszym razem zapamięta ten tytuł i nie popełni błędu przy wymawianiu?) jest dobrą, klasyczną gierką. Normalny RPG jak miliardy innych na tym świecie. Problemem jest, że gierka nie opuściła kraju kwitnącej wiśni, a wszelkiego rodzaju tłumaczenia, nikt nigdy nie uświadczy, czy też nie zrobi, bo po co? Kto będzie grał w stare czarno białe gierki, kiedy Tibia jest dostępna na PC. Bez wątpienia Bokan Densetsu (dajmy sobie spokój z reszta tytułu), doprowadziłby niejednego gracza do bólu żołądka, z powodu dobrego humoru, jak i wspomnień z dzieciństwa. Problemem jaki stoi na drodze: język japoński, którego tak szybko raczej nie wszyscy się nauczą. Gra być może jest klasyczna, ale nie posiada w sobie jakiś szczególnych elementów, które wyróżniłyby ją w tłumie. Kolejny tytuł oparty na anime, chociaż przedstawiony w ciekawy sposób, ale jednak ten 'limit' pozostaje.

Moja ocena: 3/5

Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl


Obrazki z gry:

Dodane: 30.03.2003, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?