Vaitz Blade (JAP) (WonderSwan)

Vaitz Blade (JAP)

Wydania
1999()
Ogólnie
Wbrew pierwszemu wrażeniu, nie jest to kolejny bezczelny klon pokemonów, tylko gra, która usiłuje połączyć manię łapania stworków z uczciwym jrpg. Przypomina to nieco nowsze odsłony Dragon Questa, gdzie złapane potworki pomagają w walce głównemu bohaterowi, a nie wyręczają go.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Reptile
Autor: Reptile
07.12.2010
Przed odpaleniem tego tytułu postanowiłem obstawić, co to będzie za cudeńko, zgadując tylko na podstawie tytułu. Wymyśliłem tak: Blade - ostrze, no to wiadomo coś z mieczem wspólnego będzie. Vatiz - dziwna nazwa, pewnie nazwa własna jak Ekskalibur czy coś. Jakieś magiczne ostrze, klasyczny tytuł to zapewne gierka czarno biała. Prosty, turowy, normalny jRPG. Niesamowite, że praktycznie wszystko się sprawdziło, ale NIGDY nie przyszło mi do głowy, że będę miał do czynienia z kolejnym klonem kieszonkowych potworów, jakimi okazały się znane Pokemony, Digimony i cała reszta monów (!). Cieszę się jednak, że Vatiz Blade nie jest całkowitym klonem Pokemonów. To czym to dokładnie jest? O tym poniżej...

Vatiz Blade - oryginalny klon
To dopiero początek, a co zdanie powtarzam, że to jest ta sama gra. Pozwólcie, że sprecyzuje swoją wypowiedź. Jedyną rzeczą co ma wspólnego Vatiz Blade z Pokemonami to łapanie potworków oraz walka z nimi. Nie ma żadnych odznak, trenerów, cuda wianków, a postaram się nawet udowodnić, że tak naprawdę wcale to nie jest do końca klon, ale o tym niżej.

Cała akcja toczy się w średniowieczu. Tak, dobrze czytacie, średniowieczu. Jesteśmy zacnym rycerzem, na służbie u króla, mieszkającym w murach potężnego zamczyska. Co do samej fabuły, przyznam się bez bicia, że nie jestem do końca sam pewien o co chodzi, tylko niestety mogę operować na pewnych domysłach o(_ _o). Vaitz są to stworki, które pomagają rycerzom pełnić ich rolę. Jakiś szaleniec postanowił zmutować, a w zasadzie eksperymentować na Vaitzach w wyniku czego powstały chimery. Królestwo Brei zostało znienacka zostało zaatakowane i straciło króla, a podejrzenie padło oczywiście na niewinnych (czyli naszego gracza), zatem musimy się postarać całą sytuację wyjaśnić i za wszelką cenę obronić dobre imię naszego królestwa. Jeżeli was zastanawia rola naszego bohatera, to zapewniam was: nie należy do jakiejś specjalnej elity paladynów, czarnych jeźdźców, smoczych wojowników itp. Jest zwyczajnym, normalnym, teraz dosłownie, jak i w przenośni - szarym rycerzem.

Pierwsze 15 minut...
Trzeba się przyzwyczaić do całego systemu gry, a dokładniej do otoczenia. Zanim dojdziemy do naszej pierwszej walki, na bank spędzimy te 15 minut (jak nie więcej) na zwiedzaniu zamku, jak i wioski, w której się znajdujemy. Pomieszczenia są przeogromne, mapy brak, a co za tym idzie -> łatwo się zgubić. Grafika widziana w czarnych kolorach nie za bardzo przypada do gustu (bądźmy szczerzy, każdy wolałby mieć kolor w dzisiejszych czasach), ciężko jest dostrzec niektóre elementy na mapie, nie do końca wiadomo co jest przedstawione i trzeba będzie użyć po prostu wyobraźni. Najbardziej mnie osobiście spieniają postacie, gdyż są strasznie niewyraźne. Nie widać ani oczu, ani twarzy, takie... takie,,, nie mangowe! To wbrew zasadom gier jRPG! Główny bohater jest praktycznie taki jak inni rycerze, no dobra posiada drobne szczegóły, ale trzeba ładnie się wpatrzyć, aby je wyłapać. Melodyjki są w zasadzie znośne, chociaż mogłyby być lepsze, dźwięki są ok.

System gry
Bardzo się cieszę, że można znaleźć tutaj takie znane elementy jak grafika twarzy podczas rozmowy, czy 3 klatki animacji dla danego zdarzenia (!). Ale to nie wszystko, turowe walki, które nie są skomplikowane, ciekawe przedstawienie shopów/innów oraz pubów, ale co najbardziej zaskakuje to dodatkowy klawisz który pozwala na bieganie po mapie. Pozwala to znacznie szybciej pozwiedzać większość zakamarków. Wszystko jest prawie jak w RPG Makerze. Stan gry możemy zapisywać tylko w wyznaczonym do tego miejscu i nie ma zmiłuj się. Przejdźmy może jednak do walk, bo chyba na ten moment wszyscy czekają.

Round 1 - FIGHT!
Klasyczne RPG, posiada więc klasyczną walkę, czyli system turowy. Raz atakujemy my, raz przeciwnik. Wszystko jest zbliżone do znanego tytułu Final Fantasy, gdzie błąkamy się po mapie i niespodziewanie zostajemy przeteleportowani do innej planszy, gdzie odbywa się potyczka (zdarzają się wyjątki -> Boss fight). Walczymy przeciwko stworkom zwanym Vatitz. Zaskakujące jest to, że posiadamy drużynę i całą tą drużyną atakujemy (bohater + cała banda jego stworków, które udało mu się złapać)! Czyli tutaj nie mamy typowego 1 on 1 jak w przypadku pokemonów czy innych roboponów. Mamy do wyboru podstawowe ataki, umiejętności, użycie przedmiotów, czy złapanie potworka, które odbywa się na bardzo znanej zasadzie (bij, uszkodź ,a później na wykończeniu złap). Stworki można kolekcjonować (jest ich ok. 200), bądź scalać je w specjalnym miejscu. Poprzez mieszanie stworków otrzymujemy nowe gatunki, jak i ulepszenie statystyk. Przy okazji nasz bohater też posiada swój własny indywidualny poziom, statystyki, umiejętności jak i poziom doświadczenia.

Summarum
Vatiz Blade, coś w sobie ma z tych wszystkich pokemonów, ale jednak nie jest to kolejny jakiś dziwaczny klon, tylko normalny typowy, szary RPG. Grafika jest znośna (jak na rok '99), melodyjki przeciętne, a całość się komponuje niczym gierka wyciągnięta z RPG Makera. Może się okazać dość ciekawym tytułem, jedyną przeszkodą jaka stoi nam na drodze to poznanie na wylot ojczystego języka kraju kwitnącej wiśni. Gdyby gra ukazała się w języku angielskim i jeszcze w kolorze (jakiś remake), to myślę, że znalazłaby wielu fanów. A tak niestety jest to kolejny normalny, szary RPG... i w zasadzie ostatni szary widniejący tutaj w RPGowej encyklopedii JRK, który musiałem zrecenzowac!!

Moja ocena: 3/5

Reptile
reptile@o2.pl
www.rpgmaker.pl


Obrazki z gry:

Dodane: 10.11.2002, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?