Au revoir France

Ostatni wieczór w Paryżu spędziłem oglądając w telewizji francuski dramat obyczajowy – było to interesujące doświadczenie, biorąc pod uwagę, że nic nie rozumiałem, aczkolwiek ładnie podsumowuje całą moją wyprawę i przemieszczanie się przez kraje, których języków nie znam 😛.

Gostek od bla bla car się nie odezwał, a pogoda miała być dziś znów upalna, zdecydowałem się więc nie kombinować, tylko wybrać wariant umiarkowanie bezpieczny – pociąg i spacer z niego na lotnisko. Lot mam jutro o 6:35, ale zamiast tarabanić się po nocy, zdecydowałem się dotrzeć tam dzień wcześniej wieczorem i spędzić noc (odprawa zaczyna się jakoś po 4 rano) na lotnisku. Plany popsuła mi promocja na wcześniejszy bilet – i oszczędność prawie o połowę skusiła mnie do wyjazdu już o godz. 13, czyli żeby zdążyć na pociąg, spakowałem plecak i wrzuciłem go tam na szafę, a sam przepakowałem się do małego (ale śpiwór wziąłem, jakby było ciut więcej miejsca, wziąłbym też matę do spania, ale nie weszła) plecaczka i o godz. 11 opuściłem (z żalem) mój wygodny pokój z ostatnich kilkunastu dni.

Pociąg okazał się piętrowy i pozbawiony konduktora, więc w teorii mógłbym zaoszczędzić na tym bilecie całkowicie, ale pewnie poziom stresu w związku z jazdą na gapę zabrałby mi jakieś 5 lat życia, więc mówi się trudno. Droga trwała ciut ponad godzinę, a widoczki nadal mi się nie znudziły, więc minęła bardzo szybko. W Beauvais byłem po godz. 14. Zdecydowanie zbyt dużo czasu do odlotu, więc upał czy nie, ruszyłem na spacerek. Miasteczko jak zwykle ładne (kolejna wielgachna gotycka katedra), ale znów najwięcej frajdy sprawiła mi droga przez pola i łąki. I małe wioski w okolicy. Ale spacer poboczami dróg nie należy tu już do żadnej przyjemności. Przede wszystkim tych poboczy brak, auta pędzą, nawet gdy w drodze są mega dziury i totalnie olewają pieszych – prawie nikt nie zjeżdża i nie próbuje wymijać, każdy jedzie na czołówkę i zmusza mnie do uciekania w krzaki, na murki, na słupki, czy co tam aktualnie zastępuje pobocze. Nie polecam.

Do lotniska dotarłem o godz. 20, czyli mam do odlotu ponad 10 godzin. Lotnisko małe, loty kończą się o 22:30, więc może wtedy będzie tu spokój, bo póki co milion ludzi na metr kwadratowy i straszny harmider. Zapowiada się interesująca noc – zobaczymy czy mój 20 km spacer pomoże mi zasnąć, czy wręcz przeciwnie – będę zbyt zmęczony na sen.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments