Pożegnanie z wyspami

Ostatni dzień na Santorini. Niemiłosiernie gorąco, w teorii powinienem już być po tylu tygodniach przyzwyczajony do ostrego słońca, ale jednak nadal mnie to wykańcza. Kolejny cel mojej wyprawy to nie tak znowu odległe Ateny. Czyli zostaję w Grecji, tyle że kontynentalnej – na jakiś czas wystarczy mi wysp. I całkiem możliwe, że wpływ na tą decyzję miał fakt, że Pepsi Twist nadal mi się nie znudziła 😜. Tyle, że na Santorini jej cena była raczej szalona – w jednym sklepie uczciwie po 97 centów, w drugim, odległym o 100 metrów, po prawie 2 euraki – wyspy rządzą się swoimi prawami, dlatego mam nadzieję, że na części lądowej będzie to bardziej przyjazne mojej kieszeni. Ból jest tylko taki, że w najbliższych dniach przewidywana pogoda w Atenach to 30 stopni i więcej – a cały myk mojego przyjazdu na południe Europy w pierwszych miesiacach wiosny polegał na tym, żeby upałów uniknąć – aż strach pomyśleć, co tu się będzie działo latem 😱.

Mój lot jest dopiero o 1 w nocy i potrwa 45 minut. I zapewne znacie już moje procedury na takie okazje – zapewne podejrzewacie, że noc spędzę na obu lotniskach, oszczędzając na noclegu, a dziś dodatkowo wymorduję się przed lotem jakąś dłuższą wyprawą. Ha, myślicie, że jesteście tacy cwani i rozgryźliście mój masochistyczny system? No to macie rację 😜. Zanim dotarłem (oczywiście piechotką) na lotnisko, przebyłem ponad 25 km, robiąc ponad 500 metrów podejść. Przebiłem się totalnymi zaściankami przez środkowy pas wzgórz wyspy, okrążyłem lotnisko (nie polecam, za dużo industrialnych zon i rozkopanych niby-ulic), po drodze dostając mini-udaru słonecznego. Na szczęście znalazłem lokalny supermarket, pod którym odpocząłem w cieniu godzinę, wypijając za tym jednym posiedzeniem 1,5 litra napoju i zagryzając bułeczkami i mi przeszło. Od 57 dni próbuję się nauczyć spokojnego podróżowania i nadal mi się nie udaje – nie umiem zostawić w spokoju ciekawie wyglądającej drogi, siąść na plaży i patrzeć w morze kilka godzin – nosi mnie i muszę iść dalej i dalej. Może te ateńskie upały trochę mnie uspokoją i tam trochę się wyluzuję? Bo jak nie, to wkrótce ten odpoczynek wykończy mnie kompletnie 😜.

W Atenach zamówiłem sobie jak zwykle nocleg przez booking – i tak jak dotąd nie miałem z nim problemów, tak tym razem niestety się pojawiły. Mój wybór padł na schronisko, które miało bardzo niskie oceny, ale kusiło 50% zniżką. Te zniżki zawsze w tej aplikacji zresztą są, to zwykle jakieś euro – dwa, taka pewnie ich strategia kuszenia rabatami. Jak zwykle wszystko wybrałem, zatwierdziłem i przeszedłem do płacenia – ale ku memu zdziwienia z karty pobrało pełna cenę, czyli dwa razy tyle ile powinno. Napisałem od razu do obsługi klienta, podrzucając też screenshota, ale tu spotkało mnie niemiłe zaskoczenie – zostałem olany. Zostałem opierdzielony, że podesłałem screenshot po polsku – nie interesowało ich, że aplikacja dostępna jest w naszym języku, chcieli po angielsku. Co oczywiście po fakcie i po zakupie nie było już wykonalne – zresztą nawet gdybym chciał specjalnie dla nich instalować angielską wersję, to polski sklep z apkami jej nie ma w swojej ofercie (ten sam problem miałem z hiszpańskim bla bla carem). Poczułem się oszukany i wystawiony do wiatru, a najgorzej, że nic nie mogę na to poradzić – tyle co się tutaj poużalam i powylewam trochę pomyj na booking, ale ani kasy nie odzyskam, ani się na nich nie mogę obrazić, bo mają w praktyce monopol i muszę korzystać z ich apki. No i gdybym chciał wydać dwa razy więcej kasy na nocleg, to bym wybrał w jakimś lepszym miejscu z lepszymi ocenami. I pozostaje mieć nadzieję, że to był jakiś jednorazowy przekręt i więcej mi takich numerów nie wykręcą.

 

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments