Forum JRK's RPGs

Encyklopedia galaktyczna gier cRPG

1001 movies you must see before you die!

Strona: « < ... 32 33 34 35 36 37 >

Autor Post
Użytkownik
Dołączył: Maj 2008
Posty: 817
Skąd: Zabrze
O proszę, Jodorowskego kojarzyłem przede wszystkim z komiksów, a po filmowy dorobek sięgać nigdy specjalnej okazji nie miałem. I paradoksalnie twój opis mnie do tego właśnie zachęcił :) Sam ocenię czy będzie mógł pretendować do tytułu najbardziej popieprzonego filmu jaki widziałem - póki co króluje w tej kategorii "Tetsuo, człowiek z żelaza."

Z Jodorowskym też jest świetna historia o jego próbie przeniesienia na ekrany "Diuny" Herberta. Próba niestety spełzła na niczym ale przynajmniej posłużyła za świetny dokument.
_______________
Nintendo Wii U * PlayStation3 slim 160GB * Xbox 360Slim 250GB * Nintendo Wii * Nintendo DS classic * GameCube * PlayStation2 fat * PSone *SNES* *NES*

NNID: Spawara | Steam: Spawara
Obraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 511/1167
Obraz wysłany przez użytkownika
Woodstock (1970), USA, rez. Michael Wadleigh

Ah Woodstock, kultowy 3-dniowy festiwal muzyki sprzed 50 lat. Ktoz nie chcialby tam sie za pomoca wehikulu czasu przeniesc? Otoz ja, ja bym nie chcial- po obejrzeniu tego filmu mam dosc :D. Film to dokument, trwa prawie 4 godziny i przynudza niesamowicie. A temat przeciez tak ciekawy. Zaczynalem projekcje pelen dobrych mysli (to bylo w maju :D) i odpadlem po smiertelnie wymeczonej i wynudzonej godzinie - na wygospodarowanie kolejnych 3 godzin musialem poczekac az do wrzesnia (netu nie bylo, akurat bylem w przymulajacym nastroju i jakos sie udalo :D). Co przychodzi na mysl kiedy myslimy o Woodstock? Hippisi, muzyka, narkotyki, bloto i milosc. I wszystko to w filmie jest. Z naciskiem na muzyke. To tak naprawde 3 godziny ogladania jak nieznani mi artysci (z kilkoma wyjatkami) graja muze, ktora nie przetrwala proby czasu. Slowem- nudy :). Pozostala godzina to w wiekszosci nudne wywiady, kilka scenek rodzajowych i tyle. Brak jakiegos narratora, ktory umilalby mi czas ciekawostkami, rzucil garscia sensownych informacji - to zreszta daloby sie upchnac w 30 minut, a nie 240! Zreszta, rezyser mial problem, bo materialu mial na 120 godzin i musial to upchac do tych 4 - rozwiazal to w sumie dosc sprytnie, bo czesto gesto ekran dzieli sie na 2 albo nawet 3 okienka, w ktorych jednoczesnie ogladamy cos innego - szczesliwie glos leci tylko z jednego z nich - szkoda tylko, ze zazwyczaj we wszystkich trzech zieje nuda. O czym to swiadczy, ze w trzeciej godzinie najbardziej interesujaca scena byla ta, w ktorej jakis typ czyscil kibel? O niczym dobrym to nie swiadczy :D. Z krotkich spostrzezen - Joe Cocker byl wyjatkowo brzydkim sukinkotem (zreszta, to byly ewidentnie czasy, gdy do tworzenia muzyki nie byla potrzebna uroda, brrr), ktory byl wyjatkowo zjarany gdy dal swoj wystep zycia - nie rozumialem ani slowa ktore spiewal i mowil, podpisy byly konieczne, a i jak nic sie nie zgadzalo z nimi - on belkotal, telepal sie jak w padaczce, cos przerazajacego :D. Tylko dla milosnikow starej muzyki, ktorym nie straszne jest 4godzinny mix z kilkoma ciekawymi widoczkami. 2/5 z litosci :D.
Obraz wysłany przez użytkownika`

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 512/1167
Deep End (1970), UK + Polska + RFN, reż. Jerzy Skolimowski
Obraz wysłany przez użytkownika
Przy okazji tego filmu czekala mnie mala niespodzianka, juz na napisach startowych. Mignelo mi tam kilka polskich nazwisk, az przewinalem i sprawdzilem - faktycznie, rezyser Polak, scenarzysci Polacy - w tym niejaki pan Gruza, tworca Czterdziestolatka (ale i Yyyyyrek kosmiczna cos tam i Gulczasa, jak myslisz :D), tego sie nie spodziewalem :). Tym bardziej, ze akcja filmu toczy sie w Londynie i to w takich gorszych dzielnicach. Nasz bohater zaczyna swoja pierwsza prace w miejskiej lazni/basenie. Miejsce obskurne, wyglada toto jak u nas za najglebszej komuny - widac ze rodacy film tworzyli, niby Londyn, a czulem sie tam jak u siebie :D. Chlopak jest mlody (15 lat), ale jak na swoj wiek wyrosniety i na dodatek wyglada jak dziewczynka, wiec ma powodzenie u starszych pan odwiedzajacych przybytek. Ale w oko wpada mu kolezanka z pracy, rudowlosa z lekka puszczalska Susie (w tej roli pierwsza milosc Beatelsowego Paula McCartneya - oczywiscie przed dniem dzisiejszym nie mialem pojecia kto to, ale swego czasu to byla gwiazda i caly film opiera sie na ujeciach jej buzki i figury :D). I tak przez caly film ogladamy meki dorastania naszego bohatera i jego seksualne frustracje. Brzmi strasznie, ale na szczescie nie jest tak zle - momentami jest smiesznie, lokacje na tyle egzotyczne ze mozna poogladac z ciekawoscia, film polecial mi bez cierpienia :). Uradowala me serce tez scenka w ktorej pojawil sie sam rezyser - jako pasazer w metrze czytajacy Trybune Ludu - mozna sobie na obrazku ponizej tez poczytac o "interwencji wojsk USA i syjonskich w Kambodzy" :). W drobnej rolce wystepuje tez sluzacy Rozowej Pantery i to w sumie tyle ciekawostek. Mozna smialo obejrzec, na pewno straty psychiczne mniejsze niz przy Gulczasie. 3/5
Obraz wysłany przez użytkownika

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 513/11167
Obraz wysłany przez użytkownika
La Strategia del Ragno (1970), Wlochy, rez. Bernardo Bertolucci

Wloski szajs artystyczny. Jak ja nie lubie takich filmow. Przez wiekszosc czasu musimy sie domyslac o co chodzi, postaci gadaja bzdury, sytuacje bezsensowne, fabula sie nie klei. Kto oglada cos takiego bez przymusu?! Nasz bohater wraca po kilkudziesieciu (na oko 20-30 lat) latach do swojego rodzinnego miasteczka, gdzie ojciec jest czczony jako meczennik walki z faszyzmem - zginal podczas wojny z rak nieznanego zamachowca. I tak jakos wychodzi, ze syn bedzie sie staral tego zamachowca odnalezc. Ale to tylko wymowka (a szkoda, bo to jedyne co film ratuje, watek zamachu na Mussoliniego i pseudo-detektywistyczne dociekanie prawdy - za koncowy twist fabularny naciagam ocene do 2/5, mimo ze za cala reszte nalezy sie 1/5). Akcja skacze miedzy wspolczesnoscia, a przeszloscia, bez slowa, czasem nie wiadomo kiedy jestesmy, bo aktorzy i tu i tu graja ci sami - nikt sie nie silil na charakteryzacje - jak ten dziadek wygladal 30 lat temu - wyglada tak samo, nawet tak samo jest ubrany. Dialogi tez zlosliwie wkurzajace - pytana o cos osoba odpowiada cos, zapytana ponownie - odpowiada cos innego. (Jaka mial rejestracje? MR - czyli mowisz, ze mial rejestracje MR? Nie, powiedzialem ze mial rejestrazje ZW - nosz szlag moze trafic od takich durnowatych zabiegow pseudoartystycznych). Nie pomagalo tez to, ze dorwalem kijowa kopie, na ktorej ledwo co bylo widac i stracilem nawet te wloskie ladne widoczki. Jedyne ciekawostki - na przedwojennych wloskich potancowkach stawiali pieczatki na wejsciu na dloniach (a myslalem, ze to cos nowego, huh), mieli tez identyko jak dzis spiralki na komary. I dlaczego oni w ktorejs scenie jedli lwa (upieczonego jak prosiaka, z jablkiem w pysku)- tego zapewne nie dowiemy sie nigdy :(.

Obraz wysłany przez użytkownika

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 514/1177
Obraz wysłany przez użytkownika
Little Big Man (1970), USA, rez. Arthur Penn

Po raptem 5 miesiacach, znow obejrzalem kolejny film. Czyzby to powrot do kinomaniactwa, czy jednorazowy wybryk? Czas pokaze :). W miedzyczasie wyszlo wydanie ksiazki z 2015, ktore dorzucilo kolejne 10 filmow, pozbywajac sie znow 10, ale zdaje sie, ze nic z dotychczasowej listy w ubieglym roku nie wylecialo. Ok, wracamy do konkretow.

Maly wielki czlowiek to western. Dlugi, ponad 3 godzinny, kolorowy. Z Dustinem Hoffmanem w roli glownej. Nie za bardzo za nim przepadam, nie rozumiem zachwytow nad jego gra aktorska ani talentem komediowym. Tyle co charakteryzatorow ma dobrych. I w tym filmie tez maja pole do popisu. Film to taki Forest Gump, tylko ze w Ameryce sprzed 2 stulec (z rozpedu chcialem napisac 'zeszlego stulecia, ale gapnalem sie, ze juz lata '90 minely jakis czas temu, huh). Akcja zaczyna sie, gdy 121 letni Hoffman (nie zmyslam) opowiada historie swego zycia - a bylo to zycie burzliwe, otarl sie o mnostwo postaci znanych z kart historii i bral udzial w wielkich wydarzeniach (stad porownanie do Foresta). Byl wychowany przez indian, byl rewolwerowcem, obwoznym sprzedawca oszukanych lekarstw, pustelnikiem, pijakiem, sklepikarzem, zolnierzem. Bral udzial w ostatniej szarzy Custera. Co ciekawe, jest to chyba pierwszy western, w ktorym indianie to 'ci dobrzy', a wojska amerykanskie to 'ci zli' - scena ataku szarzy kawalerii na bezbronna wioske, siepanie dzieci i kobiet musialo Amerykanami wstrzasnac w swoim czasie. Bardzo ciezko jednoznacznie okreslic gatunek filmu - przez gro czasu to komedia, na ekranie dzieja sie glupoty, Hoffman jest nieprzystosowany do zycia w kazdym ze swoich wcielen, smiech, zabawa, akurat musi sie w poscieli wykazac z 3 indiankami naraz, opowiada, jak to tej trzeciej juz niemal nie daje rady, haha, a tu bach - wjezdza kawaleria i wyzyna mu caly harem. Mimo wszystko oglada sie dobrze, widoczki niezle, oprocz Hoffmana inni aktorzy nie denerwowali mnie, mozna sie bylo posmiac. Daje 4/5. I zyczcie mi wytrwalosci w ogladaniu, zeby nastepny wpis nie byl w grudniu ;-).
Obraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
« Ostatnia zmiana: JRK, 08 mar 2016, 20:40. »
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 515/1177
Obraz wysłany przez użytkownika
Ucho (1970), Czechoslowacja, rez. Karel Kachyna

Ciekawy film zza naszej poludniowej granicy. Nakrecony w 1970, ale jako ze byl bezposrednim, brutalnym atakiem na komunistyczna rzeczywistosc, przelezal w magazynach 20 lat, dopiero po obaleniu bloku wschodniego doczekal sie publikacji. Swoja droga, co taki rezyser planowal robiac antykomunistyczny film w czasach glebokiego komunizmu? Na co liczyl? Ze cenzura, ktora wycinala pojedyncze slowa, bedzie tak skolowana, ze film przepusci? :D W kazdym razie - film opowiada historie pewnego patologicznego malzenstwa - facet jest pomocnikiem ministra, akcja toczy sie podczas jednej dluuuugiej nocy. Pijani, skloceni od 10 lat malzonkowie wracaja do swojej rezydencji, w ktorej nie ma pradu (pol filmu wobec tego toczy sie po ciemku). I cos nie gra - facet wraca wspomnieniami do imprezy rzadowej na ktorej byli - minister i jego najblizsi wspolpracownicy zostali aresztowani, moze nawet zabici, jego z jakiegos powodu ominal ten los. Ale zaczyna laczyc fakty i rozmowy z wieczoru - i zdaje sie, ze tez jest na celowniku bezpieki. I faktycznie, po ogrodzie kreca sie jakies typy, w domu znajduje slady rewizji, a takze wszechobecne podsluchy. I razem z nim musimy te noc przetrzymac - przyjda po niego, czy nie przyjda? Podsluchow nie ma tylko w kiblu i kuchni i glownie tam rozmawia/kloci sie z zona. A wychodzi na to, ze ma sporo za kolnierzem - nie jest ani przykladnym mezem ani komunista. Koniec fajny, uwaga spoiier :D. Okazuje sie, ze podsluchy byly oczywiscie wszedzie, tez je znajduja i juz wiedza, ze bezpieka wie o nich wszystko. Probuje popelnic samobojstwo, ale nawet pistolet zdazyli mu zabrac. I wtedy dzwoni telefon - gratulacje, jestes nowym ministrem. Zona w szoku - film konczy sie slowami 'po tym wszystkim co slyszeli zrobili mnie ministrem. Dopiero teraz naprawde zaczynam sie bac'. Oglada sie spoko, jest napiecie (ktorego was wlasnie pozbawilem, mwahaha), jezyk czeski smieszy jak zawsze i dostaje mocne 3/5.
Obraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 516/1177
Obraz wysłany przez użytkownika
Patton (1970), USA, rez. Franklin J. Schaffner

Obsypany Oscarami biograficzny film o amerykanskim generale z czasow II wojny swiatowej. Choc w zasadzie biografii tam nie ma, a jedynie jej dwuletni wycinek - od momentu ladowania Pattona w Maroku, przez pola bitewne Tunezji. Sycylie, wizyty na Malcie, Korsyce, Wielkiej Brytanii i bitwy we Francji. Patton to kino dobre, mnostwo w nim akcji, praktycznie brak przestojow i dluzyzn. Duzo bitew, duzo widoczkow, statystow, wybuchow, czolgow, samolotow i tego co sprawia, ze filmy wojenne sa tak popularne. Patton to przy okazji ciekawa postac historyczna, general z wybujalym ego, jak kazdy wojskowy ktory kocha swoja robote, nie do konca przy zdrowych zmyslach, na temat jego zdolnosci taktyczno/strategicznych sie nie wypowiem, bo ogolnie uznaje, ze w wojnie na ta skale bardziej liczy sie szczescie, opor i brak ludzkich odruchow niz prawdziwy geniusz dowodzenia (geniusz przydaje sie przy mniejszych jednostkach, gdzie naprawde ma znaczenie ktory zolnierz co zrobi). Aktorzy dobrzy, plenery i kamera dobrane bez zarzutow, zdazaja sie oczywiscie zgrzyty jak np. mapa Europy z granicami z roku 1945 (Polska juz dzisiejsza na mapie wiszacej w sztabie w Tunezji w 1943 :D), ale ogolnie mozna na to przymknac oko. Jak ktos lubi filmy wojenne z happy endem (no dobra, dla Pattona to sie tak dobrze nie skonczylo - wojne wygral, ale nie dali mu zaatakowac ZSRR i odebrali dowodzenie jak sie upieral, ze teraz czas na Moskwe, buuu!), to jak najbardziej godne polecenie. 4/5

Obraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 517/1187
Obraz wysłany przez użytkownika
M*A*S*H (1970), USA, reż. Robert Altman

Ops, jakimś cudem zrobiła mi się roczna przerwa w oglądaniu. Szczęśliwie przez ten czas do książki dorzucono tylko 10 filmów (a 10 wyrzucono), więc to jeszcze do nadrobienia. No to nadrabiamy. Na pierwszy ogień - komediodramat z czasów Wojny w Korei. I mam co do niego mieszane uczucia - o ile serial był genialny, to film, na podstawie którego został nakręcony - jest taki sobie. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że aktorzy są zupełnie inni - poza Radarem (do którego zastrzeżeń nie mam i który jako tako ratuje film), reszta to uzurpatorzy, z Donaldem Sutherlandem na czele. Zupełnie tu nie pasuje. Być może gdybym serialu nie oglądał namiętnie, nie przeszkadzałoby mi to, ale tak to wygląda jak jakiś biedny remake. Film jest strasznie chaotyczny - gdybym nie znał postaci, ich charakterów z serialu, byłoby mi bardzo ciężki połapać się, co się dzieje. Ale - takie było założenie - miało to pokazać chaos wojny - często na ekranie gada naraz po 2-3 osoby, ledwo można zrozumieć i usłyszeć jedną (najlepszy jest oczywiście Radar, który tak naprawdę - jak i w serialu - rządzi całym tym interesem, wyprzedzając rozkazy dowódcy i po swojemu wszystko załatwiając), scenki są krótkie i nie do końca ze sobą powiązane, to taki zbiór skeczy - w sam raz na krótki odcinek, nie do końca ok jak na pełnometrażowy film. Po głębszym zastanowieniu daję mu tylko 2/5. Jak ktoś serialu nie widział (skandal!), to może sobie dodać jedno oczko.

Obraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 518/1187
Obraz wysłany przez użytkownika
Performance (1970), Wielka Brytania, reż. Donald Cammel, Nicolas Roeg

Zdaje sie, że znów się z filmami zaniedbałem. No nic, pora zakasać rękawy i szybciej (lub wolniej!) się znów zacząć przez nie przedzierać, zostało już "tylko" trochę ponad połowa :D. Performance był w swoim czasie filmem niezwykle skandalicznym - głównie przez sceny nieocenzurowanego seksu, przemoc i sporo scen z gloryfikowanym zażywaniem narkotyków (no ale to w końcu lata 60 - czas hippisów i wolnej miłości) - oczywiście dziś nikogo to nie ruszy, w 5 minutach Gry o Tron widz zobaczy więcej nagości niż przez ten calutki film ;-). Dodatkową atrakcją jest młody Mick Jagger (w roli rockmana, który stracił wenę) - jak kogoś kręci zobaczenie jego gołego tyłka - może sobie doliczyć jedno oczko do ostatecznego werdyktu. A o czym to jest? Brutalny ganster postanawia wycofać się z biznesu, ale kumple z półświatka nie chcą na to pozwolić - ukrywa się więc w ostatnim miejscu, w jakim ktokolwiek spodziewał by się go znależć - w czymś na kształt hippiskiej komuny, podając się również za artystę. I tak powoli stacza się ze stojącego pewnie nogami na ziemi gangstera w kierunku tego, czym najbardziej pogardza - hippisa. Dostajemy sporo scen z gołymi ciałami, wizji narkotycznych (w jednej jest nawet coś na kształt teledysku Micka). Niby da się oglądać, ale szału nie ma - średniak 3/5.
Obraz wysłany przez użytkownika

Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 519/1187
Obraz wysłany przez użytkownika
Gimme Shelter (1970), USA, reż. Albert Maysles, David Maysles, Charlotte Zwerin

Drugi film pod rząd z Mickiem Jaggerem? Niech będzie. Tym razem dostajemy fabularyzowany reportaż - część materiałów w filmie jest archiwalna, część to gra aktorska, część rekonstrukcja zdarzeń. Całość kręci się wokół amerykańskiego tournee Rolling Stones, zakończonego darmowym koncertem w Kaliforni, podczas którego wynajęci przez artystów ochroniarze w postaci gangu motocyklowego Hell Angels, pobili część artystów, widzów, a jednego z nich nawet zamordowali. Stało się to symbolem końca epoki - ruch hippisowski (hippiski?) został odarty z mitu niewinności i czystości, na scenę mogli wkroczyć ... hmm kto tam potem był - yuppies? Czy to bardziej lata 80? Nieważne - hippisi byli w każdym razie skompromitowani i skończeni. I przy okazji, w końcu dowiedziałem się, o co chodziło w piosence "American Pie", w wersie z 'the day the music died'. Film ogląda się dziś... dziwnie. Przede wszystkim ciężko zrozumieć, jakim cudem Rolling Stones byli światowym fenomenem i największymi gwiazdami. Po drugie - jakim cudem zgodzili się wystąpić w tym filmie - wychodzą w nim na debili, pozerów, są niesamowicie brzydcy (zbliżenia na brudne zęby Keitha Richardsa, jego wielgachne pryszcze i zniszczone buciory przyprawiają o odruchy wymiotne - dziś, gdy ma te 100 lat, wygląda milion razy lepiej niż w młodości). ich teksty i komentarze pokazują pustkę intelektualną (albo totalne przepalenie, czy przepicie, a najpewniej mix) - typu oglądają nagranie z morderstwa i komentują "ale peszek". Sporo też w filmie muzyki - i klipy z koncertów oglądałem z największym trudem - zdaje się, że ich wczesna muzyka i oglądanie 5 minut zbliżeń na twarz Micka nie przemawia do mnie. Koniec końców obejrzeć można, bo to kawałek historii i USA i muzyki, ale obowiązkowe to nie jest: 3/5.
Obraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
« Ostatnia zmiana: JRK, 14 paź 2017, 13:43. »
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Nr 520/1187
Obraz wysłany przez użytkownika
Zabriskie Point (1970), USA, reż. Michelangelo Antonioni

Oh boy. Włoski reżyser i amerykański film, w dodatku to już jego szósty niestrawny film na tej liście (ale szybkie spojrzenie na spis treści mówi, że ostatni, juppi!). Oczywiście nie wiedziałem tego za film się zabierając, żeby się nie nastawiać i początkowo nawet mnie zainteresowało. Bo nie zaczyna się źle - lata 60 w USA, strajki studentów, starcia z policją, akcja, niezbyt często podejmowane w amerykańskim kinie wątki (nie lubią sobie przypominać niechlubnych momentów z historii najwyraźniej). Ale potem robi się kicha, film idzie w kierunku kina artystycznego, fabuła się rozmywa, nie wiadomo co się dzieje, ludzie gadają we włoskim stylu głupoty, a na ekranie pojawiają się zwidy i symbolika :(. Główna bohaterka, Daria jeździ sobie w jakimś celu po pustynii, w jakimś miasteczku napastuję ją seksualnie grupka pięciolatków, więc porzuca swój quest i wraca, ale po drodze zaczepia ją główny bohater, który brał przypadkowo udział w zamieszkach, prawie zastrzelił policjanta (wcześniej jedna z kilku fajnych scen, jak kupował broń - zero problemów, sprzedawca tylko przypominał, że prawo pozwala mu się bronić w domu, więc jeśli zastrzeli kogoś poza, to niech zwłoki zaciągnie do środka), ukradł samolot (zero problemów, wszedł przez otwartą bramę na lotnisko, wybrał sobie jeden, wsiadł i odleciał). Zaloty wyglądają w ten sposób, że kilka razy leci tymże samolotem na czołówkę z autem dziewczyny. Ta trochę klnie, ale w sumie jej się podoba, więc jadą razem na tytułowy Zabriskie Point (punkt widokowy w Dolinie Śmierci), gadają durnoty, potem zaczynają się tarzać w miłosnym uniesieniu w piachu. I nagle zwidy - nie są sami, wokół nich tarza się jakieś 100 osób (ściągnęli do tej sceny okolicznych hippisów). I tak tarzają się z 10 minut, kawałek gołej piersi widać przez jakieś pół sekundy, straszne marnotrastwo, a i tak film miał problemy przez filmowanie 'orgii'. Potem chłopak odstawia samolot na lotnisko ale zostaje bez powodu zastrzelony przy lądowaniu przez policjanta. Dziewczynie jest smutno i przez pozostałe 30 minut jeździ smutna (i bez słowa) po pustynii, w końcu przyjeżdża do czadowego domku na skałach swojego szefa a może i kochanka (nie wyjaśnione, ze 2 dziwne sceny wcześniej które to sugerowały) (a szefem jest znajoma twarz - mąż z Ptaków Hitchcocka). Potem jednak ucieka i ogląda jak domek wylatuje w powietrze (też zapewne zwidy). I to się reżyserowi tak spodobało, albo tyle kosztowało, że ten wybuch też oglądamy z 10 minut. W zwolnionym tempie, z 10 róznych kamer itp. Nie powiem, wizualnie super. Potem wybucha zresztą wszystko - lodówka, wieszaki z ubraniami, telewizor itd. Dziewczyna w końcu przestaje być smutna, uśmiecha się i odjeżdża w kierunku zachodzącego słońca. Nie wiem, czemu aż tak się o tym rozpisałem, wystarczyłoby napisać, że to jest głupie i bez sensu to oglądać :D. Daję 2/5 za te kilka pocżątkowych scen, kiedy to miało jeszcze sens i za te wybuchy. A co. Aha, a aktor grający tego chłopaka był naturszczykiem, po filmie wziął się za działalność przestępczą na serio, złapali go i skazali za napad na bank, zmarło mu się młodo w więzieniu w wypadku na siłowni. Auć.
Obraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
« Ostatnia zmiana: JRK, 06 lis 2017, 22:09. »
Użytkownik
Dołączył: Lut 2009
Posty: 259
Pierwsze 7 stron tematu do odzyskania? Bo linki nie działają :D
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
--> Dahaka - sorki, ze z takim opoznieniem, ale odpowiadam! :D chyba do odzyskania - mam je gdzies na ktoryms dysku starym - tyle ze mam je nie podczepione, byc moze, BYC MOZE ktoregos dnia tego poszukam :D - a i tak przygnebiajacy jest fakt, ze tyle obrazkowych linkow sie zdeaktualizowalo. Niby mam te obrazki na dysku tez gdzies, ale komu by sie chcialo to wszystko raz jeszcze od nowa dodawac...

Tymczasem, noworoczne postanowienie filmowe zaklada absolutne minimum 1 film tygodniowo. W tym tempie ubije jakies 50 filmow rocznie, czyli juz za 10 lat zblize sie do 1000 :D. I jak tak dobrze popatrzyc, to ogladam to juz od 10 lat, wiec by sie zgadzalo, ze jestem w polowie... Mysle, ze po tym filmie zrobie tez jakis wpis porzadkowy, poki co - po roku 2016 doszlo 11 filmow, wiec liczba docelowa skacze do 1199. Dobra, to zeby nie tracic czasu - lecimy.

Nr 521/1199
Obraz wysłany przez użytkownika
L'Uccello Dalle Piume Di Cristallo (1970), Wlochy + RFN, rez. Dario Argento

Polski tytul to cos w stylu Ptak o Krysztalowych Piorach. Patrzac na tytul i na panstwa biorace udzial w produkcji, nastawilem sie psychicznie na bol, cierpienie i zmarnowane 2 godziny z zycia. I czekalo mnie zaskoczenie, bo film byl niespodziewanie dobry. Jak sie pozniej dowiedzialem, rezyser - Dario Argento zwany jest wloskim Hitchcockiem i jest to miano calkiem zasluzone. Amerykanin we Wloszech(wyjatkowo nieatrakcyjny aktor) z dziewczyna na wakacjach (wyjatkowo atrakcyjna aktorka) jest swiadkiem proby morderstwa. Poczatkowo z przymusu, potem z wlasnej woli pomaga lokalnej policji odnalezc psychopate, ktory morduje w miescie kolejne osoby. I tak razem z nim staramy sie dojsc do prawdy. Czyli kryminal i troche thriller. Przy okazji przewrotny, oszukiwal mnie prawie do finalu - jakies 10 minut przed koncem dopiero domyslilem sie jak to sie skonczy - wczesniej pelno bylo falszywych tropow (typu policja ustala, ze morderca pali cygara i w nastepnej scenie widzimy jednego z podejrzanych palacego cygaro - nikt nic nie mowi, ale widz ma sie zlapac, ze jest sprytny i polaczy fakty sam i bedzie sie cieszyl 'ale ja jestem madry, juz wiem kto zabil, a ten glupi bohater jeszcze tego nie skojarzyl, hehe'). Jest tez kilka zabawnych scenek (ta z jedzeniem kota rzadzi :D), troche straszenia (morderca dobija sie do drzwi bohaterki, dorwie ja, czy nie dorwie?) i troche spojrzenia na kryminalne sposoby policji sprzed 50 lat (CSI to to nie jest, ale komputerami juz operuja!). Slowem - nie bylo tak zle jak sie obawialem i z tej radosci prawie ze jestem sklonny dac 4/5. Ale po ochlonieciu dam jednak te 3/5, ale mocne!
Obraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
A teraz obiecany post organizacyjny.

Ksiazki z serii 1001 movies you must see before you die wydawane sa od roku 2002. Moja ksiazka od ktorej zaczalem ogladanie pochodzila z 2007 (czyli tak, ogladam to juz 10 lat!), tegorocznej jeszcze nie ma. Kazdego roku kilka filmow wylatuje, kilka nowych (a czasem i starych!) jest dodawanych. Najwieksza rewolucja przyszla w 2013 roku - wtedy wylecialo mnostwo starych filmow (ktore juz zdazylem obejrzec), ale i dodanych zostalo kilka starych i starszych (ktorych w mojej ksiazce nie bylo i chronologicznie je przeskoczylem). Bede nadrabial te starsze filmy sporadycznie, powiedzmy co 2-3 nowsze. Druga zmiana, nie pamietam juz w ktorym roku byla taka, ze jesli jakis film jest seria (na ten przyklad trylogia) i wszystkie 3 czesci zasluguja na wzmianke w ksiazce (tak bylo z Lord of the Ring na ten przyklad), to zostaja polaczone w jedna pozycje i zwalniaja 2 miejsca innym tytulom. Troche to popsuje mi ogladanie chronologiczne, ale przejmowac sie tym bede jak dojde blizej wspolczesnosci (czy ogladac hurtem wszystkie czesci, czy czekac az nadejdzie ich rok, po drodze ogladajac 30-40 innych filmow?). Zeby bylo smieszniej - niektore filmy wylecialy z listy w ktorejs tam edycji, a potem jednak znow w kolejnej wrocily - rekordzista wylatywal tak i wracal 3 razy. Plan zaklada obejrzec wszystkie filmy, ktore choc raz sie na liscie pojawily -na dzis dzien jest to 1199 tytulow (za kilka tygodni gdy wyjdzie edycja z 2017 dojdzie zapewne z 10 kolejnych). To jeszcze tylko lista obejrzanych juz przeze mnie filmow, ktore z listy wylecialy (numeracja sie nie zgadza z moja, ale zostawiam, bo zrobilem kopiuj wklej, a jestem zbyt leniwy by to poprawiac) - recki 5 pierwszych sa na starym forum (kiedys odzyskam!), reszte mozna (ale raczej nie trzeba :D) sobie juz z tego obecnego przypomniec (obrazki i tak ukradl mi juz internet, buu):

9. Way Down East (1920) - Removed 2013
31. Seven Chances (1925) - Removed 2013
64. Le Million (The Million) (1931) - Removed 2013
65. La Chienne (The Bitch) (1931) - Removed 2013
74. Me and My Gal (1932) - Removed 2013
93. Judge Priest (1934) - Removed 2013
110. Sabotage (1936) - Removed 2013
140. Babes in Arms (1939) - Removed 2013
149. Dance, Girl Dance (1940) - Removed 2013
175. I Walked with a Zombie (1943) - Removed 2013
193. Spellbound (1945) - Removed 2013
207. The Stranger (1946) - Removed 2013
211. The Ghost and Mrs. Muir (1947) - Removed 2013
262. Angel Face (1952) - Removed 2013
263. The Big Sky (1952) - Removed 2013
280. Beat the Devil (1953) - Removed 2013
294. Seven Brides for Seven Brothers (1954) - Removed 2013
295. Animal Farm (1954) - Removed 2013
316. The Man from Laramie (1955) - Removed 2013
328. The Man Who Knew Too Much (1955) - Removed 2013
382. The Young One (La joven) (1960) - Removed 2013
396. One-Eyed Jacks (1961) - Removed 2013
431. Winter Light (Nattvardsgasterna) (1963) - Removed 2013
495. Hombre (1967) - Removed 2013

I lista filmow do nadgonienia (z lat juz przeskoczonych, ale filmy zostaly dodane w pozniejszym niz moja ksiazka terminie):
23. The Great White Silence (1924) - Added 2013
26. The Eagle (1925) - Added 2013
32. The Adventures of Prince Achmed (Die Abenteuer des Prinzen Achmed) (1926) - Added 2013
47. A Throw of Dice (Prapancha Pash) (1929) - Added 2013
57. Limite (1931) - Added 2013
88. The Goddess (Shen nu) (1934) - Added 2013
100. Peter Ibbetson (1935) - Added 2013
127. The Lady Vanishes (1938) - Added 2013
164. Mrs. Miniver (1942) - Added 2013
264. Summer with Monika (Sommaren med Monika) (1953) - Added 2013
307. The Man with the Golden Arm (1955) - Added 2013
312. Oklahoma! (1955) - Added 2013
352. Some Came Running (1958) - Added 2013
388. The Exiles (1961) - Added 2013
409. The Exterminating Angel (El angel exterminidor) (1962) - Added 2013
446. Mary Poppins (1964) - Added 2013

czyli 16 filmow, nie jest tak zle. Gorzej, ze kilka z nich to produkcje nieme, a wiekszosc bez kolorow. A juz sie cieszylem, ze te epoki mam za soba :D.
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
Ojciec nieprowadzący
Dołączył: Maj 2008
Posty: 3566
Bez obaw, póki co zachowuję dobre tempo 1 filmu na tydzień, tylko się przez tydzień zaniedbałem z raportowaniem. Już już nadrabiam.

Nr 522/1199
Obraz wysłany przez użytkownika
The Great White Silence (1924), Wielka Brytania, reż. Herbert G. Ponting

Postanowiłem cofnąć się od razu do jednego ze starszych (a dodanych w późniejszych wydaniach) filmu. Nastawiłem się psychicznie na cierpienie, a tu proszę - 2 godziny przesiedziałem jednym ciurkiem i to z zainteresowaniem. Film jest dokumentem. Opowiada o brytyjskiej ekspedycji polarnej na biegun południowy z 1910 roku. Reżyser też tam był, razem ze swoją kamerą (w sumie to robił za 100% ekipy filmowej). Ekspedycja trwała prawie 3 lata, a jej kulminacją był wyścig kapitana Scotta i Amundsena z Norwegii, kto pierwszy zatknie flagę swojego kraju na samiutkim biegunie. Spoiler alert: Norwedzy wygrali, Brytyjczycy w drodze powrotnej poumierali. Nasz reżyser w końcowej fazie (na szczęście) nie brał udziału, więc z 2 godzin filmu 1,5 godziny to wcześniejsze wydarzenia, a reszta to próba odtworzenia akcji, w któych udziału nie brał - za pomocą zdjęć, tablic z tekstem, animacji i mapek. Film opowiada o wydarzeniach ponad 100 lat temu, ale poza drobnymi szczegółami (znęcanie się nad zwierzętami to normalka, załoga gania i zamęcza pingwiny i to jest powodem do radości, koniki są po to żeby je zjeść jak przyjdzie potrzeba, mama pingwin jest wyganiana od jajek żeby zrobić fajne ujęcia) to jest wszystko bardzo współczesne. Niewiele się widać zmieniło :D. Widoki - super, aż się zimno robi, na biegun mnie nic a nic nie ciągnie. Można było spokojnie obejrzeć - 3+/5.

Obraz wysłany przez użytkownika
Obraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownikaObraz wysłany przez użytkownika
_______________
Obraz wysłany przez użytkownika
« Ostatnia zmiana: JRK, 14 sty 2018, 10:52. »

Strona: « < ... 32 33 34 35 36 37 >

Forum JRK's RPGs działa pod kontrolą UseBB 1