Fire Emblem: The Sacred Stones

Fire Emblem: Seima No Kouseki (JAP)
Wydania
2004()
2005()
Ogólnie
Taktyczny erpegie z serii o wielu wielu numerkach. Nowe wciąż się ukazują i co napawa optymizmem i wiarą w ludzkość - również w języku angielskim!
Widok
z góry
Walka
turówka
Recenzje
Piotrek
Autor: Piotrek
24.07.2005
Taktycznych jRPG z serii Fire Emblem ukazało się już chyba siedem. Ciężko jest mi je wszystkie policzyć, gdyż większość wydano wyłącznie w Japonii. Seria od zawsze była związana z konsolami Nintendo. Zaczęło się tradycyjnie od staruteńkiego Nintendo, ale najlepsze gry pojawiły się dopiero na jego następcy. W ostatnich latach dwie z nich doczekały się powtórnego wydania, tym razem na GBA, a wg moich obliczeń były to części piąta oraz szósta. Kilka miesięcy temu wydana została część siódma, również na GBA, zaś kolejna jest w drodze, ale już na konsolę nowej generacji - GameCube. Ten tekst został poświęcony części siódmej - Fire Emblem: The Sacred Stones. Dodam jeszcze, że wyłącznie części szósta oraz siódma ukazały się w wersjach językowych innych niż japońskie.
Jeśli miałbym Fire Emblem porównać do innej gry z tego gatunku, to pierwszą, jaka przyszłaby mi do głowy, byłoby Bahamut Lagoon, choć oczywiście skojarzenia z Final Fantasy Tactics, Tactics Ogre czy Vandal Hearts są jak najbardziej prawdopodobne.

Fabuła
Na kontynencie Magvel od 800 lat pokojowo współegzystuje 6 państw. Każde z nich strzeże tzw. Sacred Stones, dzięki którym pokonano dawno temu pewnego demona. Po 800 latach jedno z królestw rozpoczyna ofensywę na resztę kontynentu. Królestwo Renais staje się pierwszym celem agresorów. Król zostaje zabity, dzięki czemu gracz może wcielić się w następców tronu - Ephraima oraz Eirikę. Na początku pokierujemy sobie Eiriką oraz jej ochroniarzem, rycerzem Sethem, uciekającymi z oblężonej stolicy. Ephraim postanowił uderzyć w tym czasie na kraj przeciwnika i nie ma od niego żadnych wieści, na razie nie możemy więc nim grać :) Rodzeństwo dość szybko zyska sobie całą masę sojuszników i rozpocznie wojnę na własną rekę. Do tego wszystkiego wmiesza się ich przyjaciel z dzieciństwa. Oczywiście nie zabraknie również owego demona i tytułowych, świętych kamieni. Fabuła, jak to niestety często w tego typu grach bywa, nie jest jakoś szczególnie rozbudowana. Stanowi po prostu pretekst i tło do rozgrywania jak największej ilości bitew. Trzeba mieć świadomość, że nie zaskoczy nas w żaden sposób, nie znajdziemy tutaj nagłych zwotów akcji, nie będziemy przeżywali sukcesów i porażek naszych bohaterów. Nie ma tu również niczego, czego byśmy nie znali z innych tego typu produkcji. Zdecydowaną większość postaci można podzielić na dobre oraz złe, czyli żadnych Final Fantasy spodziewać się nie należy. Troszkę jednak szkoda, że fabuła nie została nieco bardziej rozwinięta. Przypomnijmy sobie chociażby Final Fantasy Tactics, grę z tego samego gatunku, ale z jak dużo ciekawszą historią. Z drugiej strony nie można fabuły za bardzo krytykować - w końcu Fire Emblem nastawiony jest przede wszystkim na walkę. Na pocieszenie powiem, że nie zabraknie tutaj rozmów między bohaterami, czasami rzeczywiście dosyć długich. Nie jest więc tak, że ten element rozgrywki został całkowicie zaniedbany. Co to, to nie :)

Walka i rozwój postaci
Pole bitwy jest dwuwymiarowe, widzimy je od góry, czyli tak, jak w Bahamut Lagoon. Znajdują się na nim nasze malutkie jednostki, których zwykle jest kilka lub kilkanaście, przeciwników zaś kilkadziesięciu. Ale w której to grze mamy przewagę liczebną nad wrogiem?

Walka toczy się oczywiście w turach. Możemy wyróżnić trzy podstawowe rodzaje broni: topory, miecze, włócznie. Włócznie są skuteczne przeciw mieczom, topory przeciw włóczniom, zaś miecze przeciw toporom. To, z jakich broni mogą korzystać nasi wojacy, zależy od ich klasy. Niektóre klasy uprawniają do użycia tylko jednego rodzaju broni, inne do wszystkich trzech. Oprócz tego pojawiają się również bronie o większym zasięgu - łuki, szczególnie skuteczne przeciwko jednostkom latającym oraz magia. Ciekawe są jednostki potrafiące walczyć zarówno w zwarciu, jak i na odległość. Takie połączenia dają spore możliwości działania i kombinowania, jakby tu pokonać tego konkretnego przeciwnka przy jak najmniejszych stratach. Świetnym pomysłem jest wytrzymałość broni. Każda broń, nawet jeśli jest to legendarny artefakt lub księga czarów, ulega po pewnym czasie zniszczeniu. Dzieje się to zwykle po kilkudziesięciu użyciach. Nowy ekwipunek zdobywamy na pokonanych przeciwnikach, znajdujemy w skrzyniach lub po prostu kupujemy. Najlepszy sprzęt najlepiej oszczędzać, zwłaszcza, że od czasu do czasu zdarzają się przeciwnicy odporni na ataki najprostszą, a czasem nawet i tą potężniejszą bronią. Szkoda więc połamać jakąś super włócznię na czaszkach słabiutkich szkieletów, a później wpaść na bossa, którego nawet nie draśniemy.
O możliwości ruchu decyduje klasa postaci - postacie latające mogą ruszać się najdalej, zaś opancerzeni piechurzy czy magowie są raczej powolni. Niektóre jednostki mogą pomagać w transporcie pozostałych. Np. latający Pegasus Knight może przenieść ociężałego, zakutego w pancerz Generała w zupełnie inną część pola bitwy. Kolejne bardzo ciekawe rozwiązanie, kolejny plus dla Fire Emblem.

Przydałoby się wspomnieć coś więcej o klasach postaci, czyli kolejnej, tym razem naprawdę wielkiej zalecie tej gry. Na początku mamy do czynienia raczej z klasami najprostszymi, które jednak możemy rozwijać do bardziej skomplikowanych. Niektóre postacie mogą awansować nawet dwukrotnie. Prawie każdy awans daje nam wybór dwóch dróg rozwoju: np. postać walcząca toporem albo włócznią, walcząca w zwarciu albo na odległość, szybsza, ale łatwiejsza do zabicia albo wolniejsza, ale potężniejsza przy bezpośrednim kontakcie z przeciwnikiem. Przykładowy rozwój postaci: Journeyman awansuje do Pirate lub Fighter, Pirate awansuje do Berserker lub Warrior, zaś Fighter do Warrior lub Hero. Inny przykład: Recruit do Knight lub Cavalier, następnie Knight do General lub Great Knight, zaś Cavalier do Great Knight lub Paladin. Takich mini drzewek rozwoju postaci jest całkiem sporo, a liczba klas postaci doprawdy imponuje. Podczas jednej rozgrywki właściwie ciężko jest poznać to wszystko. Wielkie brawa dla autorów!

Pomiędzy bitwamy poruszamy się po mapie świata. Odbywa się to na identycznej zasadzie, jak w innych tego typu grach - Final Fantasy Tactics, Vandal Hearts czy Tactics Ogre. Poruszamy się więc wyłącznie po wyznaczonych przez autorów gry ścieżkach. Zarówno w miastach, jak i na polu bitwy, o ile znajdziemy sklep, możemy robić zakupy. Podczas bitwy możemy odwiedzać różne budynki, zamki lub wsie, co nie raz przynosi różne korzyści, np. spotykamy bohatera, który chce się do nas przyłączyć czy dostajemy jakiś cenny przedmiot. Wrócę jednak do mapy świata. Zaszła tutaj pewna zmiana w stosunku do poprzednich gier z serii. O ile się nie mylę, to jest to pierwszy Fire Emblem, w którym możemy toczyć przypadkowe bitwy z napotkanymi na mapie wrogami, dzięki czemu łatwo podpakować postacie. Inna sprawa, że nabijanie poziomów doświadczenia nie ma tutaj większego sensu, ale o tym niżej...

Długość oraz trudność rozgrywki
Fire Emblem składa się z około 20 scenariuszy. Mniej więcej w połowie rozgrywki następuje rozdzielenie linii fabularnej na dwie, a my możemy wybrać sobie jedną z nich. Przejście gry nie sprawia zbyt wielu kłopotów. Misje są bardzo proste, a 20 to przecież niezbyt duża liczba. Prawie każdą bitwę można wygrać za pomocą kilku tylko bohaterów. Paladyn Seth, który towarzyszy głównej bohaterce już od samego początku, przez dużą część gry sam pokonuje większość wrogów. Szkoda było mi go wystawiać do kolejnych bitew, ponieważ inne jednostki nie miały na kim zdobywać doświadczenia, jeśli tylko wkroczył do akcji... Dodam jeszcze, że pod koniec gry takich paladynów możemy mieć kilku... Zadziwiające, że ostatnia bitwa jest banalna, a przecież w poprzednim Fire Emblemie mogła sprawiać nie lada trudności... Długość rozgrywki oraz poziom trudności to tak naprawdę jedyne naprawdę poważne wady tej gry. Na szczęście dwie linie fabularne oraz rozbudowane możliwości rozwoju postaci chociaż trochę ratują sytuację.

Oprawa graficzna i dźwiękowa
Grafika stoi na przyzwoitym poziomie. Pole bitwy jest wykonane całkiem ładnie. Jednostki, mimo że małe, wyglądają również porządnie. Bardzo dobrze prezentują się natomiast starcia między nimi. Pojawiają się dwaj wojownicy lub wojowniczki, a następnie każde z nich wyprowadza swój atak. Najlepiej wykonano sylwetki bohaterów podczas rozmów. Tylko mapa świata nie do końca przypadła mi do gustu. Nie licząc więc tego jednego zgrzytu, oprawa graficzna stanowi niewątpliwy plus Fire Emblem.
Niestety muzyka w ogóle mi nie pasowała, wręcz nie byłem w stanie jej słuchać. Nie powiem, że jest zła, bo to kwestia gustu. Moim zdaniem nie wyróżnia się jednak w żaden sposób wśród innych taktycznych jRPG.

Krótkie podsumowanie
Solidna, bardzo wciągająca i ładnie zrobiona gra. Początkowo zastanawiałem się nad oceną 6-7/10, głównie ze względu na bardzo krótki czas rozgrywki oraz skandalicznie niski poziom trudności. Ale patrząc na Fire Emblem z drugiej strony - gra prosta, łatwa i przyjemna. Można w nią zagrać więcej niż raz, m.in. ze względu na rozbudowany rozwój postaci, co jednak nieco przedłuża jej żywotność. Do tego dochodzi ta niesamowita grywalność... Niech będzie 7,5/10 :)


Obrazki z gry:

Dodane: 04.10.2004, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?