Robopon 2: Build'em Collect'em Trash'em! Cross Version (GBA)

Robopon 2: Build'em Collect'em Trash'em! Cross Version

Robot Ponkotto 2: Cross Version (JAP)
Wydania
2001()
2002()
Ogólnie
Kolejny bezczelny klon pokemonów, tym razem zamiast potworków trenujemy roboty. I to by było w zasadzie tyle różnic :)
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
B-B
Autor: B-B
27.12.2007

Wersja Ring była już za mną, więc czas przyszedł na wersję Cross. Miałem nadzieję iż zostanę miło rozczarowany i wersja t będzie nową przygodą, niestety nadzieja matką głupich.

Zacznę od tego iż Robopony jak już zdążyłem się przekonać to istne klony Pokemonów praktycznie pod każdym względem. Pierwsza część gry wydana na GBC była na tyle podobna do pokemonów że niektórzy mogli by nawet się nie zorientować iż grają w klon gdyby nie ekran początkowy, bowiem i grafika i cały system autorzy ściągnęli ze starych wersji pokemonów.

Fabuła prosta wykorzystywana miliony razy, jesteśmy żywą legendą, jednak przy powrocie do domu następuje BUM! Nasz statek rozlatuje się, a w tym czasie jakiś psychol (czyli ten zły którego jak wszędzie trzeba będzie skopać.) cofa się w czasie i nie dopuszcza do naszej wygranej w turnieju. Budzimy się na jakiejś plaży przy małej wiosce na której znajduje nas pies i jego właściciel, który o nas przez chwilę zadba. Nasza misja jest oczywista, musimy się pozbierać do kupy i odzyskać utracony tytuł i sławę. Czyli żadnej różnicy między oboma wersjami. Nie no, skłamałem jest różnica między obiema wersjami. Pamięta ktoś jakie były różnice między Pokemon red a Pokemon blue na GB? Ano, dokładnie jedyna różnica to roboty które możemy zrobić.

Po wylądowaniu w nieznanym miejscu jesteśmy sami i nici z walk, bowiem w tym świecie walki odbywają się miedzy tzw. Roboponami czyli robotami. Czyli musimy skombinować sobie robocika, trochę chodzenia po wiosce, porozmawianie z kilkoma osobami i już mamy dwie baterie z których to tworzymy robota... tak wiem że to debilizm, ale tak w tej grze już jest. Nasz robocik będzie zdobywał doświadczenie, tak jak to miało miejsce w pokemonach czyli w walkach. Robocika możemy także po osiągnięciu odpowiedniego lvla ulepszyć (typowa ewolucja jak w pokemonach), jednak by tego dokonać musimy go oddać trenerowi/ mechanikowi. Robot po ulepszeniu traci kilka lvli, jednak staje się silniejszy, przyznam że te tracenie lvla wprowadza do gry trochę urozmaicenia, bowiem trudno określić ile dany robot po ulepszeniu straci lvli więc trzeba pokombinować czy stanąć do walki wyższym lvlowo robotem czy może silniejszym acz na niższym poziomie. Kolejnym miłym urozmaiceniem jest fakt, że możemy dawać naszym robotom akcesoria i broń, dzięki czemu trudno znaleźć dwa identyczne roboty.

Gra ta polega głównie na ulepszaniu swych robotów i ich szkoleniu. Walki to oczywiście jak w pokemonach turówki, czyli wpierw atakuje jeden robot, a potem grzecznie czeka na atak przeciwnika. Wyjątkowo dobrze mi się walczyło, jako że naprawdę przyjemnie jest testować na wrogach nowe ataki i broń, gdyby nie ekwipunek dla robota byłoby to bezsensowne atakowanie jak w pokemonach.

Grafika w grze jest przyzwoita, choć jak wiadomo na GBA można uzyskać o wiele więcej. Mimo to raczej nie kole w oczy, postacie są normalnych rozmiarów - nie tak jak w pokemonach, łatwo można odróżnić, małego psa od dorosłego człowieka. Grafika Roboponów też jest dość przyzwoita, a jeśli nie podoba nam się kolor naszego robota możemy go zmienić, co też jest sporym plusem.

Muzyka jest znośna, niby nie przeszkadza, w walkach jest skoczna, a w niektórych lokacjach wolna, jednak mimo wszystko czasami może nas zacząć już denerwować jedna i ta sama melodyjka w danej lokacji, po której to już dość długo się kręcimy.

Gra dobra dla fanów robotów i klonów pokemonów. Nie ma w sobie tego czegoś co by mogło przyciągnąć na dłużej, raz ukończoną grę raczej nie zechce nikt uruchomić ponownie.

Moja ocena: 3/5 ze względu że to kolejny klon pokemonów i do tego nie ma praktycznie żadnej różnicy między obiema wersjami.


Obrazki z gry:

Dodane: 28.12.2007, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?