Achtung! Cthulhu Tactics (PC)

Achtung! Cthulhu Tactics

Wydania
2018( Steam)
2018( Steam)
2018( Steam)
2018( Steam)
2018( Steam)
Ogólnie
Taktyczny RPG w klimatach mitologii Cthulhu
Widok
Izometr z możliwością obracania kamery o 360 stopni
Walka
Turowa
Recenzje
mg-mat
Autor: mg-mat
26.06.2022

Po odpaleniu gry Achtung! Cthulhu Tactics oraz przejściu kilku misji, zdałem sobie sprawę, że ta gra coś mi przypomina. Chwilę grzebania po internecie i okazało się, że miałem rację, a gra ta jest nieoficjalną kontynuacją niedawno recenzowanej gry Call of Cthulhu: The Wasted Land. Po rozpadzie studia Red Wasp Design Ltd. Część członków zespołu utworzyła nowe studio o nazwie Auroch Digital i rozpoczęła pracę nad kontynuacją. Ponieważ nie udało im się uzyskać licencji na oryginalny system, to tym razem grę oparto o bitewniak figurkowy Achtung! Cthulhu, co wpłynęło w głównej mierze na zmianę systemu walki. Ta nieoficjalna kontynuacja poza zmianą systemu na którym się opiera, przenosi nas też z okopów pierwszej wojny światowej, na tyły wroga podczas działań w czasie drugiej wojny światowej. Jako specjalny oddział, będziemy walczyć z odwiecznym złem w rejonach bliżej nieokreślonego terytorium Niemiec, nazywanego w grze Forest of Fear. W rejonie tym założyła swoją tajną siedzibę, równie tajna jednostka na.zistów o wdzięcznej nazwie Cult of the Black Sun, a my musimy pokrzyżować ich niecne plany podboju świata.Z największych zmian w "kontynuacji" uległa oprawa graficzno-muzyczna. Teraz mamy pełne 3D z ładnie wymodelowanymi przeciwnikami oraz terenami lasów i bunkrów. Kamerę można obracać o pełne 360 stopni oraz w ograniczonym stopniu oddalać i przybliżać, a wrodzy na.ziści wyglądają groźnie i nie straszą już tylko wyglądem jak było to w poprzedniej części (na przeciwnikach zastosowano też fajny efekt w postaci cienia, polega to na tym, że przeciwnik poza zasięgiem wzroku wygląda jak żywy cień, co dodaje klimatu). I byłaby to zapewne zmiana w pełni na plus, gdyby ktoś w studiu nie pomyślał, aby zamiast optymalizacji gry, zastosować "trik z mgłą wojny". Tak głupiego pomysłu nie widziałem jeszcze w żadnej grze taktycznej, a mianowicie kiedy tylko nasze postacie odwrócą wzrok z jakiegoś terenu, ten zupełnie znika i staje się całkowicie czarny, nie wyszarzony jak w innych grach, a całkowicie czarny jak noc. Tak jakby gra renderowała tylko to, co widzą nasze postacie. Ten "trik" nie dość, że powoduje dezorientację, to podczas zwykłej eksploracji zwyczajnie denerwuje. Dodajmy do tego, że gra nie posiada mapy i mamy pełny obraz sytuacji, a raczej jego brak. Dobrze, że tereny nie są jakieś rozległe i da się to ogarnąć na pamięć, a dodatkowo nie za wiele jest powodów, aby je dokładnie eksplorować. Dźwiękowo poszło już znacznie lepiej i nie ma czego się czepiać, a nawet wypada pochwalić za fajny pomysł z radiem w menu oraz całkiem nieźle brzmiącymi odgłosami naszych i wrogich żołnierzy. Na plus jest też klimatyczna muzyka podczas rozgrywania misji, która zmienia się dynamicznie zależnie od sytuacji.

Misje w grze są 22 (11 głównych i tyle samo pobocznych), czyli całkiem nieźle. Niestety na wielką różnorodność liczyć nie można, a graczowi przyjdzie zwiedzać głównie las upstrzony umocnieniami wojskowymi i od czasu do czasu okultystycznymi ołtarzami itp. Są też oczywiście bunkry na.zistów, które z racji izometrycznej perspektywy do najwygodniejszych w eksploracji nie należą ( A wystarczyło dać jakiś prześwit przez ściany). Do tego dochodzi fakt, że misje poboczne, to powtórka z rozrywki i są to te same miejscówki, co w misjach głównych, tylko z inną konfiguracją przeciwników. Misje poboczne warto wykonywać głównie dla dodatkowego doświadczenia oraz możliwości zdobycia przydatnych przedmiotów nie dostępnych w misjach głównych. Fabularnie niestety też jest tak sobie, bo podczas samych misji znajdziemy raptem kilka krótkich zapisków, a jedyny "mocniejszy" akcent fabularny, to wprowadzenie przed samą misją, któremu towarzyszy na szczęście dobrze dobrany lektor. Nie za wiele tego, a cele dodatkowe na misjach głównych, to już w ogóle kpina( ot dwu-zdaniowa notka zazwyczaj). Można uznać, że w tę grę się nie gra dla fabuły, a największym "mięchem" rzuconym nam przez twórców jest walka.

Tak jest w istocie, bo walka, to 90% rozgrywki w tej grze i początkowe etapy nastrajają bardzo pozytywnie. Już pal licho tą różnorodność terenu i przeciwników, pal licho też fabułę, jeśli się dobrze walczy, to można grze sporo wybaczyć. Walka podzielona jest klasycznie na tury i wyraźnie widać tu inspirację figurkowym systemem Achtung! na licencji którego gra powstała. Mamy więc zasięg widzenia naszych jednostek oraz wroga i zależnie od umiejętności naszych postaci oraz użytej broni, gra oblicza szansę na trafienie. Pole widzenia jest tu dość kluczowe i poza obliczaniem szansy trafienia, wpływa też na inne umiejętności specjalne, a postacie dostają sporą karę do trafienia jeśli celują w przeciwnika poza zasięgiem wzroku (można to później zniwelować pewnymi umiejętnościami). Poza zasięgiem, kluczowa jest też osłona oraz użyta broń, a flankowanie przeciwników to istotna taktyka, która potrafi dać przewagę. Można powiedzieć, że jest dość klasycznie, ale to co wyróżnia cały system, to tzw. punkty momentum. Są to specjalne punkty całej drużyny( jedna pula punktów dla wszystkich), które nie liczą się do punktów ruchu, za które możemy skorzystać ze zdolności specjalnych naszych postaci, wykonać ruch poza zasięg, czy też oddać strzał z broni bocznej. W pierwszych misjach ten system sprawdza się świetnie, ale niestety zabrakło twórcom wyczucia i przekoksili nasze postacie, a balans rozgrywki załamuje się gdzieś tak w połowie gry. Jedna postać może wykorzystać wszystkie punkty momentum bez ograniczeń, co pozwala postaci rozwiniętej w pistoletach, oddać nawet kilkanaście strzałów z broni bocznej na turę! Dodatkowo są takie zdolności do wyuczenia, które całej drużynie dają darmowy strzał! A jest tego sporo więcej, co powoduje, że groźni z początku rozgrywki na.ziści, są przez nas rozgniatani jak małe robaczki w późniejszej fazie gry, a w teorii groźne stwory z mitologii zwane tutaj mythos( właściwie stwór, bo jest tylko jeden typ potwora, który wygląda jak ośmiornica stworzona z cieni i macek), są jak ślimaczki rozdeptywane butem na miazgę.:) ( grę przeszedłem na poziomie hard). Zaburzenie balansu jest też mocno widoczne w broniach i pistolet, który powinien być najsłabszy, jest najmocniejszą bronią w grze, a LKM jest tak mierną bronią, że właściwie szkoda go używać. Z tych powodów, pierwsze misje gra się naprawdę fajnie, ale paradoksalnie im dalej w Forest of Fear, tym łatwiej i mniej strasznie.

Ktoś mógłby zapytać: 'Gdzie są te podobieństwa, które naprowadziły cię na trop tego, że to kontynuacja gry Call of Cthulhu: The Wasted Land? Skoro gra ma zmieniony system walki oraz graficznie i muzycznie lepiej przystaje do naszych czasów, to co sprawia, że jest to kontynuacja?' Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta: Bohaterowie. W tej grze przyjdzie nam się wcielić w dokładnie ten sam skład, co w poprzednim tytule. Captain Harris, Sargent Carter, Corporal Singh oraz Mademoiselle Dubois mają nawet stroje tego samego koloru, co we wcześniejszej grze. Podobny jest też rozwój bohaterów oraz przydzielanie ekwipunku. Po każdej misji możemy rozdać punkty zdolności, jeśli nasz oddział awansuje oraz przypisać dodatkowe przedmioty i zmodyfikować broń. Przedmiotów i broni nie ma wiele, bo raptem dwa rodzaje broni na każdą postać, a dodatkowo nasi bohaterowie awansują z automatu, więc wpływ mamy tylko na specjalne drzewko skilli. Tak czy inaczej, nawet pomimo tych ograniczeń oraz lvl cap-u na 10 poziomie, nasi bohaterowie stają się w okolicy połowy gry za mocni, a już szczególnie przegiętą postacią jest Mademoiselle Dubois. Ta kobitka po jakimś czasie potrafi wzbudzać strach we wszystkich wrogach w okolicy (zabiera to wrogom połowę PA w następnej turze) oraz ma specjalną zdolność teleportacji, co oznacza, że już w pierwszej turze może oflankować wroga. Dodajmy do tego podwójny i bardzo tani strzał z pistoletu oraz wysoką celność, a zanim naziole się zorientują, to pół oddziału już leży trupem (ktoś, kto wymyślił w tej grze, że pistoletu nie trzeba przeładowywać, jest 'geniuszem'). Brzmi może ciekawie, ale sprawia, że gra od połowy staje się za łatwa, a przecież pozostali członkowie zespołu, też mają swoje „asy w rękawie” (przykładowo sierżant potrafi oddać strzał, który jeśli trafi przeciwnika, to reszta naszego oddziału może zaatakować go za darmo). Oczywiście do tych lepszych skilli trzeba się dokopać, więc gra staje się za łatwa dopiero tak od 6 misji głównej, a wcześniej daje rozsądne wyzwanie.

PODSUMOWANIE:

Achtung! Cthulhu Tactics, to słabo zbalansowny taktyczny potworek, który może nie odrzuca, ale zostawia sporo do życzenia. Mała różnorodność terenu i przeciwników oraz zaburzenie balansu rozgrywki od połowy gry, dają średnią przyjemność z jej ukończenia. Grę polecam tylko wyposzczonym kultystom, którzy podobnie jak ja, są w stanie sporo wybaczyć grze, aby ponownie zanurzyć się w świat przedwiecznych. Może kiedyś doczekamy się naprawdę dobrej gry w tym uniwersum...Tymczasem zadzwońcie po Cthulhu...

PLUSY:

+ Muzyka
+ Początek gry
+ Ostatni boss
+ Dobre sterowanie padem

MINUSY:

- Brak wersji PL
- Tragiczna mgła wojny
- Przegięte postacie w późniejszym etapie gry
- Małe zróżnicowanie misji i wrogów

OCENA:
6,5/10


PS. Według zakończenia ma być jeszcze część 3. Do trzech razy sztuka?

BONUS:
Dla osób, które szukają więcej gier z uniwersum Call of Cthulhu, dodaję linki do artykułu o grach z tego uniwersum:

Zadzwońcie po Cthulhu

Zapraszam do obserwacji naszego kuratora: ŚWIAT RECENZJI

Obrazki z gry:

Dodane: 10.12.2018, zmiany: 26.06.2022


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?