Eiyu Senki: A New Conquest (PC)

Eiyu Senki: A New Conquest

Eiyu*Senki Gold: A New Conquest
Wydania
2021( Steam)
2021( Steam)
Ogólnie
Tak jakby sequel taktycznego rpga opowiadającego o podboju świata przy pomocy żeńskich wersji historycznych postaci.
Widok
mapa + walki izometr
Walka
turóẃka
Recenzje
JRK
Autor: JRK
16.06.2021

Kiedyś było jakoś lepiej :D. Człowiek grał we wszystko jak leci i w większości nie narzekało się na to w co się grało. Ale wraz z wiekiem, a w zasadzie wraz ze zdobytym doświadczeniem i ograniem setek, jeśli nie tysięcy tytułów, coraz trudniej trafić na coś, co się będzie podobało. Doskonale widać to na przykładzie branży tytułów hentajowych – jej pierwsi reprezentanci, jeszcze na zabytkowych japońskich sprzętach PC-88, czy PC-98 budziły kiedyś dreszczyk emocji i poczucie obcowania z innym, nieznanym światem. Dziś, zasypywany trzema premierami rpgmakerowych hentajów dziennie, nie raczę nawet porządnie się przyjrzeć ich stronom sklepowym.  Na całe szczęście, nawet w tym zalewie badziewia, zdarzają się jeszcze tytuły, które ratują honor i dobre imię hentajowe rynku rpg – jednym z nich jest opisywany dziś Eiyu Senki: A New Conquest.

Jeśli tytuł brzmi wam znajomo, to macie rację – jest to coś w rodzaju sequela gry wydanej w Japonii w 2012, a potem najpierw domowym sposobem, a potem również oficjalnie przetłumaczonej na angielski. Jej wersja ukazała się również na PS3, a w Japonii dodatkowo na Vitę. Ale zaraz, zaraz, zakrzyczycie – hentajec na konsolach Sony? Wersje konsolowe (jak i wersja steamowa) wycięte miały oczywiście wszystkie niegrzeczne przerywniki graficzne, podobnie rzecz ma się też z dziś opisywanym tytułem. I to już powinien być dla was najważniejszy sygnał, że gra jest dobra – i jest to przy okazji jeden z wyznaczników i dla mnie – jeśli nawet po usunięciu golizny, gra jest grywalna, to jest to bardzo bardzo dobry znak. I tak właśnie jest w przypadku Eiyu Senki – nawet bez nieprzyzwoitych obrazków, można mieć z niej ogromną frajdę.

Jak w to się w takim razie gra? To dość popularny w Japonii typ strategiczno- taktycznego rpg, z podbijaniem kolejnych terenów, w dość dowolnej kolejności, aczkolwiek jakieś tam ograniczenia scenariuszowe są. Całość jest bowiem mocno oskryptowana – czyli nie jest to czysta strategia, nie wszystko zależy od naszej taktyki, niektórych walk nie da się wygrać, bo tam mówi scenariusz, w innych pojawią się nagle znikąd wrogie posiłki, czasem ktoś się do nas przyłączy bez walki, innym razem ktoś zbuntuje itp. Walczymy na mapie prawdziwego świata, zdobywając kolejne miasta (jest Warszawa!) i podbijając kolejne, nazwijmy to „państwa”. Niektóre są prawdziwe, jak Rosja, czy USA, ale inne to ciekawe zbitki w stylu Imperium Macedońsko – Mongolskiego. Tym, co wyróżnia grę jest fakt, że wszyscy dowódcy i bohaterowie to żeńskie wersje prawdziwych postaci historycznych z przeróżnych okresów. Walczyć więc będziemy przeciw i ramię w ramię (bo zwerbować do swojej armii wypada docelowo wszystkie) m.in. z Napoleonem, Rasputinem, Kopernikiem (która jak się okazuje faktycznie była kobietą, Seksmisja nie kłamała, huh!), Marco Polo, czy Archimedesem. W sumie dostajemy ponad 70 takich bohaterów, z których większość  można hentajowo romansować.

Każda z bohaterek (plus jedyny facet w grze, nasz bohater) należy do jednego z kilku typów oddziałów – broń wręcz o krótkim zasięgu, o długim, broń miotana, łuki, spluwy i artyleria. Każdy rodzaj broni ma inny zasięg, ale większa różnorodność pojawia się wraz ze skillami – a te są różne dla różnych postaci – nie ma drużyny uniwersalnej, warto rozwijać jak największą ilość naszych podopiecznych. Nowe skille odblokowywane są za wykonywanie specjalnych misji oraz za scenki hentajowe. Dodatkowo można nasze podopieczne wyposażać w tony ekwipunku, który też zdobywamy z misji albo z krafcenia. Opcji kombinowania ze składem jest sporo i daje to dużo frajdy. Najważniejszym czynnikiem jest liczebność oddziału (rozwijana wraz ze wzrotem XP, ale także kupowana za kasiorę) i szybkość ataku – musimy zdecydować, czy wolimy bohaterkę silną ale wolną, czy szybką ale słabą itp. Dodatkowo, niektóre specjalne bohaterki zamiast drużyny mają HP – i tego kupić się nie da, tu trzeba ją normalnie trenować, a po stracie zdrowia nie można za kaskę uzupełnić oddziałów, tylko trzeba ileś tam tur odczekać aż się nam wyleczy.

Walki toczone są w turach na polach 3x6. Wydaje się to małe,  ale jednak daje radę. Naszych oddziałów możemy wystawić do 6, wróg nie ma takich ograniczeń, czasem tłuczemy się nawet z kilkoma dziesiątkami wrogów przybywających falami. Walki są bardzo miodne i satysfakcjonujące – i mam wrażenie łatwiejsze niż w pierwszej części – tu nie dostawałem łupnia już od samego początku :D. I mimo że stoczymy ich całe setki, nie nudzą się – animacje oddziałów cieszą oko, różnorodność naszych i wrażych wojsk nie pozwala na monotonię, cały czas byłem zaskakiwany jakimiś nowymi wynalazkami utrudniającymi mi życie (specjalne pola, scrollowanie planszy, specjalne zasady itp.).  Słowem – tu tkwi największy atut gry – mechanika jest świetna i przyprawienie jej sosem hentajowym nie było konieczne (aczkolwiek mile widziane!).

Wspomniałem wcześniej, że gra jest jakby sequelem. Pora rozwinąć tę myśl. Pierwsza część opowiadała dokładnie o tym samym – też zaczynając w Japonii podbijaliśmy świat, spotykając 90% tych samych postaci (tu doszło kilka nowych). Tym razem dostajemy jakby historię alternatywną. Miasta, oddziały, mechanika, bohaterki – pozostały, ten sam jest główny bohater i ich zdolności (o ile mnie pamięć nie myli), historia jest jednak inna. Nikt nigdy nie wspomina o wydarzeniach z pierwszej części, tak jakby się nie wydarzyły. Bohater zaczyna grę z amnezją i trochę się spodziewałem, że w trakcie gry tamte wydarzenia zostaną jednak przywołane, ale jednak nie. Trochę dziwne, ale w sumie  to działa. Od nowa poznajemy starych znajomych, którzy mają tym razem zupełnie inne przygody, aczkolwiek ich charaktery pozostały (Lancelot nadal jest żarłokiem,  a Nobunaga lubi spluwy itp.). Zmieniła się też nieco mapa polityczna świata i sugerowana kolejność podbojów. Zupełnie mi to jednak nie przeszkadzało i nie czułem, że to tylko coś w stylu mission packa.

Na zakończenie słów kilka o części hentajowej – grafika jest całkiem przyjemna dla oka, scenek jest mnóstwo, choć trzeba trochę bitew stoczyć nim zaczynają się pojawiać. Nie ma nic obleśnego, same bezpieczne tematy, aczkolwiek część bohaterek jest rysowanych jako mocno młode, więc czasem jest z tym pewien dyskomfort psychiczny. Nasz bohater w grze jest wcieleniem męskich cnót i wzorów, aż się niedobrze robi, zawsze szlachetny, dobry i troskliwy. Choć przy tych 70 bohaterkach w haremie zdarzały mu się i takie sytuacje, które podpadały pod paragraf – ale zawsze w dobrych intencjach :D. Dodatkowe mini-scenki dostajemy w trakcie bitew, jeśli nasza albo wraża bohaterka dostanie obrażenie krytyczne, mały detalik, a cieszy.

Werdykt odnośnie gry może być po takiej laurce tylko jeden – grać. I to nawet w wersję steamową, która będzie miała wycięte scenki hentajowe. Znajomość poprzedniej części – zupełnie zbyteczna, ale trzeba się nastawić na spory poziom typowo japońskich dialogów i scenek – czyli takich bzdurno-idiotycznych, a tak uwielbianych skitów typowych dla lekkich visual novel. Pełnej piątki nie daję tylko dlatego, że mimo wszystko to już było w poprzedniej grze :D.

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:

Dodane: 16.06.2021, zmiany: 16.06.2021


Komentarze:

Raczej fanowski znając życie:P


[Pavlus @ 17.06.2021, 09:54]

Dziwne, że to cenzurują na steam, bo przeca steam dopuszcza już goliznę. Pewnie chodzi o podbicie sprzedaży, a patch przywracający goliznę będzie albo dodatkowo platny, albo "hand made" przez fanów:)


[mg-mat @ 16.06.2021, 22:56]

Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?