Eye of The Beholder II: The Legend of Darkmoon (PC)

Eye of The Beholder II: The Legend of Darkmoon

Wydania
1991( Box)
2022( Steam)
Ogólnie
Klasyka komputerowego rpg. Druga część trylogii, brak większych zmian w stosunku do poprzedniczki.
Widok
FPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Cholok
Autor: Cholok
27.07.2006

Po sukcesie pierwszej części grupa Westwood poszła za ciosem i zrobiła drugą część. Tym razem tytuł już tak nie nawiązuje do fabuły jak ostatnio, ale są momenty, gdy Beholderów jest tyle co pszczół w ulu. Jednak głównym przeciwnikiem jest Dran Draggore i rzesza jego popleczników w świątyni Darkmoon. Jak zawsze zaczynamy w mieście Waterdeep, ale tym razem to znany mag Khelben potrzebuje naszej pomocy. Sama akcja dzieje się już poza miastem. Lądujemy w lesie, ale fanów rozległych terenów Ishar muszę rozczarować. Las to dungeon o ściankach pomalowanych w drzewa. Ale i tak - zawsze to jakieś urozmaicenie. Ale ulepszeń jest tutaj więcej. Po pierwsze rozkład labiryntów zaprojektowano logicznie i z zamysłem. Teraz tworzą świątynię z rozległymi terenami wież, pomieszczeń pomiędzy, a i lochy także się znalazły. Ponownie brak autompaki, ale poziomy są jeszcze mniej skomplikowane niż w jedynce.

Co do rozgrywki gry, to ta nie różni się w niczym od tej z pierwszej części, więc nie będę się powtarzał i odsyłam do recenzji jedynki, a przeczytanie recenzji w wersjach na Amigę także nie zaszkodzi. Powiem tylko co nowego. Pierwsza rzecz to możliwość importu drużyny z części pierwszej, a warto to zrobić, ponieważ nasza początkowa drużyna zaczyna od zera, a poziom trudności jest wyższy. Już na początku przyjdzie nam poszatkować hordę trupich lordów (ze 30 w jednej grupie). Jednak nie należy się przejmować, początkująca drużyna także sobie poradzi, ale częstotliwość odwrotów będzie odpowiednio większa. Kreator postaci jest ten sam, więc i mordki te same. Szkoda - tu już mogli coś dodać.

Poziom trudności walk jest odczuwalnie wyższy. Przeciwników jest więcej i są silniejsi. Co ważne większość jest nowych, bardzo mała ilość się powtarza z pierwszej części. Są etapy, w których nie można spać lub używać magii. Ciekawostką jest fragment, w którym można odradzać stworki (wyglądają jak słonie) i nabijać doświadczenie do maksimum. Poziom trudności zagadek także wzrósł. Nowością są "gadające usta", które mówią zagadkami, a rozwiązaniem jest przyniesienie im żądanego przedmiotu, aby je połknąć. Więcej jest zdarzeń z komunikatami tekstowymi, co dopełnia element fabularny. Bo tak naprawdę nie wiemy co się dzieje złego w Darkmoon. W trakcie gry zbieramy informacje i sami kształtujemy sobie obraz rzeczywistości. Poznikały za to małe subquesty, które można było wykonywać w części pierwszej. NPC-ów jest więcej i są mniej przewidywalni np. klerycy oszuści czy taki jeden złodziej, który po zaproszeniu go do drużyny ucieknie przy pierwszej okazji.

Grafika jest zauważalnie lepsza, choć tak naprawdę na tym samym poziomie co jedynka. Po prostu powsadzano wszędzie masę ozdobników w stylu wiszące dywany, świeczniki, witraże i tym podobne rzeczy, aby nie czuć było klaustrofobii lochów. W końcu to świątynia, a nie kanały. Pojawiły się drobne animacje i obrazki, ale ruchy potworków dalej są rwane. Dźwiękowo podobnie, ale jest więcej króciótkich melodyjek. No i nie popełniono błędu z jedynki. Mamy interko i odpowiednie zakończenie.

Podsumowując można stwierdzić, że praktycznie w tej części wyeksploatowano wszystkie możliwości tej serii.

Moja ocena: 4/5

 

 

 


Obrazki z gry:

Dodane: 23.05.2002, zmiany: 12.09.2023


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?