Epoch (PC)

Epoch

Wydania
2001( Nieoficjalnie)
Ogólnie
jeszcze jedna produkcja rpgmakerowa- tym razem w klimatach space opery, z podstawowymi grafikami, ale za to ciekawą fabułą i dającymi się polubić postaciami w drużynie.
Widok
izometr
Walka
turówka
Recenzje
Pavlus
Autor: Pavlus
27.03.2011

Gry na RPG Maker 2000 mają to do siebie, że potrafią zaskakiwać gracza. I choć wiele projektów to lekkie, oparte na podstawowych zasobach programu pozycje, to zdarzają się wśród nich takie, które na długo zapadają w pamięć. W Epoch grałem bardzo dawno i teraz po bez mała ośmiu latach odświeżyłem sobie tę pozycję. Wówczas gra zachwyciła mnie, będąc obok Czasoprzestrzeni moją przez długi czas ulubioną gierką z RM. Dziś jednak, po zobaczeniu więcej niż tylko kilku pozycji wykonanych w tym programie mogę spojrzeć na ten tytuł w bardziej obiektywny sposób.

Fabuła
Grę rozpoczyna całkiem przyzwoicie wykonane intro. Na statku kosmicznym przewożona jest tajemnicza istota zwana Viron. Jest ona ostatnim przedstawicielem rasy Epochów, która siała spustoszenie w galaktyce wiele wieków temu. Naukowiec dowodzący statkiem chce za wszelką cenę porzucić istotę na prymitywnej planecie zwanej Hildago. Nie chce dopuścić, by rebelianci, bądź ktokolwiek inny położył łapę na Epochu zdobywając jego ogromną moc. Statek zostaje zaatakowany przez rebeliantów, a na pokład dostaje się zły typ imieniem Halton. Oczywiście i jedni i drudzy chcą dobrać się do Virona. Intro zostawia nas w momencie, gdy statek ma się rozbić na Hildago z Vironem na pokładzie. Rok później, w wyniku dziwnego splotu wypadków troje mieszkańców planety wpada na trop tej historii i rzuca się w wir wydarzeń... I więcej naprawdę nie mogę zdradzić o samej historii. Powiem tylko, że gra stylizowana jest na space operę, coś dla fanów Star Wars i podobnych galaktycznych molochów:)

Fabuła może nie porywa, ma jednak w kilku momentach ciekawe zwroty akcji i obfituje w wiele scenek wykonanych za pomocą "eventów". Właściwie fabuła jest największym plusem tego projektu, ona i przedstawione w niej postacie. Cała historia nabiera nieco głębi właśnie dzięki dobrze napisanym bohaterom. Każdy członek drużyny ma coś do powiedzenia, coś po swojemu musi skomentować, w ogóle dialogów jest sporo. Cieszy fakt, że przy dość dużej ilości przyłączalnych postaci twórcy dali radę zachować poszczególne charaktery.

Oprawa graficzna
No i tutaj jest pieruńsko nierówno. Na plus idą po pierwsze rysunki obrazujące w co ciekawszych momentach sytuację na ekranie. Wykonał je sam autor gry, więc tu brawa za taką ciekawą innowację. Autorzy dodali też trochę własnych monsterów i innych grafik. No i tu z plusami koniec w grafice. Mapy, choć wykonane przyzwoicie są raz że wtórne, dwa oparte na podstawowym RTP, co w RM2k oznacza niezbyt ładne widoczki. Od mapy świata zaczynając, po kolejne lokacje rzadko można natrafić na coś naprawdę ciekawego. Gdzież tam temu do naszej swojskiej Czasoprzestrzeni, która wszak też na bazówkach oparta była. Sytuacji nie ratują nawet elementy spoza RTP. Dalej pójdą skille. Poza dosłownie kilkoma zaprojektowanymi przez twórcę są to animacje istniejące już w bazie danych programu, a są one takie sobie. Podsumowując grafika wypada przeciętnie i ratują ją tylko nieliczne dodatkowe zasoby no i oczywiście artworki.

Dźwięk
W grze jest spora garść poza-RTPowych muzyczek dobranych dobrze i wpasowujących się w sytuację. Znajdą się midówki choćby z "LOTR", czy najpopularniejszych gierek na SNESa. Muzyczki dobrze wpisują się w klimat gry i bardzo dobrze, bo podstawowe BGMy z Makera są liche.

Grywalność
Temat rzeka można by powiedzieć. Gra jest za krótka i zdecydowanie zbyt łatwa. No wybaczcie, ale skoro gram sobie idąc praktycznie z lokacji do lokacji, bez ekspienia gdzieś po drodze, bossów spokojnie ubijam, a w połowie gry nawet na tak zwanej autowalce. Może nie nudziło mi się jakoś strasznie, ale walka była mało wymagająca. Jak w Czasopie narzekałem na hardkor, tak tutaj jest sytuacja odwrotna. Do tego dochodzi złe zbalansowanie postaci. Co z tego, że grywanych postaci jest dwanaście, skoro połowa zwyczajnie odstaje od reszty Powerem? Skilli w grze jest mało, a dużą ich ilość, choć nie, raczej powiem przeciętną mają jedynie magopodobne postacie. Pozostali muszą się zadowolić gdzieś tak pięcioma umiejętnościami. Takie coś sprawia, że tytuł nie zachęca do ponownego zagrania i wypróbowywania różnorakich składów drużyny. Ilość wszelkiego złomu też na kolana nie powala, dobrze przynajmniej, że wszystkie przedmioty w grze są nazwane przez autora i nie są to kalki z Final Fantasy. Jeśli dodam do tego, że na 37 poziomie (W RM2k można mieć 50) nie miałem już co robić i czekała mnie tylko ostateczna walka z głównym mącicielem to grywalność wypada bardzo przeciętnie. Subquestów oczywiście też nie uświadczymy. No może na koniec gry, tuż przed finalną bitwą można sobie pozbierać po lokacjach ostateczne bronie, których nikt nie pilnuje, można wykonać związany z jedną z grywanych postaci quest czy też odwiedzić niedostępne wcześniej miasteczko z nowym sklepem. Można zabawić się w kilka mini gierek w kasynie. Owo kasyno budziło zresztą moje nadzieje, że pogram sobie w coś, co mi przypomni słynne TiTkowe żaby, ale nie, tu poza areną mini gry niemal nie wymagają od nas żadnych umiejętności. A sama arena cóż tak słaba, że przeciwników ciąłem ziewając na tym moim 37 poziomie samą główną postacią.

Zdarzeniówki
Główną zdarzeniówką jest oczywiście system zmiany drużyny. Teleport przenoszący nas do tak zwanego "HQ", gdzie gadając do jakiejś postaci odłączamy ją bądź przyłączamy. Są też takie itemy jak notebook pozwalający na save poza mapą, czy znany z Finali namit.

Błędy
Gra ani razu nie zmusiła mnie do przeczesywania jej w samym programie, by poradzić sobie z jakąś zagwozdką, bo ktoś źle poustawiał jakieś "eventy". Nie! Takiego czegoś dzięki Bogu nie ma i można spokojnie grać nie potrafiąc obsługiwać samego Makera. Z baboli zdarzały się jakieś pomniejsze. A to namiot nie ściemnił ekranu przy odpoczynku, a to po wyjściu z "HQ" wywalało nas w miejsce, skąd nie dało się ruszyć. Ze dwa razy jakiś "event" się zapętlił i to by było na tyle.

Podsumowanie
Gra wybija się z tłumu przeciętniaków i lubię ją mimo mojego całego narzekania na to czy owo. Jak ktoś widział już ileś produkcji robionych w Makerze, to po prostu zaczyna wymagać od nich czegoś więcej. Projekt broni się zaangażowaniem obu autorów. Chłopaki naprawdę włożyli w stworzenie Epocha wiele serca i jak na pierwszy projekt naprawdę dobrze im poszło. A, że u nas w kraju jednemu koledze poszło lepiej to już inna bajka i dla nas duma, że takiego twórcę mamy! Z przeciętności wyciągają też Epocha postacie, których dialogi miło się czytało i zdążyłem polubić tę moją drużynkę. Choć czasem nie brakowało patosu charakterystycznego dla kosmicznych odysei. Dodając sobie i odejmując wszystko, co powyżej napisane gra dostaje mocną siódemkę. Oczywiście to tylko moje zdanie i nawet zachęcam innych załogantów, by po zagraniu napisali kontr recenzję ^_^.

Epoch ma swoją kontynuację, w którą już zresztą gram. Od razu nówię, że od pierwszych kadrów jest lepiej niż w jedynce. Tak więc widzimy się przy okazji recki sequela tej całkiem sympatycznej gry.

Moja ocena: 7/10


Obrazki z gry:


/obrazki dostarczył Pavlus/

Dodane: 30.03.2011, zmiany: 05.04.2021


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?