Final Fantasy XII: The Zodiac Age

Wydania
2018( Steam)
2018( Steam)
2018( Steam)
2018( Steam)
2018( Steam)
2018( Steam)
2018( Steam)
2018( Steam)
Ogólnie
Jeszcze jeden port tej długaśnej serii na PC - tym razem z PS4. Jest to przy okazji edycja wydana dotąd oficjalnie tylko w Japonii, poprawionej wersji z Zodiakiem w tytule.
Widok
TPP
Walka
ATB
Recenzje
Cholok
Autor: Cholok
19.05.2018

No i stało się. W końcu na PC można zagrać we wszystkie części serii, no oprócz dwóch pierwszych, ale łatwość ich emulacji usprawiedliwia prawdziwość tej tezy. Ostatnie brakujące ogniwo to opisywany tutaj remaster FF12. Doprecyzowując, chodzi o wersję "International Zodiac Job System", która wbrew nazwie została wydana tylko w Japonii (istnieje patch zangielszczający wersję IZJS). Czym się ona różni? Ano rozwojem postaci, który w oryginale został mocno skrytykowany. Żeby to skrupulatnie zobrazować na początek skupimy się na mechanice rpg właśnie. Nasi bohaterowie zabijając potwory otrzymują punkty doświadczenia oraz kilka punktów licencji. Te pierwsze podwyższają poziom, a za te drugie możemy wykupić czary, specjalne techniki ataku, ulepszyć niektóre statystyki oraz możliwość używania danego przedmiotu. Tak, tak, ta ostatnia rzecz dotyczy każdej broni, pancerza czy akcesoria. Aby nie było za łatwo umiejętności ułożono na nieregularnej szachownicy i musimy je wykupywać kolejno, po sąsiedzku, ale możemy "iść" w dowolnym kierunku. Gracze jednak niezadowoleni z braku klasowości spowodowali, że deweloper wydał poprawioną wersję, w której każda klasa posiada własną tablicę licencji, więc nie można już było wygrindować super drużyny. Remaster idzie o krok dalej, można wybrać dwie klasy dla pojedynczej postaci, czyli doświadczyć wszystkich 12 klas grając jedynie raz.

Okay, teraz możemy wrócić na właściwie tory recenzji i omówić fabułę. Na początek wprowadzenie w postaci świetnego, renderowanego intra. Parę sekund mi wystarczyło, aby skojarzenie tego co widzę zmieniło się w dwa słowa: "Gwiezdne Wojny". Późniejsze wydarzenia, postaci czy obiekty utwierdziły mnie, że ta gra to japońska wariacja "Gwiezdnych Wojen". Jest imperium i ruch oporu, jest księżniczka i pirat wraz z pluszakiem (viera), statki powietrzne, Moc, dziwne rasy humanoidalne a nawet Vader. Tylko Moogle i Chocobo przywracają nas do rzeczywistości, że to jednak jest FF. Historia dotyczy rozgrywek politycznych i próżno tutaj szukać wątków romantycznych czy ratowania świata. Mało tego, sporo członków drużyny jest tutaj "przypiętych" na siłę, jak choćby główny bohater Vaan i jego przyjaciółka. Może sama część fabularna nie jest całkiem słaba, ale zdecydowanie nie "finalowata".

Kolejna innowacyjna rzecz w grze to mechanika walki. Czuć tutaj klasyczny system ATB, ale główny wpływ miała FF11, która była grą on-line. Z tego powodu wielu krytykowało system walki kojarzony bardziej z MMORPG niż z jrpg. Faktycznie, z początku wygląda to słabo, ale z czasem wraz z rozwojem i pełnym zrozumieniem walka nabiera rumieńców. Mi najbardziej przypominała system walki rzeczywistej z aktywną pauzą oraz skryptami AI. Najbliższa implementacja to ta z pierwszego "Dragon Age", gdzie każda postać miała dość szczegółowo zaimplementowane tzw. sloty taktyczne. W FF12 system taktycznych slotów został nazwany gambitami i stanowi element rozwoju. Na początek ogranicza nas ilość slotów, która rośnie w miarę wykupu licencji. Dalej, jeden slot to dość proste wyrażenie warunkowe typu: jeśli postać drużyny jest zatruta użyj czaru Esuna. Każdy warunek trzeba sobie kupić, a ograniczona ilość slotów, a także możliwość priorytetowania przekształca system gambitów w taktyczną łamigłówkę zwłaszcza w potyczkach z bossami. System gambitów jest świetny, gdyż w przypadku walk ze słabeuszami możemy skorzystać z samograja, zaś w trudnych walkach zawsze możemy (i musimy) interweniować ręcznie.

Sama rozgrywka wpisuje się w klasyczny schemat jrpg, a więc przeplot scenek i walk w dość liniowy sposób, pomimo praktycznie otwartego świata (sporych obszarów połączonych wąskimi przejściami). Wszystko do pewnego momentu, w którym dostajemy dostęp do całości. Co jakiś czas dostajemy możliwość wykonania pewnej opcjonalnej aktywności w tym zadań pobocznych, ukrytych superbossów itp. Jednak główną poboczną aktywnością jest system polowań na potwory. Generalnie główną rozgrywką jest wszechobecny grind, więc jeśli komuś system walki się nie podoba, to raczej gra jest nie dla niego.

Jak więc wypada remaster i jego port? W sumie świetnie. Grafika jest podrasowana i obsługuje dzisiejsze standardy (60 fps), aczkolwiek nie należy oczekiwać cudów, to nie remake. Ścieżka dźwiękowa dostępna w trzech wersjach: oryginalna, zremasterowana i soundtrack. Voice acting w wersji angielskiej i japońskiej do wyboru, przy czym z angielskim jest coś nie tak, ale bardziej chodzi o jakość brzmienia niż aktorstwo. Sterowanie na padzie świetne (klawiatury nie używałem). Z technicznego punktu widzenia jedyną wadą było częste rozsynchronizowanie się dźwięku z obrazem w cut scenkach i nie chodzi tu tylko o sync lips. "Zodiac Age" wprowadza kilka zmian w rozgrywce względem oryginału (IZJS). Oprócz balansu i kilka innych rzeczy wprowadzono rewolucyjną funkcję autosave. Koniec z powtarzaniem kilku godzin gry po przypadkowym zgonie drużyny. Wersja steam ma dodatkowo kilka rzeczy, których nie ma wersja PS4. Już na początku mamy dostęp do opcji New Game+ bez przechodzenia gry oraz możemy skorzystać z cheatów (pieniądze i punkty licencji).

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:

Dodane: 13.02.2018, zmiany: 19.05.2018


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?