God Eater Resurrection

Wydania
2016( Steam)
Ogólnie
Łowy na gigantyczne stwory w stylu Monster Huntera. Konwersja z 2010 z PSP, ale graficznie tego nie widać, jest tak dobrze.
Widok
TPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Mroczna Sarna
11.09.2017

God Eater - czyli jak sceptyk, stał się fanem.

Przyznam się bez bicia, że romans z serią odwlekałem kilka lat - składał się na to szereg czynników, na czele z przeświadczeniem, że to taki ubogi krewny Monster Huntera. Monster Huntera bardzo lubiłem, aczkolwiek brakowało mi w nim ciekawego rysu fabularnego, oraz głębi charakterologicznej postaci. Myślałem sobie - na co mi kolejna gra polegająca na bezmyślnym zabijaniu potworów; nic bardziej mylnego - God Eater owszem, to właśnie jedno wielkie polowanie, ale tutaj twórcy dodali nam wątki fabularne, wplecione pomiędzy ociekające krwią i osoczem misje. Nie jest to co prawda fabuła godna Oscara, ale wciągnęła mnie jako gracza na tyle, że w połowie przygody zdążyłem się już mocno zżyć z niektórymi bohaterami. 

Przejdźmy może do naszego bohatera, w którego się wcielamy - jesteśmy młodym protagonistą, który wraz z towarzyszem broni, Kotą, zostaje wcielony i "ochrzczony", jako God Eater, nowego typu, z którym ludzkość wiąże wielkie nadzieje. Słowem wyjaśnienia - naszego protagonistę tworzymy sami (jak w Skyrimie, czy Xenoblade X), nadając mu płeć, imię, cechy oraz głos, wedle naszego uznania. Głos naszej postaci często słyszymy w walkach, niestety - z racji modelu tworzenia postaci, nie jest ona zbytnio rozmowna w warstwie fabularnej i tutaj zmuszeni jesteśmy wysilić nasze szare komórki na immersję płynącą z tekstu czytanego. Nie jest to dla mnie wielkim problemem, gdyż wiele tego typu gier przerabiałem - na szczęście, postacie fabularne są dużo bardziej rozmowne.

Rzecz dzieje się w niedalekiej przyszłości (pierwsze lata siedemdziesiąte drugiego millenium), w której ludzkość stoi na krawędzi zagłady. W ciągu jednego dwudziestolecia, istoty zwane Aragami dosłownie pożarły ludzkość. Istoty posiadające zdolność mutowania i łączenia komórek dosłownie z wszystkim - materią ożywioną, jak i nieożywioną. Z takim przeciwnikiem walczy się trudno, stąd powstała światowa organizacja Fenrir, zajmująca się zwalczaniem zainstniałego zagrożenia. My natomiast, trafiamy do jej oddziału na Dalekim Wschodzie,a konkretniej, do Japonii. Dość szybko poznajemy kolejnych towarzyszy broni, a fabuła nabiera kolorytu po dołączeniu trzeciego God Eatera z Rosji, Alisy. Co dzieje się dalej? Fabuły zdradzał nie będę, jedynie napiszę, że pomiędzy toną misji rzeźniczych dowiemy się sporo o samej organizacji, Aragami i ich ewolucji, jak i o samych bohaterach. Tego właśnie brakowało mi w Monster Hunterach - pogoni za ciekawą historią. Owszem, możemy ją zignorować, chociażby nie dbając o relacje pomiędzy bohaterami (ignorowanie zadań specjalnych, gdzie idziemy na misję z wybraną osobą) bądź ignorując daną postać przy wybieraniu bonusów po walce. Poza główną historią, mamy kilka dodatków - na przykład rozbudowany wątek fabularny, związany z Arius Nova, zakładka Predator Packs z wymagającymi misjami; Predator Style, to ukłon w stronę następczyni Resurrection, God Eater 2: Rage Burst. Styl dodany został do remastera części pierwszej i teraz również tutaj możemy rozkoszować się do woli różnymi stylami pożerania naszych Aragami. 

Kilka słów na temat grafiki. Omawiając God Eater: Resurrection, należy mieć na względzie prosty fakt, że gra, na której bazowano, jest datowana na październik 2010 i pochodzi z platformy wręcz muzealnej, jaką jest dzisiaj PSP. Tutaj brawa dla Namco, które nie zawsze spisuje się na medal przy pecetowych portach. Trzeba przyznać, że tym razem stanęli na wysokości zadania i konwersja pierwszego God Eatera na pecety wyszła nad wyraz przyzwoicie. Mamy wiele funkcji, których na próżno szukać w niektórych wielkich produkcjach konsolowych, przenoszonych na komputery. Co więc dostaje gracz, wybierający platformę Gabena? Ano możliwość giercowania w rozdzielczości 3440:1440, 60FPS, możliwość dopasowania jakości tekstur, cieni...nawet filtrowanie anizotropowe można znaleźć, efekty cząsteczkowe i możliwość skorzystania z VSync. Na swoim przykładzie powiem, że czuję się tymi opcjami usatysfakcjonowany i nie spodziewałem się większości z nich w tym tytule. Sama gra wygląda bardzo dobrze (przy wszystkich opcjach na max) i nie jest zbytnio wymagająca, jeśli chodzi o profile sprzętowe. Przy tym wydaniu, użyto silnika z GE2, adaptując go do drugiego wydania God Eatera (God Eater Burst). Jednym zdaniem odpowiem tym, którzy krzywią się na ten aspekt - weźcie jakąkolwiek grę z malutkiego ekranu PSP i przenieście ją na 34calowy monitor z rozdzielczością 1440p i zobaczcie, co Wam wyjdzie. Jestem pełen podziwu dla końcowego efektu i tego, co wyciśnięto z pierwszego God Eatera przy tworzeniu tej definitywnej wersji.

Muzyka. Cóż. To Go Shiina. Dziękuję. Do widzenia.

Tak poważnie - ten człowiek to geniusz i amatorzy gier japońskich znają jego orkiestrowe brzmienia, które gęsto mieszają się z rockowymi nutami w jednych, a jazzowymi w innych kawałkach. Człowiek, który komponował, chociażby do ostatniego Talesa, czyli Tales of Zestiria, do dawnego hitu na PSX - Klonoa, słychać go też w Tekkenach, Idolmasterze i wielu innych produkcjach. Wysoka, jeśli nie najwyższa półka, jeśli chodzi o komponowanie muzyki do gier w Japonii. Miód na uszy, można zakładać słuchawki i rozpływać się w brzmieniach.

Panie, czy warto?

Odpowiem tak:

Jeśli lubicie ubijać różnorakie potwory w rytm zagrzewającej do boju muzyki, lubicie mocno wyeksponowane tworzenie i modyfikowanie przedmiotów (tak, można sobie modyfikować bronie, zbroje, ubrania, a nawet... kule do broni palnej)... jeśli szukacie całkiem ciekawie napisanej historii oraz sporej ilości wyzwań - sięgajcie po ten tytuł. Ba, w wersji PC, jest on dodawany za darmo, jako dodatek do drugiego God Eatera, co w połączeniu z obecną promocją (50% zniżki) daje Wam naprawdę wysoki wskaźnik zabawy w stosunku do relatywnie niewielkiej ilości pieniędzy, wydanych na dwie gry. Wspomniałem też o opcji online? Nie wspomniałem, bo osobiście - nie tykam się grania w tym trybie, w jakiekolwiek gry, ale chciałem nadmienić, że jest ta opcja zaimplementowana, zarówno w pierszej części God Eatera, którą recenzuję, jak i w drugiej. 

Do boju God Eaterzy, ramię w ramię idźmy na Arius Novę!

Plusy:

+ Go Shiina odpowiedzialny za muzykę
+ kilkadziesiąt godzin radosnego młócenia i pożerania
+ warstwa fabularna
+ cyberpunkowy klimat
+ dobrze wykonany port pc
+ definitywna wersja, posiadająca wszystko, co poprzednia, wzbogacona o nowe tryby, misje i silnik graficzny
+ gra jest dodawana ZA DARMO, dla kupujących God Eater 2: Rage Burst

Minusy:

- brak japońskiego VA
- niektóre misje dają mocno w kość

Moja ocena: 7/10


Obrazki z gry:


/obrazki w większości dostarczył Mroczna Sarna/

Dodane: 10.09.2016, zmiany: 11.09.2017


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?