Legend: Hand of God

Wydania
2007()
2008()
2008()
Ogólnie
Hack & slash rodem z Niemiec, który miał wnieść powiew świeżości do gatunku przez wprowadzenie systemu Cinematic Combat System - czyli zróżnicowania animacji walki w zależności od przeciwnika. Mile łechce narodową dumę fakt, że polska wersja językowa ukazała się na długo przed angielską. HA!
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Lotheneil
Autor: Lotheneil
19.05.2009
Hack & slashe to idealne gry do odstresowania się po ciężkim dniu. Nie wymagają obmyślania skomplikowanych strategii, budowania idealnej postaci z tony współczynników i umiejętności, oferują za to wartką akcję, mnóstwo przeciwników i sprzętu zaczepno-obronnego i nieskrępowaną sieczkę w RPG-owym sosie. Nic dziwnego, że cieszą się nieustającym powodzeniem. Bohater mojej dzisiejszej recenzji również należy do tego nurtu i mimo kilku mniej lub bardziej denerwujących wad nie żałuję czasu spędzonego w świecie Aris.

Aris to typowy świat fantasy - zamieszkiwany przez dumne elfy, pracowite krasnoludy, zawsze skore do walki orki oraz ludzi - początkowo słabych, lecz szybko adoptujących się do nowych warunków i stopniowo zasiedlających zarówno pustynne tereny południa, jak też pokryte śniegiem północne płaskowyże. Przez długi czas panowała względna równowaga, przerywana okresowymi starciami z orkami - dopóki jeden z elfickich magów nie wpadł na pomysł, jak zakończyć konflikt w sposób ostateczny. Przy pomocy starożytnej magii otworzył portal demonów, licząc, że podporządkuje sobie ich władcę, a jego świty użyje do pokonania zielonoskórych. Jak łatwo się domyśleć - przeliczył się. Przez otwartą bramę świat śmiertelników zalała horda z piekła rodem, paląc i niszcząc wszystko na swej drodze. Nadludzkim wysiłkiem udało się zepchnąć demony z powrotem do portalu, a przy jego wejściu rozpalono wieczny, magiczny płomień uniemożliwiający im powrót do świata ludzi. Wokół płomienia wybudowano opactwo, mające na wieki stać na straży świętego ognia. Pewnego dnia płomień jednak gaśnie, a uwolnione hordy ponownie zalewają świat. Jedynym ocalałym członkiem bractwa jest młody Targon, na którego barkach spocznie odpowiedzialność za losy świata. Tylko Ręka Bogów, starożytny artefakt podzielony w przeszłości na trzy części, jest zdolny do zamknięcia portalu i przywrócenia spokoju w świecie Aris. Dość łatwo się domyśleć, że to właśnie graczowi przyjdzie kierować losami Targona i pomóc mu w poszukiwaniu fragmentów Ręki w najdalszych zakamarkach krainy.

Ze znalezionych przeze mnie informacji wynika, że za scenariusz gry odpowiedzialna jest znana amerykańska pisarka Susan O'Connor, mająca na swoim koncie współpracę przy produkcji m. in. Dungeon Siege II. Nie wiem jak wygląda jej dorobek powieściowy (o ile taki posiada), ale muszę przyznać, że w przypadku Legend nie popisała się nadmiernie. Fabuła jest do bólu sztampowa, powiela znane schematy bez żadnego powiewu świeżości. No ale niestety, utarło się już, że historia w H&S wszelkiej maści ma za zadanie być jedynie tłem dla radosnej sieczki i jakoś tłumaczyć poczynania bohatera, a nie motorem napędowym rozgrywki.

Jak już wspomniałam, naszym alter ego w grze jest Targon, nowicjusz zakonu świętego płomienia. Nie mamy możliwości zmienić jego imienia czy wyglądu, ale jego styl walki i umiejętności jak najbardziej. Na początku gry wybieramy dwie z pięciu możliwych ścieżek (siły, sprytu, natury, wiary i magii), w których nasz bohater będzie się specjalizował. Z ich połączenia otrzymujemy wynikową klasę postaci - siła i wiara charakteryzuje paladyna, wiara i magia - arcymaga, natura i magia - łucznika żywiołów. Po osiągnięciu nowego poziomu otrzymamy po jednym punkcie do wydania na każde drzewko umiejętności oraz trzy punkty do podniesienia statystyk. Te ostatnie to standardowa czwórka - siła, zręczność, wytrzymałość i magia, których znaczenia tłumaczyć chyba nie trzeba, gdyż przewijają się w tej samej konfiguracji od czasów pierwszego Diablo (jeśli nie wcześniej). Na zdolność postaci do odpierania zaczepek wszystkiego co niemiłe poza umiejętnościami i współczynnikami składa się również sprzęt. Tutaj z pewnością nam go nie zabraknie. Można wybierać z całej gamy przedmiotów zwykłych, magicznych i unikalnych, tworzonych losowo i pozostawianych przez pokonanych przeciwników w zadziwiających ilościach. Zarządzanie ekwipunkiem rozwiązane jest w sposób standardowy, jednak sprzęt nakładamy bezpośrednio na powiększoną sylwetkę postaci - co może i wygląda lepiej, ale odczytanie statystyk założonego sprzętu (żeby porównać z już używanymi zabawkami) jest dość niewygodne.

Świat gry składa się z ręcznie utworzonego (a więc takiego samego w każdej rozgrywce) terenu powierzchniowego oraz czterech kilkupoziomowych lochów tworzonych losowo. Tereny nadziemne są zróżnicowane - miasteczka, łąki, lasy, mroźne pustkowia czy pustynia, każde z podziemi natomiast ma swój specyficzny klimat i jedną cechę wspólną. Są mroczne. Na szczęście na wyprawę nie wyruszyliśmy sami - towarzyszy nam bowiem malutki świetlisty elf - Luna, źródło światła w ciemnych pomieszczeniach oraz dobrych rad i zgryźliwych komentarzy gdy tylko nadarzy się okazja - a przez to sporej dawki humoru w posępnej dość fabule. Ta skrzydlata elfka jest nieodłączna, służy bowiem graczowi za kursor - bardzo pomysłowe i oryginalne.

Targon ma przed sobą jasno określony cel, któremu podporządkowuje swoje działania, ale jednocześnie jako dobra dusza nie pozostaje obojętny na prośby o pomoc. Znajduje to odzwierciedlenie w podziale dostępnych zadań na wątek główny i zadania poboczne. Te drugie są zazwyczaj krótkie i nie odbiegają od schematu "przynieś, wynieś, pozamiataj". Są niestety dość nieliczne, ale przynajmniej dobrze wkomponowane w fabułę - każda prośba jest konkretnie umotywowana i wynika z wydarzeń w świecie gry, nie ma misji "na doczepkę" w stylu: przynieś mi 10 ogonów jaszczurki - bo mam zachciankę. Przyjdzie nam więc uratować chłopca porwanego przez gobliny, czy zanieść kwiaty na grób zmarłej matki (synek nie mógł pójść sam, bo na cmentarzu rozpanoszyła się spora banda nieumarłych - zresztą tym problemem również należy się zająć).

H&S przyciągają zazwyczaj graczy klimatycznymi terenami i dopracowanymi animacjami walki i efektów umiejętności. Tak jest i w tym przypadku - tła są malownicze i zaprojektowane ze smakiem, przeciwnicy różnorodni, a ich wygląd i zachowanie prawdopodobne. Za animacje starć odpowiedzialny jest szumnie nazwany i reklamowany Cinematic Combat System. System ten umożliwia zróżnicowanie metod walki w zależności od przeciwnika - w tłumie goblinów nasza postać odpycha tarczą część przeszkadzajek, potrafi czasem schylić się przed nadlatującą strzałą, a większych przeciwników nie tnie po nogach, ale wyskakuje starając się trafić tam, gdzie bardziej zaboli. Przeciwnicy również nie pozostają dłużni - kontakt z maczugą wielkiego trolla skończy się dla nas przewróceniem na ziemię, a wtedy mniejsza menażeria dokończy dzieła zniszczenia. Jest to miła odmiana i jest co podziwiać, ale system ten wymaga jeszcze dopracowania. Przede wszystkim tych animacji jest zbyt mało - owszem, walka z wilkiem i kamiennym trollem wygląda odmiennie, ale już starcia z kilkoma kolejnymi przeciwnikami o podobnej posturze są niemal identyczne i po pewnym czasie nudne. Poza tym gra ma pewne problemy z oceną gdzie znajduje się przeciwnik i w jakiej jest kondycji, przez co ciosy czasem nie trafiają tam gdzie powinny, a kończące uderzenia (w teorii efektowny sposób na zakończenie walki - na przykład wskoczenie wielkoludowi na barana i odcięcie łba) wykonywane są, gdy przeciwnik od dawna powinien już być martwy - a pastwienie się nad ciałami nie bardzo zbawcy ludzkości przystoi. Niestety uroki CCS podziwiać możemy wyłącznie jeśli zdecydujemy się na postać walczącą wręcz - łucznicy i magowie nie przywiązują już specjalnej wagi do celowania swoimi pociskami.

W warstwie dźwiękowej nie mam grze nic do zarzucenia - klimatyczne melodie (chociaż momentami nieco zbyt ciche) budują nastrój, a odgłosy walki są bardzo naturalne i przekonujące. Gra jest w pełni zlokalizowana, w głośnikach usłyszymy więc polskie głosy. Na uwagę zasługuje Luna, w rolę której wcieliła się Joanna Jabłczyńska. Jej obecność została zapewne obliczona jako chwyt marketingowy (żeby na pudełku umieścić znaną twarz i nazwisko), ale uzyskany efekt jest znakomity - aktorka doskonale oddała charakter delikatnej i odważnej, a momentami złośliwej elfki. Pozostali aktorzy również wykonali swoją pracę doskonale.

Niestety nic nie jest bez wad, więc i tutaj będę miała okazję chwilkę pomarudzić. Przede wszystkim gra jest bardzo krótka - przejście całości łącznie z wszystkimi misjami pobocznymi zajęło mi około 12 godzin. Istnieje co prawda opcja rozpoczęcia gry na wyższym poziomie trudności po jej ukończeniu (tą samą postacią, zachowując ekwipunek i umiejętności) - jednak ze względu na dużą liniowość gry i brak losowości w tworzeniu terenów nadziemnych nie było to dla mnie zbyt zachęcające. Jeśli dodamy do tego całkowity brak trybu multiplayer, może się okazać, że żywot gry jest wyjątkowo krótki. Po drugie, znacznik wskazujący miejsce kolejnego ogniwa wątku głównego ma tendencje do znikania, przez co często zmuszeni jesteśmy do poruszania się po omacku i przebijania się przez hordy pokonanych już potworów - odradzają się bowiem wyjątkowo szybko, a w dodatku gra nie zapisuje stanu żywotności przeciwników - jeśli nie mamy więc czasu na dłuższe posiedzenie, będziemy zmuszeni kilkakrotnie przedzierać się przez te same grupy przeszkadzajek. Owszem, jest to przydatne jako źródło doświadczenia przed rozmową z bossami, gdyby nie inny robaczek - bossowie mieli dziwną tendencję do blokowania się w starciu z moim łucznikiem - po prostu biegaliśmy dookoła siebie, a w pewnym momencie przeciwnik się po prostu "zawieszał" i trwał w bezruchu pozwalając robić z siebie strzelnicę. W przypadku wojownika takich atrakcji nie zaobserwowałam.

Podsumowując: może nie wybitna, ale całkiem przyjemna pozycja, warta poświęcenia tych kilku - kilkunastu godzin. Kilka ciekawych rozwiązań, dużo powielania już utartych schematów - to co miało być nowe wymaga jeszcze dopracowania, to co sprawdzone udało się przenieść na grunt gry - ale nadmiernych zachwytów raczej nie wywoła. Jako że ukazała się niedawno w CDA wszyscy zainteresowani będą mogli ją kupić po niewygórowanej cenie - i tyle właśnie moim zdaniem jest warta - w wersji pudełkowo-nowościowej raczej bym się nie skusiła.

Zalety:
+ Ładna oprawa graficzno-dźwiękowa
+ obecność (i docinki) Luny
+ CCS - może niedopracowany, ale jest i wprowadza pewną odmianę
+ odstresowujący H&S

Wady:
- liniowa i krótka
- błędy wymienione w przedostatnim akapicie
- niektóre lokacje zdecydowanie zbyt ciemne - nawet z Luną

Moja ocena: 7/10


Obrazki z gry:

Dodane: 19.05.2009, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?