Lands of Lore: Guardians of Destiny

Lands of Lore II
Wydania
1997()
Ogólnie
1997, kontynuacja jednego z najbardziej popularnych erpegów w historii. Niestety, ta część "odpuściła" sobie stronę erpegową, bardziej kierując się w stronę przygodówki i akcji.
4 CD
Widok
FPP, grafika nawet dziś robi wrażenie.
Walka
Czas rzeczywisty, zręcznościówka, klikanie w ikonkę broni.
Recenzje
Yoghurt
Autor: Yoghurt
21.09.2002

Lands of Lore- jeden z pierwszych cRPGów, jakie napotkałem podczas swej dość już długiej przygodzie z nimi... Jakiż to był wtedy hit... Bodajże na 6 dyskietkach, przegrywany od kumpla, o czymś takim jak CD-ROM wtedy nie słyszałem, a oryginalne gry... JAKIE ORYGINALNE GRY, istniały jedynie giełdy :) Cóż, w każdym razie LoL (ciut niefortunny skrót, czyż nie? :)) po prostu mnie zauroczyła... I gdy usłyszałem, że panowie z Westwood planują kontynuację, oczekiwałem jej z niecierpliwością. Cóż, doczekałem się, ale niestety w tzw. oficjalnym obiegu w roku 1997 ta gra nie istniała i byłem zmuszony znów poprzeć piracki proceder (czego już nie robię od 2 lat, ale my nie o tym...) i zakupiłem jeden egzemplarz. Tym razem już na CD. Co ciekawe, nasi rodzimi piraci upchnęli na jednym CeDeku zawartość 4, bo na tylu mieścił się oryginał :)

Fabuła
Czarownica Scotia został pokonana przez grupę śmiałków. Klątwa rzucona na królestwo zniknęła. Jednakże wiedźma pozostawiła po sobie jeden "prezent"- mianowicie syna, Luthera. Luther został przez własną matkę obłożony klątwą- zmienia postać. Teraz musi się dowiedzieć, dlaczego rodzona matka zaczarowała go i co się znów miesza w królestwie...

Jak widać fabuła dość prosta, choć oryginalna, bo wcielamy się w syna czarownicy, która robiła za głównego oponenta w poprzedniej części gry. Do tego całkiem nieźle rozwija się w dalszej części gry i jest dwutorowa- możemy wybrać jedną z dwóch ścieżek, którymi kroczymy.

Oprawa
Rok 1997 to mania na akceleratory graficzne spod znaku nieistniejącego już 3DFX. Jednakże wtedy większość gier tychże akceleratorów nie wymagała, gdyż ich oprawa graficzna nie była na tyle skomplikowana. Lol II także akceleratora nie wymagał, pomimo bardzo dobrej jak na ówczesne czasy grafiki- tła renderowane, różnorakie efekty w lokacjach (dym w kraterze wulkanu, mgiełka w dżungli) i inne tego typu bajery. I tu widać wadę braku "dopalania" akceleratorem. Dlaczego? Gracze, którzy posiadali słabsze maszynki, musieli się zadowolić jedynie grafiką 320x240, więc nie mogli docenić pracy grafików odpowiedzialnych za tła. Natomiast ci szczęśliwcy, którzy byli posiadaczami przynajmniej Pentium 120 MMX, karty graficznej S3 Virge oraz 32 RAMu mogli już poszpanować jako taką płynnością przy wspaniałej rozdzielczości 640x480 (taaaa, jak teraz czyta się te wymagania, tylko uśmiech się pojawia :))

Pod względem graficznym gra prezentowałaby się naprawdę dobrze, gdyby nie paskudni wrogowie- zwykłe bitmapy.... Może gdyby tła nie były tak ładnie renderowane, bestyjki nie wyglądałyby tak źle, ale niestety, odznaczają się w aż zanadto widoczny sposób na ekranie...

Ach, oddzielne słowo należy się cut-scenkom zawartym w grze. Właśnie z ich powodu gra zajmowała aż 4 CD- łączna długość filmów w grze przekraczała 3 godziny! Filmiki te robiły wtedy naprawdę niesamowite wrażenie- żywi aktorzy przemierzający przestrzenie wykreowane w komputerze, długie i ładniutkie filmy rozwijające fabułę- pod tym względem LoL II nawet dziś prezentuje wysoki poziom.

A co o muzyce? A nic:) Muzyka jest znośna, nie przeszkadza w graniu. Odgłosy wszelakie także nie są złe, choć niekiedy brak synchronizacji dźwięku z odgrywaną sceną filmową... Ale może to wina upakowania na jednym kompakcie czterech :)

Interfejs
Uproszczony do granic możliwości. Poruszamy się jak wieża szachowa. Walczymy po prostu klikając w ikonkę broni. Czarujemy w podobny sposób- klik w ikonkę czaru. Cały "pasek" postaci został zredukowany do niewielkiego kwadratu w prawym dolnym rogu ekranu. Widać tam tylko najpotrzebniejsze informacje- używana broń, czar, ilość many, punktów życia oraz zajmującą najwięcej miejsca facjatę naszego bohatera. Możemy jeszcze nieco rozwinąć menu, klikając w ikonki strzałek znajdujące się po bokach kwadratu, aby wybrać czar\ broń lub użyć przedmiotu. Krótko mówiąc- aż za prosty, jak dla 5-latków ten interfejs :)

Drużyna
Jest jednoosobowa- nie przyłączymy w trakcie naszej wędrówki żadnego towarzysza, musimy radzić sobie sami. Współczynników jest straszliwie mało: atak, obrona, strzelanie, moc. Ciut ubogo jak na RPG, ale do przeżycia. Możemy spowodować ich wzrost oczywiście poprzez skakanie na kolejne poziomy doświadczenia, po uzyskaniu odpowiedniej ilości Pdeków. Te zyskujemy za zabijanie potworów (też mi nowina) lub wypełnianie questów dla NPCów. Co ciekawe, walka i magia nie rozwijają się równomiernie, a w sposób znany choćby z Daggerfalla- im więcej korzystamy z umiejętności, tym jesteśmy w niej bieglejsi.

Mała ciekawostka dotycząca czarów- fireball na 8 levelu nie jest tym samym co fireball na 1. Takim pierwszopoziomowym czarem ognia to możemy co najwyżej pochodnie podpalać, na wrogach ten czar najmniejszego efektu nie wywoła. Co innego wyższy poziom- na najwyższych możemy eksterminować kilku przeciwników jednocześnie. Aha, przy okazji- czarów jest całkiem sporo i jest to chyba najbardziej rozbudowana część gry. Ale cóż się dziwić, kierujemy synem wiedźmy. A przez to, ze mieliśmy mamusie taką, a nie inną, istnieje ciekawy patent- zmieniamy swą postać. Albo w przerażającą bestię podobna do wilkołaka (doskonała w walce), albo w malutką jaszczurkę (wszędzie się przeciśnie). Na przemiany nie mamy żadnego wpływu, następują one losowo (zamiana w wilkołaka w środku miasta pełnego przechodniów raczej nie wzbudzi niczyjej radości) lub też w momentach ustalonych przez programistów (gdy niemożliwe jest przejście gry bez przemiany, np. gdy musimy przedostać się na drugą stronę jaskini malutkim korytarzykiem- wtedy przemiana w jaszczurkę jest bardzo pomocna.

Ekwipunek
Maaaluuutki, nawet bardzo. Niestety tu panowie programiści się nie popisali- sprzętu jest po prostu tak mała różnorodność, że grając zacząłem się cieszyć, że miałem chociaż w broniach siecznych wybór pomiędzy mieczem długim i krótkim (tak, aż tyle rodzajów mieczy mamy do wyboru....). Do tego raptem z 5 rodzajów pancerzy, możliwość założenia jednego amuletu (i tak za dużo ich w grze nie ma) i dwóch pierścieni (tych niewiele więcej) i nasz straaaszliiwie obładowany bohater idzie na spotkanie przerażających monstrów :)

Walka
Co tu się dużo rozwodzić- napotykamy przeciwnika i kilkamy sobie w ikonki broni i czarów aż do załatwienia jednej ze stron, Tyleż w tym filozofii co w przemówieniach Andrzeja L. i nie ma co dalej nad tym debatować :)

Podsumowanie
Lands of Lore II była jedną z najbardziej oczekiwanych gier RPG w 1997... Czy spełniło pokładane w niej nadzieje? Moim zdaniem nie- zbyt mało w niej RPG, a zbyt wiele elementów czysto przygodówkowych. Dla maniaków pierwszej części Lol II to totalna klapa. A dla mnie? Cóż, spodziewałem się czegoś lepszego, a otrzymałem napakowaną filmami hybrydę RPG i gry przygodowej. Poza tym, spora ilość błędów i krzaczków graficznych jeszcze bardziej zaniża ocenę... Mój ostateczny werdykt:

6/10

(postanowiłem sobie dać spokój z rozdrabnianiem ocen- po prostu mam za dużo pisania, a i tak nie wyciągam z ocen cząstkowych średniej, tylko piszę własną ocenę :))


Obrazki z gry:

Dodane: 22.09.2002, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?