Mass Effect 3 (PC)

Mass Effect 3

Mass Effect 3: N7 Digital Deluxe Edition
Wydania
2012( Box)
2012( Box)
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
2020( Steam)
Ogólnie
Niemal idealne połączenie akcji i RPG. Ostatnia część trylogii, po protestach fanów wyposażona w nowe outro, obowiązkowo wyszło też oczywiście kilka DLC.
Widok
TPP
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Cholok
Autor: Cholok
16.03.2013

Ostatnia scena z końcówki Mass Effect 2 nie pozostawiała złudzeń co do powstania i zawartości kolejnej części gry. Żniwiarze zaatakowali Ziemię, zaś Shepard jest jedyną nadzieją na jej ocalenie. Trójka jednocześnie jest finałem całej historii. Poprzednik postawił wysoko poprzeczkę. Czy Bioware zdołało udźwignąć ciężar oczekiwań graczy? Moim zdaniem tylko częściowo. No, bo z jednej strony ulepszono bardzo dużo rzeczy, o których później, a z drugiej powielono schemat z dwójki, w którym pozyskujemy przychylność obcych gatunków, aby ci pomogli uratować Ziemię. Oczywiście, będzie wymagało to wykonania zadań, wyborów moralnych, wszystko podobnie jak wcześniej, tylko w formacie globalnym. Nie jest to wcale wada, bo wybrnięto z tego doskonale, a i ten schemat wpasowuje się w fabułę idealnie, jednak elementu zaskoczenia brak.

Mass Effect 3 w temacie rozgrywki zmienia niewiele, ale zmiany te są zdecydowanie na plus. Dalej jest to wciągający mix strzelanki z przerywnikami fabularnymi. Tym razem z powodu narzekań graczy o nikłej zawartości rpg, zdecydowano się zadowolić graczy obu frakcji. Możemy wybrać trzy tryby gry. Pierwszy z nich to tryb, w którym gra sama za nas podejmuje decyzje, a dialogi się tylko odsłuchuje. Kolejny to kontrola nad wszystkim, a walki uproszczone do granic możliwości, by cieszyć się tylko fabułą. Można też grać po staremu, kontrola nad wszystkim. Ku radości rolplejowców poszerzono drzewka rozwoju, także członków załogi. Drzewka od pewnego poziomu pozwalają na wybór jednej z dwu możliwości ulepszenia, przy czym nie ma możliwości wybrania obu. Shepard może także wykupić dodatkowo jedno drzewko z dostępnych kilkunastu. Można też bez przeszkód budować drzewka od początku. Pełna dowolność. Ekwipunku dalej nie ma, ale bronie dostały normalne statystyki plus dwie modyfikacje. Teraz każdy bohater może używać każdej broni i zabrać na misję po jednej z każdego rodzaju. Aby nie było za łatwo, broń waży, a to wpływa na szybkość ładowania mocy, więc rozwaga jest zalecana. Broń dodatkowo może być ulepszana poprzez zakup kolejnych poziomów, a takich poziomów jest pięć. System pancerzy pozostał, zdaje się, bez zmian. Podobnie system dialogowy z dodatkowymi QTE.

Drużyna uległa drastycznemu zmniejszeniu. Większość stanowią znane już postacie, ale jest parę nowych w tym personifikacja EDI, czyli wirtualnej inteligencji. Część starych członków spotkamy niejako po drodze. Tutaj jest pewien zgrzyt. Gra pozwala zaimportować sejwy z dwójki, co pozwala spotkać kilka postaci normalnie niedostępnych, o ile przeżyli. Skoro zdecydowano się na początku gry o podjęciu paru decyzji odnośnie przeszłości to można było pójść naprzód i zaimplementować pełen zestaw zapytań. Wtedy można by w łatwy sposób pograć kilka razy i zobaczyć zmiany w rozgrywce, a tak... zima. Decyzje podjęte we wcześniejszych częściach nie wpływają jakoś specjalnie na finał, ale wiele smaczków jednak uświadczymy w trakcie samej rozgrywki. W dalszym ciągu istnieje podział na misje. Jedynie Cytadela jest namiastką otwartości, ale daleko jej do tej z części pierwszej. Możemy tylko poszukać jakichś mini zadanek ograniczających się do znalezienia jakiegoś pożądanego przedmiotu lub też pogadać z towarzyszami. Ot taka odskocznia pomiędzy misjami. Jest kilka właściwych misji pobocznych N7, ale w sumie nic specjalnego. Co się rzuca w oczy, poznikały wszystkie mini gierki, więc zabawa w otwieranie zamków odpada. Nie ma też zbierania surowców. Skanowanie planet jednak nie zniknęło, ale teraz nabrało odpowiedniej skali. Teraz nie nuży, bo zeskalowano ilość skanowań do minimum, zaś nagrodami zwykle są znajdźki lub też zasoby wojenne.

Samo strzelanie nie uległo jakiejś dużej zmianie, zwiększyła się dynamika walki, zwiększono rolę walki wręcz. Największą nowością są nowe możliwości skakania, turlania, wchodzenia na drabinki (tylko w ustalonych miejscach jak w Deus Ex 3). Wpływa to nie tyle na aspekt walki co na projekty poziomów, a wierzcie mi, uległy one znaczącej poprawie. Wrogów można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to pomioty Żniwiarzy w rodzaju zombiaków, kanibali, zmutowanych raknii, niebezpiecznych brutali, banshee czy latających kosiarzy. Druga to członkowie Cerberusa, a więc głównie ludzie, ale też są urozmaiceni. Inżynierowie stawiający wieżyczki strzelnicze, strażnicy chowający się za tarczami, są snajperki Nemezis czy używający kamuflażu "duchy". Od czasu do czasu wyskoczy jakiś potężniejszy mech, Atlas. Czasami spotkamy też innych przeciwników jak gethy. Z rzadka też pojawią się bossowie w rodzaju Żniwiarza czy zabójcy Kai Lenga. Generalnie jest bardzo dobrze, choć miałem wrażenie, że żołnierze Cerberusa są większym zagrożeniem niż sami Żniwiarze. Zniknął samochodzik Mako, a i poduszkowca niet. Żadnych pojazdów nie wypróbujemy. Trochę szkoda, nie żebym tęsknił do czasów z jedynki. Za to możemy czasem wejść do mecha i poszaleć, czasem postrzelamy ze stacjonarnego karabinu ciężkiego kalibru.

Nie byłoby Mass Effect bez podejmowania, czasem trudnych, decyzji. Pojawia się kilka punktów, w których musimy wybrać jedną z dwóch ras, która pomoże nam w walce ze Żniwiarzami. Jest też możliwość, jak to było w dwójce, pogodzeniu obu przeciwności, ale nie zawsze się to uda. Generalnie, czy dostaniemy zasoby wojenne od tej czy tamtej rasy nie ma wielkiego znaczenia, a zebranie odpowiedniej ilości zasobów jest kluczem do udanego zakończenia gry. Niestety, Bioware wymyśliło, aby nie każdemu się to udało. Nowością serii jest tryb multi player, którego ja wyłączam z oceny, bo nie lubię takiego grania. Ma to do rzeczy, że granie w multi podwyższa tzw. wskaźnik gotowości, który normalnie ma poziom 50%, co obniża rzeczywiste zasoby wojenne o połowę. A wtedy najlepsze zakończenie staje się niedostępne.

Grafika nie uległa znaczącej poprawie od czasów dwójki, wręcz czuć piętno czasu jaki odcisnął się na grafice. Nie jest brzydka, ale mogliby dać nieco liftingu. Kobiety dalej poruszają się jak pokraki. Niedostatki nieco załatano konstrukcją poziomów czy dynamicznie zmieniającą się scenerią. Muzyka jest bardzo dobra, a i efektom dźwiękowym nie można nic zarzucić. Znowu niestety, tym razem nie stworzono pełnej polskiej lokalizacji. Nie znaczy to, że oryginalne głosy są złe, ale swego czasu polski dubbing był bardzo dobry. Jak dla mnie bardzo dobra i wciągająca gra.

Jak to zwykle w grach Bioware nie mogło zabraknąć DLC. Szkoda gadki na temat ceny, wycinania scenek z pełnej wersji gry (już w momencie premiery można było kupić DLC). Opiszę poniżej tylko duże dodatki to trybu single player.

From Ashes
To jest to wycięte DLC. Zawiera dwie misje, w których zdobywamy dodatkowego członka drużyny i to nie byle jakiego, bo samego Proteanina. Sam Javik jakoś specjalnie nie wpływa na resztę gry, ale dodatkowo mamy nowe ubranka dla drużyny i świetną broń: miotacz cząstek. Poza tym nic specjalnego.

Extended Cut
A to darmowy dodatek wymuszony przez graczy na Bioware odnośnie zakończenia, które w pierwotnej wersji było co najmniej niedokończone, pełne luk i niedomówień. Dodatek nie zmienia samego zakończenia, tylko dodaje kilka scenek, które wyjaśniają niektóre wątki oraz dodaje pokaz slajdów, który nieco rozjaśnia co się wydarzyło potem. Co ważne, zostaje obniżona pula zasobów wojennych odblokowująca najlepsze zakończenie, więc multi granie nie jest już potrzebne.

Leviathan
Ot, przeciętny dodatek. Jedynym jego plusem jest aspekt fabularny, w którym zostaje wyjaśnione pochodzenie Żniwiarzy. Poza tym, jak zwykle, bronie, jedna moc do wykupienia.

Omega
A to już kompletny przeciętniak nawiązujący fabułą do serii komiksów, a polegający na odbiciu tytułowej Omegi. Na ten czas dołączy do Sheparda Aria i czasowo turianka Nyreen. Jest wiele bonusów, ale ten dodatek jest całkowicie oderwany od wątku głównego i nie stanowi całości z resztą, na co dowodem jest sama Aria przebywająca na Cytadeli już pod odbiciu Omegi, pomimo że wcześniej narzekała, że Cytadela be.

Cytadela
A to akurat świetny dodatek, ale nie każdemu może przypaść do gustu. Sama fabuła jest bardzo dobra i pełna zwrotów akcji. Zaczyna się od zwykłego urlopu, aby poprzez zamach i delikatną misję na przyjęciu (podobnej do tej z Kasumi w sequelu), przejść przez ostre strzelanie kończące się walką z bossem i prywatną imprezą w nowo otrzymanym mieszkanku, które obowiązkowo możemy urządzać (czekam, kiedy wszystkie RPG zmienią się w Sims). Sam dodatek nie kończy się po jego przejściu, gdyż zostawia nowe lokacje z mini gierkami (Arena), a także możemy spotykać się innymi członkami drużyny i pogadać. Największym plusem jest mrugnięcie oczkiem do fanów serii i oblanie tego wszystkiego w humorystycznym sosie. To trzeba po prostu zobaczyć.

Moja ocena: 4/5


Obrazki z gry:

Dodane: 17.03.2013, zmiany: 21.06.2020


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?