Nomad Soul (The)

Omikron
The Nomad Soul
Omikron: The Nomad Soul
Wydania
1999()
Ogólnie
Omikron: The Nomad Soul, znana w Europie jako The Nomad Sould to wczesne dzieło twórców przygodówki Fahrenheit. Chyba największa mieszanka gatunków w historii gier komputerowych.
Widok
tpp
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Grimm
Autor: Grimm
25.03.2008

FABUŁA
Na początku gry poznajemy policjanta imieniem Kay'l, za nim jest dziwne kolorowe "coś", co okazuje się bramą łączącą światy. A bardziej konkretnie, świat Omikron oraz nasz świat. Dowiadujemy się, że Omikronowi grozi zagłada z rąk demonów, a my jesteśmy jedyną nadzieją na ratunek. Oczywiście zgadzamy się i już po chwili nasza dusza, to jest dusza gracza, znajduje się w ciele Kay'la, po czym rzucamy się w stronę bramy. Brzmi znajomo? Spokojnie, intro się jeszcze nie skończyło. Po przejściu atakuje nas jakiś niezidentyfikowany stwór, powala nas na ziemię i zaczyna wysysać energię życiową. W ostatniej chwili ratuje nas odpowiednie przybycie patrolującego okolicę "MecaGuarda", to jest robota policyjnego, wyjętego prosto z filmów o RoboCopie. Następnie mamy tutorial, robimy kilka kroków i "prawidłowe" intro się rozpoczyna. Obserwujemy miasto, w którym przyjdzie nam "żyć", a w tle śpiewa David Bowie. Tak jest, legendarny muzyk użyczył kilka piosenek ze swojego albumu "Hours", a nawet dał się wkomponować do gry, jako duchowy przywódca frakcji "Obudzonych". Po ostatecznym wprowadzeniu możemy w końcu zanurzyć się w świat Omikron. Fabuła jest bogata w zwroty akcji, rozwiązania co poniektórych wątków są niebanalne i zaskakujące, to jest, aż do momentu gdy opuścimy pierwszą dzielnicę, niestety - tak jak w przypadku wspomnianego Fahrenheit - Nomad Soul również nie wytrzymuje tempa jakie sobie narzuca na początku. Później gra troszkę porzuca klimaty s-f i nie jest już tak dobrze.

ROZGRYWKA
Na początku powiem o absolutnym novum, jakie jest zastosowane w grze - możliwość zamiany ciał. Gdy postać którą prowadzimy umrze, nie oznacza to końca gry, przejmujemy wtedy kontrolę nad pierwszą osobą, która dotknie nasze martwe ciało. Później w grze nauczymy się podstaw magii, dzięki którym będziemy mogli zmieniać ciało gdy tylko zechcemy, a nie tylko wtedy, gdy obecne ciało umrze. Niestety nie każdy może być naczyniem dla naszej duszy, gdy spotkamy odpowiednią osobę do której możemy przetransferować naszą duszę, gra informuje nas o tym. Minusem takiego zabiegu jest fakt, że tracimy cały swój ekwipunek i przejmujemy to co posiada postać przez nas przejmowana, nie możemy obrabować naszej starej powłoki ponieważ znika ona w powietrzu.

Nomad Soul dzieli się na kilka "trybów". Przeważającym trybem jest zwiedzanie świata, połączonego z przygodówką i RPG. Obserwujemy świat zza pleców głównego bohatera\rki, rozwiązujemy zadania etc. Potem tryb walki, dzielimy na walkę sam na sam - bijatykę widzianą z boku, niczym w serii Tekken, wliczając w to różne combo jakie możemy zadać - oraz na walkę z przeważającymi siłami wroga - typowy FPS. Tryb przygodówkowy jest najprzyjemniejszy, ponieważ walka wydaje się mocno niedopracowana. Żeby wygrywać walki wręcz trzeba trenować swoją postacią w salach treningowych, dzięki czemu nasze ciosy będą zadawały większe obrażenia. Trening ten polega na walkach ze sztucznym sparing parterem i prawdę mówiąc, po krótkiej chwili staje się nużący. W trybie FPS postać jest ociężała, z opóźnieniem reaguje na nasze komendy, co nierzadko powodowało wybuchy wściekłości u mojej skromnej osoby. Wrogów w sytuacjach, gdy musimy sięgnąć po broń, jest cała masa, aż do przesady można powiedzieć i za każdym razem jest to spore wyzwanie.

Zapisać grę można tylko wtedy, gdy znajdziemy 3 obracające się w powietrzu pierścienie, to raz, a dwa, musimy mieć w inwentarzu co najmniej jeden pierścień umożliwiający zapisanie gry. Pierścienie zarówno pierwszego jak i drugiego rodzaju są porozrzucane w różnych miejscach. Jest to fatalny koncept, chyba największa wada gry. Później co prawda pierścienie już spotykamy prawie na każdym kroku, ale na początku jest ich niewiele.

Wspomnianych elementów RPG jest niewiele, jednym z nich jest okienko w naszym interfejsie, które przedstawia najbardziej niezbędne informacje na temat postaci, którą kierujemy oraz kilka statystyk, jak ilość życia, many, pieniędzy etc. Gra tak naprawdę daje nam mało wyborów, a możliwość wyboru to jest to na czym powinno dobre RPG się opierać. W całej grze naliczyłem może 4-5 sytuacji, gdzie znalazłem alternatywne rozwiązanie danego problemu. Zadań pobocznych w zasadzie nie ma, w pierwszej dzielnicy można zdobyć tytuł mistrza nielegalnych walk na pięści i aresztować właściciela pewnego baru i... na tym koniec. Ekwipunek natomiast jest ograniczony do mikstur dbających o nasze zdrowie, reszta to przedmioty potrzebne do rozwiązania jakiegoś problemu. O broń palną musimy sami zadbać, to znaczy, musimy ją kupić. Podstawową giwerę, najsłabszą oczywiście, dostajemy od razu i towarzyszy nam ona zawsze, ale jeśli chcemy coś mocniejszego to niestety, bez wydania trochę ciężko zarobionej kasy się nie obejdzie.

GRAFIKA/MUZYKA
Mimo że gra ma już swoje lata, grafika nie wygląda brzydko. Oczywiście, nie konkuruje z dzisiejszymi grami, ale z pewnością nie odrzuca. Świat Omikron wygląda iście bladerunnerowsko. Latające na ciemnym niebie ogromne statki powietrzne, wszędobylskie neony rozświetlające mroczne, zamglone i brudne futurystyczne miasto, ludzie z różnymi metalowymi ulepszeniami. Wszystko niezwykle podkręca atmosferę i aż się chcę człowiekowi brnąć dalej. Przynajmniej w tej czysto futurystycznej części gry. Muzycznie jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Muzyka towarzysząca nam podczas podróży jest dobrana znakomicie. Jeśli ktoś nie preferuje Davida Bowiego, niech wie, że tylko jeden jego kawałek MUSIMY wysłuchać, reszta jest nadobowiązkowa. Jego piosenki można czasem kupić w sklepie i odtworzyć na odpowiednim sprzęcie lub natrafić na nielegalny koncert, gdzie zespół "Dreamers" wykonuje jego twórczość.

PODSUMOWANIE
Bardzo ciężko ocenić Omikron, w tym tytule przede wszystkim imponuje ambicja autorów, którzy ewidentnie starali się stworzyć coś unikatowego, niemal przez całą rozgrywkę widać lejący się z ekranu potencjał na wielkie dzieło. Ale obietnica wspaniałych przeżyć, złożona na początku rozgrywki zostaje niespełniona, głównie przez frustrujące małe niedoskonałości. Mimo wszystko polecam, tylko nie dajcie się zbytnio oczarować pierwszymi chwilami, bo później będzie na was czekać niezłe rozczarowanie.

Moja ocena: 6,5/10 jak ktoś jest fanem Bowiego to niech dorzuci sobie jeszcze jeden punkt ;)


Obrazki z gry:

Dodane: 26.03.2008, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?