Pool of Radiance (PC)

Pool of Radiance

A Forgotten Realms Fantasy Role-Playing Epic, Vol.I: Pool of Radiance
Wydania
1988( Box)
2022( Steam)
Ogólnie
Pierwsza z całej serii gierek SSI opartych na tym samym silniku graficznym i tych samych zasadach AD&D. Dla historyków gatunku - pozycja obowiązkowa, kamień milowy!
Widok
izometr, FPP
Walka
turówka
Recenzje
Morrak
Autor: Morrak
15.05.2006

Długo już nie pisałem recenzji, wiec wypadałoby to zmienić, zwłaszcza, że szef już od dłuższego czasu mi o to tyłek truje ;) A ja niestety, z braku wolnego czasu, nie miałem możliwości gry w coś nowego, więc dziś opiszę jedną z najlepszych gier RPG, w jakie kiedyś grałem. Z dzisiejszej perspektywy gra ta wydaje się strasznie prymitywna, jednak kiedyś spędziłem nad nią wiele długich wieczorów. Panie i panowie, przed wami gra dla wielu osób legendarna /wśród nich znajduję się i ja;)/ - Pool of Radiance.

Fabuła:
Akcja gry rozgrywa się w świecie Forgotten Realms, wszystkim nam tu obecnym dobrze znanym za sprawą niesamowitego sukcesu Baldur's Gate. Lecz tym razem zamiast na Wybrzeże Mieczy, akcja zabiera nas dużo dalej na wschód, na wybrzeże morza Moonsea /Morze Księżyców/ do zniszczonego przez ciągłe wojny, najazdy i ataki smoków miasto Phlan, a raczej do jego odbudowanej części zwanej Nowym Phlan. Wcielamy się tu w bandę awanturników chcących zyskać władzę i sławę. Zadanie z początku wydaje się banalne, mamy oczyszczać kolejne dzielnice miasta z zamieszkujących je potworów oraz odzyskiwać utracone w wyniku najazdów dzieła sztuki czy też pozostałości pradawnej wiedzy. Po kolei odzyskujemy najechane przez gobliny slumsy, nawiedzaną przez duchy Twierdzę Sokal, udaremniamy zakup tajnej broni przez potwory, odzyskujemy zaginione księgi z pradawnej biblioteki, pokonujemy starożytne mumie na pobliskim cmentarzu, czy też niszczymy kult złego boga. Ot, standardowe zadania każdego poszukiwacza przygód. Lecz w sam środek tej "sielankowej" rozgrywki wdziera się zdrada jednego z członków rady Nowego Phlan. Jak się domyślacie, na nas spoczywa zadanie złapania i odpowiedniego ukarania drania, odkrycia, co łączy go z legendarnym bytem zwanym Tyranthraxus oraz dowiedzenia się, czym jest owa tytułowa sadzawka blasku;). Tak przedstawia się w telegraficznym skrócie pierwsza połowa gry. Drugą jest oczywiście odkrycie mocodawców sprawcy i rozprawienie się z nimi. Niby wygląda to banalnie, jednak zapewnia rozrywkę na długi czas. Jest tu wszystko, co typowy poszukiwacz przygód powinien zrobić;) Jako ciekawostkę można dodać, że w tym samym roku została wydana przez firmę TSR "papierowa" przygoda do AD&D pod tytułem "Ruins of Adventure", która rozwija wątki zawarte w opisywanej przeze mnie grze. Zainteresowani będą więc mogli sięgnąć po pozycję uzupełniającą.

Jeśli zaś chodzi o samą rogrywkę, to grę rozpoczynamy standardowo od stworzenia sześciu postaci, które będziemy mogli po tej przygodzie przenieść do kolejnej gry z serii Gold Series. Potem całość odbywa się na zasadzie "odwiedź radę miasta, weź misję i idź krzewić prawdziwą wiarę i porządek wśród potworów zamieszkujących pobliskie tereny, powróć do miasta po nagrodę, na trening, odpoczynek i wyprawa po kolejną misję". Do tego dochodzi zakup/ sprzedaż/ identyfikacja przedmiotów w pobliskich sklepach lub wskrzeszanie poległych podróżników w pobliskich świątyniach. Niby metoda prosta, ale jednak w paru miejscach zostały użyte ciekawe rozwiązania. Na przykład podczas rozpracowywania tajnej broni mamy kilka opcji zachowywania się na placu targowym: zachowywać się jak zwykle, przebrać się w łachmany czy też wlecieć na środek placu z bojowym okrzykiem na ustach. Takich konieczności przebieranek jest w grze kilka. W paru miejscach trzeba też odpowiedzieć na słowne zagadki, co jest niestety utrudnieniem dla osób nieposiadających orginalnej wersji gry, a raczej jej instrukcji. Gdyż wiele potrzebnych informacji jest ukrytych pod tajemną nazwą Journal Entry #xx, gdzie xx jest liczbą od 1 do około 50;)

Jak na swoje czasy, gra jest bardzo rozbudowana pod względem świata, który przyjdzie nam zwiedzać. Jako, że standardem było zwykle zwiedzanie jednego wielkiego podziemia, Pool of Radiance idzie o krok dalej. Mamy możliwość zwiedzania dość sporego terenu wokół Phlanu. Możemy odwiedzić lasy, góry, pola, a także znaną każdemu miłośnikowi Forgotten Realms Twierdzę Zhentil. Szkoda tylko, że zwiedzanie zostało ograniczone do chodzenia po mapie i czekania, aż sie napotka jakieś wydarzenie, bo dokładnie zwiedzać można tylko kilka dużych lokacji.

Pisałem, że na początku gry tworzymy sześcioosobową drużynę. Nie jest to jednak docelowa liczba osób w naszym dream teamie. Dołączyć mogą do niego najemnicy, których rekrutujemy w hali treningowej, lub postacie niezależne, ważne dla fabuły, jak np Skullcrusher /ze swoim nieśmiertelnym tekstem powypisywanym na ścianach jednej z lokacji: "Skullcrusher was here";)/ czy księżniczka plemienia nomadów. Niestety nie mamy nad nimi żadnej władzy, co jest bardzo denerwujące podczas walki. Nie dzielą się także z nami swoimi znaleziskami, tylko po walce zabierają swoją część.
I to chyba już wszystko, co mogę napisać o samej rozgrywce, no może poza jedną ciekawostką;) Otóż ta gra uczy: bibliotekarze nie lubią jak im sie kradnie książki i będą was ścigać nawet zza grobu. Pamietajcie o tym drogie dzieci;)

Grafika i muzyka:
No może tym razem zacznę od muzyki, bo będzie szybciej. A raczej nie będzie w ogóle, bo jej w tej grze nie zauważylem. No chyba, że pamięć moja już nieco szwankuje;)
Zaś grafika... no tu nie jest aż tak źle, jeżeli będziemy patrzeć z perspektywy 1988 roku, natomiast jeśli z perspektywy dzisiejszej to grafika jest tragiczna. O ile dobrze pamietam, mamy tu tylko 16 kolorów. Wszystkie grafiki prezentowane są na malutkim kwadraciku będącym widokiem świata. I jak na tak małe rysuneczki, to nie jest aż tak źle, bo dość dobrze widać, co one przedstawiają i nie pomylimy człowieka z potworem. Same tła występują w kilku odmianach i sprawiają wrażenie jakby całe miasto /poza światyniami/ było budowane w czasach socjalizmu;) czyli każdy ma taki sam brzydki budynek. No i las jakby też był odgórnie sterowany - w każdym miejscu tyle samo drzew. Nieco gorzej wygląda to podczas walki. Mamy rzut powierzchni i malutkie wizerunki naszych postaci. Co ciekawe, te wizerunki możemy sobie ustawić sami podczas tworzenia postaci. Możemy zmieniać im wszystko, od wizerunku broni do kolorów nogawek, spodni czy zarostu postaci. Jest to ciekawe rozwiązanie i pozwala bardziej zidentyfikować się z własną postacią. Troche gorzej jest natomiast z tym widokiem, gdyż przez to, że ściany i podlogi są do siebie podobne, trudno zidentyfikować co jest pomieszczeniem, a co jest drogą, chociaż identyfikację tego pierwszego mogą ułatwić znaczki mebelków znajdujących się w pomieszczeniach.

Walki:
Gdy tylko napotkamy przeciwnika, gra przenosi nas na oddzielny obszar, gdzie widzimy obraz najbliższej okolicy. A na nim znajdują się nasze postacie, zwykle zbite w kupę. Naprzeciwko zaś znajduje się wróg mający zwykle dość dużą przewagę liczebną, tak że wychodzi zwykle 6 na 1. Da się to zauważyć, zwłaszcza gdy po kilku pierwszych turach jestesmy już szczelnie otoczeni. Walczyć możemy standardowo, tj. mieczem, łukiem lub z armaty....no może nie tyle z armaty, co za pomocą magii. Jest tu jedno bardzo dobre rozwiązanie, których nie zauważylem w grach typu Baldur's Gate, mianowicie działanie czarów usypiających, unieruchomiających, czyli ogólnie obezwładniających. Nie musimy siec przeciwnika, jakby był stworzony z kamienia. Po prostu wykańczamy go jednym celnym ciosem. Może boleć, gdy my zostaniemy tak zaczarowani, jednak jest to o wiele bardziej realistyczne niż szlachtowanie unieruchomionego cherlawego maga przez dobre 15 minut;) Po walce zaś standardowo zachodzi zbieranie gratów i podział łupów.

Ekwipunek:
Trzeba przyznać, że pomimo jednej dużej wady, ekwipunek jest bardzo dobry. Tą wadą jest niestety ukazanie przedmiotów - w grze widzimy tylko listę. Lecz pomimo tego, wszystko inne jest dobrze zrealizowane. Przedmioty dzielą się na 3 główne kategorie:
a) przedmioty questowe - zdobywamy je podczas zwiedzania miasta i okolic, o ile dobrze pamiętam nie widzimy ich w liście ekwipunku
b) przedmioty dla postaci - mamy niesamowity asortyment różnych sprzętów służących do zabijania, obrony, leczenia, czarowania etc., etc. i to zarówno w wersji zwykłej, jak i magicznej. Do tej grupy możemy także zaliczyć przeróżne kosztowności i kamienie, które znajdziemy w ruinach i które możemy sprzedać w wyspecjalizowanych sklepach.
c) pieniądze - tak, pieniądze. Dlaczego zrobiłem z nich osobną grupę? Otóż z tego powodu, że w tej grze pieniądze też ważą. Nie ma tu takiej sytuacji jak w Baldur's Gate, że postacie noszą przy sobie miliony sztuk złota /1 sztuka - 1 moneta, to prawie tak, jakby nosić ze sobą dużej wielkości sejf/ i nie mają ciężko. Tu jest inaczej, jeżeli będziemy mieli przy sobie zbyt wiele pieniędzy, nie będziemy się mogli praktycznie ruszać. A jeśli do tego dodamy 5 rodzajów pieniędzy /od miedzi do platyny/ to po każdej walce będziemy się musieli zastanowić, czy mamy zbierać ten cały złom i wymienić go w mieście, czy go zostawić i iść dalej licząc, że zdobędziemy większe skarby. I to ograniczenie jest o wiele lepsze, niż zastosowane w czasach obecnych. Zbieracze złomu zostali tu ograniczeni do minimum.

Statystyki:
Statystyki tu zastosowane, są typowe dla drugiej edycji Advanced Dungeons and Dragons, więc nie widzę sensu się nad nimi rozwodzić. Zwrócę uwagę tylko na jedną z nich, mianowicie na szybkość ruchu. Należy stale patrzeć, czy nie jest za niska i czy podczas walki nie wyłączy nam wszystkich silnych wojowników.

Podsumowanie:
Ciężko jednoznacznie podsumować w dzisiejszych czasach tę grę, gdyż bardzo straciła wraz z upływem czasu. Jednak ciągle na całym świecie znaleźć można zapaleńców, dla których ta gra jest legendą, prawdziwym kamieniem milowym w krótkiej historii gier komputerowych i cRPGów. Właśnie z perspektywy takiego fanatyka wystawiam ocenę tej grze. Wszyscy inni mogą ją sobie obniżyć do poziomu 3/10:P ale wiedzcie, że nie wiecie, co dobre.

Ocena końcowa: 9,5/10

 


Obrazki z gry:

Dodane: 28.05.2006, zmiany: 12.08.2023


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?