Sanity: Aiken's Artifact

Wydania
2000()
Ogólnie
2000, gra z pogranicza zręcznościówki i rpg. Czyli sporo akcji, zalążki współczynników, sporo gadek, questów i najważniejsze- ICE T jako główny bohater (no, przynajmniej jego głos, ale to na jedno wychodzi) ;)
Widok
Izometr
Walka
Czas rzeczywisty
Recenzje
Mastyl
Autor: Mastyl
06.03.2004

Podobno człowiek używa zaledwie malutkiego odsetka możliwości swojego mózgu. Skoro my - ludzie - byliśmy w stanie osiągnąć tak wiele za pomocą tak niewielkiej cząstki naszego rozumu, kto wie co potrafiłaby zrobić istota ludzka wykorzystująca ów potencjał w pełni, albo choć w połowie. Podobne rozważania na pewno towarzyszyły grupie Monolith przy tworzeniu gry Sanity - Aiken's Artifact. Bohaterami gry są bowiem istoty czerpiące ze swego umysłu niesamowite, nadludzkie zdolności - psionicy, telepaci i inni "czarodzieje".

Nasz główny bohater, którym sterujemy -Cain, choć mózgowiec, to zaprzecza stereotypowi wychudzonego intelektualisty w swetrze i okularach -10, bowiem wcielił się w niego sam Ice T, znany czarnoskóry "gangsta" i zabijaka. W grze będziemy więc ganiać czarnoskórym osiłkiem, i słuchać cynicznych komentarzy na temat wydarzeń z gry, wypowiedzianych z tradycyjnym ghetto-akcentem.

Może nieco więcej o fabule: gra dzieje się w czasach współczesnych. Cain (w roli głównej Ice T) jest świeżo upieczonym agentem DNPC - specjalnej rządowej agencji do kontrolowania psioniki. Zajmuje się rozwiązywaniem spraw kryminalnych z udziałem psionicznych złoczyńców. A narobiło się ich ostatnio sporo: Priscilla Divine, Adrian Starr czy inni łotrzykowie wykorzystujący moce swego mózgu to tylko krztyna problemów Caina i jego szefostwa w DNPC. A wszystko to przyczyna niebezpiecznych eksperymentów, jakie prowadziła na ludziach Doktor Joan Aiken- dyrektor megakorporacji Aiken Pharmaceuticals. Nasz Cain to pierwsza ofiara eksperymentów z aplikacją psionicznego serum in-vitro. Kolejne pokolenia już w drodze.

Żeby Cainowi nie było za wesoło, po mieście szaleje jego zwyrodniały brat Abel, choć tym razem biblijne archetypy zostały odwrócone do góry nogami, bo w Sanity to właśnie Abel jest wcieleniem zła. Na dodatek w czasie gry pojawia się tajemnicza sekta, która zwiastuje nadejście Golgothama i rychłą zagładę świata. Biedny Cain, scenarzyści gry nie dają mu chwili wytchnienia.

Gra ma budowę niezbyt "erpegową" - rozgrywa się w szeregu osobnych misji-planszy, po ukończeniu których przechodzimy do następnych. Jeśli przegapimy coś w grze - trudno. Powrotu nie ma.

Charakterystyka postaci jest w szczątkowej postaci - mamy tylko punkty życia, których maksymalną ilość podnosimy zbierając czerwone kule, oraz odpowiednio niebieską energię mana, którą pochłaniają nasze psioniczne czary, nazwane przez twórców "talentami". Zbieranie "talentów" jest istotnym elementem rozwoju. Talenty to karty zawierających moce psioniczne. Są one podzielone na 8 kategorii tematycznych, zwanych totemami : np. "Starożytny Egipt", "Śmierć", czy "Technologia". Nie wszystkie moce da się zdobyć - niektóre znane są tylko w trybie rozgrywki wieloosobowej, na którego omówienie przyszła już pora.

Gra jest wyposażona w tryb multiplayer, niestety zrobiony na modłę Q3 czy UT. Wybieramy jedną postać, określamy ile będzie miała punktów życia i jakie talenty do zdobycia. Nie ma żadnego fabularnego trybu przechodzenia gry, nie ma wbudowanego edytora ani nawet elementów rozwoju postaci. W tym aspekcie tryb multi Sanity przypomina nieudany tryb multi gry Nox.

Grafika gry była swego czasu całkiem dobra. Grę cechuje trójwymiarowa grafika napędzana silnikiem LithTech (także MM9, NOLF), z tym że postać widoczna jest z góry, podobnie jak w Darkstone czy Dungeon Siege, a my możemy dość swobodnie manipulować kamerą. Dziś niestety to żadna rewelacja, a modele przeciwników i NPC w grze są brzydkie i koślawe, gra więc nie robi pozytywnego wrażenia. Jedyny ładny efekt, to bitwy z użyciem potężnych czarów psionicznych - te są widowiskowe.

Pochwalić chciałem za to oprawę dźwiękową, a zwłaszcza lektorów czytających kwestie mówione - a tych jest w grze dość dużo. Każda wypowiadana kwestia słyszana jest z głośników, szczególnie "mięsiście" wypadły kwestie Ice'a. Miło posłuchać. Muzyka nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia.

Podsumowując, Sanity to całkiem ciekawa fabuła w trybie single, i zręcznościowy multi, który jednak w chwili gdy pisze tą recenzję (marzec 2004) jest zupełnie martwy... tzn. nie znalazłem w "internecie" nikogo, kto by dziś w to grał. Jest tyle lepszych tytułów. Tej grze z pogranicza cRPG stawiam 4- za interesującą fabułę, pomysły i dobre chęci.

ZA: Ice T, ciekawa fabuła, moce psioniczne
PRZECIW: tryb multiplayer, zbyt zręcznościowy charakter gry


Obrazki z gry:

Dodane: 10.03.2004, zmiany: 21.11.2013


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?