Undertale

Wydania
2015( Steam)
2015( Steam)
Ogólnie
Typowy indyk w prostej oprawie graficznej, nadrabiający braki oryginalną i wciągającą fabułą
Widok
izometr
Walka
fazowa/zręcznościowa
Recenzje
Ksiadz_Malkavian
25.09.2017

Za górami, za lasami, w niedalekiej przyszłości, a może w innej krainie dziecię wejdzie na szczyt zakazanej góry. Niektórzy twierdzą, że to za karę, inni że będzie to przypadek. Dziecina wpadnie poprzez magiczną barierę do świata potworów i tam rozpocznie się jej przygoda. Spotka wiele fantastycznych stworzeń. Co z nimi uczyni? To zależeć będzie już od nas...

Wróćmy wspomieniami do naszych dziecięcych lat, do tych gier z konsol takich jak Pegasus i grafiki wyciągającej ile się da z przebogatej palety 16 kolorów. Kompromisu pomiędzy pespektywą widoku z lotu ptaka, a widokiem postaci z profilu. Zachwytu nad zbitką pikseli, które na odcinku między mózgiem a okiem na poziomie niemal intuicyjnym przekształcały się w obraz bohatera gry, scenerii i spotykanych istot. Stoczonych walk, gdzie opuszki palców piekły od intensywności napierania na przyciski przy co wrażych bojach. Radości ze znalezionego punktu zapisu, bo noc już i trzeba zaraz iść spać, choć z żalem i nienasyconą ciekawością co dalej... I te melodie złożone z prostych dźwięków, lecz wciągające nas w świat gry dzięki wykreowaniu odpowiedniego nastroju kilkoma nutami i tonami.
To taka właśnie opowieść. Z tymi elementami co wspomniałem. Przy czym nie czuć tu tandeciarstwa i zwykłego lenistwa obecnego przy części masowo produkowanych gier spod znaku RPG Maker. Twórca celowo trzyma się konwencji retro aby pomóc nam wrócić do naszych pierwszych doświadczeń z grami. A zarazem dać nam do rąk coś zupełnie innego niż spuściznę po grach z naszej młodości: możliwość wzruszenia się jak kiedyś. Zagrać na strunach naszej wrażliwości bogatszej o doświadczenie i rozwiniętą wyższą emocjonalność. Bez tego dalsza gra jest jałowa. Bez odrobiny empatii i immersji nasze wrażenia z tego tytułu będą niekompletne. Taka też wtedy będzie nasza gra.
Dajmy się ponieść muzyce, która jest magicznie wprost scalona z obrazem i tempem akcji. Nie pamiętam kiedy utwór z gry budował we mnie wolę walki mieszającą się ze smutkiem z powodu braku jej widocznej słuszności. Dostaniemy poprzez uszy przeróżne obrazy: zabawne, absurdalne, poważne czy spokojne. To jedne z tych utworów, które będę miał już w pamięci jako kultowe. Ścieżka dźwiękowa broni się sama nawet poza grą. A nawet nie musi zbyt silnie.

Charakterystki bohatera są proste: ilość życia, EXP, LV, atak i obrona. Jedno miejsce na "oręż", jedno na "pancerz" i 8 na inne przedmioty, jak leczące przekąski. Nie ma umiejętności, zdolności czy czego tam. To jak dobrze walczymy zależy od naszych sprytnych paluszków. Walka wygląda inaczej, bo i żaba nie zaatakuje nas tak samo jak pies. Jest w turach: zaczynamy i wybieramy akcję, potem przeciwnik przeprowadza atak w trakcie którego staramy się uniknąć trafienia w nasze serce manewrując nim. Czyli mamy tu znany z gier shumpbullet hell, choć dużo mniej frustrujący i dużo krótszy.

Łamigłówki są dodatkowym atutem tej gry, często zmuszające do wyjścia poza oczywiste schematy myślenia. W sam raz dla osób które lubią pomęczyć odrobinę własną głowę i czuć tą radość z odkrycia rozwiązania. Większość jest prosta, małe szanse, że zatniemy się w jakimś momencie gry na dobre kilka godzin. Dodam, że spotkania z przeciwnikami możemy potraktować jako dodatkowe zagadki...

Najważniejsze na koniec: historia. Przedstawiona jest lekko i z humorem, często z mruganiem jednym okiem do gracza. Sporo odnaleźć tu można wtrętów z naszej popkultury czy portali społecznościowych. Ma również miejsce sporadycznie burzenie czwartej ściany. Sam świat to świat istot przegnanych i uwięzionych przez ludzi pod ziemią mocą bariery. Król do jej zniszczenia potrzebuje jeszcze jednej ludzkiej duszy. Ale nie wszystko jest takie proste... Powiem szczerze, że za pierwszym podejściem poznacie może połowę wyjaśnień wydarzeń przeszłych i obecnych. Głębia historii wyłania się dopiero za drugim podejściem, kiedy z wiedzą z poprzedniej gry ruszamy raz jeszcze. Tym razem z postanowieniem postępowania właściwie i szlachetnie. Bez przemocy, za to z dziecięcą charyzmą. Tak jest trudniej, ale za drugim razem oszczędźcie wszystkich. To trudne, ale możliwe. Wierzę w waszą dobroć, która pozwoli poznać nowych przyjaciół i zrozumieć ich intencje. Nagrodą będzie chwila refleksji i wiele poruszających momentów. Jedne z lepszych jakie dała mi gra ostatnimi czasy.

ZALETY:
+ Unikalny system walki
+ Nieszablonowe sposoby rozwiązania spotkań z przeciwnikami
+ Realia gry złożone z niby znanych i ogranych elementów, ale podane w zaskakujący sposób
+ Głębia fabuły, szczególnie za drugim podejściem

WADY:
- Brak

Osoby, które grałyby w tę grę:
- Hans Christian Andersen
- Tove Jansson
- Walt Disney

Osoby, które nie grałyby w tę grę:
- Hannibal
- Gynghis Khan
- Lobo

Moja ocena: 5/5


Rankin Ryukenden
16.12.2015

Jaki jest rynek gier indie, każdy widzi i nie ma co udawać: tak samo, jak w przypadku pozostałych gier video, 99,9 procent jego zawartości to wtórny szajs. Tak samo jednak jak i tam, od czasu do czasu zdarza się mała perełka, albo i nawet całkiem spora perła. W tym momencie na scenę wchodzi Undertale. Tytuł ten jest dziełem paroletniej pracy osobnika znanego jako Toby Fox. Do jego wcześniejszych dzieł należy niesławny ROM hack Earthbound, a także muzyka do (eugh) Homestuck, a twórczość ta przysporzyła mu najwyraźniej dość spory szacunek publiczności - jego kickstarter na "RPG, w którym nikt nie musi umrzeć" został ukończony z dziesięciokrotnym przebiciem wartości docelowej. Nie były to może setki tysięcy czy miliony uzbierane przez naprawdę głośne kickstartery, ale chyba dość, żeby grę można było tworzyć komfortowo. Od początku kampanii było dostępne demo gry, zawierające początkowy obszar, paru wrogów i parę sugestii odnośnie tego, co się będzie później grało, choć, prawdę mówiąc, poza intrygującym bajerem z podręcznikiem do gry (bajer nieobecny niestety w pełnej wersji), nie było specjalnego szału... Aczkolwiek istnieją pewne społeczności, które już wtedy uczepiły się pewnej postaci niczym rzep koźlego ogona.

Eheu.

Przewijamy czas dwa lata do przodu, we wrześniu 2015 wychodzi finalny produkt i kompletnie znienacka szturmuje serwisy pokroju metacritic, nie tylko wyprzedzając w ocenach chociażby Metal Gear Solid V, ale w ogóle trafiając błyskawicznie do najściślejszej czołówki w historii gier wideo.

Wait what?

Skąd taka popularność gry, która przyszła dosłownie znikąd? Gra faktycznie jest RPGiem, ale ma dość udziwnione mechaniki, gdzie atak gracza polega na kilkaniu przycisku akcji w odpowiednim momencie, a ataki wrogów zmieniają grę w prymitywny bullet hell, gdzie unika się pocisków o najróżniejszych kształtach. Na dodatek grafika jest, w zależności od punktu widzenia, prosta albo prymitywna, co wcale grze nie pomaga.

Wszelkie braki Undertale nadrabia jednak swoją nicią fabularną. Niech potencjalnego gracza nie zmyli fakt, że bohaterem gry jest dziecko wieku i płci nieznanych, a większa część gry jest prezentowana dość niepoważnie. To historia gry, która prawdziwe oblicze prezentuje w paru porcjach w zależności od poczynań gracza, a także, ba, przede wszystkim wykreowane postacie są tym, co czyni ten tytuł naprawdę wyjątkowym. Twórca gry ma fascynujący talent płynnego przechodzenia między absurdem i powagą, traktowania obu z jednakową troską i uwagą, no i - co najważniejsze - wie, kiedy stosować jedno, a kiedy drugie. Dzięki temu postacie zyskują dodatkowy wymiar, stają się odrobinę bardziej wiarygodne od typowych RPGowych npców, którzy są albo 100% poważni, albo 100% niepoważni. Ponadto gra posiada niesamowicie reaktywny świat. Wiem, że w kontekście RPGów choices & consequences jest zagrzmoconym na amen koniem; gdybym dostawał 5 groszy za każdym razem jak słyszę o c&c, to... miałbym bardzo dużo 5groszówek, ale Undertale jest grą, która faktycznie realizuje ten koncept, i to konsekwentnie od początku do końca gry, nie tylko w outrze na odwał, a także w sposoby które zaskoczą każdego gracza, który ich sobie wcześniej nie zepsuł czytając spoilery. Reaktywność taka w połączeniu z naprawdę dobrym writingiem przydają Undertale kosmiczny replay value, aczkolwiek gra miejscami bawi się tym konceptem w sposób nieco przywodzący na myśl Spec Ops: The Line (...yeah), a którego nie mogę omawiać bez spoilerów. Poza tym nawet średniawy system walki potrafi zaskoczyć i dać prawdziwe wyzwanie w paru bardzo pamiętnych pojedynkach.

Oh yeah, o ile grafika jest prosta, to soundtrack Undertale jest absolutnie przegenialny. W roku 2015 wyszło parę gier o dobrych, a nawet świetnych soundtrackach, ale jakkolwiek bym nie szanował takiego Necrodancera, Undertale jest chyba jednak lepszy.

All in all, prywatnie uważam, że o ile wychwalanie Undertale pod niebiosa jest pewną przesadą, absolutnie nie żal mi czasu ni pieniędzy wydanych na ten tytuł i myślę, że te 10 godzin przygody (przejście dwukrotne) będę pamiętał długo, długo.

Plusy:
+ Fantastycznie napisane postacie
+ Ciekawa, wielowarstwowa fabuła
+ Mnóstwo humoru
+ Soundtrack

Minusy:
- grafika
- miejscami humor
- walka czasem nuży

Moja ocena: 4/5

2 4.5

Obrazki z gry:

Dodane: 22.09.2015, zmiany: 25.09.2017


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?