Ys: Memories of Celceta (PC)

Ys: Memories of Celceta

Wydania
2015()
2015()
2018( Steam)
2018( Steam)
Ogólnie
Bardzo udany port remaku czwartego Ysa z Ps Vita z 2012. Action rpg z genialną muzyką i szczątkową fabułą.
Widok
izometr
Walka
czas rzeczywisty
Recenzje
Mroczna Sarna
27.07.2018

Specyfikacja najważniejszych podzespołów PC recenzenta - testowano na dwóch platformach:

Budżetowiec
CPU: i5 4590@3.30GHz
GPU: AMD Radeon R7 370 2GB
RAM: 16GB DDR3

Główny PC
CPU: i7 5960X@4.50GHz
GPU: Nvidia GTX 980Ti 6GB
RAM: 32GB DDR4

Rozdzielczość: 3440:1440, ustawienia „Maximum”, framerate nielimitowany, HDR wyłączony (brak odpowiedniego monitora)


Recenzent przeszedł tę grę kilka lat wcześniej na konsoli, stąd recenzja w relatywnie niedługim czasie od premiery (sprawdzenie jakości portu).

XSEED wraca na białym koniu z portem kolejnej gry Falcomu

Po niezbyt udanej przygodzie, kiedy to Nihon Falcom przekazał Ys VIII: Lacrimosa of Dana do przetłumaczenia i przeportowania firmie Nippon Ichi Software America, dostajemy w końcu mariaż, na który czekali wszyscy fani gier Falcomu. XSEED znane jest przede wszystkim z rewelacyjnych tłumaczeń gier z japońskiego na język Szekspira oraz z dopracowanych portów pecetowych. Czy i tak jest tym razem? Z nieudawaną szczerością odpowiem - tak, XSEED ponownie stanęło na wysokości zadania...

Port report

Na początku trzeba jednak wyjaśnić pewne nieścisłości – Ys: Lacrimosa of Dana, to gra portowana i tłumaczona przez Nippon Ichi Software America, stąd mieliśmy przesunięcia w premierze, tłumaczenie momentami przypominało używanie gogle translate, a jakość portu pc wołała o pomstę do nieba. Na dzień dzisiejszy, produkt jest grywalny, choć ubogość opcji dostępnych dla graczy, pozostała na poziomie NISA. Przejdźmy zatem do nowej/starej przygody Adola. Ys: Memories of Celceta, to port gry, wydanej w Japonii w 2012 roku, a poza nią, dwa lata później, na małą konsolkę przenośną Sony – Playstation Vita. Teoretycznie, niewiele można z niej wyciągnąć na dużym ekranie peceta, nieprawdaż? Nic bardziej mylnego, kiedy XSEED dostaje tytuł w swoje łapska do obróbki. Siedzicie wygodnie? Nie? To usiądźcie, bo zaraz zacznie się długa lista opcji udostępnionych graczom. Zacznijmy od ustawień predefiniowanych – jeśli kiedykolwiek graliście w jakąś grę z serii Trails in the Sky/Cold Steel/Ys (poza przeklętą ósemką), to pewnie poznacie od razu – mamy ustawienia dla różnych klas komputerów. No ale od czego są bardziej szczegółowe ustawienia! XSEED jak zwykle szaleje. Nie jest tutaj niczym dziwnym taka opcja, jak nielimitowany framerate. Ten, oczywiście możemy zamknąć w okowach 30, 60, bądź 120 FPS, jeśli nielimitowany powoduje zadyszkę naszego peceta.

Idziemy więc dalej: rodzaj antyaliasingu, filtrowanie anizotropowe, wybór jakości tekstur, dystans rysowania obiektów, wybór jakości cieniowania obiektów; znalazło się nawet wsparcie dla monitorów z HDR! Przyznam szczerze, że to ostatnie mocno mnie zaskoczyło. Standardowo, w pakiecie dostajemy też możliwość pomijania sekwencji video, szybkie przewijanie, znany i lubiany tryb TURBO, oraz… autosave z możliwością ustawienia autozapisu nawet co minutę – ta opcja jest zbyt skomplikowana dla NISA, więc próżno jej (jak i większości innych) szukać w Ys VIII. Tutaj jednak wszystko mamy z powrotem na miejscu. Żeby tradycji stało się zadość, trzeba też wspomnieć o w pełni konfigurowalnych przyciskach, by można było ustawić sobie rozgrywkę pod własne preferencje. Czy trzeba czegoś więcej od życia? Niestety, brakuje mi tutaj dwóch opcji, które znając życie (a tak dokładniej, to modderów Durante i Kaldaiena oraz społeczność Steam) prędzej czy później trafią do tej gry. Pierwsza, której brak odczuwam mocno, to brak wsparcia dla monitorów Ultra Wide (21:9). Podejrzewam, że w niedługim czasie zostanie to zaimplementowane, Kaldaien zwykł mieć tę opcję w swoich priorytetowych fixach do japońskich gier. Druga, to brak możliwości wyboru ścieżki dźwiękowej – mamy dostępną tylko angielską – ale tutaj z pomocą przychodzi sama społeczność Steam i znając historię, pewnie w przeciągu kilku dni, pojawi się patch od społeczności, dodający japońskie głosy dla tych, którzy chcą mieć wybór języka. Będąc już przy tym aspekcie, gra jest w dużej mierze udźwiękowiona (są gdzieniegdzie sekcje czytane).

Port – jak działa w praktyce? Bardzo, bardzo płynnie, co mnie niezmiernie cieszy. Pierwsze kilka godzin testowałem na komputerze niższej klasy i matrycy obrazu z rozdzielczością 1080p (najpopularniejsza, według statystyk Steam), kolejne – na komputerze znacznie mocniejszym i rozdzielczością 3440:1440. Framerate pozostawiam bez limitu, HDR jest wyłączony, gdyż nie posiadam monitorów z tą funkcją. Gra jest responsywna – co ważne w action RPG. Nie zauważyłem żadnych spadków FPS podczas walk, animacje ataków specjalnych, przełączanie się pomiędzy postaciami – wszystko działa idealnie płynnie. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to trochę zbyt duże textboxy – pozostałość po oryginalnej platformie Celcety. Jest to trochę irytujące i na pewno znajdzie się w minusach gry, w podsumowaniu.

 

Ys? Panie, co to je, ja tylko słyszałem o Final Fantasy…to na pewno da się zjeść?

Ys, to seria o bardzo długich tradycjach, sięgająca lat 80tych ubiegłego stulecia, co pewnie wielu z Was zdziwi. Japońskie RPGi to nisza wśród graczy. Ys, to nisza wśród japońskich RPG (niestety). Przede wszystkim odpowiem na pytanie nurtujące wielu, czy w Celcetę można grać, nie znając innych części przygód Adola. Owszem, można. Każda część Ys to osobna historia (poza Ys I i II, które są w praktyce jedną grą). Co łączy wszystkie części, to główny bohater, o krwistoczerwonych włosach, Adol. Jednak fabularnie, te gry nie są ze sobą połączone, w każdej odsłonie jest osobna, zamknięta historia, w której nasz dzielny chłopak broni świata przed tym i owym. Fabularnie nie jest to seria w żaden sposób się wybijająca, zresztą Falcom nigdy się z tym nie krył – od tego ma drugą serię, która jest dla odmiany fabularnym majstersztykiem i jest to seria Kiseki (np. Trails in the Sky, bądź Cold Steel). Ys, to z założenia lekki I przyjemny action RPG, gdzie nacisk położono na przyjemność z ciachania hord wrogów, z przygrywającą w tle, nieziemską muzyką. Taki jest Ys w skrócie: fabuła gra tu nawet nie drugie, a trzecie skrzypce (co nie przeszkadza mi w wydaniu opinii, że w Celcecie i tak jest znacznie lepsza niż w takim FFXV). Tutaj wisienką na torcie jest tryb Nightmare i wyzwania stawiane przed graczem, żądnym głów, krwi i osocza.

Memories of Celceta, to tak naprawdę remake części czwartej, w której Adol Christin, w bardzo oryginalny sposób rozpoczyna przygodę – cierpi na amnezję, a fragmenty jego wspomnień będziemy odnajdywać w trakcie rozgrywki, rozwiązując tym samym łamigłówkę „co, po co i dlaczego”. Nasza wędrówka będzie obejmowała las, od którego wziął się podtytuł gry: Celceta. Niech Was nie zwiedzie jednak myśl o jakimś małym terenie – wręcz przeciwnie, cała mapa jest zaskakująco duża i różnorodna, a odkrycie jej w 100% zajmie Wam wiele dziesiątek godzin.

 

System walk, czyli bij, by ubić. Na śmierć.

Seria Ys posiada jeden z najprzyjemniejszych aktywnych systemów walk, jakie istnieją w japońskich RPG. Celceta należy do podgrupy trzech gier z serii, gdzie mechanika opiera się na znalezieniu słabości przeciwnika, który posiada wrażliwość na ataki typu pierce, slash i strike. Każda z postaci w drużynie posiada jeden z tych atrybutów i będzie kluczowa w walkach z przeciwnikami, którzy na ten atrybut są wrażliwi. Jeśli mieliście okazję zapoznać się z Ys VIII, to będziecie w domu – system jest praktycznie identyczny, czyli mamy ataki specjalne podpinane w kółeczku, mamy jeden super atak, który aktywujemy po odpowiednim czasie (i używaniu zwykłych ataków), oraz Flash Guard i Flash Move, czyli bonusy za refleks. Gra jest bardzo intuicyjna, więc bardzo szybko wczujecie się w system i nie ma tu zbyt wiele do tłumaczenia. Warto dodać, że przeciwników atakujemy na mapach, bez przejścia w osobną planszę. Po prostu, biegamy, ciachamy, odbiegamy, okrążamy – co dusza zapragnie. W trakcie walk możemy też wejść w poziom menu, z którego w gorących momentach, można użyć przedmiotów leczniczych/itp. Jest prosto, przejrzyście, bez niepotrzebnych komplikacji.

 

 Miód na uszy, czyli muzyka na piątkę z plusem!


No więc właśnie. Tam, gdzie ta mała firma nie mogła się równać z wielkimi koncernami i wielką kasą, odbiła sobie w aspekcie, gdzie potrzebne fundusze są mniejsze, a Falcom wspierany jest od lat przez dedykowany team muzyków, znany po prostu jako Falcom Sound Team JDK. Fani jakichkolwiek gier Falcomu doskonale zdają sobie sprawę, jak dobra jest muzyka w grach tej firmy; ciężko wybrać faworyta, ba! Ciężko nawet wskazać najlepszy album tych muzyków! Jest jednak pewien element wspólny, który jest tak charakterystyczny, że każdy gracz/meloman od razu wychwyci pierwiastek Falcomu – mianowicie połączenia gitarowych riffów ze skrzypcami, które nie są tłem, a bardzo często, grają „pierwsze skrzypce”. Memories of Celceta nie odbiega od wysoko postawionej poprzeczki – muzyka jest energetyzująca kiedy zachodzi taka potrzeba („In the Middle of the Scorching Hot Fire”, „Underground Ruins”, „Ancient Land”), podniosła („To the Stage of a New Era”), oraz melancholijna („Forest of Dawn”, „Eldeel”). Przede wszystkim – wpasowuje się idealnie w daną sytuację i na tym polu Ys ma niewielu konkurentów. Ta seria stoi mocną muzyką właśnie – ciężko znaleźć jakieś słabe punkty w całym soundtracku, który zresztą zakupiłem (wszystkie albumy można zakupić na fizycznym nośniku prosto z Japonii, bądź uniknąć cła i Vatu, kupując wersje cyfrowe, dostępne zarówno na amazonie, itunes, jak i spotify – na tym polu Falcom wychodzi naprzeciw potrzebom graczy). Soundtrack w Celcecie uważam za bardzo dobry i nie znajdując żadnej skazy, daję mu ocenę 10/10. Jeżeli nigdy nie graliście w żadną grę Falcomu – naprawdę będziecie mile zaskoczeni. Nie jest to w żadnym razie przesada, jeśli powiem, iż tak, jak seria Final Fantasy znana jest z wstawek filmowych w grach, tak seria Ys znana jest ze swoich genialnych ścieżek dźwiękowych. Nawet jeżeli nie jesteście fanami action RPG i skreślacie ten gatunek na rzecz turówek – nie odwracajcie się od muzyki, bo jest duża szansa, że ten element nie pozwoli Wam się oderwać – czy to od gry, czy to od słuchawek.

https://youtu.be/-ux3xl6Zdv4

Voice acting i cała reszta

Od razu trzeba powiedzieć wprost – gra posiada wyłącznie angielski dubbing, co niektórym może się nie spodobać. Trwają już prace nad „wyciągnięciem” japońskiego VA z chińskiej wersji gry i implementacja do wersji globalnej, więc w przeciągu kilku dni powinniśmy otrzymać możliwość wyboru – wszyscy będą zadowoleni. Sam voice acting – tutaj również wychodzą korzenie gry, czyli Playstation Vita – gra jest w dużej mierze udźwiękowiona, aczkolwiek nie w całości i są momenty, kiedy trzeba polegać na tekście czytanym. Jeśli nie lubicie czytać, to odradzam zakup tego tytułu, jeśli jednak tak jak ja – wychowaliście się na dymkach i czytaniu, to nie powinno Was w żaden sposób do gry zrazić. Angielscy aktorzy wypadają bardzo dobrze, a samo tłumaczenie, jako iż zajęła się nim firma XSEED – to taka trufla wśród tłumaczeń z japońskiego. Nie ma się absolutnie do czego przyczepić.

 

 

Czy cokolwiek pominąłem? Chyba nie. Owszem, mógłbym napisać więcej o fabule i bohaterach, aczkolwiek ze względu, iż nie jest ona motorem napędowym Celcety, nie będę zdradzał nielicznych szczegółów, na które sami wpadniecie. Adolowi towarzyszy pokaźna i zróżnicowana kompania - tutaj każdy znajdzie dla siebie odpowiednich członków drużyny. Niestety, na rozbudowane wątki fabularne i głębokie relacje pomiędzy bohaterami, musieliśmy czekać aż do Ys VIII: Lacrimosa of Dana, tak więc jeżeli szukacie tego aspektu w grze, to odsyłam do najnowszej odsłony Ys. Tym, którzy chcą czegoś przyjemnego, lekkiego, co można wyłączyć po kilku godzinach i wrócić do gry po tygodniu – jak najbardziej polecam. Gra daje masę radochy, a jeżeli miałbym porównywać warstwę fabularną, to najbliżej byłoby jej do lżejszych odsłon serii Tales of…ten sam poziom.

Podsumowanie i ocena końcowa.

Plusy:

+ soundtrack to majstersztyk
+ przyjemny i dający wiele satysfakcji system walk
+ płynna i szybka rozgrywka
+ wyzwania na poziomie Nightmare
+ śmieszna wręcz cena na premierę PC
+ WZOROWY PORT

Minusy:

- brak możliwości rotacji kamery (gra za nas o tym decyduje)
- trochę zbyt duże textboxy
- brak wsparcia dla monitorów Ultra Wide


Czy warto? W takiej cenie nie powinniście się zastanawiać, tylko klikać „kup dla siebie”, instalować i grać. Jeśli jesteście fanami action RPG, a nie znacie serii Ys, to tak naprawdę nie jesteście fanami action RPG. Ten stan rzeczy koniecznie zmieńcie, dając szansę rewelacyjnemu portowi gry z PS Vita. Dzięki XSEED, mamy możliwość zagrania w ten tytuł na dużym ekranie, za co ze swojej strony serdecznie dziękuję…a teraz już wracam z powrotem do Adola i spółki, przywracać porządek na swojej drodze.

Grę, jako całość oceniam na 8/10 (jakość portu podwyższa ją o jeden stopień), a jakość portu to 9/10 (punkcik odjęty za brak 21:9, do czego mnie XSEED zdążyło w przeszłości przyzwyczaić i teraz trochę mi tego brakuje). Ys: Memories of Celceta, to najlepsza premiera jRPG na Steamie w lipcu 2018. Brać i grać!


Obrazki z gry:


/obrazki dostarczył Mroczna Sarna/

Dodane: 26.04.2016, zmiany: 27.07.2018


Dodaj komentarz:

Pytanie kontrolne: kto tu rządzi?